John Brown Gordon Coogler

John Brown Gordon Coogler, Chrystus na Kalwarii


Zobaczcie Go, jak wisi między dwoma winnymi złoczyńcami

Zelżony, potem potępiony, jakby na zawsze odrzucony;

Zobaczcie, jak spogląda z góry na ukochanych swych przyjaciół,

Pragnących krwi płynącej z Jego drogiego boku z lewej strony.


Zobaczcie Jego dobre dłonie przebite gwoźdźmi żelaznymi

Przez bezlitosnych pobratymców, od zawsze krewnych, teraz katów.

Usłyszcie Jego głos słabnący, gdy wokół widzi tłum okrutny:

Przebacz im Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią niewinnemu bratu.


Zobaczcie także ostrą włócznię, która w jaskrawym świetle błyszczy

Tego samego słońca, które oświeca blaskiem swym człowieka.

Zobaczcie, jak przebija grotem bok Jego czysty, nieskalany,

Słuchajcie, jak krew Jego ciepła po drzewie krzyża na dół ścieka.


Usłyszcie Go, jak jęczy z bólu, w ogromnym strachu i cierpieniu,

Gdy obserwuje swych przyjaciół we wrogim pogrążonych tłumie.

Widzi tych, którzy przed tygodniem palmy rzucali mu pod stopy,

Gdy wjeżdżał do Jerozolimy w wielkiej radości, w wielkiej dumie.


Wszyscy zobaczcie Go, jak wisi - tak czysta i bezgrzeszna dusza -

On odrzucony, oskarżony, wśród obelg i drwiącego śmiechu.

Spójrzcie na Niego, bowiem umarł na drzewie krzyża na Kalwarii,

Żeby uwolnić raz na zawsze ten potępiony świat od grzechu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Mała Ethel W. (Little Ethel W.)


Ta słodka i subtelna Ethel sześć lat przeżyła do tej pory

Zaledwie i poznała tylko sześć lipców ciepłych i pogodnych,

Tymczasem ja lat liczę sobie dwadzieścia sześć i jeszcze jeden

I znam dwadzieścia siedem lipców ponurych, mrocznych, mokrych, chłodnych.


Uwielbiam te uroku pełne uśmiechy na jej drobnej twarzy,

A trzeba przyznać, że zostały dość licznie na niej zgromadzone.

Dla mnie jej lazurowe oczy są niczym małe, słodkie fiołki,

Błyszczące jasno w świetle słońca, bo świeżą rosą wypełnione.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


John Brown Gordon Coogler, Złożyli ją w samotnym grobie (They Laid Her Down in a Lonely Grave)


Złożyli ją w samotnym grobie, gdy z drzew spadały żółte liście,

W samotnym grobie nieopodal zimnego, głębokiego morza.

Jej anioł stróż już się nie stawia, jak przedtem, na wezwania nasze,

Jej piękny kształt już nie nawiedza nas, nawet nocą w naszych łożach.


Złożyli ją w głębokim grobie, gdy chłodne wichry zawodziły,

Wstrząsając drzewa na pół nagie na tym samotnych, wielkich wzgórzach,

Lecz bryza, która wygładzała mogiłę, w której skryto ciało,

Była łagodna, niczym wietrzyk, co się w strumyku ciepłym nurza.


Dzisiaj spoczywa w pięknie, w prawdzie, w urodzie całkiem niezrównanej,

Najczystsza, najdelikatniejsza, najszlachetniejsza w swym rodzaju.

Kochaliśmy ją wszyscy razem i nikt nie zważał nawet na to,

Czy miała jakieś małe wady, które przeszkodzą wejść do raju.


Wkrótce poranek letni znowu oświetli miejsce jej spoczynku

I znów rozrzuci swoją rosę nad błękitnymi jej oczami,

A małe ptaszki będą śpiewać dokoła jej okrągłej twarzy

I śliczne, kolorowe kwiaty zakwitną w słońcu pod chmurami.


Fiołek zakwitnie obok lilii, niczym miłością ogarnięty

Słodkim zaklęciem, tajemniczym, które obdarza kolorami,

I każdy pojedynczy płatek nabierze zaraz żywszej barwy

Dla tej, co teraz śpi spokojnie tam, pod niezapominajkami.


Niechaj więc teraz śpi spokojnie w swym pięknie i delikatności,

Niczym istota nie z tej ziemi, która pojawia się w marzeniach.

Ona zakwitnie jeszcze kiedyś w doskonałości niezrównanej

Lilia miłości pięknej, czystej, która przegląda się w strumieniu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


John Brown Gordon Coogler, Apel gazeciarza (Carrier's Address)

(Napisane dla gazety "The State", ukazującej się w Columbii, w Karolinie Południowej, 24 grudnia 1893 roku)


Wesołych świąt! - każdemu życzy z racji Bożego Narodzenia,

Zwróćcie uwagę na wesołe nawoływanie gazeciarza.

Co mu dziś dacie za codzienną, odpowiedzialną bardzo służbę?

Prosi o drobny tylko datek, jaki wam czasem dać się zdarza.


O świcie, albo nawet wcześniej, gdy jeszcze spaliście w swych łóżkach,

On już na próg najnowszy numer naszej gazety wam podrzucił.

I bardzo rzadko mu się zdarza, żeby się spóźnił choć o kwadrans,

Wiadomo też, że z egzemplarzem "The State" już jutro do was wróci.


"The State" to jest poważny tytuł, merytoryczny, wiarygodny,

Prawdę i sprawiedliwość na swych szpaltach dostarcza wiedzy głodnym.

Przestanie poszukiwać prawdy, której się zawsze doszukuje,

Tylko gdy pełna sprawiedliwość nasz stan zupełnie opanuje.


I kiedy dzisiaj się zbieracie przy stole i rozgrzanym piecu

Z wielką radością i wdzięcznością, co w piersiach głośno wam kołace,

Dajcie mu z serca choćby centa i niech to będzie sprawiedliwa

Nagroda za tak wierną służbę i dobrze wykonaną pracę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


John Brown Gordon Coogler, Do krytyków


Och wy, krytycy, jeśli autor w jednym jedynym wersie zbłądzi,

To wy ten wers wyrwiecie zaraz i jako próbkę przedstawicie,

Która wystarczy wam za przykład usterek i upadku stylu

We wszystkim, co ten ktoś napisał przez całe swoje długie życie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Piękna dziewczyna


Na jej cudownie pięknej twarzy

Nieraz się miły uśmiech zdarzy,

Który trwa długo na tle cery doskonałej,

W dołeczkach jej policzków błyszczy,

Na których nie ma żadnych pryszczy,

Przynajmniej ja ich nigdy dotąd nie widziałem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Biada Południu!


Biada Południu! Jego książki coraz to gorszej są natury.

Chyba nie posiadało nigdy talentu do literatury.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, O Karolino, Karolino!


O Karolino, Karolino! Kraju mojego urodzenia,

Od gór do morza twoja sława rośnie z niewiarygodnym skutkiem.

Odtąd największym w całym świecie będziesz ośrodkiem wykształcenia

Ogromnym kosztem krwi i potu ludzi produkujących wódkę.


Dwa nowe domy niczym wielkie słonie ostatnio wystawiłaś,

Gdzie twoje dzieci płci obojga są na naukę zapraszane,

Jak być fizycznie i moralnie zdrowym i mocnym, a wykłady

Z dochodów ze sprzedaży wódki będą co rok finansowane.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Mroczny obraz


Już od wczesnej młodości do szronu starości

Dni człowieka stanowią mieszaninę, w której

Jest połączone wszystko, co stanowi w życiu

Obraz nadzwyczaj mroczny i bardzo ponury.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Mój kraj


Mój kraj! Ja kocham wszystkie gwiazdy błyszczące na sztandarze twoim,

Niech one świecą jak najdłużej ponad rodzinną ziemią moją.

