Thomas Dekker

Thomas Dekker (1772-1632) to angielski poeta i dramaturg epoki elżbietańskiej, autor popularnych sztuk, tłumaczonych również na język polski (przez Juliusza Kydryńskiego), na przykład Cnotliwa ladacznica, Szewskie święto i Czarownica z Edmonton.


Thomas Dekker, Ten miły maj, ten miły miesiąc maj,


Ten miły maj, ten miły miesiąc maj,

Wesoły, psotny i ukryty w kwiatach,

Wtedy wraz z moją Peggi idę w gaj

I mówię jej, bądź mi królową lata.

A oto słowik piękny się wyłania,

Najlepszy śpiewak w całym leśnym chórze,

Zaprasza cię do pieśni wysłuchania,

O, już tam usiadł, gdzie zakwitły róże.

A tam kukułka, nie chcę cię, uciekaj,

Tam sobie siedzi, gdzie właśnie idziemy,

Niechże nie kuka ten ptak na człowieka,

Gdzie się bawimy, gdzie się całujemy.

Ten miły maj, ten miły miesiąc maj,

Wesoły, psotny i ukryty w kwiatach,

Wtedy wraz z moją Peggi idę w gaj

I mówię jej, bądź mi królową lata.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2014)


Thomas Dekker, Porzućmy teraz wszystkie troski...


Porzućmy teraz wszystkie troski, bo ten, kto się bez przerwy smuci,

Nie kupi sobie jutra ani dnia wczorajszego nie przywróci;

Pieniądze są bezwartościowe, a ten, kto wszystkie je zmarnuje,

Najlepszy zrobi z nich użytek, niech pije i niech się raduje.

Wesoło, wesoło, wesoło, wesoło,

Beztrosko się bawmy, gdy ludzie są wkoło.


Wino nam w żyłach krew rozgrzewa, wino każdemu dobrze służy,

Tchórzom odwagę wielką daje, gdy się w ich głowach głośno burzy;

Rozwija rozum, daje siłę słabym, zabawy nie unika

I nie pozwala się okiełznać, trzyma się z dala od strażnika.

Wesoło, wesoło, wesoło, wesoło,

Beztrosko się bawmy, gdy ludzie są wkoło.


Kielichy krążą między nami, tylko w nie lejcie więcej wina;

Bracia kochani, ta zabawa dopiero teraz się zaczyna.

Aż do dna opóżnijcie beczkę, do szklanek po brzeg nalewajcie,

Nie liczcie się z kosztami, ale dawajcie i nie oszczędzajcie.

Wesoło, wesoło, wesoło, wesoło,

Beztrosko się bawmy, gdy ludzie są wkoło.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Thomas Dekker, Wiatr zimny wieje... (z komedii Szewskie święto)


Wiatr zimny wieje, nie przestaje, i deszcz spokoju nam nie daje,

Świętej pamięci Hugo niechaj nas chroni, skoro jest już w niebie.

Podła, paskudna jest pogoda, która na tacy nam nie poda

Zarobków zadowalających i nie pomoże nam w potrzebie.


Niech kielich z winem krąży w koło, niech każdy bawi się wesoło,

Wypijmy jeden za drugiego, wszyscy napijmy się jak trzeba,

I wznieśmy toast za Hugona, chociaż z naszego ubył grona,

I cieszmy się, niech wino cieknie, bo Hugo poszedł już do nieba.


Oj dana-dana, dana-dana, wesoło bawmy się do rana,

Niechaj się schodzą nowi goście, bo nam potrzeba wielu gości,

Praca jest dobrze wykonana, daje nam prawo aż do rana

Spędzać czas w dobrym towarzystwie w radości, a nie w samotności.


Niech kielich z winem krąży w koło, niech każdy bawi się wesoło,

Wypijmy jeden za drugiego, wszyscy napijmy się jak trzeba,

I wznieśmy toast za Hugona, chociaż z naszego ubył grona,

I cieszmy się, niech wino cieknie, bo Hugo poszedł już do nieba.


Wiatr zimny wieje, nie przestaje, i deszcz spokoju nam nie daje,

Świętej pamięci Hugo niechaj nas chroni, skoro jest już w niebie.

Podła, paskudna jest pogoda, która na tacy nam nie poda

Zarobków zadowalających i nie pomoże nam w potrzebie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Thomas Dekker, Ten człowiek, który kocha złoto...


Ten człowiek, który kocha złoto jak żonę, nie jak ladacznicę,

I co w południe samo mija wieże i wszystkie jej ciemnice,

Ten, który w słońcu nie jest belką ani otworem w ziemi na nią,

Ten, który nigdy nie oszalał, kiedy uganiał się za panią,

Ten, komu obce są obelgi ludzi, oszczerstwa dziwne, dzikie,

Ten, kto prawników ani panów nie jest usłużnym niewolnikiem,

Ten, który jedną rzecz nazywa morzem, a drugą suchym brzegiem,

Ten, który w grobie jest bogatszy niż wcześniej, gdy był jeszcze zbiegiem,

Ten, który młodość ma za miecz swój, a starość za solidną laskę,

Ten, który nawet ową starość uważa za niezwykłą łaskę

I własną ręką pisze sobie do rymu epitafium swoje,

Kto żył przez lata pełnią życia i może odejść ze spokojem,

Ten, kto na łożu śmierci braciom białym wydaje się łabędziem,

A martwy nie jest krukiem, bardzo szczęśliwym nazywany będzie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Za kogo mnie uważasz?


Za kogo mnie uważasz? Czy za ateistę?

