Anne Lynch Botta

Anne Lynch Botta, Do..., w ciemności


W okrągłej idealnie chwale Luna, królowa ciemnej Nocy,

Między gwiazdami się przemieszcza w dumie srebrnego swego tronu

I nagle brak nam tej powodzi światła pełnego dziwnej mocy,

Które wypełnia ponad nami olbrzymią czaszę nieboskłonu.


Lecz chociaż jej srebrzysta jasność do naszych oczu nie dociera,

Kiedy obniża swój odwieczny lot odbywany po orbicie,

Jej świetna światłość się nie ściemnia i nic jej siły nie odbiera,

Lśni nie mniej mocno niż poprzednio, ale tym razem świeci skrycie.


Wkrótce się znów ukaże oczom, bardzo spragnionym jej widoku

Kiedy wychynie spoza kształtu, który przed wzrokiem ją zasłaniał;

I teraz ją widzimy znowu, jak sunie dalej, krok po kroku

I miejsce pośród gwiazd zajmuje, gdy jej panować nikt nie wzbrania.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Anne Lynch Botta, O obrazie Ruty


Świeża i ciągle wyrazista, chociaż przez czasu mgłę widziana,  

Przemawiasz do nas swoim śpiewnym i nadal bardzo silnym głosem,

Jak przed wiekami, gdy na polach Judy, od łanów zboża złotych,   

Na swoich smukłych skromnych stopach nosiłaś słodką, chłodną rosę.


Lecz nie ze względu na urodę twoją cię ciągle wspominamy

I po stuleciach spodziewamy się i otuchy i pomocy,

Choć wiemy, że w niewolę wzięłaś serce wielkiego naczelnika,

Co niewątpliwie i niezbicie świadczy o twojej wielkiej mocy.


I nie dlatego, że jest prosta, historię twoją poznajemy, 

I nie dlatego cię wzywamy, że to z twojego właśnie boku 

Po latach albo długich wiekach jak czyste źródło wypłynęła

Długa dynastia bogobojnych, czcigodnych królów i proroków. 


Ale ze względu na niezmienną i nieśmiertelną twoją miłość,

Którą zna dobrze i rozumie tylko prawdziwie wierna dusza,

A która, gdy zapada ciemność, jaśnieje jeszcze większym blaskiem

I twoim niezatartym słowem dotychczas dźwięczy w naszych uszach.


Tę miłość, która dawno temu wyprowadziła cię z ojczyzny

I do dalekiej, obcej ziemi powiodła po nieznanych drogach

Aż do twojego wybranego, któremu mogłaś na ołtarzu

Złożyć swój dom, ojczyznę swoją, jak i znanego sobie Boga. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Epigramat


Łyk wody z Helikonu antycznym poetom

Sił do lotu na skrzydłach artyzmu udzielał;

Poetów naszych czasów ekscytuje raczej

Zwykły czek z Wall Street płatny na okaziciela.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2017)


Anne Lynch Botta, Aspiracja. Sonet


Ziarno zasiane w ziemię nie zamierza wcale

Pozostawać do końca życia w warstwie gliny,

Ale dąży ku górze jak inne rośliny,

Wyrasta mocnym pędem wciąż wyżej i dalej,

Aż, skąpane w słonecznym blasku i upale,

Niepowtarzalny zapach zdoła wydać z siebie,

Przetwarzając w woń słodką to, co drzemie w glebie

I w ten sposób wyrazić sens swego istnienia.

Nieśmiertelny zalążek, co tkwi w mojej duszy,

Tak samo się próbuje wyrwać z zeschłej ziemi

Swymi aspiracjami i w górę wyruszyć,

By do Centralnej Duszy dojść, co się nie zmienia

I daje nam oparcie; a nieśmiertelnymi

Kwiatami są jej myśli, czyny i pragnienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2016)


Anne Lynch Botta, Ab astris


Widziałam, jak gorące gwiazdy gnają przez przestrzeń niezmierzoną -

Gwiazdy i słońca, gwiazdozbiory - i giną gdzieś w nieskończoności.

A nasza ziemia jest jedynie drobiną na bezbrzeżnym morzu,

A każda z drobin tych posiada miejsce i drogę wyznaczoną:

I byłam bardzo zagubiona w swojej straszliwej znikomości.

