Mary Whitwell Hale

Mary Whitwell Hale, Hymn wieczorny


Ojcze mój, zanim zaraz zasnę i we śnie zamknę moje oczy,

Do Ciebie moje wdzięczne myśli orszakiem wzniosą się uroczym.

Za wszystkie łaski, które z góry codziennie zsyłasz swym skinieniem,

Moje surowe, skromne serce pragnie wyrazić dziękczynienie.


Proszę Cię, Panie, bądź tematem mojej modlitwy i pochwały,

Wielki i dobry w każdym czynie jesteś, a w niebie pełen chwały.

Pozwól mi szukać dnia każdego Twej wielkiej wspaniałomyślności,

Twojej miłości miłosiernej, Twojej ofiarnej opatrzności.


W swojej słabości i starości, mój Stwórco, skłaniam się do Ciebie:

Czy będziesz zawsze moją siłą, kiedy zaproszę Cię do siebie?

W mniejszych i większych błędach brodzą jak w bagnie moje słabe stopy.

Och, pokaż mi do niebieskiego Twojego domu jasne tropy.


Twój pokój na mnie spływa, niczym dym kadzidlany, z każdym słowem

I obejmuje swym obłokiem bezbronną, rozespaną głowę.

Chroń mnie we wszystkich zagrożeniach, jakie tej nocy mogą nadejść,

I do poranka mnie doprowadź, bo Ty na wszystko znajdziesz radę.


Bezpiecznie prowadź moje stopy, błądzące zwykle po bezdrożach,

Dopóki Ty mnie nie ogarniesz opieką, Opatrzności Boża.

Wtedy mnie przyjmij, Panie Boże, weź mnie przyjaźnie w swe ramiona,

A będę już na wieki wieków przez Ciebie pobłogosławiona.


Wtedy nie będzie nocy błędów, uchybień i groźniejszych grzechów

I żaden grzech mnie tam nie będzie oddzielać już od twych uśmiechów,

Ale wspaniały, czysty, piękny dzień, doskonały nieskończenie,

Ześle na moją czekającą duszę cudowne swe promienie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)