Za kogoś, kto nie liczy na błogosławione

Życie w niebie po życiu spełnionym na ziemi,

Ani się nie obawia sprawiedliwej kary

Dla tych, którzy małżenskie łoże przemieniają

W najpodlejszą gospodę otwartą dla wszystkich,

Którzy się zatrzymują w niej dla przyjemności

Po trudach wędrowania? Czy ty może sądzisz,

Że jestem obojętny na utratę wielkiej

Chwały stworzenia, czyli mojej własnej duszy?

Och, najwyraźniej żyłem zbyt długo na świecie!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Sen


Sen jest złotym łańcuchem, który pewnie spaja

Dobre zdrowie i spokój duszy z naszym ciałem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Złota maska


Złota maska bez reszty pokrywa

Wszystkie deformacje naszej twarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Zasada stara jest co prawda...


Zasada stara jest co prawda, lecz jej prawdziwość ludzie widzą:

Królowie mogą kochać zdradę, lecz samych zdrajców nienawidzą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Wiek


Wiek jest jak miłość, nie można go ukryć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, O, jakim niebem...


O, jakim niebem jest miłość! O, i jakim piekłem!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Słodkich snów (Golden Slumbers)


Niech słodki sen jak pocałunek wam spłynie na strudzone oczy,

Niech słodki uśmiech was obudzi, gdy tutaj przyjdzie świt uroczy;

Śpijcie spokojnie, swawolnicy, śpijcie łobuzy i nie płaczcie,

Połóżcie się do łóżka, wtedy ja wam zaśpiewam kołysankę,

Która was do snu ukołysze, krótką, łagodną kołysankę.


Dzień niesie wiele trosk i trudów, dlatego teraz sobie śpijcie,

Wolni od wszystkich trosk i trudów beztrosko teraz sobie śnijcie.

Śpijcie spokojnie, swawolnicy, śpijcie łobuzy i nie płaczcie,

Połóżcie się do łóżka, wtedy ja wam zaśpiewam kołysankę,

Która was do snu ukołysze, krótką, łagodną kołysankę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto, czyli szlachetne rzemiosło


Lacy:

W jak wielu udawanych kształtach Bogowie się ukazywali

W pogańskich czasach i królowie jakie na siebie brali stroje,

Żeby osiągnąć powodzenie w miłości, nie wzbudzając żadnych

Podejrzeń w tłumie innych ludzi. Więc również dla mnie, dla Rowlanda

Lacy'ego to nie będzie żadnym wstydem pokazać się w przebraniu.

Ukryję teraz swoją własną postać w roboczym stroju szewca,

A to szlachetne jest rzemiosło. W ten sposób będę mógł bezpiecznie

Zbliżyć się niezauważony do ukochanej mojej Róży.

To dla niej porzuciłem dobrze wynagradzane stanowisko

We Francji i się naraziłem na wielki gniew naszego króla

I, co istotne, na nienawiść również ze strony mego wuja.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)




Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Lincoln:

Powiedz mi teraz, Dodger, jakie wiadomości

Dostałeś z Francji; powtórz, co się tam zdarzyło.


Dodger:

Powiem ci, panie, wszystko,o czym usłyszałem.

Osiemnastego maja Francuzi i nasi

Się przygotowywali do stoczenia bitwy.

Z wielką odwagą obaj waleczni wodzowie

Wydali wojskom rozkaz do szaleńczej szarży.

Dwie wielkie armie z mocą zwarły się ze sobą

Na środku pola i bój toczyły zażarty,

Ale zwycięstwo w końcu odnieśli Anglicy.

W starciu zginęło ponad dwanaście tysięcy

Francuzów, a Anglików prawie pięć tysięcy.

Ale z rycerstwa tylko dwóch panów poległo,

Rotmistrz Hyam i młody Ardington, szlachetni

I mężni - obaj byli mymi przyjaciółmi.


Lincoln:

To wszystko bardzo ważne, ale najważniejsze

Jest dla mnie, jak się spisał w tej bitwie mój kuzyn,

To znaczy Lacy.


Dodger:

Panie, jego tam nie było,

Nie wziął udziału w bitwie.


Lincoln:

Jak to go nie było?


Dodger:

Mówię, jak było. W bitwie tej nie uczestniczył.


Lincoln:

Sądzę, że jesteś w błędzie, bo na własne oczy

Widziałem, stojąc w wielkim tłumie na nabrzeżu,

Jak wszedł na pokład statku. Tysiąc innych oczu

Oglądało to samo i może poświadczyć,

Że ja go osobiście pożegnałem w porcie,

Płacząc z przejęcia. Dodger, ty mnie nie okłamuj.


Dodger:

Mój panie, uprzedzono mnie, bym mówił tylko

Prawdę. Na potwierdzenie tego dodam jeszcze,

Że Askew, jego kuzyn, który go zastąpił

W rycerskim szyku, kazał mi jechać do niego,

Po czym go w tajemnicy sprowadzić do Francji.


Lincoln:

Czy to jest szczera prawda? Czy tak lekkomyślnie

Nadstawił karku pod miecz gniewu króla? Czyżby

Odrzucił moją miłość, wszystkie moje dary,

Których mu nie skąpiłem? A to ci dopiero!

On jeszcze pożałuje pochopnych decyzji,

Aż na samo dno duszy strach mu się dostanie.

Skoro nie ceni mojej łaskawej miłości,

Sprawię, że już niedługo skosztuje mojego

Sprawiedliwego gniewu, wielkiej surowości,

A nawet nienawiści. Czy są jakieś inne

Wiadomości, co jego dotyczą?


Dodger:

Nie, Panie.


Lincoln:

Cóż, gorszych, bardziej gorzkich niż te wiadomości

Przynieść mi już nie możesz. Król nasz nazbyt prędko

Dał mu diadem dowódcy, obsypał łaskami,

A on tym wszystkim wzgardził, zaprzepaścił szanse

Swoje, a razem z nimi spalił na panewce

Moje oczekiwania i ambitne plany.

