Thomas Ashe

Thomas Ashe (1836-1889) to poeta angielski. Z zawodu był duchownym i kierownikiem szkoły. Nigdy nie osiągnął wielkiej popularności nawet w swoim własnym kraju.


Thomas Ashe, Tomasz


Kiedy Chrystus do uczniów z pokojem przemówił,

Jeden z nich, nieobecny, nie wierzył dopóki

Nie ujrzał dłoni, srodze przebitych gwoździami,

Boku z raną od włóczni, stóp zwilżonych łzami;

Czy zmarszczył Nauczyciel wtedy czoło święte,

Albo czy złamał to źdźbło przez niewiarę zgięte?

Nie, lecz obrócił rany ku niemu krwawiące

I rzekł: wyciągnij rękę, sprawdź i wierz, nie wątpiąc.

I wiara niczym miecza stal błysła od nowa,

Gdy mu wnikły do uszu wszystkie Mistrza słowa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


Thomas Ashe, Stara Jane


Stare kobiety kocham najbardziej ze wszystkich.

Ona wie, że znajduje we mnie przyjaciela -

Ta stara Jane, jej koniec zapewne już bliski

I przed nią wieczność Pan Bóg szeroko rozściela.

Ta kobieta o sztywnych i wyschłych kończynach,

O pobladłych policzkach, zalęknionych oczach,

Choć trudno w to uwierzyć, patrząc na nią, była

Kiedyś przed laty bardzo młoda i urocza.

Najpierw chodziła z lalką, świetnie się bawiła,

Skakała przez skakankę, raz, dwa, po kolei.

Później jej brzmiała w głowie ckliwych wierszy siła

I pełne było młode jej serce nadziei.

W jej oczach smutek razem z urokiem mnie wita.

Uwielbiam na nią patrzeć, gdy na rogu stanie

Zatłoczonej ulicy i gdy mnie zapyta:

Czy kupi pan ode mnie ołówek, mój Panie?

Jej uśmiech przypomina niebo o zachodzie

Wkrótce po tym, gdy słońce za horyzont spada.

Wolałaby odpocząć niż stać, gdzie przechodzień

Każdy ją mija, ale jej nie odpowiada.

Pod powiekami stare ukrywa obrazy,

Wspomnień, które w ten sposób przed czasem ocala.

Wyraz jej pooranej siatką zmarszczek twarzy

Świadczy, że się od tego, co wokół, oddala.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


Thomas Ashe, Czy się nie wybierzemy teraz z wycieczką do aniołów, Pansie?


Przyszła w niedzielne popołudnie dziewczyna moja ukochana

W białej sukience, białej bluzce, żeby się wreszcie spotkać ze mną.

Trawa się dumnie zieleniła, gdy po niej szła w tę biel ubrana,

Zielone liście wielkich wiązów tworzyły nad nią czaszę ciemną.

Czy się nie wybierzemy teraz z wycieczką do aniołów, Pansie?


Lecz ona mi odpowiedziała: Żadnych aniołów nie spotkamy;

I miękkie światło otoczyło poświatą postać jej perłową,

Gdy swoją drobną, delikatną dłonią dotknęła szorstkiej ramy

Gałęzi, która się zwieszała girlandą nad jej kształtną głową.

Więc się nie wybierzemy teraz z wycieczką do aniołów, Pansie?


Kapelusz z brązowego sukna, brązowe włosy, jak też oczy,

O tak, te oczy opuszczone skromnie i tak urocze miała!

I co ja wtedy powiedziałem? Co mówić, gdy będziemy kroczyć

Przed siebie? Przecież pochlebstwami się wyda moja mowa cała!

Więc rzekłem: Może wybierzemy się teraz do aniołów, Pansie?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)