Sebastian Evans

Sebastian Evans, Piosenka


Spoglądam w oczy, które kocham,

Widzę, jak stara miłość świeci,

I przywołuję z pochowanych

Lat sceny z marzeń tamtych dzieci.


To tu, to tam zbielałe pasmo

Rozdziela twoje krucze włosy.

Wzdycham. Przemija młodość. Ale

Miłość wciąż błogosławi losy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sebastian Evans, Nieobecność


Uschnijcie, odnogi jemioły zielone,

Które oplatałyście drzewa koronę;

Posypcie się złote, czerwone jagody,

Niech owoc się złoci w gęstwinie paproci,

Spadajcie i schnijcie, rok nie jest już młody.


Ona tu nie chodzi, jak zwykła przez lata

I waszych gałązek we włosy nie wplata,

Za to my patrzymy, jak zimne wichury

Przeganiają cienie przez wielkie przestrzenie,

Powlekając mrokiem oddalone góry.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sebastian Evans, Zbieranie krokusów (Crocus-Gathering)


Chodź do mnie, proszę, i mi pomóż zbierać krokusy różnobarwne;

Myśl przy tym o upalnym lecie, co szybkim krokiem już nadchodzi.

Te wszystkie kwiaty, szafirowe i purpurowe, śnieżnobiałe,

Się budzą, żeby pierwszym pszczołom trudny los sokiem swym osłodzić.


Biały oznacza pełną czystość skromnego, dziewczęcego serca,

Nieskażonego tchnieniem świata, purpura jest symbolem smutku.

A piękny, szafirowy kolor wyraża wielką, wierną miłość.

Lecz jutro wszystkie będą martwe, bowiem już więdną pomalutku.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sebastian Evans, Rondo (A Roundelay)


Chodź, usiądź pod tym krzewem głogu,

Przyciśnij usta swe do moich.

A ja zaśpiewam ci piosenkę,

Która jak wino cię ukoi.


Niech wrzosowisko się uśmiecha,

Skowronek gna na wysokości,

Bo my będziemy się tu kochać,

Choć nie wierzymy w moc miłości.


Nad głową głóg nam będzie kwitnąć,

Paproć nam liście odda w zysku,

Żebyśmy mogli się ułożyć

Na tym wspaniałym wrzosowisku.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sebastian Evans, Historia pewnego kamienia (A Story of a Stone)


Raz dwójka dzieci, tak beztroskich

Jak dziecko być beztroskie może,

Szło ręka w rękę, wcześnie rano,

Na brzeg, gdzie szumi wielkie morze.


I tam na piasku zobaczyły,

Na wpół ukryty w ziarnach bladych,

Owalny, kolorowy kamień

Bez żadnej rysy albo wady.


Nie wiem, co one zobaczyły

W tym niepozornym otoczaku,

Ale poczuły, że wypełnia

W ich duszach miejsce wszystkich braków.


Ujrzały w nim coś niezwykłego,

Co długo trwało po kryjomu,

Miłość, niezapisaną w książkach,

I zaraz wzięły go do domu.


I odtąd, przez te wszystkie lata,

Kamienia moc w ich domu trwała

I znów dzieciństwa jasna strona

Ich oczom się ukazywała.


Owa dzieciństwa jasna strona,

Która zakrywa oczy łzami,

I mimo płynącego czasu

Wcale nie blednie wraz z latami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)