Nie warto o tym mówić, nie warto rozważać,

Bo jednym złem drugiego zła się nie naprawi.

Ale na moją duszę, ja widzę przyczynę

Takiego stanu rzeczy. Jest nią wielka miłość,

Która jak jakiś pies się łasiła do niego.

Miłość do tej płaczliwej, zwyczajnej dziewczyny

O rumianych policzkach, córki tutejszego

Burmistrza, Róży. W ogniu miłosnego szału

Spłonął niczym na stosie skazaniec, utracił

W ten sposób łaski króla, może również życie

Wystawił na ryzyko i to tylko po to,

Żeby rozpustną pannę wziąć sobie za żonę.

Czy tak się sprawy mają, Dodger?


Dodger:

W rzeczy samej,

Chociaż bardzo bym pragnął, by było inaczej.


Lincoln:

Wiem, że tak jest, a jednak w to nie wierzę. Dodger,

Ja chyba oszaleję!


Dodger:

Do usług, mój panie.


Lincoln:

Ty wiesz, gdzie mój siostrzeniec najczęściej przebywa.

Weź to złoto i wydaj je zgodnie z uznaniem,

Ale znajdź lekkoducha. Idź śladem burmistrza,

Bo gdzie Burmistrz się uda, to i on tam pójdzie.

Proszę cię, szukaj wszędzie, aż go nie odnajdziesz.

Lacy, kiedy szacowne było twe nazwisko,

A teraz twa osoba jest upadku blisko.

(Do Dodgera)

Bądź czujny!


Dodger:

Będę bardzo czujny, jaśnie panie.

(Wychodzi)

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Lacy:

Dodger, idź pierwszy, powiedz, że zaraz przyjdziemy.

(Dodger wychodzi)

Uważaj, bo ten Dodger to jest zaufany

Sługa mojego wuja i najgorszy łajdak

Ze wszystkich łotrów, którzy chodzili po ziemi.

On swoją gadaniną umie zasiać ziarno

Najgłębszej nienawiści, największej podłości

W najszlachetniejszym domu, jeśli się tam wślizgnie,

Której się nie wywietrzy nawet przez dwadzieścia

Lat, choćby trzymać okna otwarte na oścież.

On się z pewnością uda wraz z nami do Francji,

By potem mącić wodę i brudne paluchy

Wkładać w nie swoje - ale nasze - sprawy.


Askew:

Z tego

Właśnie powodu ja cię bardzo proszę,

Żebyś zachował w drodze największą ostrożność.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Nie, nie tak, mój zupełnie szalony burmistrzu,

(Bo ci nazwa urzędu starczy za nazwisko),

Jeżeli moja łaska może choćby o dzień

Przedłużyć twoje życie, dam ci jeszcze jedno.

Tę budowlę, co własnym, niemałym nakładem

Wzniosłeś w Cornhill, pragniemy teraz jakoś nazwać.

A nazwiemy ją Domem Ołowianym, bowiem

Podczas budowy w ziemi odnalazłeś ołów,

Którego wartość zwróci koszty inwestycji.


Eyre:

Przed twoim majestatem pokornie się kłaniam.


Margery:

Niech Bóg Wszechmocny z nieba błogosławi króla.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)

(Dźwięki trąb. Wchodzą Król, Dworzanie, Eyre, Margery, Lacy, Róża. Lacy i Róża klękają przed Królem.)


Król:

Szlachetny Lacy, chociaż twój czyn był szalony,

Ja mogę go zrozumieć i usprawiedliwić,

Bowiem jestem świadomy, że się szamotałeś

Pomiędzy posłuszeństwem wobec mnie, pokorą

I szacunkiem należnym dla mojej osoby,

Jak również powinnością każdego rycerza,

A głosem serca. Ja więc ze szczerego serca

Przebaczam ci potknięcie. Podnieście się, dzieci.

Pani Lacy, podziękuj panu burmistrzowi,

Ponieważ właśnie on mnie ubłagał o łaskę

Dla twojego młodego, mężnego małżonka.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Dobry, drogi Lincolnie, daj mi dojść do słowa:

Z twoich oczu wyczytać mogę, co mi powiesz.

Wiem, że Lacy sprzeciwił się mojej miłości

I po pas się pogrążył w najpodlejszej zdradzie.


Lincoln:

Czy zatem nie jest zdrajcą, skoro trwa w tym grzechu?


Król:

Był zdrajcą, ale ja mu zdradę przebaczyłem.

Nie brak odwagi sprawił, że zdezerterował

I nie popłynął z wojskiem na wojnę do Francji.

Tu w Anglii zatrzymała go prawdziwa miłość.


Lincoln:

Ja tej hańby na swoich barkach nie udźwignę.


Król:

Nie zmuszam cię do tego. Przebaczam wam obu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Czy nasz pan burmistrz to jest taki wielki chojrak,

Jak mówią ludzie?


Dworzanin:

Panie, to jest rzeczywiście

Jeden z największych błaznów, jacy tu mieszkają,

Jednak, kiedy go ujrzysz, pomyślisz zapewne,

Że to jakiś opryszek, a nie żaden burmistrz.

Ale zaręczam własnym honorem, mój królu,

Że to porządny człowiek, twój wierny poddany,

Który we wszystkich sprawach związanych z urzędem,

Wykazuje powagę, mądrość i rozwagę,

Dojrzałość nieprzeciętną wśród doradców grona,

Jaką od dawna żaden bumistrz się nie chlubił.


Król:

Bardzo bym pragnął poznać tego pana,

Lecz trochę się obawiam, że na widok władcy

Jego szaleństwo zniknie za maską pokory.