Niech przemawiają do milionów nienarodzonych jeszcze ludzi

O twej wolności wywalczonej odwagą niezrównaną twoją.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Mój kraj (2)


Mój kraju! Kocham wszystkie twoje wysokie wzgórza i doliny,

Jaskry i fiołki, które rosną i kwitną na rozległych łąkach,

Kocham wilgotny, wonny wicher, co wieje od starego lasu

I słodki śpiew tych małych ptaków, który w powietrzu twym się błąka.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Do Marian


Ty jesteś dla mnie jak wspomnienie pięknego zielonego wzgórza,

Bardzo daleko, tam, gdzie fiołki, to tu, to tam kępami kwitną.

Kocham to wzgórze, tam chodziłem, żeby się włóczyć i rozmyślać,

Nim ciężar trosk poczułem, które ze wszystkich stron się do mnie cisną.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Przeszłość


Kiedy się tylko zwracam i słucham przeszłości,

Słyszę z oddali pogłos słodki i głęboki

Tak drogiego mi głosu, który się unosi

Ciągle w balowych salach z odległej epoki.


Chwytam uchem przebłyski krótkich chwil rozstania,

W które obfitowała miniona epoka;

Widzę szczęśliwą twarz i ujmujący uśmiech,

I ostatnie spojrzenie poważnego oka.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Oszust


Ten, który kładzie się do grobu

Bez wiary w wielki dar wieczności -

Wątpiący albo niewierzący,

Prędzej odnajdzie święty spokój

Gdzieś poza tym padołem płaczu

Niż oszust w żywe oczy łżący.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Gdzie próżność serce wzdyma


Prawdziwa miłość zginie w pałacowych salach,

W których nieludzka próżność ludzkie serca wzdyma,

Bo została stworzona dla spacerów w słońcu,

Poza pierwotnym rajem długo nie wytrzyma.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Jesień


Wszystkie lilie i fiołki uschły i opadły,

Wszystkie wzgórza i łąki są puste, ponure,

Suche liście z gałęzi czarnych lecą wszędzie

I pokrywając drogę puszystym dywanem

Przypominają naszym duszom, że już wkrótce

Pójdą tam, skąd powrotu nie ma i nie będzie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Byłoby lepiej, gdyby ta ręka milczała


Byłoby lepiej, gdyby ta ręka milczała,

Gdyby ten umysł został w ciemności i biedzie

I nie zapisał nigdy i jednej linijki,

Którą te usta wstydzą się głośno powiedzieć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Elegant


Młody człowieku, ty nie możesz chełpić się swymi zaletami;

Dla prawdziwego towarzystwa ty jesteś martwy całkowicie;

Tak długo grałeś eleganta, lecz z pustą głową, słabym sercem,

Że jesteś skompromitowany w tym gronie już na całe życie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Naprzód ku wieczności


Gdy się rozglądam wokół siebie, to widzę, jak się poruszają

Bardzo powoli i dostojnie, a może nawet nieświadomie,

Tysiące nieśmiertelnych dusz,

Stale podążające w kierunku wieczności.


Młode, wesołe, urodziwe wciąż idą niezliczonym tłumem,

Formując nieskończony pochód, który się nigdy nie zatrzyma,

I utrzymują równy krok

Przy wtórze bębnów czasu nieubłaganego.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Zazdrosne serce


Zazdrosne serce, które stale pomniejszasz wartość mojej muzy

I dmuchasz mi nad uchem w trąbę, która wyraża potępienie,

Poczekaj, bo już za lat kilka będziesz z uznaniem wielkim pisać

O moim wierszu, który teraz bierzesz do rąk z lekceważeniem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Pijaństwo


Ze wszystkich nieprzyjemnych uczuć,

Które pierś ludzką wypełniają

I niosą nam wstyd i zmartwienie,

Żadne nie będzie tak bolesne

Jak po pijaństwie całonocnym

Na strasznym kacu przebudzenie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, In memoriam

(Do pewnej młodej damy, która usiłowała zaistnieć publicznie, krytykując wiersz autora pod tytułem Piękny śnieg, a o której nikt od tej pory nie słyszał.)


Ona umarła wkrótce po tym, jak piękny śnieg zupełnie stopniał,

I zamiast w suchej, twardej ziemi, została pochowana w błocie.

Ostatnie smutne słowa, które wypowiedziała tu na ziemi -

Poeto, zamilcz! - były proste i teraz leży tam na słocie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Światowe przyjemności


Chociaż uczciwie osiągamy różne światowe przyjemności,

To ta świadomość nam nie sprawia właściwie żadnej satysfakcji.

Nudzimy się i zaczynamy narzekać na nie i się złościć

I odrzucamy osiągniętą rzecz z obrzydzeniem w tej reakcji.


Radość wynika z podążania za naszym celem, bo się bierze

Z nadziei, a nie z samej rzeczy, za którą właśnie podążamy;

Rzecz jest doczesna, zaś nadzieja wieczna i ja w to mocno wierzę,

Że ważna jest za celem pogoń, z celu cierpienie otrzymamy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Jeszcze jest dla ciebie szczęście


Pomiędzy twego życia zmiennymi scenami

Ciemne obłoki mogą zagrodzić ci drogę,

Ale poza groźnymi, gęstymi cieniami

Wejdziesz w dzień jasny, jeśli tam postawisz nogę.


Rozczarowanie może cię szybko ogarnąć

Jeżeli zawiedzione będą twe nadzieje,

Ale wiara i miłość dowiedzie do końca

Twoje pragnienia, jeśli przetrwasz te zawieje.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, W samotności


Wciąż się czuję jak chłopiec mały i samotny

Który stoi na brzegu oceanu życia

I rzuca w jego fale kamyki, jak gdyby

Usiłował obudzić swe dawne przeżycia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Aniołów różnych bardzo wiele


Aniołów różnych bardzo wiele się kryje w ciemnych starych domach,

W lesie pomiędzy samotnymi sosnami o wysmukłych pniach,

Ukryte przed wędrowca wzrokiem pod ciemnozielonymi liśćmi

Dzikiego wina albo bluszczu są pogrążone w swoich snach.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Żegnaj


Dla młodego człowieka to słowo jest groźne,

Ja bym go kiedy indziej nie użył, a jednak

Dzisiaj wieczorem trzeba je w końcu powiedzieć,

Dlatego ja do ciebie mówię prosto: Żegnaj!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Zabierz ze sobą światło Prawdy...


Zabierz ze sobą światło Prawdy, wchodząc do wnętrza twojej duszy

I pozwól mu się tam rozpalić, jak gwiazda, która lśni na niebie.

Ono rozproszy gęste mroki, które cię ogarniają strachem

I ci pokaże, śmiertelniku, prawdziwą moc samego ciebie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Do biednego młodego człowieka


Lepiej się będzie teraz rozstać z dziewczyną, która bardzo kochasz,

O której myślisz ciągle dniami i nocami,

Jeżeli twoja czarnooka siostra, przy której nadal mieszkasz,

Uwielbia trzaskać drzwiami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Napisane w albumie


Tę białą teraz kartę czas może poplamić

I te proste linijki zupełnie postarzyć,

Ale nigdy nie zdoła wymazać z pamięci

Twojej pięknej, przeze mnie ukochanej twarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Pomnik miłości


Moja miłość zostanie aż po wieczne czasy

Monumentem miłości twojej, tak subtelnej,

Którą mocno podziwiam i bardzo szanuję.