Lecz wtedy powiedziałam sobie: Czy nie wiesz, że On, który w niebie

Kieruje globy przez tę pustkę, przez życie pokieruje ciebie?


Zatem się zaprzyj sama siebie, lecz nie poniżaj się niesłusznie,

Bo w tej ogromnej, harmonijnej i doskonałej wszak całości,

Która podlega postępowi, a on zakończyć się nie może,

Posiadasz swoje własne miejsce i nieśmiertelną ludzką duszę,

Miejsce i rolę o nie mniejszej niż u gwiazd i słońc doniosłości.

Dołącz do tego dostojnego pochodu i złóż Bogu dzięki,

Ponieważ miarę tego marszu wyznacza dotyk Jego ręki.   

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do nieznanego budowniczego katedry w Kolonii


Wielki, nieznany mistrzu! Twa myśl twórcza, sprawna

Jest tutaj zapisana. Choć z lśniącego zwoju

Sławy twe imię starto, ta świątynia sławna

Stanowi trwały wyraz twej duszy spokoju.

Jest ona wieczna, w każdym łuku, linii, dawna,

Ale nadal obecna w całości ustroju:

Widzimy skarpy, wieżę, smukłą sygnaturkę

W lesie kamiennych kolumn, pnących się wysoko,

W sieci wygiętych żeber nieba miniaturkę,

Która na tle obłoków cieszy nasze oko.

Wznosi się niczym wizja z opowieści starych,

Ogromny ołtarz, w górę prowadząca droga,

Wcielony w skały strzępy symbol wielkiej wiary,

Symfonia z polnych głazów, myśl samego Boga.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do -


Na wszystkich tych bezlistnych drzewach,

Co na tle nieba się rysują,

Nagie gałęzie wystawiając,

Pąki i liście już kiełkują.


Tak piękna tysiąc różnorodnych

Form w twojej duszy ciągle drzemie,

Gdy ty, nad ich ukrytym trwaniem,

Czar zimy trzymasz niczym brzemię.


Jednak już wkrótce liście, kwiaty,

Wyrwą się z żyjącego grobu

I wonią swą powietrze wokół

Wypełnią, będąc chwałą globu.


Tak pogrzebane w głębi serca

Myśli twych kwiaty spoczywają,

Czy nieodkryte po wsze czasy

Zastygną, woni nie wydając?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Na astronoma


Na pana profesora nie zwracaj spojrzenia,

Ponieważ on nie zważa na biedne ziemianki;

Czy na nim nie robimy żadnego wrażenia,

Jeżeli za rywalki daje nam niebianki?

Jest odporny na naszych modrych oczu wdzięki

I na inne uroki przez nas roztaczane;

Przez całą noc lunety nie wypuszcza z ręki

I obserwuje pilnie Wenus albo Dianę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, O pszczole


Pszczoła, która przez cały dzień po świecie lata,

Odwiedzając ogrody, sady, pola, lasy,

Żeby zgromadzić sobie na zimę zapasy,

Brzęcząc swoją spokojną pieśń raz po raz wzlata.

Nie tylko z kubka lilii albo fiołka pije,

Szuka nie tylko róży, kusicielki wiecznej,    

Ale ze wszystkich roślin, co są niebezpieczne,     

Sączy kroplę słodyczy, która tam się kryje,

Otoczona trucizną. Tam samo my, ludzie -

Kiedy tylko szukamy ukrytej słodkości,

Która w kielichach licznych ludzkich kwiatów gości -

Jak ta pszczoła - i potem niesiemy ją w trudzie

Do naszych domów, uli wzniesionych z kamienia,

To ona w naszych sercach w czysty miód się zmienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Z poezji Alfreda de Vigny


Wypłyń na morze, ukochana,

Bez trwogi, wolna, drogą ciemną,

Zostaw przyjaciół i bogactwo,

Wypłyń na morze razem ze mną.

Mój statek błyszczy nad falami,

I piękna z niego jest jednostka.

Spójrz na jej maszt i kil, banderę -

Choć to skorupka jest zaledwie,

To na pokładzie jestem królem,

A cała reszta to drobnostka. 