Dworzanin:

I ja bym się nie zdziwił, gdyby tak się stało.


Król:

Żeby tego uniknąć, wyślijmy chłopaka,

Który mu powie, żeby nie ukrywał swojej

Zwyczajnej wesołości pod płaszczem powagi.

Idźmy więc na spotkanie tej barwnej postaci.


Dworzanie:

Jak sobie życzysz królu, idź, a my za tobą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Czy oni teraz nie są w majestacie prawa

Mężem i żoną?


Lincoln:

Nie są.


Oboje:

Jesteśmy, nasz panie.


Król:

Więc ja miałbym im teraz udzielić rozwodu?

Jestem co prawda władcą i rządzę w tym kraju,

Lecz jako zwykły człowiek, śmiertelny i świecki,

Nie odważę się zrywać węzła, który został

Zawiązany w imieniu Boga najwyższego.

Co Bóg złączył, niech ręka ludzka nie rozdziela.

Prędzej wam oddam moją koronę ze złota,

Niż rozwiążę ich dłonie, raz związane stułą

Przez kapłana w kościele. Lacy, powiedz wszystkim,

Czy zostawisz swą żonę, gdy ktoś ci rozkaże?


Lacy:

Nigdy w życiu, mój królu, choćbym za to dostał

Całe złoto w dalekich Indiach zgromadzone.


Król:

A teraz spytam Różę: czy ty go opuścisz?


Róża:

Nigdy w życiu, mój władco, ja go nie zostawię.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Panie Eyre, będę gościem na twoim przyjęciu

I - powiem szczerze - nigdy w ciągu dnia jednego

Nie doznałem aż tyle prawdziwej radości

I tak wielkiego szczęścia przy żadnym zajęciu.

Dziękuję przyjaciołom ze stanu szewskiego;

Mistrzów i czeladników tego szlachetnego

Rzemiosła razem ze mną również proszę w gości.

A pani, burmistrzowo, dziękuję za trunek

I przyrządzony dla nas godny poczęstunek.

Chodźcie na ucztę, moi uczciwi panowie,

Dworzanie i szlachcice, dostojni lordowie.

Bawmy się, póki pora, miło i spokojnie,

Zanim się znowu wszyscy spotkamy na wojnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


W ilu to maskach i przebraniach dawni greccy

Bogowie i królowie się ukazywali

Śmiertelniczkom, by żadnych nie wzbudzać podejrzeń

Przy spełnianiu miłosnych spraw? Więc Rowland Lacy

Również może bez wstydu ukryć swą prawdziwą

Tożsamość w skromnym, szarym stroju szewca, mistrza

W uczciwym i szlachetnym rzemiośle wytwórcy

Butów męskich i damskich. W tym ubraniu mogę

Niepostrzeżenie podejść do Róży, dla której

Porzuciłem chwalebną służbę pod sztandarem

Naszego króla, głowę na gniew wystawiając

Nie tylko władcy, ale też mojego wuja.

Miłości, wielka siło, która umiesz zmienić

Wrodzoną godność szlachty w pozory mieszczaństwa,

A charakter szlachcica w uniżenie szewca!

Lecz nie da się inaczej postapić w tej sprawie.

Jej ojciec to okropny i okrutny człowiek,

Dla którego nasz związek to jest obrzydliwość.

On Różę wbrew jej woli usunął z Londynu,

Byśmy nie mogli spotkać się i porozmawiać.

Ale ja wierzę mocno, że los się odwróci,

A to szewskie ubranie, uszyte ze skóry,

Posłuży mi za zbroję w tej podstępnej wojnie

I pozwoli mi ujrzeć urodziwą Różę.

U mistrza Eyre w warsztacie, co się mieści tutaj,

W kamienicy na Tower Street, będę pracować.

Rzemiosło znam rymarskie i szewskie, ponieważ

W niemieckiej Wittenberdze byłem czeladnikiem,

Kiedy byłem studentem tamtejszej uczelni.

W górę serca! Optymizm niech mnie poprowadzi.

Niech Fortuna mi sprzyja! Niech mi wskaże drogę,

Żebym mógł w rejsie zręcznie omijać mielizny.

Fach szewski to jest dobry zawód dla mężczyzny.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)




Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Lincoln:

Powiedz mi teraz, Dodger, jakie wiadomości

Dostałeś z Francji; powtórz, co się tam zdarzyło.


Dodger:

Powiem ci, panie, wszystko,o czym usłyszałem.

Osiemnastego maja Francuzi i nasi

Się przygotowywali do stoczenia bitwy.

Z wielką odwagą obaj waleczni wodzowie

Wydali wojskom rozkaz do szaleńczej szarży.

Dwie wielkie armie z mocą zwarły się ze sobą

Na środku pola i bój toczyły zażarty,

Ale zwycięstwo w końcu odnieśli Anglicy.

W starciu zginęło ponad dwanaście tysięcy

Francuzów, a Anglików prawie pięć tysięcy.

Ale z rycerstwa tylko dwóch panów poległo,

Rotmistrz Hyam i młody Ardington, szlachetni

I mężni - obaj byli mymi przyjaciółmi.


Lincoln:

To wszystko bardzo ważne, ale najważniejsze

Jest dla mnie, jak się spisał w tej bitwie mój kuzyn,

To znaczy Lacy.


Dodger:

Panie, jego tam nie było,

Nie wziął udziału w bitwie.


Lincoln:

Jak to go nie było?


Dodger:

Mówię, jak było. W bitwie tej nie uczestniczył.