Żaden słup marmurowy miejsca nie oznaczy,

Niech niezapominajki i fiołki mi wierne

Wyrosną i zakwitną, świadcząc, co ja czuję.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Zbyt mało zalet


Wielu jest wielkich ludzi, którzy czymś zasłynęli w naszym świecie,

Ale zalety ich są nikłe i mało się przysłużą światu,

Ponieważ oni pili z czary ciężkiego grzechu równie chętnie,

Jak barwny motyl pije rosę z kielicha kwitnącego kwiatu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Nie rań jej uczuć


Młody człowieku, nigdy nie rań uczuć dziewczyny ukochanej

Swymi słowami, co są zimne, chropawe i niezwykle twarde,

Ponieważ życie, które co dzień przynosi z sobą jakąś zmianę,

Zrani je i to bardzo szybko, niosąc jej zimno i pogardę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Domorośli krytycy


Och, wy, krytycy domorośli, którzy jedynie cytujecie,

A nie umiecie nawet listu napisać, który da się czytać.

Mnie pouczacie, a z mądrością waszą rozdętą nie staniecie

I nie złożycie choć linijki, która by była przyzwoita.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Prosisz mnie, moja piękna panno...


Prosisz mnie, moja piękna panno, o wierszyk krótki i wesoły,

Jednak go jutro nie dostaniesz, choć na to liczysz bez wątpienia,

Ale pewnego pogodnego dnia przychylę się do twojej prośby,

Gdy moje serce będzie wolne od smutku, żalu i zwątpienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Wybacz swojemu bratu krzywdę...


Wybacz swojemu bratu krzywdę, zanim od ciebie się odwróci,

Być może znajdziesz się w potrzebie, a wtedy on z pomocą wróci.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Jest coś słodkiego, ale i uroczystego


Jest coś słodkiego, ale i uroczystego

W srebrnych promieniach tego sennego księżyca,

Które przynoszą myśli z czasu minionego,

Z dni pełnych melancholii zwołując przeżycia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, W tym naszym życiu nie ma nic do odczuwania


W tym naszym życiu nie ma nic do odczuwania

Oprócz smutku i bólu, wielkiego cierpienia;

Lecz w śmierci jest coś więcej, oprócz umierania,

Co prostą drogą wiedzie nas do odrodzenia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Łzy


Łzy! Kiedy one płyną, to opowieść snują,

Której ludzka nauka wciąż nie może ująć;

Nie potrafią rozstrzygnąć różnych mędrców głosy,

Jaki jest sens tych czystych kropli świętej rosy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Śpij, słodkie dziecię

(Na grobie dziecka)


Śpij, moje słodkie dziecię, w swym łóżeczku małym,

Kwiaty kwitną nad tobą dywanem wspaniałym;

Piękne stokrotki, fiołki słodkie i nieduże

Zawsze będą się skupiać dokoła twych nóżek.


Śpij, moje słodkie dziecię, w swym łóżeczku małym,

Żadne wichry nie będą nad twą główką wiały,

Ale łagodna bryza zostanie przy tobie,

Będzie poruszać kwiaty na twym małym grobie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Ludzkie serce jak jakaś wrażliwa roślina


Ludzkie serce jak jakaś wrażliwa roślina

Zaraz zwinie liść swojej miłości, jeżeli

Będzie dotknięta ręką zimnej niewdzięczności.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Żegnaj, słodka różo

(Na śmierć panny C. z naszego miasta)


Żegnaj, rozkwitająca różo, rosnąca z ziemi w gęstym zbożu,

Odeszłaś niespodzianie od tych, którzy tak bardzo cię kochali.

Pożeglowałaś ciemną rzeką śmierci ku nieznanemu morzu

I na odległym brzegu czekasz, aż my zjawimy się na fali.


Żegnaj! – lecz gorzkie brzmienie tego smutnego, samotnego słowa

Już wkrótce całkiem zginie w szumie zimnego nurtu rzeki życia;

My też stąd kiedyś odejdziemy i żaden z nas się nie uchowa,

Aż zgromadzimy się przy tobie wszyscy po drugiej stronie bycia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Twoje, nie moje


Gdy lata przychodziły, trwały i mijały

Niczym promienie słońca na powierzchni morza,

Cały swój spokój w złocie tu pozostawiały

Dla ciebie, ale dla mnie nie znalazły złoża.


Te lata przychodziły, trwały i mijały,

A pamięć o nich we mnie nie wzbudza westchnienia,

Bowiem tęcze dla ciebie każdego poranka

Błyszczą po wschodniej stronie gwiezdnego sklepienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Śmierć


Och, śmierci! Drżę na samą myśl o twojej dłoni,

Silnej i bardzo zimnej, a nieczułej wielce,

Która niedługo zmiażdży żelaznym uściskiem

Moje ubogie, słabe i strwożone serce.


Trzęsę się, że to moje uciążliwe życie,

Choć nie posiada ono zbyt wielkiej wartości,

Wkrótce się przerwie, żeby znowu się rozpocząć

I by na odrodzonej ziemi znów zagościć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Niewdzięczność


Niewdzięczność, jak od zawsze ja jej nienawidzę

I brzydzę się ogromnie tym okropnym słowem,

Ponieważ jego jedno jedyne znaczenie

Przypomina mi piekła nienawistną mowę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Wędrowcze, popatrz, proszę, na ten pałac, tak pięknie położony,


Wędrowcze, popatrz, proszę, na ten pałac, tak pięknie położony,

Kosztem łez został on zdobyty, wylanych przez ubogą wdowę -

Kiedy za parę lat tu wrócisz, zobaczysz ten plac spustoszony

I resztki murów na tym miejscu, gdzie teraz ściany stoją nowe.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Obiecałem jej, że nigdy już nie wspomnę jej imienia...


Obiecałem jej, że nigdy już nie wspomnę jej imieniaa;

Prośby tej dotrzymywanie ileż daje mi cierpienia!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Wolałbym posiadać miłość


Wolałbym posiadać miłość tej dziewczyny skromnej, miłej,

Która mieszka na samotnej farmie między strumykami,

Niż się cieszyć wielką sławą, która w świecie daje siłę,

Lub mieć wielkie stada bydła na pastwiskach pod wzgórzami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Żyj uczciwie i bądź dobry


Myśl i pióro dużo mogą, osiągają wielkie cele,

Potrzebujesz tylko dużo myśleć i spoglądać w siebie.

Żyj uczciwie i bądź dobry, a osiągniesz w życiu wiele,

Zaś ten świat się stanie lepszy z racji tego, że zna ciebie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, W Atlancie


Proszę, połóżcie mnie na wieczność w tej atmosferze, którą kocham,

A mój ostatni odpoczynek będzie tak słodki i spokojny.

Kocham tę piękną miłość, która rodzi się w sercach młodych dziewcząt

Do kogoś, kogo nie poznały nigdy, a kto nie wrócił z wojny.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Do widzenia, moja muzo


Do widzenia, słodka muzo, moja wierna towarzyszko,

Tego serca nigdy bólem mi nie napełniałaś zgoła;

Dnia pewnego, zanim zajdzie dla mnie całkiem słońce życia,

A jaśniejsza będzie droga, to ja znowu cię przywołam.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Małżeństwo i śmierć


Ślub i śmierć - dwa największe w życiu wydarzenia,

Niestety, są niezwykle podobne do siebie,

Wielkie huczne wesele lub marsz pogrzebowy,

A dla mężczyzny podróż kończy się w potrzebie.


Weselna pompa albo wiadomość o zgonie

Są takim samym kresem pięknej opowieści,

A sam mężczyzna znika nam z pola widzenia

Poza ciemną zasłoną życia - i cześć pieśni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Ona jest chora


To Boże Narodzenie z całą jego radością i zabawą

Spokoju duszy i wytchnienia w ogóle nie przyniesie mi,

Bo ta jedyna, która kocham, spoczywa ciężko chora w domu,

Który wybudowany został na brzegu rzeki Congaree.


Jak mógłbym bawić się, ucztować, przebywać w towarzystwie ludzi,

Choćby ciekawe bardzo było, przez te świąteczne dwa, trzy dni,

Gdy moja ukochana pani spoczywa ciężko chora w domu,

Który wybudowany został na brzegu rzeki Congaree.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Chociaż byłem ci obcy...


