Henry Howard, earl Surrey

Henry Howard, earl Surrey, Czego potrzeba w dobrym życiu


Mój Marcjalisie, druhu stary,

Co daje szczęście i łut dumy?

Trochę majątku, bez ofiary,

Grunt żyzny i spokojny umysł;

Przyjaciel wierny, ład bez wojny

Czy zbytnich danin dla korony,

I żywot zdrowy i spokojny;

Po przodkach dom odziedziczony.

Proste jedzenie, wino w miarę,

I rozum przez nie niezmącony.

Mądrość, będąca Nieba darem,

A w nocy sen niezakłócony.

I jeszcze tylko dobra żona,

Która sny twoje uspokoi.

Gdy do szczęśliwych trafisz grona,

To nawet śmierci się nie boisz.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2014)


Henry Howard, earl Surrey, Do jego pani


Należną sobie chwałę po dziś dzień odbiera

Ten, kto pierwszy twarz Wenus zręcznie namalował,

Jaką więc chwałę Ojciec twój powinien zbierać,

Który najpierw cię począł, a potem wychował

Na przepiękną boginię. Twa uroda szczera

Była powodem żalów. Płomień twój kształtował

Niejedno ludzkie serce, w którym wzorem bogiń

Mogłaś sama rozpalać, albo gasić ogień.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2014)


Henry Howard, earl Surrey, Tutaj spoczywa Wyatt


Tutaj spoczywa Wyatt, co nie odpoczywał

Za życia, a swój talent, dar nieba, rozwinął

Mimo ludzkiej pogardy i w cnocie opływał -

Ten zysk z zazdrości innych jego nie ominął.


Miał głowę, w której mądrość sekrety zmieściła,

A jej młoty w mózg jego biły jak w kowadło,

Na którym się codziennie poezja rodziła,

A z niej wiele korzyści Brytanii przypadło.


Poważne i łagodne oblicze miał zgoła,

Postępować z honorem umiał i nie grzeszyć.

Pośród groźnych burz wielu utrzymać się zdołał,

Żyć z podniesionym czołem i życiem się cieszyć.


Rękę miał, co uczyła nas, co można w rymie,

Samemu Chaucerowi chwałę odbierając,

Stało się odniesienia punktem jego imię,

Można doń dążyć, nigdy wszak nie osiągając.


Język miał, co królowi za granicą służył,

Którego dworska mowa ku cnocie wabiła

Wszystkie szlachetne serca i nie raz go użył,

By uczyć naszą młodzież, żeby godnie żyła.


Oko miał bystre, a na jego sąd nie wpływał

Żaden przesąd. Przyjaciół wabił, wrogów godził.

Przenikliwym spojrzeniem w ludzi się wpatrywał

I wolny od podłości między nimi chodził.


Serce miał też, nad którym strach nie zapanował

I dążenia do prawdy w nim stłumić nie zdołał.

Niezależnie od różnych trosk godność zachował,

Nie pławiąc się w bogactwie, wyzwaniom podołał.


Ciało miał piękne, silne, dobrze zbudowane.

Szczęśliwy, zbyt szczęśliwy, był dla wrogów swoich.

Żył, idąc po natury drodze mu oddanej,

W kształcie mężczyzny, który walczyć się nie boi.


Ale do nieba dobra dusza się udała,

Żeby złożyć w Chrystusa obecności świętej

Świadectwo wiary, która nigdy nie przegrała

Walki ze złem, danej nam, ale nieprzyjętej.


Za nasze grzechy wielki ten skarb nam zabrano;

Dusza poszła do nieba, kości pochowano.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)