Lincoln:

Sądzę, że jesteś w błędzie, bo na własne oczy

Widziałem, stojąc w wielkim tłumie na nabrzeżu,

Jak wszedł na pokład statku. Tysiąc innych oczu

Oglądało to samo i może poświadczyć,

Że ja go osobiście pożegnałem w porcie,

Płacząc z przejęcia. Dodger, ty mnie nie okłamuj.


Dodger:

Mój panie, uprzedzono mnie, bym mówił tylko

Prawdę. Na potwierdzenie tego dodam jeszcze,

Że Askew, jego kuzyn, który go zastąpił

W rycerskim szyku, kazał mi jechać do niego,

Po czym go w tajemnicy sprowadzić do Francji.


Lincoln:

Czy to jest szczera prawda? Czy tak lekkomyślnie

Nadstawił karku pod miecz gniewu króla? Czyżby

Odrzucił moją miłość, wszystkie moje dary,

Których mu nie skąpiłem? A to ci dopiero!

On jeszcze pożałuje pochopnych decyzji,

Aż na samo dno duszy strach mu się dostanie.

Skoro nie ceni mojej łaskawej miłości,

Sprawię, że już niedługo skosztuje mojego

Sprawiedliwego gniewu, wielkiej surowości,

A nawet nienawiści. Czy są jakieś inne

Wiadomości, co jego dotyczą?


Dodger:

Nie, Panie.


Lincoln:

Cóż, gorszych, bardziej gorzkich niż te wiadomości

Przynieść mi już nie możesz. Król nasz nazbyt prędko

Dał mu diadem dowódcy, obsypał łaskami,

A on tym wszystkim wzgardził, zaprzepaścił szanse

Swoje, a razem z nimi spalił na panewce

Moje oczekiwania i ambitne plany.

Nie warto o tym mówić, nie warto rozważać,

Bo jednym złem drugiego zła się nie naprawi.

Ale na moją duszę, ja widzę przyczynę

Takiego stanu rzeczy. Jest nią wielka miłość,

Która jak jakiś pies się łasiła do niego.

Miłość do tej płaczliwej, zwyczajnej dziewczyny

O rumianych policzkach, córki tutejszego

Burmistrza, Róży. W ogniu miłosnego szału

Spłonął niczym na stosie skazaniec, utracił

W ten sposób łaski króla, może również życie

Wystawił na ryzyko i to tylko po to,

Żeby rozpustną pannę wziąć sobie za żonę.

Czy tak się sprawy mają, Dodger?


Dodger:

W rzeczy samej,

Chociaż bardzo bym pragnął, by było inaczej.


Lincoln:

Wiem, że tak jest, a jednak w to nie wierzę. Dodger,

Ja chyba oszaleję!


Dodger:

Do usług, mój panie.


Lincoln:

Ty wiesz, gdzie mój siostrzeniec najczęściej przebywa.

Weź to złoto i wydaj je zgodnie z uznaniem,

Ale znajdź lekkoducha. Idź śladem burmistrza,

Bo gdzie Burmistrz się uda, to i on tam pójdzie.

Proszę cię, szukaj wszędzie, aż go nie odnajdziesz.

Lacy, kiedy szacowne było twe nazwisko,

A teraz twa osoba jest upadku blisko.

(Do Dodgera)

Bądź czujny!


Dodger:

Będę bardzo czujny, jaśnie panie.

(Wychodzi)

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Lacy:

Dodger, idź pierwszy, powiedz, że zaraz przyjdziemy.

(Dodger wychodzi)

Uważaj, bo ten Dodger to jest zaufany

Sługa mojego wuja i najgorszy łajdak

Ze wszystkich łotrów, którzy chodzili po ziemi.

On swoją gadaniną umie zasiać ziarno

Najgłębszej nienawiści, największej podłości

W najszlachetniejszym domu, jeśli się tam wślizgnie,

Której się nie wywietrzy nawet przez dwadzieścia

Lat, choćby trzymać okna otwarte na oścież.

On się z pewnością uda wraz z nami do Francji,

By potem mącić wodę i brudne paluchy

Wkładać w nie swoje - ale nasze - sprawy.


Askew:

Z tego

Właśnie powodu ja cię bardzo proszę,

Żebyś zachował w drodze największą ostrożność.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Nie, nie tak, mój zupełnie szalony burmistrzu,

(Bo ci nazwa urzędu starczy za nazwisko),

Jeżeli moja łaska może choćby o dzień

Przedłużyć twoje życie, dam ci jeszcze jedno.

Tę budowlę, co własnym, niemałym nakładem

Wzniosłeś w Cornhill, pragniemy teraz jakoś nazwać.

A nazwiemy ją Domem Ołowianym, bowiem

Podczas budowy w ziemi odnalazłeś ołów,

Którego wartość zwróci koszty inwestycji.


Eyre:

Przed twoim majestatem pokornie się kłaniam.


Margery:

Niech Bóg Wszechmocny z nieba błogosławi króla.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)

(Dźwięki trąb. Wchodzą Król, Dworzanie, Eyre, Margery, Lacy, Róża. Lacy i Róża klękają przed Królem.)


Król:

Szlachetny Lacy, chociaż twój czyn był szalony,

Ja mogę go zrozumieć i usprawiedliwić,

Bowiem jestem świadomy, że się szamotałeś

Pomiędzy posłuszeństwem wobec mnie, pokorą

I szacunkiem należnym dla mojej osoby,

Jak również powinnością każdego rycerza,

A głosem serca. Ja więc ze szczerego serca

Przebaczam ci potknięcie. Podnieście się, dzieci.

Pani Lacy, podziękuj panu burmistrzowi,

Ponieważ właśnie on mnie ubłagał o łaskę

Dla twojego młodego, mężnego małżonka.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Dobry, drogi Lincolnie, daj mi dojść do słowa:

Z twoich oczu wyczytać mogę, co mi powiesz.