Chociaż byłem ci obcy, bardzo cię kochałem,

Bliska mojemu sercu była twoja postać.

Chciałbym się z tobą spotkać, usiąść, porozmawiać,

Ale wiem, że nam trzeba na zawsze się rozstać.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Najsłodszy promień miłosiernej miłości i najwyższej łaski


Najsłodszy promień miłosiernej miłości i najwyższej łaski

Błyszczy na szczerej i uczciwej twarzy człowieka pełnym blaskiem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Intelekt


Intelekt, który nie potrafi tworzyć od nowa całych światów

Pełnych wzgórz, gór, strumieni, jezior, nie jest prawdziwym architektem

Przyrody, która nas otacza, skoro nie umie jej kształtować,

I - moim bardzo skromnym zdaniem - w ogóle nie jest intelektem.


I wszyscy ludzie bez wyjątku powinni świat na nowo tworzyć,

Zarówno biedni, jak bogaci, zarówno młodzi, jak i starzy,

Kobieta - piękna, młoda - winna być umieszczona w jego centrum

Jako królowa i korona, a złego nic się nie wydarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Columbia


Piękne miasto, z cienistymi i chłodnymi ogrodami

Wśród pagórków malowniczych, perła pośród innych światów.

Tam, gdzie słodka, wonna rosa spada z nieba o poranku,

Odświeżając czyste usta pięknych i niewinnych kwiatów.


Wokół domów twych, trawników słońce zawsze świeci czule

I świętego blask spokoju cały obszar twój otacza.

Miłość i prawdziwa przyjaźń jest dewizą umieszczoną

Na tabliczce, którą tutaj drzwi otwarte się oznacza.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Czerwony kapelusz


Ja kocham ten kapelusz o rondzie szerokim,

Cały pokryty suknem barwy purpurowej,

Ja kocham go, ponieważ często go widuję,

Jak mojej ukochanej chroni piękną głowę.


Ja kocham jej uśmiechy spod okapu ronda,

O których ciągle myślę w porze wieczorowej.

Ja kocham je, ponieważ stale słodko błyszczą

Spod tego kapelusza barwy purpurowej.


Ja kocham te kosmyki, miękkie niczym jedwab

I tak samo błyszczące, co dzień układane.

Ja kocham je, ponieważ one się zwijają

I otaczają szyję mojej ukochanej.


Ja kocham te policzki, miękkie jak aksamit,

Niczym pokryte rosą kwiaty ogrodowe.

Ja kocham tę dziewczynę i kocham kapelusz,

Cały pokryty suknem barwy purpurowej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Kwiat najpiękniejszy i największy ma jakąś wadę na kielichu...


Kwiat najpiękniejszy i największy ma jakąś wadę na kielichu,

Najbardziej żywy i zielony liść żółtą żyłkę ma za ramę,

Najlepsze, najjaśniejsze oko czasem zmętniałe ma spojrzenie,

Nawet najczystsze ludzkie serce gdzieś na dnie ma szkarłatną plamę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Tajemnicza łza


Z jakich ciepłych, wilgotnych regionów pochodzisz

Ty kryształowo czysta kroplo, która błądzisz,

Czy kryjesz w sobie zło?

Nawet na pięknym, gładkim policzku dziewczyny

Pozostawiasz ślad jakiejś krzywdy albo winy

Ty tajemnicza łzo.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Nie niszcz imienia


Raczej zburz całe miasto, piękne i rozległe,

Znane ze swoich licznych zalet w całym świecie,

Niż żebyś miał złym słowem i krzywym spojrzeniem

Dobre imię pokalać niewinnej kobiecie.


Miejskie mury i domy można odbudować,

Będą jeszcze wspanialsze i większe niż wcześniej,

Dobre imię kobiety, raz tylko zranione,

Odtąd już zawsze będzie krwawiło boleśnie.


Całe wysokie niebo nie ma dosyć wody,

Cała ziemia nie znajdzie dość mydła, niestety,

By zmyć szkarłatną plamę winy z tego serca,

Które zniszczyło czyste nadzieje kobiety.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Cóż, dziwny człowiek! Skłonny najpierw młodej dziewczyny serce zdobyć...


Cóż, dziwny człowiek! Skłonny najpierw młodej dziewczyny serce zdobyć,

A potem je wypełnić smutkiem i bólem, od którego spuchnie,

Jak chłopak, który łapie dzikie ptaki i wsadza je do klatek -

Już nie odzyska swego życia ptaszek zraniony tak okrutnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Czy ty mnie możesz za to winić?


My spoglądaliśmy zbyt często na siebie przez te wszystkie lata,

Twoje uśmiechy tak urocze nie ukrywały się przede mną;

Czy ty mnie możesz za to winić, że pokochałem niezrównaną

Twą twarz tak mocno, że jej obraz stale porusza się wraz ze mną?


Wspomnienie twych ciemnobłękitnych, uczuciem wypełnionych oczu

Czy mógłbym w sobie kiedyś stłumić, czy mógłby inny czuły człowiek?

Czy mógłbym pozbyć się prawdziwie niebiańskich marzeń o miłości,

Która się stale do mnie śmiała spod pięknych, przymrużonych powiek?


Ze strugi pełnej wiernej, szczerej miłości w twoim pięknym sercu

Gdyby swobodnie i spokojnie pić mogła ma spragniona dusza,

Kąpać się pośród wodnych lillii w jej kryształowo czystej wodzie,

I na pokrytym miłym, miękkim mchem brzegu mogła się osuszać!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Nie mogę wcale myśleć o tym, że będę kiedyś potępiony...


Nie mogę wcale myśleć o tym, że będę kiedyś potępiony,

Za moje wszystkie małe grzechy, które pierś ludzką rozsadzają,

Dopóki jeszcze pozostaję w tym smutnym i doczesnym życiu,

W którym cierpiałem, wielkich trudów i niepokojów doświadczając.


Nie mogę wcale myśleć o tym, w tym chmurnym i ponurym życiu,

W którym trwam pośród trosk olbrzymich, gdy żal i smutek we mnie wzbiera,

Że zaraz po bolesnym zgonie siłą zostanę stąd zabrany

Przez wielką i nielitościwą dłoń, która z oczu łez nie ściera.


Nie mogę wcale myśleć o tym, w tym świecie brudnym, pełnym grzechu,

Dokąd zostałem bez mej zgody wrzucony w chwili urodzenia,

Że będę piekłu powierzony pomimo żalu i pokuty,

Bez żadnych szans na odkupienie i możliwości odrodzenia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Serce jest skłonne się zakochać szybko, dopóki ktoś jest młody...


Serce jest skłonne się zakochać szybko, dopóki ktoś jest młody,

Lecz równie szybko się ostudzi, gdy młodych lat przeminie postać.

Między scenami surowego życia i myśli zatroskanych

Młodzieńcza miłość w żadnym razie zbyt długo się nie może ostać.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, To dziwne, że największe perły w najgorszych miejscach się spotyka ...


To dziwne, że największe perły w najgorszych miejscach się spotyka -

Natura tak to urządziła dość absurdalnie i prześmiewczo -

I w ten sam sposób najbiedniejszy kraj, spustoszony, się nadaje

Najlepiej do wychowywania najlepszych, najpiękniejszych dziewcząt.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Dzień pamięci w Columbii

(Po zobaczeniu pewnej liczby ubranych na biało dziewcząt, które szły w pochodzie na groby Konfederatów i obrzucały je kwiatami.)


Wokół uświęconego miejsca, na którym leżą nasi chłopcy,

Odważni, wierni i szlachetni, którzy polegli w strasznej walce,

Niech drobne, delikatne dłonie składają wieńce i bukiety,

Niech rozrzucają na mogiłach pachnące płatki młode palce.


Och małe, miłosierne serca, zbyt młode, żeby dobrze pojąć

Troskę i trud żołnierza, który w jego westchnieniu się wyraża.

