Thomas William Jex-Blake, Niniwa
Najbardziej sarkastyczne szyderstwo człowieka!
Jakże gorzka satyra na człowiecze dzieła!
Największa cesarzowa wspaniałego wschodu,
Począwszy od wspaniałych i bogatych Indii
Na wschodzie, a skończywszy na burzliwych morzach
Grecji, tak samo martwej i spoczywającej
W grobie, daleko stamtąd po zachodniej stronie,
Korona ogromnego, szerokiego kraju,
Tajemniczo drogiego dla całej ludzkości
Jako jej najdawniejsza, przedwieczna kolebka.
Miejsce narodzin świętych, biblijnych patriarchów,
Sprawiedliwych proroków, wybranych przez Boga.
Wielka Niniwa, dumne, imperialne miasto,
Trzy dni ciągłej podróży wszerz i wzdłuż licząca.
Jak to było możliwe, że nagle upadła,
A upadając wcale nie pozostawiła
Choćby małego śladu na powierzchni ziemi,
Jakby w ogóle nigdy w dziejach nie istniała,
I że glob się nie zachwiał w swym wiecznym obrocie
Utraciwszy z upadkiem jej swoją koronę?
Już południowe słońce zalśniło na dachach
Pokrytych srebrną blachą, na wysokich murach
Obronnych, powzmacnianych krągłymi basztami,
Na szerokich tarasach, wiszących ogrodach,
Ciężkich od rozwiniętych i pachnących kwiatów,
Wypełniających wonią cudowną powietrze,
Poruszane od czasu do czasu przez bryzę,
W ocienionej altanie, południową porą.
(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)