Wiem, że Lacy sprzeciwił się mojej miłości

I po pas się pogrążył w najpodlejszej zdradzie.


Lincoln:

Czy zatem nie jest zdrajcą, skoro trwa w tym grzechu?


Król:

Był zdrajcą, ale ja mu zdradę przebaczyłem.

Nie brak odwagi sprawił, że zdezerterował

I nie popłynął z wojskiem na wojnę do Francji.

Tu w Anglii zatrzymała go prawdziwa miłość.


Lincoln:

Ja tej hańby na swoich barkach nie udźwignę.


Król:

Nie zmuszam cię do tego. Przebaczam wam obu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Czy nasz pan burmistrz to jest taki wielki chojrak,

Jak mówią ludzie?


Dworzanin:

Panie, to jest rzeczywiście

Jeden z największych błaznów, jacy tu mieszkają,

Jednak, kiedy go ujrzysz, pomyślisz zapewne,

Że to jakiś opryszek, a nie żaden burmistrz.

Ale zaręczam własnym honorem, mój królu,

Że to porządny człowiek, twój wierny poddany,

Który we wszystkich sprawach związanych z urzędem,

Wykazuje powagę, mądrość i rozwagę,

Dojrzałość nieprzeciętną wśród doradców grona,

Jaką od dawna żaden bumistrz się nie chlubił.


Król:

Bardzo bym pragnął poznać tego pana,

Lecz trochę się obawiam, że na widok władcy

Jego szaleństwo zniknie za maską pokory.


Dworzanin:

I ja bym się nie zdziwił, gdyby tak się stało.


Król:

Żeby tego uniknąć, wyślijmy chłopaka,

Który mu powie, żeby nie ukrywał swojej

Zwyczajnej wesołości pod płaszczem powagi.

Idźmy więc na spotkanie tej barwnej postaci.


Dworzanie:

Jak sobie życzysz królu, idź, a my za tobą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Czy oni teraz nie są w majestacie prawa

Mężem i żoną?


Lincoln:

Nie są.


Oboje:

Jesteśmy, nasz panie.


Król:

Więc ja miałbym im teraz udzielić rozwodu?

Jestem co prawda władcą i rządzę w tym kraju,

Lecz jako zwykły człowiek, śmiertelny i świecki,

Nie odważę się zrywać węzła, który został

Zawiązany w imieniu Boga najwyższego.

Co Bóg złączył, niech ręka ludzka nie rozdziela.

Prędzej wam oddam moją koronę ze złota,

Niż rozwiążę ich dłonie, raz związane stułą

Przez kapłana w kościele. Lacy, powiedz wszystkim,

Czy zostawisz swą żonę, gdy ktoś ci rozkaże?


Lacy:

Nigdy w życiu, mój królu, choćbym za to dostał

Całe złoto w dalekich Indiach zgromadzone.


Król:

A teraz spytam Różę: czy ty go opuścisz?


Róża:

Nigdy w życiu, mój władco, ja go nie zostawię.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Król:

Panie Eyre, będę gościem na twoim przyjęciu

I - powiem szczerze - nigdy w ciągu dnia jednego

Nie doznałem aż tyle prawdziwej radości

I tak wielkiego szczęścia przy żadnym zajęciu.

Dziękuję przyjaciołom ze stanu szewskiego;

Mistrzów i czeladników tego szlachetnego

Rzemiosła razem ze mną również proszę w gości.

A pani, burmistrzowo, dziękuję za trunek

I przyrządzony dla nas godny poczęstunek.

Chodźcie na ucztę, moi uczciwi panowie,

Dworzanie i szlachcice, dostojni lordowie.

Bawmy się, póki pora, miło i spokojnie,

Zanim się znowu wszyscy spotkamy na wojnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


W ilu to maskach i przebraniach dawni greccy

Bogowie i królowie się ukazywali

Śmiertelniczkom, by żadnych nie wzbudzać podejrzeń

Przy spełnianiu miłosnych spraw? Więc Rowland Lacy

Również może bez wstydu ukryć swą prawdziwą

Tożsamość w skromnym, szarym stroju szewca, mistrza

W uczciwym i szlachetnym rzemiośle wytwórcy

Butów męskich i damskich. W tym ubraniu mogę

Niepostrzeżenie podejść do Róży, dla której

Porzuciłem chwalebną służbę pod sztandarem

Naszego króla, głowę na gniew wystawiając

Nie tylko władcy, ale też mojego wuja.

Miłości, wielka siło, która umiesz zmienić

Wrodzoną godność szlachty w pozory mieszczaństwa,

A charakter szlachcica w uniżenie szewca!

Lecz nie da się inaczej postapić w tej sprawie.

Jej ojciec to okropny i okrutny człowiek,

Dla którego nasz związek to jest obrzydliwość.

On Różę wbrew jej woli usunął z Londynu,

Byśmy nie mogli spotkać się i porozmawiać.

Ale ja wierzę mocno, że los się odwróci,

A to szewskie ubranie, uszyte ze skóry,

Posłuży mi za zbroję w tej podstępnej wojnie

I pozwoli mi ujrzeć urodziwą Różę.

U mistrza Eyre w warsztacie, co się mieści tutaj,

W kamienicy na Tower Street, będę pracować.

Rzemiosło znam rymarskie i szewskie, ponieważ

W niemieckiej Wittenberdze byłem czeladnikiem,

Kiedy byłem studentem tamtejszej uczelni.

W górę serca! Optymizm niech mnie poprowadzi.

Niech Fortuna mi sprzyja! Niech mi wskaże drogę,

Żebym mógł w rejsie zręcznie omijać mielizny.