Zrywajcie rubinowe róże i rozrzucajcie je z rozmachem

Na grobach, w których leży prawda i godność, którą się poważa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Życie ludzkie


Życie człowieka w sumie przypomina łańcuch,

Którego małe, zimne i rdzawe ogniwa

Zawierają największe jego tajemnice.

Każde z ogniw posiada jakąś swoją wartość,

Która jednakże nigdy nie jest znana światu

I nie trafi na karty książki historycznej.


Wszystko prócz tego dobra, które mógł uczynić

W czasie tych jakże wielu mijających godzin,

Od chwili, gdy się jego dzieciństwo skończyło,

Leży w gnijących zwojach zimnego całunu,

Który wśród ludzi nosi nazwę zapomnienia

I jest gliny ogromną i bezkształtną bryłą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Nowy prąd

(Napisane w albumie pewnej pięknej, młodej damy w nocy przed jej ślubem, dokładnie o północy.)


Wkrótce na życia oceanie

Napotkasz nowy, silny prąd

I piękny statek twej miłości

Do innych stron odpłynie stąd.


Wkrótce zapomnisz o przeszłości

I zwrócisz się do innych spraw.

Ale czy może twoje serce

Zapomnieć pocałunek nasz?


Pewnego dnia w pamięci twojej

Nagle się zjawi o mnie myśl,

O wspólnym szczęściu dawnych godzin,

Nim z innym się związałaś kimś.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Spojrzenie pięknej kobiety


Długo możesz spoglądać na odległe gwiazdy,

Które błyszczą na ciemnym, granatowym niebie,

Ale się nie ociągaj, ty młody mężczyzno,

Spojrzeć odważnie w oczy uroczej kobiecie.


Armia złożona z wielu tysięcy żołnierzy

Budzi nierzadko w ludziach mniejsze przerażenie

Niż niepokój zrodzony w duszy kawalera

Przez uroczej kobiety gorące spojrzenie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Moja urocza Wenus


Och ty, urocza moja Wenus,

Gdybym był gwiazdą na niebiosach,

I światłem twarz ci jasną czynił,

Ukryłbym blask oblicza swego,

Po czym bym się pogrążył w nicość

U stóp dostojnej twej świątyni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Uwielbiam spacerować po puszczy mej duszy


Uwielbiam spacerować po puszczy mej duszy,

Gdzie pięknie kwitną kwiaty i ptaki śpiewają,

Gdzie są strugi, strumienie i większe jeziora,

Gdzie żadne rzeczy złe mi się nie narzucają.


Uwielbiam sobie siedzieć przy wartkim strumieniu,

Którego wód nie wolno nikomu oglądać,

A tylko mym stęsknionym i spragnionym oczom,

W tym słodkim świecie, gdzie nikt obcy nie zagląda.


Uwielbiam słuchać ptaków siedzących na drzewach,

Kiedy swoim świergotem wypełnią powietrze,

I kocham się poruszać wśród kwitnących kwiatów,

Które w puszczy mej duszy falują na wietrze.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Żegnajcie...


Żegnajcie - wszystkim nam potrzeba kiedyś to słowo wypowiedzieć,

Jak ono rani nasze serca i sprawia, że twarz nasza blednie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Ku pamięci

(Wiersz napisany na wolnej stronie w tomiku poezji, kóry autor ofiarował swojej młodej przyjaicółce w Nashville w Tennessee. Do wiersza była dołączona róża.)


To tylko jedna róża, którą zerwałem z wielką ostrożnością

I ją przyniosłem tu z uczuciem, pokrytą rosą ogrodową.

Być może nie jest bardzo piękna, ale wyraża szczerze troskę,

Jaką wykazał się poeta, gdy się w pamięci łączył z tobą.


Niech ona tutaj pozostanie, choć teraz uschła jest i krucha,

Bo mówi ona o przyjaźni, która jest wierna i nie gaśnie.

Jakkolwiek na tej białej stronie zostawia tylko żółtą plamę,

Ta plama słodka jest, bo moją o tobie przechowuje pamięć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Och, gdyby...


Och, gdyby białe lilie albo róże czerwone były moje

W tym życiu a nie tylko dęby i bluszczu za oknami zwoje.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Niemożliwe


Możesz się równie dobrze starać zmienić orbitę słońca, aby

Co dzień z południa ku północy

Się nowym rytmem poruszało,

Niż usiłować swą złośliwą krytyką podbić moje serce

I zamknąć moje usta, żeby

To serce odtąd już milczało.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Upadła niczym płatek śniegu...


Przed laty była bardzo piękna, ale - gdy przyszedł czas - upadła

Do dołu wybranego w glinie po zakończonym życia biegu.

Jej delikatna drobna postać doszła do końca swojej drogi

I zmarła cicho tak, jak cicho opada z chmury płatek śniegu.


Przed laty była bardzo piękna, ale gdy przyszedł czas upadła

I osiągnęła dno najgłębsze w życia swojego ciągłym biegu

I już nie może być nazwana niepokalanie piękną, czystą

Jak czysty i niepokalany jest pierwszy, biały płatek śniegu.


Przed laty była bardzo piękna, ale - gdy przyszedł czas - upadła

I ktoś powiedział: To jej pora, więc jej nie zatrzymujcie w biegu.

Ponieważ już nie będzie mogła błyszczeć tak samo, jak przed laty,

Jak błyszczy spadający z nieba maleńki, biały płatek śniegu.


Przed laty była bardzo piękna, ale - gdy przyszedł czas - upadła,

A odtąd trzy zaledwie lata minęły w niewstrzymanym biegu,

Smutek przyniosła nam ogromny, gdy położyła się do grobu

I tam spoczywa, jak na ziemi czarnej spoczywa płatek śniegu.


Przed laty była bardzo piękna, ale - gdy przyszedł czas - upadła

I już się nigdy nie podniesie z posłania do dalszego biegu.

Upadła w całej swej urodzie, która się nigdy nie powtórzy,

I znikła raz na zawsze z oczu niczym maleńki płatek śniegu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Dla przemijającego szybko słowa uznania i pochwały


Dla przemijającego szybko słowa uznania i pochwały

Niepoliczone dni poety są ciężkiej pracy poświęcone.

Po krótkim czasie jego dzieła zostają całkiem zapomniane,

Ale niewdzięczność boli, sprawia, że trudy zdają się stracone.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Pokryta śniegiem ziemia


Pragnąłbym bardzo być gwiazdą na niebie,

Świecącą i świadomą własnego istnienia,

Żeby móc patrzeć z góry, pomiędzy chmurami,

Na to wspaniałe dzieło potężnej natury -

Pokrytą śniegiem ziemię.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Do młodego i niesprawiedliwego krytyka


Wyprowadź mnie na twardą ziemię i wyzwij mnie na pojedynek,

A w moją wystawioną głowę wyceluj swoim groźnym grotem,

Ale złośliwie nie pomniejszaj znaczenia mojej miłej muzy,

Która z mojego samotnego serca wzlatuje szybkim lotem.


Młody człowieku, który nigdy nie wzbiłeś się do wysokiego

Lotu i się nie wzniosłeś wyżej niż gonisz podczas konnej jazdy,

I gdy ambicji większych w tobie nie pali się potężny płomień,

Nie gaś u kogoś godniejszego głęboko gorejącej gwiazdy.


Być może w tobie geniusz drzemie, ukryty pod skorupą suchą;

Ten dar, wykorzystany dobrze, z czasem dowiedzie cię do sławy.

Ale ty jesteś całkiem martwy dla jakichkolwiek głębszych sensów,

Które stanowią sławne imię jakiejś wysokiej, ważnej sprawy


Jeżeli czujesz się, młodzieńcze, w mądrości swojej domorosłej,

Zobowiązany krytykować moją maleńką, miłą muzę,

Bądź sprawiedliwy w swych ocenach, jak podpowiada ci sumienie,

A potem sobie ją krytykuj do woli i to jak najdłużej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Poeta bez wąsów


Odeszły jego stare wąsy, nowe wąsiki nie nadeszły.

