Joseph Ashby-Sterry

Joseph Ashby-Sterry, Marcowy wiatr (March)


Marcowy wietrze! Niczym groźny brytan nas kąsająca bryzo!

Twoje powiewy mocno szczypią w nos i w policzki ostro gryzą.

Szarpią drzewami i szaleją z ogromnym szumem po ulicach

I nas zmuszają do ucieczki, gdy trząść zaczyna nas zimnica.

Przez nie się w końcu przeziębiamy, przez nie kaszlemy i kichamy,

Krztusimy się, charczymy, drżymy, strasznie chrypimy i wzdychamy.

Łupie nas w krzyżu, łamie w kościach i bardzo bolą nas kolana,

Gdy tylko deszcz zaczyna siąpić i się pogody zbliża zmiana.

Czy cieszysz się, marcowy wietrze?


A ręce, które przyjaciołom dla przyjemności podajemy,

Rękawiczkami i mufkami teraz brutalnie krępujemy.

Wiatr, który leci wypełniony deszczem i topniejącym śniegiem,

Chłodzi nam humor i charakter i mrozi stopy swoim biegiem

Za to lekarze się radują, ponieważ mają swe powody;

Ten wiatr napędza im pacjentów i tak powiększa ich dochody.

Czy cieszysz się, marcowy wietrze?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Joseph Ashby-Sterry, Napisane podczas mrozów (Composed During the Frost)


Tymi rymami rubasznymi razem w oprawę jedną zbieram

Portrety różnych pań ponętnych, obrazy wielu pięknych twarzy,

Które, gdy mroźna, mroczna, groźna zima już do nas się dobiera,

Będą na miejscu najbardziej, cokolwiek jeszcze się wydarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Joseph Ashby-Sterry, Ukaranie ukochanej (Pet's Punishment)


Gdyby mnie moja ukochana w okropny sposób obraziła

I gdyby do mnie powiedziała słowo okrutne i ponure,

By jej pokazać, kto jest panem, a kto podwładnym w naszym związku,

Wychłostałbym ją bardzo mocno ogromnym, miękkim, strusim piórem.


A gdyby ona była dalej niegrzeczna i mi nieposłuszna

I gdyby karę tę uznała za całkiem nieuzasadnioną,

Kupiłbym krzyż z ciężkiego złota, cały perłami wysadzany,

I włożyłbym jej jak chomąto, by zawsze była obciążoną.


A gdyby dalej się dąsała, wzdychała, łkała, narzekała

I gdyby nadal odrzucała moje prezenty i bukiety,

Złapałbym ją znienacka, po czym bym ubiczował ją boleśnie

Różami różowymi, bowiem tak wredne karze się kobiety.


A gdyby zaciskała pięści ze złości i poczucia krzywdy

I gdyby tylko dalej trwała zażarta kłótnia między nami,

Związałbym jej nadgarstki smukłe o delikatnej białej skórze

Ze srebra zmyślnie splecionymi, jubilerskimi łańcuchami.


A gdyby dalej pyskowała, bezczelnie otwierając usta,

Jak to się bardzo często dzieje dzisiaj z młodymi dziewczętami,

Objąłbym ją odważnie w pasie, jak jakiś olbrzym objął nimfę,

I bym za karę obsypywał jej piękną twarz pocałunkami

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Joseph Ashby-Sterry, O pogodzie (A Wet Season)

(fragment)


Gdziekolwiek ludzie się spotkają, czy to w upale, czy na chłodzie,

To zaraz z zaangażowaniem zaczną rozmawiać o pogodzie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Joseph Ashby-Sterry, Hotel w październiku (Skindle's in October)

(fragment)


Złote, brunatne i szkarłatne, rude, czerwone i brązowe -

Szybko jesienne liście lecą z gałęzi prosto nam na głowę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Joseph Ashby-Sterry, Opinia pewnej pani o sukience księżnej (A Lady on the Princesse Dress)


Moja sukienka, jak widzicie, dużą oszczędność w sobie kryje,

Została zaprojektowana z wyczuciem stylu i ze smakiem.

Od pasa w dół aż po falbanki, od pasa w górę aż po szyję,

Cała się charakteryzuje zupełnym wyuzdania brakiem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Joseph Ashby-Sterry, O starej miłości (On an Old Love)


Spotkaliśmy się przy drabinie, ty miałaś sweter, ja pulower.

Oparłaś się na jego ręce, gdy docieraliśmy do Dover.

Bardzo wydawał się szczęśliwy, stwierdziłem to po jego minie,

Ja żałowałem, że nie jestem zwykłą poręczą przy drabinie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)