Sidney Lanier

Sidney Lanier, Dedykacja. Dla Charlotty Cushman (To Charlotte Cushman)


Miłość zwykła imiona drogie scyzorykiem

Na korze drzew wyrzynać z nadzwyczajnym szykiem.

Ja również twoje imię wyryć zamierzałem

I zacząłem je żłobić w czasie, gdy śpiewałem.

Lecz gdy zacząłem pisać, nagle zapłakałem,

Na twoje imię róży źdźbło było za małe!

Dłonie mi drżą, litery niewyraźne stoją,

Nieudolnie wyrażać będą miłość moją.

Ludzie, którzy je ujrzą, zapewne powiedzą:

Te litery deszcz wyrył – zgodnie ze swą wiedzą.

Niechże te drobne rany sok wypuścić raczą

I cukrowymi łzami nad sobą zapłaczą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2016)


Sidney Lanier, Ty i ja (Thou and I)


Tak jesteśmy jednomyślni, tak złączeni w każdym z życzeń,

Że byś mogła cisnąć struny, gdy ja bym prowadził smyczek;

I w grze naszej, mojej, twojej, zeszlibyśmy się oboje,

A to właśnie jest rzecz, której bardzo sobie dla nas życzę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2017)


Sidney Lanier, Walka (Struggle)


Moja dusza jest niczym wiosło, co raz po raz

Umiera w desperackiej walce z fal nawałą,

A potem się wychyla, by powierzchnię orać;

W każdej chwili odradzam się, z grobu powstając.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2018)


Sidney Lanier, Opanowanie (Control)


O, Głodzie, groźny, długi Głodzie, ja cię okiełznam jak rumaka

I zmuszę cię do przeorania twardego gruntu mojej duszy.

Przed laty ślepy Herve, poeta, śpiewał tak pięknym, słodkim głosem,

Że zmusił ogromnego wilka, by z pługiem w pole z nim wyruszył.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sidney Lanier, Pieśń wieczorna (Evening Song)


Spójrz, proszę, moja ukochana, tam, gdzie na piasków żółtym skraju

Spokojnie falujące morze spotyka się z krawędzią słońca,

Jak się całują bardzo długo na oczach okolicznych krajów.

My tak robimy znacznie dłużej, pragniemy robić aż do końca


A teraz w rudej kadzi morza się topi złota słońca bryła,

Jak dawna, cenna perła, która rozpuszcza się w egipskim winie,

To właśnie takie lśniące perły królowa Kleopatra piła,

A oto noc połyka słońce. Daj rękę, ze mną ty nie zginiesz.


Wyjdźcie na drogi, słodkie gwiazdy, pocieszcie nieba smutne serce,

Błyszczcie, błogosławione fale, na piach wpływajcie jeszcze więcej.

Rozdziel, o nocy, nasze słońce i niebo, które jest w rozterce,

Ale ust naszych nie rozdzielaj, zostaw złączone nasze ręce.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sidney Lanier, Do doktora Thomasa Shearera, ofiarując popiersie autora (To Dr. Thomas Shearer - Presenting a Portrait-Bust of the Author)


Ponieważ, rzadki przyjacielu, związałeś mój żyjący język,

Ujmując go w mocniejsze znacznie wielkiej wdzięczności wieczne więzy

Niż kiedykolwiek i gdziekolwiek ktoś wypowiedział lub wyśpiewał,

Niech niema rzeźba za mnie mówi do ciebie i bezgłośnie śpiewa.

Baltimore, 1880

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sidney Lanier, Dusze i krople deszczu (Souls and Rain-Drops)


Niewielkie, lekkie krople deszczu spadają na powierzchnię morza.

Znikają we wzburzonej wodzie, konają cicho wśród podłoża.

Zapewne żaden zwykły człowiek by ich nie zauważył wcale,

Gdyby na względnie gładkiej tafli się nie tworzyły małe fale.


Tak dusze na ten świat przychodzą i lekko marszczą taflę życia,

Po czym znikają, jakby niczym były ich przejścia i przeżycia.

Nikt by nie zauważył nawet, że taki cud się kiedyś zdarzył,

Gdyby nie małe zmarszczki, które malują się na życia twarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sidney Lanier, Palma i sosna (The Palm and the Pine)

(z Heinego)


Daleko na północy rośnie sobie samotna, smukła sosna.

Stoi tam dumnie na pagórku, którego ludzie nie widzieli.

Śpi i śni, kiedy świeże śniegi jej świetną okrążyły postać

I wszystko w krąg pokryły grubym kobiercem biednej, biernej bieli.


Ta sosna śpi i śni bez przerwy o palmie, która tkwi dostojnie

W suchej, spękanej i spalonej słońcem już od samego brzasku

Ziemi daleko na południu, tak samo smutno i spokojnie

Kołysząc bujną swą koroną nad rozpalonym morzem piasku.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)