Lizette Woodworth Reese

Lizette Woodworth Reese, Kwietniowe widma (An April Ghost)


Te widma, które ja znam dobrze,

Blade, o wątłych głosach,

Wchodzą do domu razem z tobą,

Kiedy opada rosa.


Tych wszystkich młodych, którzy zmarli,

Na wiosnę można spotkać.

Gdy idzie przypływ, wieją wichry,

Wciskają się do środka.


Przez chwilę chłopak i dziewczyna

Stoją tam - jak się zdaje.

Przez chwilę stoją i znikają -

I tylko ty zostajesz.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Lizette Woodworth Reese, Zawilec (A Windflower)


Wiatr się pochylił i napisał na ziemi małe, słodkie słowo,

Ale śnieg spadł i zakrył napis, że go nie było widać prawie.

A teraz, kiedy śnieg już stopniał, możemy widzieć go na nowo:

Słowo z ust wiatru zapisane setkami kwiatków w gestej trawie. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Lizette Woodworth Reese, Na Wszystkich Świętych (All Hallows Day)


Te rzeczy dwie zrobiłam późno wieczorem przed dniem Wszystkich Świętych.

Niczym na wiosnę wysprzątałam mój dom, aż lśnił na każdym kroku, 

Po czym szeroko otworzyłam drzwi prowadzące do mieszkania

I zaprosiłam w gości blade widma całego tego roku.


W końcu nadeszło jedno widmo i wolno weszło do pokoju;

Stanęło piękne i wysokie, jak piękne być potrafią cienie. 

To widmo było moim cieniem, to była moja wierna kopia, 

I odpłaciło mi od razu swoim spojrzeniem za spojrzenie. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Lizette Woodworth Reese, Mój ukochany przyszedł do mnie, kiedy padała zimna rosa (Love Came Back at Fall o' Dew)


Mój ukochany przyszedł do mnie, kiedy padała zimna rosa,

I mówił to, co mówił przedtem, a ja wiedziałam już, że kłamie.

Miałam dla niego dwa, trzy słowa ostre jak twardy szpic we włosach,

Byłam świadoma też zupełnie, że każde z nich mu serce złamie.  


"Ten, kto przychodzi gdzieś ze świecą, chociaż powinien przybyć wcześniej,

Będzie uznany za łobuza, który z mieszkańców domu drwi.

Jeśli zastanie domowników od dawna pogrążonych we śnie,

Głuchym milczeniem odprawiony zostanie od zamkniętych drzwi."


Te właśnie zdania u drzwi padły i rozdzieliły nas na zawsze

Późnym wieczorem w pustym domu, kiedy padała zimna rosa,

Te słowa mu złamały serce, słowa najtwardsze i najłzawsze,

Ale mnie też złamały serce, więc płaczę, kryjąc twarz we włosach.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Moja prawdziwa miłość leży (My true love lies asleep)


Moja prawdziwa miłość leży 

W miejscu, o którym można marzyć.

Spoczywa z lilią w białej dłoni, 

Z uśmiechem na zbielałej twarzy.


Białe się nad nią wiją róże

Bujnie kołyszą się na wietrze.

Wichry szumiące melodyjnie

Ponad nią biegną przez powietrze.


Róże wspinają się wysoko,

A trawa lśni jak nigdy wcześniej. 

Nie dojrzysz łoża jej pod ziemią,

Na którym się uśmiecha we śnie

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Wątpliwość (Doubt)


Wyznania wiary rosną gęsto przy drodze, zakrywając Boga 

Swoimi gałęziami. Modlić nie mogę się przy takich drogach.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Prawda (Truth)


Stare wierzenia palą świece, by na swój sposób świat okrasić, 

Lecz gdy przychodzi powiew prawdy, to wszystkie je od razu gasi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Piękna pogoda (Sweet Weather)


Żółte żonkile na wysmukłych łodygach chwieją się na wietrze,

Niczym płomienie świec, którymi się świeci gęsta, śliska glina.

Biegną wzdłuż wąskich, białych dróżek i wysyłają woń w powietrze.

Jaskółki do swych gniazd wracają, które widnieją na kominach. 


Przez wiatr zerwane z gruszy płatki jak miękka, gruba warstwa śniegu 

Leżą na bujnej, wonnej trawie przy trasie nieprzebytej jeszcze;

A całą słodycz lat minionych w niepowstrzymanym życia biegu, 

Przy drodze drozd posyła pieśnią w powietrze drżące drobnym deszczem

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Po deszczu (After the Rain)


Ociekające wodą malwy rosnące pod ceglanym murem,

Ognie ich kwiatów przygaszone świecą jak spod popiołu warstwy.

Drobiny złota rozrzucone na trawach, które pną się w górę

I motyl na źdźble zawieszony, mały i już zupełnie martwy. 


Szmer wody spływającej ścieżką brzmi jak melodia ułożona

Do słodkich słów. Wiatr wielki wieje resztkami sił po krótkiej burzy,

Na tle szafirowego nieba porusza czarnych drzew ramiona 

I cały czerwiec się zawiera w zapachu jednej białej róży. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Ku pamięci Edmunda Clarence'a Stedmana, drogiego przyjaciela, (To the Memory of Edmund Clarence Stedman, Dear Friend)


Taki spokojny jesteś, domu, który dla niego byłeś gniazdem,

Taki dziś zimny jesteś, piecu, i zimnem na pokoje wiejesz.

Taki żywotny był on przecież, że przypominał jasną gwiazdę,

Był jak rośliny, które rosną, gdy tylko kwiecień je ogrzeje.


Przyjaciel mój i świetny śpiewak, chłopak i rycerz tak mi drogi

Zamilkł i odszedł. A ta przestrzeń jest teraz zimna, głucha, niema.

Serca są chłodne, wszędzie ciemność i światło nie wskazuje drogi,

Ponieważ jego tutaj nie ma. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Proch (The Dust)


Proch się unosi wielką chmurą w powietrzu ponad moim miastem, 

Jak wielki kłąb szarego dymu, lżejszy od zwyczajnego piachu;

Wiruje przeraźliwie niemy w promieniach słońca przed oknami,

Osiada na gałęziach drzewa, na parapetach i na dachu. 


Co za cudowne, zwiewne kształty płyną nad rozpalonym brukiem,

Wielkie postacie kroczą wolno, dostojnie przed oczami mymi.

Księża, biskupi i królowie dzisiaj przechodzą po ulicy,

Ale już jutro czy pojutrze pójdę w pochodzie razem z nimi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Lizette Woodworth Reese, Ballada o gospodzie Śmierci (A Rhyme of Death's Inn) 


Ballada o gospodzie dobrej Śmierci, co z cierpień nas uleczy:

Powoli moja ukochana podeszła do zamkniętych drzwi.

Przyszła o pomoc jakaś prosić. Potrzebowała tylu rzeczy,

Bo droga była bardzo trudna, a szła od wielu, wielu dni.


W tej chwili moja ukochana podniosła delikatnie głowę:

"Czy w tej gospodzie dziś wieczorem znajdzie się jakieś miejsce dla mnie?

Przecież w Betlejem żadne miejsce nie okazało się gotowe

W żadnej gospodzie dla Jezusa Chrystusa, który umarł za mnie".


Na to gospodarz odpowiedział i zmierzył ją przyjaznym wzrokiem: 

"To Jego imię jest wyryte na drzwiach, tu rządzi Jego siła",

A wtedy moja ukochana do środka weszła pewnym krokiem,

Drzwi zaraz za nią się zamknęły i nigdy do mnie nie wróciła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)