Dla niewolnika utworzona

Jest ziemia, którą pługiem orze, 

Dla mężczyzn twardych i odważnych

Powstało niezmierzone morze,

Moja dziewczyno ukochana,

A stada fal z oddechem każdym 

Wypowiadają tajemnicę,

Cicho śpiewając pieśń powolną,

I ciągle powtarzają czule 

Miłość i wolność, miłość, wolność.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, W bibliotece


Mów cicho, miękko stawiaj w tych salach swe stopy,

Bo tu geniusz z godnością pogodzony gości,

W milczącym majestacie w tym miejscu królują

Monarchowie umysłu, mocarze mądrości.


Ogromną grupą tutaj gromadzą się duchy

Z każdej epoki, kraju, z gór, nizin, pól, lasów,

Ponad zakopanymi wrakami lat stoją

I się przeciwstawiają upływowi czasu.


W tej reprezentacyjnej sali wszyscy razem

Zasiadają na tronach czczeni, szanowani,

A wokół się zbierają szlachetnym orszakiem

Ci uznani za godnych, utalentowani. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Apologia smutku


Kiedy skąpiec spogląda na swe skarby w schowku

Spoczywające sobie w spokoju i ciszy,

Tchórzliwego umysłu głos, który podsuwa

Mu wciąż strach przed ich stratą, w uszach duszy słyszy.


A ja, kiedy poczułam w objęciu mych ramion

Skarb niezmierzony twojej ogromnej miłości,

Zazdrość jak ostra zadra utkwiła mi w sercu

I walczyła z mym duchem pełnym namiętności.


Ona zatruła czystą krystalicznie studnię,

Z której moja spragniona dusza wcześniej piła,

I rzęsistymi łzami pełnymi goryczy

Ten delikatny napój w ustach mi skaziła. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do mojego przyjaciela w dzień urodzin


Czasie, obchodź się lekko z moim przyjacielem,

Który z innymi równie lekko się obchodzi;

Na jego godną głowę, przez nas ukochaną,

Niech wiele błogosławieństw z niebiosów przychodzi.


W miłości i do Boga i do innych ludzi

Jego dni tu mijają spokojnie i miło,

Żeby dotrzeć do domu własnego w tym niebie

Przejść dość niedługą drogę trzeba by mu było.


Oby był jak najdalszy ten dzień nieszczęśliwy,

Kiedy on odwołany stąd od nas zostanie.

Niebo posiada wiele dusz takich jak jego,

Na ziemi bardzo mało takich pozostanie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do... II


Nie pytam, czy wspaniałe imię purpurową

Poświatą cię pokryło w chwili urodzenia

I nie pytam o wszystkie szlacheckie tytuły,

Otrzymane ordery albo odznaczenia.  


Nie ma potrzeby pytać, gdy na twoim czole,

Widzę objawiające się w trudzie i bólu

Oznaki prawdziwego szlachectwa umysłu,

Które nosi na sobie dotyk Króla królów.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do... IV


To życie całe jest dla ciebie jak wielki kraj zaczarowany,

Na który twoja wyobraźnia zarzuca welon mgły różowy;

Godziny, które ci mijają, pełne są różnorodnych wizji,

A ty je spędzasz w sposób bardzo leniwy i niehonorowy.


Dokoła ciebie mężne serca prowadzą nieustanną wojnę,

Ale ty tylko ciągle marzysz, gdy obok ciebie bój wre srogi.

Dokoła ciebie, marzycielu, bez przerwy trwa zażarta walka

A twoja ręka jest potrzebna dziś w Bitwie Życia z każdym wrogiem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do pani Kean


Pośród tych wszystkich charakterów, które poeci opisują,

A które twój ogromny talent obdarzył dodatkowym pięknem,

Pośród tych wszystkich urodziwych postaci, w które się wcieliłaś

Nie ma jednakże ani jednej od ciebie lepszej i piękniejszej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do... V


W szlachetnej armii wielkiego Postępu

Jesteś zwiadowcą, który drogę bada

A twoje ramię długie, silne, sprawne,

Włócznią i mieczem doskonale włada.