Pod słońcem stoi sobie teraz swobodnie na wysokim brzegu,

Ciesząc się wiatrem na swych ustach, ostrzem do czysta ogolony

I uwolniony od ciężaru, co wcześniej mu przeszkadzał w biegu.


Samotny czuje się poeta, nieatrakcyjny, opuszczony.

Chociaż go dostrzegają chłopcy, to go w ogóle nie poznają,

Dziewczęta są zdziwione bardzo i mówią cicho między sobą:

“Jest jeszcze brzydszy, niż się zdawał” i się powoli oddalają.


A on nie może pojąć tego, jak te dziewczęta piękne, młode,

Mogą tak bardzo być okrutne, co jest dla niego wielkim wstrząsem.

Nie wie, że one święcie wierzą, że pocałunki są najsłodsze,

Kiedy zostają otrzymane od kogoś, kto posiada wąsy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Zima nadeszła z zimnym wichrem, przynosząc z sobą długie noce


Zima nadeszła z zimnym wichrem, przynosząc z sobą długie noce;

Gdy świeży śnieg świat opanował, zawieja siecze z wielką siłą.

Śpieszy się, by ściąć wszystko mrozem. Śmieje się, jakby z zimnej zemsty,

Widząc, co lato pozbierało i co następnie utraciło.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Odporność


Każdy najmniejszy promień słońca pokrywa przedmiot swoim cieniem,

A każdy cień przynosi smutek, a wraz ze smutkiem zniechęcenie.

Ten smutek zawsze trzeba nam cierpliwie znosić.

Ale przez smutki i przez cienie, przez trudy i przez zniechęcenie,

Nowa nadzieja nas prowadzi bez względu na pot i zmęczenie

I kiedyś do nowego domu nas zaprosi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Dla przemijającego szybko słowa uznania i pochwały


Dla przemijającego szybko słowa uznania i pochwały

Niepoliczone dni poety są ciężkiej pracy poświęcone.

Po krótkim czasie jego dzieła zostają całkiem zapomniane,

Ale niewdzięczność boli, sprawia, że trudy zdają się stracone.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Niech się najsłodsze róże życia wiją dokoła twego serca...


Niech się najsłodsze róże życia wiją dokoła twego serca,

Które uczuciem szczerym bije, tak dobre i tak ukochane.

I niech bez biały, który bujnie rósł i kwitł, kiedy byłem dzieckiem,

Swoją cudowną wonią zawsze wypełnia twój samotny ganek.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Życzenie


Niech róże rosną wokół twojej drogi, niech pięknie rozkwitają,

Niech mirt nad twoją śliczną głową zawsze niezmiennie się zieleni.

Niech nigdy w twoim młodym sercu nadziei ogień nie wygaśnie,

A promień, który ci oświeca ścieżkę, niech w odblask się nie zmieni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, W twojej samotnej, smutnej piersi, dziewczyno moja ukochana


W twojej samotnej, smutnej piersi, dziewczyno moja ukochana,

Życia codzienne troski mogą wielkim wydawać się ciężarem.

Znoś je cierpliwie z wiarą w Boga i jego niezmierzoną miłość,

A dzień cudowny będziesz miała, będący Jego wielkim darem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Życzenie (2)


Tam, po słonecznej stronie życia spodziewam się stóp twoich ślady,

Gdy tylko spojrzę za horyzont, ujrzeć i to na własne oczy

Tymi prostymi i skromnymi słowami: Dobrze uczyniłam,

Niech się spokojna twoja podróż po tym surowym świecie skończy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Będę myślał tylko o tobie...


Panienko Anno, tak jak zwykle, kiedy przebywam w samotności,

Każdą kapryśną i swawolną, zwodniczą myśl uciszam w sobie,

Chociaż narzuca mi się mocno w niewybaczalnej nachalności

I wszystkie pozostałe myśli kierować staram się ku tobie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Kocham twoje cienie


Słuchaj mnie, słodka samotności, ja kocham spędzać te spokojne

Godziny w ciepłym cieniu twojej altany pięknej i dostojnej,

Nad tym strumykiem, tak uroczym;

A gdy spoglądam na Natury błogosławione dzieła, drogie

Mojemu sercu, to w modlitwie łączę się blisko z moim Bogiem,

Ku Niemu zwracam swoje oczy.


Kocham te cienie, w nich poznaję nie tylko wolę Pana w niebie,

Ale we własną duszę patrzę i uczę się samego siebie;

Ty we mnie iskry życia wzruszasz.

Gdy w jego ciemnej, ciasnej celi nie widać wcale światła słońca,

Z nadzieją nową dzięki tobie idę i będę szedł do końca -

Staje się wolna moja dusza.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Do Laury


Ach Lauro, kiedy się pogrążasz w marzeniach w pełnej samotności

I smutny staje się twój uśmiech jak słońce, które w morzu tonie,

Podczas tych długich, nocnych godzin, gdy towarzystwa brak odczuwasz,

Popatrz na moje szczere wersy i czasem, proszę, pomyśl o mnie.


Pomyśl, gdy ciemna noc nadejdzie i przymkniesz swoje piękne oczy,

Gdy będziesz przypominać sobie chwile, co się powlokły cieniem,

Pomyśl raz jeszcze o mnie, proszę, a może jakaś myśl przyjemna

Pokaże ci, jak mnie pokochać, gdy słońca blask pokryje ziemię.


Słodziutka Lauro, kocham światło słoneczne na policzkach twoich

I blask nadziei, który tobie plącze się na spokojnym czole.

Kocham je mocno i w najgorszych godzinach, które jeszcze przyjdą,

Zostaną dla mnie zawsze drogie, póki grać będę swoją rolę.


Subtelna Lauro, jeśli kiedyś poczujesz się osamotniona

I opuszczona przez przyjaciół, których poprzednio pokochałaś,

Ponownie pomyśl, proszę o mnie, o tym, co szczerze ciebie kochał,

Chociaż w twym czułym sercu chyba nigdy nie będę miał udziału.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Żegnaj - na jakiś czas


Żegnaj, ty moja słodka muzo, najdroższa moja towarzyszko,

Ty nigdy mi nie wypełniłaś serca cierpieniem czy złym słowem.

A kiedyś, zanim zajdzie dla mnie szkarłatne słońce mego życia,

Gdy jaśniej zalśni moja droga, wtedy zawołam ciebie znowu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Czara goryczy


To życie całe jest goryczą i wielkim smutkiem wypełnione,

Głębokim smutkiem, od którego nie ma ucieczki w żadną stronę.

Pić z owej przepełnionej czary jesteśmy zawsze przymuszeni

Za łykiem łyk i tak bez przerwy i ten stan nigdy się nie zmieni.


To bardzo smutne, że żyjemy tylko by ujrzeć, upaść, umrzeć,

Bez przyjaciela blisko siebie, że w ziemi trzeba nam obumrzeć,

Bez słowa delikatnym głosem nad uchem wypowiedzianego,

Bez dłoni, która pot obetrze z czoła gorączką trawionego.


To bardzo smutne, że trzymamy ten kielich gorzkich godzin życia

I że jesteśmy długie lata zmuszani do ciągłego picia

Że nie możemy go odstawić, zasadę bardzo dobrze znamy,

Pijemy ten szkodliwy napój, po czym powoli umieramy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Biedny chłopak, on nie żyje


Uprzejmi przyjaciele, wy mnie lubicie, gdy wesoły jestem,

A życia i młodości żwawej radosny potok naprzód płynie,

Ale nie pomyślicie o mnie, kiedy na zawsze was opuszczę,

Kiedy weźmiecie moje ciało i je złożycie w zimnej glinie.