Fach szewski to jest dobry zawód dla mężczyzny.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Róża:

Jedź zaraz do Londynu i dowiedz się, proszę,

Z całą pewnością, czy mój Lacy się udaje

Na okręcie naprawdę do Francji, czy tutaj

Zostaje. Proszę zrób to, a ja dam ci w zamian

Batystową zapaskę, rękawiczki z Rzymu,

Fioletowe pończochy i czarny gorsecik.

Moja Sybillo, powiedz, czy to dla mnie zrobisz?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Burmistrz:

Mówisz, że u mnie w domu chłopak się ukrywa?

Wielmożny hrabio, uwierz mi, że nazbyt kocham

I szanuję twojego siostrzeńca, by splamić

Jego honor, ktoś inny jednak to uczynił,

Skoro dał mu złą radę, żeby nie kierował

Kroków do Francji. Sam się przekonasz, mój hrabio,

Że mówią szczerą prawdę, gdy w skrócie ci powiem,

Ile wysiłku mnie to dotąd kosztowało,

Żeby utrzymać córkę z daleka od niego.

Pilnowałem, by nigdy nie mogła go spotkać,

Ani z nim porozmawiać, zwłaszcza na odludziu.

Nie gardzę twym siostrzeńcem, ale mi zależy

Na czystości krwi twego szlacheckiego rodu.

Nie będę jej rozwadniał swoją krwią mieszczańską.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


(Wchodzi Lacy w przebraniu jako Hans i śpiewa po holendersku)

Lacy:

Był pewien człowiek rodem z Geldrii,

Gbur straszny, pijak i głodomór,

Pił tak, że nie mógł stać na nogach,

A potem nie mógł dojść do domu.

Nikt z nas niż on nie będzie gorszy,

Pijmy, niech cały świat się zgorszy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Firk:

Być może poszedłbyś z kobietą do łóżka, ale tylko po to, by płodzić raz za razem dzieci ułomne i upośledzone.

Opatrzność chroni takich głupków, więc może tak się właśnie zdarzy, że znajdzie sobie jakąś żonę. W końcu to los małżeństwem rządzi, szafotem albo szubienicą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Firk:

Wszystkie kobiety i dziewczyny,

Które idziecie na występy,

Weźcie ze sobą igły, nici,

Bo w tym zupełnym zamieszaniu

Sukienki wam się podrą w strzępy!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Dodger:

Szlachetny panie hrabio, przynoszę złe wieści:

Pana siostrzeniec Lacy i niejaka Róża

Dziś rano się pobrali w Sabaudzkiej kaplicy.

Jedynym tego ślubu świadkiem była żona

Burmistrza, a sam burmistrz uroczyście stwierdził,

Że państwa młodych będzie osobiście bronić,

Gdyby ktoś to małżeństwo starał się zniweczyć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Róża:

Usiądę sobie tutaj, na tym stromym brzegu,

Pokrytym świeżą trawą i kępami kwiatów,

I ukończę, jak sądzę, splatanie z łodyżek

Wielkiego wieńca, który spocznie mu na skroniach.

Goździki, rude róże, fioletowe fiołki,

Malwy jak malowane, nagietki i bratki

Posłużą za koronę na jego szyszaku,

Ale w ich płaskich płatkach nie znajdzie się nawet

Połowa tego piękna, które promieniuje

Z jego męskich policzków. Och, okrutny ojcze!

Gwiazdy, które błyszczałyście na nieboskłonie

W godzinie, kiedy przyszłam na ten świat, dlaczego

Każecie mi tak mocno kochać, równocześnie

Trzymając mnie z daleka od ukochanego?

Ze względu na mojego kawalera, czyli

Pana Rowlanda Lacy, jestem uwięziona

W tym domu jak złodziejka, choć mój ojciec wzniósł go

Z myślą o całkiem innym użytku. Usycham

Z tęsknoty za nim, wiedząc, a przynajmniej wierząc,

Że on również tak samo mocno tęskni za mną.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)



Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Burmistrz:

Cóż, panie Dodger, jakie mi niesiesz nowiny?


Dodger:

Szlachetny hrabia Lincoln, szanowny burmistrzu,

Za moim pośrednictwem śle ci pozdrowienia

I cię uprzejmie prosi, żebyś mi powiedział,

Gdzie się podziewa teraz jego lekkomyślny

Siostrzeniec.


Burmistrz:

Czy pan Lacy jak inni młodzieńcy

Nie popłynął do Francji?


Dodger:

Jestem tego pewny,

Że nie postawił stopy na francuskiej ziemi,

Ale się ukrył w jakiejś norze tu w Londynie,

Albo chodzi w przebraniu po ulicach.


Burmistrz:

Tutaj?

W Londynie? U mnie? Wie pan, to niewykluczone.

Ale zapewniam pana, że nic o tym nie wiem.

Nie wiem, gdzie się obraca i w ogóle nie wiem,

Czy w tej chwili na mieście naprawdę przebywa.

Panie Dodger, być może pan go jakoś zdoła

Wykurzyć z legowiska i go potem zmusić,

Żeby wreszcie popłynął na wojnę do Francji.

Za wysiłki związane z poszukiwaniami

Dostanie pan ode mnie sakiewkę aniołów.

Kocham hrabiego, ale zarazem nie cierpię

Jego siostrzeńca razem z jego wybrykami.

Przekaż, proszę, hrabiemu, co ci powiedziałem.


Dodger:

Idę, wykonam wszystko, o co pan mnie prosi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)



Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Burmistrz:

Czy wszyscy ci panowie to szacowni szewcy?


Eyre:

To wszystko to prawdziwe schumachery, panie,

Co robią dużo szumu i szyją nam buty.