Być może końca bitwy nie zobaczysz,

Być może też nie dotrzesz do zwycięstwa,

Lecz blizny, które ozdobią ci duszę

Będą dowodem twego w życiu męstwa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Bryant


Niczym antyczne greckie, marmurowe rzeźby

Jego dusza jest wielkim pięknem wypełniona

Tak samo twarda, trwała, wypolerowana,

Jest jego wolnej myśli postać wyrzeźbiona.


W Panteonie naszego swobodnego kraju,

Czy w wielkiej sali sławy Walhalli rodzimej

Na bardzo długiej liście utalentowanych

Poetów jako pierwsze błyszczy jego imię. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do doktora...


Ja wiem, że sproszkowane, subtelne substancje, 

Które pan w tych słoikach w swojej szafie trzyma,

Mogą powstrzymać oddech, który już odchodzi,

Osłabiony, ospały puls w żyłach podtrzymać.


Lecz nie mniej jest potężny i nie mniej pomocny

Pana uprzejmy uśmiech i miękki ton głosu,

Pańskie łagodne serce, które ból odczuwa

I własny los dołącza do pacjentów losu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do... VIII


Ty nie mieszkasz w tym ciemnym, nieprzyjemnym miejscu,

Gdzie smutek, ból i zbrodnia czy nędza króluje,

Gdzie głód grozi i wojna raz po raz przychodzi,

Gdzie stoi szubienica, a łańcuch panuje.


Lecz w przyszłości, na ciągle niewidocznym brzegu, 

Jest Ziemia Obiecana, wspaniały człowieku,

A tam ty, w swoich wizjach, odtwarzasz zupełnie

Zanikły, zapomniany blask Złotego Wieku.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Cheney


O jego wyrafinowaną sztukę zazdrosny król malarzy

Nigdy mu nie pożyczy swojej palety różnokolorowej,

Zatem zanurzył płaski pędzel w ogromnej głębi swego serca 

I z jego barw zmieszanych zręcznie odcienie otrzymuje nowe.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do X-a


Niczym rzeki nurt gwałtowny,

Błysk piorunu fioletowy, 

Był pędzący, prężny potok

Płomienistej twej wymowy. 


A tłum wielki, zasłuchany

W każdy oddech, słowo wrzące,

Był jak morze, które burza 

Do dna wzrusza, falujące. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Hymn wieczorny


Na skrzydłach mijających godzin

Kolejny piękny, jasny dzień

Ze swymi łzami, uśmiechami

Tak szybko się usunął w cień.

Ty, Panie, co nie zapominasz

Żadnego minionego dnia,

Spraw, żeby każdy z nich przybliżał 

O krok do Ciebie wszystkich nas. 


I na szerokim morzu życia

Wkrótce zatonie statek nasz,

I więzy, które nas spajały

Potarga bezlitosny czas.

Ojcze na niebie, prowadź, proszę,

Nas prosto na ostatni brzeg,

Na którym noc już nie zapada,

Gdzie dla pożegnań przyjdzie kres.  

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


 Anne Lynch Botta, La Fayette


Przez wielkie morze z Francji płacz do nas dociera,

Która żałuje ciebie, wodza straconego.

A my, dzieci wolnego świata na ten lament

Odpowiadamy echem smutku ogromnego.


Twój szlak bardzo podobny był do szlaku słońca,

Które oświeca kraje wschodu i zachodu.

Twój wspaniały, chwalebny bieg już się zakończył

I odpoczywasz wiecznym snem, wodzu narodu. 


Z wieku na wiek przechodzić będzie twoja sława,

Z ojca na syna wszędzie i nigdy nie skona,

A historia zapisze na swych jasnych kartach

Twoje imię na zawsze obok Waszyngtona. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta,   Do... VII


Wypłyń na wielkie wody oceanu życia,

Płyń pod rozwiniętymi swej duszy żaglami,

Podążaj w swej mądrości i mierz się odważnie

Z groźnymi grzywaczami, silnymi wichrami.


Podnieś śmiało kotwicę i odpłyń w nieznane -

Po co miałbyś przebywać dalej na tym brzegu?

Ujmij ster i pokieruj statek swojej duszy

Na niepoznany obszar w niewstrzymanym biegu.