Nigdy nie pomyślicie o tym, który was kochał z całej duszy,

Który oddychał z myślą o was, dopóki jeszcze był na chodzie,

Wy zapomnicie moje ręce, które nieczułe, zesztywniałe,

Mi skrzyżowaliście spokojnie, kiedy zastygłem w śmierci chłodzie.


W zapomnicie wszystkie moje przyjazne gesty i uśmiechy,

Ukłony, w których raz za razem przed wami pochylałem szyję,

A jeśli moje skromne imię będzie w ogóle wymawiane,

Powiecie o mnie tylko tyle: To biedny chłopak, on nie żyje!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Do nędznego śmiertelnika


Ty nędzny śmiertelniku ze zwyczajnej gliny,

Możesz ty w życiu wolny być od grzechów wielu,

Ale to, co najbardziej kształtuje ci życie,

To jest nad marnościami marność, przyjacielu.


Być może uczyniłeś coś nieistotnego,

Być może jakieś jedno słowo w życia huku

Umieściło na moment twoje skromne imię

W gazecie, książce albo jakimś innym druku.


Ty, który stoisz dumnie, oparty o laskę,

Jak słonka, która siedzi sobie na gałęzi,

Wiedz, że ten czyn twój, który uczynił cię znanym,

Równie dobrze mógł zrobić zwykły pies pasterski.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Muzyka wokalna


Ta słodka, ale smutna niezwykle melodia,

Która spływa kaskadą ze strun złotych harfy

Najdoskonalszej, czyli serca człowieczego,

Jest tak dziwnie cudowna i cudownie dziwna,

Że daje delikatnej i subtelnej duszy

Coś, czego nie da anioł z nieba wysokiego.


Ta harfa o tysiącu rozpiętych na ramie

Strun, nastrojonych pięknie, ale niewidzialnych,

Poruszanych dotykiem niebiańskiej miłości,

Jest tak dziwnie cudowna i cudownie dziwna,

Że daje surowemu, a nawet grzesznemu

Sercu wejść do największych nieba wspaniałości.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Na brzegach rzeki Congaree


Wiele wspaniałych godzin przesiedziałem

W cieniu pod wielką wierzbą, może dni,

Patrząc na wolno wlokące się wody

Naszej uroczej rzeki Congaree.


Wiele niedzielnych godzin przesiedziałem

Wraz z moją piękną Maud, przez wiele dni,

Patrząc na wzgórza, które się tu piętrzą

Na obu brzegach naszej Congaree.


Niejeden uśmiech uroczy widziałem

Na jej cudownej twarzy w tamte dni,

Kiedy pod wierzbą siedzieliśmy sobie

Na brzegu naszej pięknej Congaree.


Niejeden wtedy skradłem pocałunek

Z jej ust uroczych, co wciąż mi się śni;

Do dziś pamiętam, jak ja przytulałem

Na brzegu naszej pięknej Congaree.


Więcej nie ujrzę żadnego z tych spojrzeń,

Choćby żył jeszcze wiele lat i dni,

Bo nigdy więcej z moją Maud nie siądę

Na brzegu naszej pięknej Congaree.


Te dni cudowne przeszły bezpowrotnie

I tylko wielka wierzba stoi wciąż

I przypomina o miłych godzinach,

Które spędziłem z moją miłą Maud.


Razem z urodą przeminęła młodość

Mojej Maud, a ja nie zobaczę jej.

Dziś ona siedzi nad piękniejszą rzeką,

I inne drzewo rzuca na nią cień.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Miłość kobiety


Miłość kobiety zawsze jest gorąca taka,

Jak lato dla jakiegoś zranionego ptaka,

W bólu i smutku zawzse blisko jest i wspiera,

Jak pierwszego poranka, kiedy się zaczęła.


Miłość kobiety z każdym rokiem jest mocniejsza,

Zdeptana butem staje się jeszcze silniejsza;

Będzie trwać, kiedy inne uczucia wygasną,

W najgorszych chwilach ból ukoi piersią własną.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Ty stary obłudniku


Ty stary, oczywisty, ohydny oszuście,

Po tajemnicach Pisma podły przewodniku,

Czy nie wiesz, że Bóg dobry, który mieszka w niebie,

Nie cierpi takich obrzydliwych obłudników?


Ty jesteś całkiem martwy, oporny, odporny

Na każdą myśl szlachetną, choć je czytasz co dnia.

Wkrótce odejdziesz, piekło będzie twą odpłatą,

Więc się przygotuj na spotkanie jego ognia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Samotność


Najsłodsze i najdroższe miejsce na tej ziemi,

W którym jedynie czysta prawda się znajduje,

I nie szurają stopy nieproszonych gości,

W tym pobłogosławionym cieniu się otwiera,

Gdzie się dowiadujemy, czym byliśmy kiedyś

I czym jeszcze będziemy - w głębi samotności.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coggler, Jak bardzo dziwne są sny nasze!


Jak bardzo dziwne są sny nasze! - poprzedniej nocy mi się śniło -

I ten sen sprawił, że spocony się obudziłem, cały drżący,

Choć nie ze strachu, lecz z poczucia dziwnej, niezwykłej realności;

Moja kolacja, chociaż późna, nie zawierała wcale sera,

Łososia, ciastek, ani wina, niczego z rzeczy tych nie jadłem.


Jak bardzo dziwne są sny nasze! - one unoszą nas daleko

Do scen co prawda znanych dobrze, jednakże dawno zapomnianych,

Znowu do pierwszych dni naszego dzieciństwa przed wieloma laty,

Rysując całe nasze życie w nadzwyczaj czysty, prosty sposób,

Nie tak, jak było przeżywane, i kiedy, ale w którym miejscu.


Jak bardzo dziwne są sny nasze! - swój świat bez granic posiadają,

Z drzewami o koronach wielkich, wzgórzami, jak też jeziorami,

Oraz kwiatami kwitnącymi różnych rodzajów i odcieni,

Duszami naszych ulubionych przyjaciół, ukochanych dziewcząt,

Też już zapewne zapomnianych - a jednak tam obecnych dalej.


Jak bardzo dziwne są sny nasze! - jeżeli śmierć snem również będzie -

Snem czystym, pięknym i szczęśliwym, który nam cierpień nie przyniesie -

Jak słodki i błogosławiony okaże się kres ostateczny -

Wygrzebać się z grzesznego świata i znaleźć się we śnie wspaniałym,

We śnie cudownym, który będzie można śnić sobie całą wieczność.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Ach, ty, Stokrotko...


Ach, ty, Stokrotko moja mała, tak śliczna w swej delikatności,

Któż by nie pragnął ująć twojej drobnej i śnieżnobiałej dłoni,

I trzymać ją, dopóki twoje policzki się nie zarumienią;

Kto by nie pragnął żyć beztrosko w tej błogiej, balsamicznej bryzie,

Która łagodnie przeczesuje twoje jak jedwab lśniące loki,

Otaczające kształtną głowę jak u aniołów ponad ziemią.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Jak bluszcz splata swoje pędy...


Jak bluszcz splata swoje pędy z liśćmi lilii gdzieś pod drzewem,

Tak ja pośród zmiennych życia scen niezmiennie lgnę do ciebie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Wieczór na farmie


To przyjemne zobaczyć zagony turzycy,

Które zdają się płonąć jasno o zachodzie,

Patrzeć na wracające z pastwiska do domu

Krowy i słyszeć pawia wołanie w zagrodzie.


To przyjemne zobaczyć małego królika,

Który bawi się w piasku nieopodal młyna,

I słyszeć ciche wycie psa, który zobaczył

Coś na odległych wzgórzach i wzywać zaczyna.


To przyjemne zobaczyć szarą gołębicę,

Która z dala powraca do gniazda ciemnego,

I słyszeć wróbla, który wyraża tęsknotę

Za spokojnym konarem spoczynku nocnego.