Róża: (na boku)

Ten szewc mi przypomina mojego Lacy'ego!


Hans: (na boku)

Gdybym mógł teraz szepnąć choćby jedno słowo

Do mojej ukochanej!


Burmistrz:

Sybillo, przynieś proszę panom flaszkę wina,

Niech zwilżą sobie gardła, zaschnięte przy pracy.

Moi panowie, witam was wszystkich serdecznie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Róża:

Ten niby holenderski szewc to nie kto inny,

Tylko mój ukochany Lacy w szewskim stroju.

Przebrał się po to w szare, robocze ubranie,

Żeby się do mnie zbliżyć, nie wzbudzając żadnych

Podejrzeń u postronnych osób. Powiedz, proszę,

Co robić, żebym mogła tu z nim porozmawiać.


Sybilla;

Nie bój się o nic, moja szlachetna panienko.

Prędzej za darmo oddam moją cnotę, niż ten

Fałszywy holenderski szewc cię tu zostawi.

Gdy tylko się udamy do Londynu, on cię

Znajdzie i porozmawia sobie z tobą, po czym

Porwie cię i wywiezie z daleka od ojca

I tam cię poprowadzi zaraz do ołtarza.

Nie mów tylko, że o tym nie marzysz po nocach.


Róża:

Doprowadź rzecz do celu, a ja cię do końca

Życia będę kochała jak rodzoną ciotkę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Żona: Uważaj tylko, mój mężu, co mówisz, bo możesz nieopatrznym słowem obrazić monarchę.


Eyre:

Wynoś mi się stąd zaraz ohydna owsianko!

Zabieraj mi się zaraz zapasiony zadku!

Zniknij mi z oczu, zapleśniały placku

Niewyrośnięty i pełny robaków!

Idź stąd, pieczona świńska szynko!

Precz stąd, ty istny Mefistofelesie!

Ty mnie nie będziesz uczyć poprawnej wymowy!

Zniknij, przepadnij! Odejdź, mój futrzany czepku,

Odpłyń, koszmarny, koronkowy kołnierzyku!

Idź do swoich szaf, szuflad, szmatek, szarf, szmaragdów

I szkarłatnych szaliczków! Z drogi! Zejdź mi z drogi!

Szymek Eyre umiałby zagadać i do rzymskiego papieża, i do sułtana Sulejmana i do okrutnego Tatara Tamerlana, więc się nie zawstydzi powiedzieć paru słów do swojego suwerena. O nie, moja mała Magdo, nie, mój małpiszonie! Hans, idziemy! A wy zajmijcie się swoją robotą, rozbrykane szustery, wy szewcy-szubrawcy! Frisk! Pokręć się trochę jak fryzyjska fryga na część szalonego Szymona Eyre'a, burmistrza ludnego Londynu!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Hodge:

Moja wielmożna pani, czy może łyknęłaby pani mocnego, tytoniowego dymu z modnej fajki?


Małgorzata:

Och, Roger! Co za pomysł! Wstydź się takich myśli!

Te tytoniowe fajki to straszne paskudztwo.

Wyrzuć je szybko wszystkie! Broń mnie Panie Boże!

Mężczyźni, którzy palą te suszone liście

W ogóle nie wydają mi się mężczyznami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Eyre:

Zostawmy to na boku. Cicho! Czy ja się nie nazywam Szymon Eyre? Czy to nie są moi czeladnicy, prawi i pracowici, choć trochę czupurni? Czy wszyscy oni nie są przedstawicielami szlachetnego szewskiego fachu? Nie jestem księciem z urodzenia, a jednak czuję się wspaniale jako jedynak, spadkobierca warsztatu obuwniczego mojego ojca. Wynoś się stąd łaskawie, mój łagodny łachu! I rozpłyń się w powietrzu jak tłuszcz na patelni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)


Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Eyre:

Spokojnie Firk, dobrze mówisz, Hodge. Na życie egipskiego faraona, na lorda Ludgate, naczelnika lochów, na tę brodę, w której każdy pojedynczy włosek wart jest okupu jak za króla, na całe złodziejskie złoto, już ona się nie będzie wtrącać. Uspokój się, ty bałwanie bawełniany! Odejdź, krowo, królowo treflowa! Nie sprzeczaj się ani ze mną, ani z moimi podwładnymi. Nie spieraj się ze mną i z moim filigranowym Firkiem, bo cię palnę w tę pustą pałkę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)



Thomas Dekker, Szewskie święto

(fragment)


Scena I. Pokój w domu Szymona Eyre'a.

(Wchodzą Eyre, Małgorzata, Hans i Róża)


Eyre:

Już rano. Powiedz mój szlachetny szewczyku Hansie, czy to nie jest

Przypadkiem ten poranek, kiedy szlak wam się ściele do kościoła?


Hans:

To jest ten świt, co będzie świętem, albo powiedzie mnie na ścięcie.

Albo nam da najszczersze szczęście, albo szczękanie zębów z zimna

W najgłębszym lochu. A więc... jeśli... możecie tylko jakoś pomóc...


Eyre:

Spokój już daj tym skromnym słówkom, jak "jeśli", "albo", "et caetera".

Rowlandzie Lacy, ja ci ręczę, że nikt ci nie wyrządzi krzywdy,

Chyba że król nasz. Ty się o nic nie bój, to ja ci mówię, Szymon,

Nazwiskiem Eyre, mistrz obuwniczy, a teraz burmistrz tego miasta.

Ty też się nie martw, moja Różo. Niech ludzie, mądrzy albo głupi,

Gadają, co im się podoba. Podejdź, córeczko, ty się śmiejesz?


Małgorzata:

Mój mężu, pomóż chłopakowi, jeżeli tylko pomóc możesz.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)