Bój się jedynie martwej ciszy i nie zważaj

Na czarne chmury, które kiedyś cię opadną,

A jeśli katastrofa jest twym przeznaczeniem,

Razem ze swoim statkiem idź bez trwogi na dno. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta,   Do... III


Daj mi choć trochę swojej wielkiej siły,

Która kieruje twą niezłomną wolą,

Daj mi choć trochę wiary i nadziei,

Której nie stłumią rzeczy, które bolą. 


Twej jasnej duszy na wzburzonym morzu

Życia największa burza nie zatrzyma,

Gdy wiara z nieba wspiera cię uśmiechem,

A rozum mocną swą ręką ster trzyma.


Daj mi te twoje ogromne zalety,

W takim sojuszu mocnym połączone,

A przeciwstawię się, tak samo jak ty,

Losowi, który mnie przygniótł klęsk gronem. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Do czcigodnego generała Gainesa


Choć czas posrebrzył twoją godną pochwał głowę

I pozostawił ślady na twojej postaci,

Na twojej dumnej duszy nie osadził szronu

I nie ostudził serca, co bije dla braci.


Ten, w którym stale trwają młodzieńcze uczucia,

U którego młodości żar się tli na straży,

Kto przejawia na co dzień świeżość jak też świetność,

Choć czas biegnie, nie może się nigdy zestarzeć. 


Bajeczne źródło wiecznej młodości, którego

Ponce de León szukał z wielkim niepokojem

Na południowych wyspach, ty zdołałeś odkryć,

A jego wody biją strugą z piersi twojej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Durand


Na jego malowanych płótnach natura budzi się do życia,

Czyste i chłodne płyną wody i się wysoko wznosi drzewo,

A cała ziemia i powietrze są pełne niezwykłego piękna,

Zaś nad tym wszystkim się unosi wspaniale uchwycone niebo.


Tak, oto właśnie jest natura, oddychająca, ciepła, żywa,

Oto jest świat w cudownej formie przez żadne burze nie zniszczony.

Tak, oto właśnie jest natura w swoim pierwotnym, pięknym kształcie,

Jaki z początku posiadała, zanim raj został utracony. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Oda


Nasi mężni przodkowie, wielcy patrioci,

Odchodzą, śmierć ich w ziemi kładzie w równym szyku;

Jeden po drugim idą nasi weterani, 

Którzy walczyli dzielnie z tłumem przeciwników.

I chociaż czarny całun śmierci pokrywa ich doczesne ciała,

To ich walecznych czynów nigdy ciemność nie będzie ukrywała.


Wy, którzy nieśmiertelną zdobyliście sławę,

Nie będziecie spać wiecznym snem niepamiętani,

Dopóki wolność imię ma, a wdzięczność język, 

Żołnierzami będziecie zawsze nazywani, 

A wasze czyny i nazwiska w pamięci pozostaną żywe

I będą jeszcze jaśniej świecić, niepogodzone z lat upływem.


Utrzymujcie w czystości wasze lśniące zbroje,

Potomkowie poległych, potężnych i prawych,

Stójcie z bronią na straży zdobytej wolności

I strzeżcie krwi przelanej dla tak wielkiej sprawy,

Albowiem wasz gwiaździsty sztandar może powiewać z całą siłą

Nad waszym wolnym domem, albo smętnie opadać nad mogiłą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Anne Lynch Botta, Wiosna (Springtime)


Nad szerokimi dolinami, nad gór graniami i szczytami,

Na skrzydłach lekkiej, południowej bryzy przybywam i was witam.

Łamię okowy twardych lodów, źródła uwalniam pod skałami,

Budzę Naturę - niech urody nabiera, rośnie i rozkwita.


Kwiaty setkami, tysiącami między głazami wyrastają,

Zefiry słodki zapach niosą i sieją go na każdym kroku.

Ziemia, Powietrze i Ocean złączone w jeden chór śpiewają

Na powitanie nowej wiosny, młodości bieżącego roku!


Zbierajcie moje małe pączki i kwiaty, chłopcy i dziewczyny,

Dzielne i dziarskie Dzieci Ziemi, w pierwszej zielonej trawie brodząc,

Wieńcami kwiatów ozdabiajcie upływające me godziny,

Które jak życia wiosna wiecznie tutaj przychodzą i odchodzą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)