To przyjemne usłyszeć subtelną dziewczynę,

Która chodzi po wielkim ogrodzie i sadzie,

I zobaczyć, jak zrywa najpiękniejsze kwiaty

I na piersiach je sobie raz za razem kładzie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Pilnuj swojego charakteru...


Pilnuj swojego charakteru, dziewczyno moja urodziwa,

Trzymaj go blisko swego serca, jak cenną perłę go ukrywaj,

Bo są złodzieje, którzy pragną go ukraść, wyrwać z twojej dłoni,

A kiedy czar twój ci odbiorą, to trudno będzie ich dogonić.


Pilnuj swojego charakteru, dziewczyno moja urodziwa,

Oszustwo sztylet ostry nosi, stale w rękawie go ukrywa,

A wielu ludzi z tego świata z uśmiechem tylko na to czeka,

By zburzyć troską spokój serca i łzę wywołać pod powieką.


Pilnuj swojego charakteru, dziewczyno moja urodziwa,

Zwinięty sztandar niewinności twojej urodę swoją skrywa,

A serca wielu młodych mężczyzn podziwiać będą dnia pewnego,

Jak ten charakter się rozpali pożarem ognia niebiańskiego.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Śmierć Charlesa A. Dany


Na całym wielkim firmamencie niebios naszego dzienikarstwa,

Wśród niezliczonych, mrugających gwiazd o niewielkim, słabym świetle,

Które srebrzyste swe promienie miotają już od dwóch stuleci,

Największy glob literatury, jaki tu kiedykolwiek błyszczał

Ponad łąkami zielonymi ukochanego tego kraju,

Usunął swoją twarz z oblicza nieba, by nigdy już nie świecić.


Nigdy już nam nie będzie świecić niczym okrągły księżyc w pełni,

Przynosząc pokój, sprawiedliwość tak samo biednym, jak bogatym,

Groźne, głębokie, mroczne groty głów ludzkich blaskiem oświecając,

A jednak jego wielkie światło pozostawiło tu poświatę,

Która nie zniknie, ale jeszcze będzie wzrastała w swojej sile

I pozostawi trwałe ślady na sercach, które ją poznają.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Jak bardzo dziwne są jej oczy...


Jak bardzo dziwne są jej oczy - wolałbym, by nie były takie

Jak moje, tak niepokojąco ciemne i dziwne tajemniczo;

Wolałbym, żeby mniej w nich było płomieni ludzkiej namiętności,

Które głęboko w duszy płoną nam nigdy niegasnącą iskrą.


A ja się nigdy nie odważę, nawet przy czułym pożegnaniu,

Za jej dłoń drobną, delikatną, ją mocno ująć i przytrzymać,

Bowiem z jej oczu mógłby buchnąć wtedy gwałtowny, jasny płomień,

Którego przecież w żadnym razie nie mógłbym wzrokiem swym wytrzymać.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Tylko raz i nigdy więcej


Czyńmy teraz całe dobro, które tu możemy czynić,

Gdy podróżujemy sobie w stronę ostatniego brzegu,

Bo po drodze, która dzisiaj podążamy równym rytmem,

Nie pójdziemy nigdy więcej w naszym nieustannym biegu.


Nie możemy już przywołać na oblicze zatroskane

Tych uśmiechów, które kiedyś rozpaliły się i zgasły.

Nie możemy też uśmiechom naszym nadać więcej blasku,

Jeśli wcześniej nie zadbaliśmy o wyraz naszej twarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Witaj, dostojna królowo, Atlanto

(Napisane w czasie wystawy) Hail, Thou Queen, Atlanta!


Witaj, królowo piękna nasza, w dostojny biały strój ubrana!

W tej właśnie chwili chyba wszystkie oczy zwrócone są na ciebie,

Zarówno w całym naszym wielkim kraju, we wszystkich jego stanach,

Jak i po drugiej stronie świata, za morzem, które się kolebie.


Wszyscy mężczyźni i kobiety teraz gromadzą się przy tobie,

Jak ptaki i pisklęta, które stadami grzeją się na słońcu,

Żeby na własnej skórze poczuć twe ciepło i popatrzeć sobie

Na twoją chwałę i twe dzwony usłyszeć rozdzwonione w końcu.


Na twojej piersi wieniec z lilii ozdabia twoje piękne trwanie,

Gdy wzrastasz utalentowana i z każdą chwilą się bogacisz,

Róże zerwane z krzaków w wielu krajach i w każdym naszym stanie

Stanowią włosów twych ozdobę, której już nigdy nie utracisz.


Witaj, królowo piękna nasza, na twoich śnieżnobiałych rękach

Już nie zostały żadne ślady po nałożonych ci kajdanach;

Na twoim sercu wypisane zostało po skończonych mękach

To jedno przyjacielskie słowo "Witajcie" od samego rana.


Dziś stopy twoje pewnie stoją i wszystkie burze wytrzymają,

Twoje ambicje i pragnienia pomogą ci zrealizować.

Miłość jest twoją nową bronią, więc pójdziesz naprzód, zwyciężając,

I wyprowadzisz nas z ciemności złej, w której przyszło nam się chować.


Witaj, królowo urodziwa Południa, cała klejnotami

Bardzo rzadkimi i pięknymi nadzwyczaj udekorowana,

Czyli mądrością i godnością, miłością, jak też ambicjami,

We włosy twoje wplecionymi, Atlanto nasza ukochana.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Na śmierć Edgara W. Nye'a (On the Death of Edgar W. Nye)


Jak bardzo dziwna jest Natura, jak niepojęte są zamysły

Wielkiego i niewidzialnego dla naszych ludzkich oczu Boga,

Którego wszystkie dzieła zawsze najlepsze są i najpiękniejsze.

On wszak nie stłumi żadnej iskry, która nie może jasno świecić -

Owej najsłabszej duszy w całym rodzaju ludzkim - chociaż nieraz

Gasi na nieobjętym niebie światła największe, najjaśniejsze.


Jak bardzo dziwna rzeczywiście i mądra przy tym nieskończenie

Jest ta łaskawa Ręka, której dzieł nie możemy nigdy zniszczyć,

Której wyroków nie możemy odwrócić myśli naszej zrywem,

A która prędzej od zagłady oszczędzi jakiś mały umysł,

Niewykształcony, niż ten, który ogniem geniuszu jasno płonie -

To też niestety niepojęte jest i bardzo smutne, lecz prawdziwe!


Czy to być może śmierć okrutna? - Czy nigdy już nie usłyszymy

W wieczności, w jakimś innym miejscu, o którym nic nam nie wiadomo,

Jego mocnego głosu, który wyrażał nieskończone piękno,

Aby wypełnić pocieszeniem mroczne istnienie innych ludzi

I przynieść radość i ogromny spokój i smutku ukojenie

Sercom, co w każdym innym razie z bólu i żalu mogą pęknąć?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Brown Gordon Coogler, Ty nigdy tego nie zobaczysz (You'll Never See It)

(O tym, jak pewna młoda dama po tym, jak szanowane pismo z Północy poświęciło moim utworom kilka szpalt pozytywnej recenzji, spytała, czy mój kapelusz przypadkiem nie jest "zbyt mały dla mojej głowy".)


Ty nigdy w życiu nie zobaczysz, że moja nader skromna głowa

Zbyt duża jest dla kapelusza, który na sobie stale nosi.

Mów, co chcesz, ale jeszcze kiedyś przypomnisz sobie moje słowa

Tak, jak miliony, które moją muzę o łaskę będą prosić.


Ty nigdy w życiu nie zobaczysz mnie w drogim, eleganckim stroju,

Nie ujrzysz mnie też w modnym tańcu, jak tutaj tańczą tępe tuzy,

Lecz dzieci twoich własnych dzieci, gdy sama spoczniesz już w spokoju,

Będą cytować drobne strzępy utworów mojej miłej muzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)