John Keats

John Keats (1795-1821) to trzeci, obok Georga Gordona Byrona i Percy'ego Bysshe Shelleya, z wielkich przedstawicieli drugiej generacji romantyków angielskich. Był on autorem między innymi poematu Endymion, nieukończonego poematu Hyperion, licznych klasycyzujących ód i sonetów.


John Keats, Król Stefan. Fragment tragedii


Jeżeli wstyd potrafi na czole żołnierza,

Na którym od wysiłku nabrzmiewają żyły,

Rozlać rumieniec głębszy niż ten, co się bierze

Z trudów toczonej bitwy, to się zarumieńcie

Pod przyłbicami hełmów! Popatrzcie! Popatrzcie!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


John Keats, Ta dłoń jeszcze żyjąca, ciepła, która może...


Ta dłoń jeszcze żyjąca, ciepła, która może

Teraz z uczuciem mocno chwycić, gdyby nagle

Stała się całkiem zimna i zupełnie sztywna

W lodowatym milczeniu zamkniętego grobu,

Mogłaby cię nawiedzać jak zjawa i drżeniem

Przerażenia napełniać twoje senne wizje,

Że wolałabyś oddać własną krew, by można

Było ją w moje żyły przetoczyć, wyrzuty

Twego sumienia tymże zabiegiem łagodząc.

Popatrz na tę dłoń moją, kiedy w twoją stronę

Wyciągam ją otwartą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


John Keats, Cztery pory


Cztery odmienne pory na rok się składają,

Cztery pory zachodzą w umyśle człowieka,

Ma on swą chciwą wiosnę, kiedy, się poddając

Wyobraźni, po piękno sięga i nie czeka.

Ma on też swoje lato, kiedy niczym krowa

Myśli swojej młodości ponownie przeżuwa,

I w ten sposób próbuje je sobie zachować,

I niebiańską szczęśliwość stara się przeczuwać.

Jego dusza ma jesień, kiedy skrzydła swoje

Zaczyna zwijać, patrząc z przyjemnością okiem

Bezczynnym na mgły szare, pięknych rzeczy roje

Zaś odeń uciekają gwałtownym potokiem.

Ma on też mroźną zimę, co go gnębi biała,

Chyba, że dużo wcześniej wyzwoli się z ciała.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


John Keats, Dawajcie mi kobiety, wina i tabaki...


Dawajcie mi kobiety, wina i tabaki,

Dopóki wam nie powiem: Dość, wystarczy! W taki

Sposób możecie robić bez zastanawiania

Się, czy to aby dobre, do dnia zmartwychwstania.

Przysięgam wam na moją brodę, niczym zbójca,

Że to jest właśnie moja ukochana trójca.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


John Keats, Hyperion


Saturn upadł, czy zatem ja również upadnę?

Czy przyjdzie mi opuścić tę zaciszną przystań,

Kołyskę mojej chwały, tę subtelną strefę,

Tę cudowną, świetlistą i błogosławioną

Przestrzeń, pełną wielkiego wyrafinowania,

Te piękne, krystaliczne pawilony, jak też

Nieskalane świątynie tego ogromnego

Jaskrawego imperium. Ono pozostało

Opuszczone i próżne, bez żadnego śladu,

Chociażby najmniejszego, mojej obecności.

Blasku, ogromnej chwały i pięknej symetrii

Nie dostrzegam, a tylko ciemność, śmierć i ciemność.

Nawet tu, w moją własną skalistą samotnię,

Wciskają się przemocą różne mroczne wizje,

Mętne, nieokreślone i niepokojące.

Owe ciemne obrazy zaczynają tutaj

Dominować i tłumić mą dotychczasową

Chwałę, tak, jakby bielmem pokrywały oczy.

Klęska? Nie, na boginię Ziemię, w żadnym razie!

Wyciągnę moje ramię straszliwe i trwogą

Nieodpartą napełnię i nieposkromioną

Tego młodocianego dzierżyciela gromów,

Buntownika Jowisza, pokonam go w walce

I na powrót osadzę na tronie Saturna.

(tłum. Wiktor J. Darasz)


John Keats, Endymion. Księga pierwsza

(fragment)


Rzecz piękna niesie radość nieprzemijającą,

Jej uroda powiększa się nieustająco;

Ona się nie rozpłynie i trwać nie przestanie,

Będzie trzymała dla nas gotowe posłanie,

Da nam spokojną drzemkę pełną sennych marzeń

I nas zdrowym, miarowym oddechem obdarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2014-2015)


John Keats, Endymion. Księga pierwsza

(fragment)


Magiczną moc mający śnie! Przyjemny ptaku,

Który sobie przysiadasz na wzburzonym morzu

Umysłu, aż się jego powierzchnia wygładza,

Sam nieograniczony niczym i swobodny,

A ograniczający, wolność uwięziona!

Klucz do złotych pałaców, cudownej muzyki,

Nowych drzew, groteskowych wodotrysków, fontann,

Cudownie rozświetlonych jaskiń pełnych echa,

Fal, które przetaczają się tam i z powrotem

W bladym świetle księżyca; do tego całego

Świata srebrnych zachwytów. Kto pod twoim skrzydłem

Kojącym trzy godziny odpoczywa sobie,

Sił nowych nabierając? Tak, w tym pięknym sadzie

Endymion odrodzony został znów do życia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Keats, O śmierci


Czy śmierć być może snem jedynie, gdy życie tylko jest ułudą,

A sceny szczęścia niczym widma się przed oczami przesuwają?

Przemijające przyjemności wydają się nam w końcu nudą,

I uważamy, że najbardziej będziemy cierpieć, umierając.


Jak to jest dziwne, niepojęte, że człowiek miota się po ziemi

I żyje życiem pełnym smutku, lecz wzorem wszystkich innych ludzi

Podróży swojej nie przerywa i boi się, nie mogąc zmienić

Swego przyszłego przeznaczenia, choć w nim dopiero się przebudzi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Keats, O, jestem przerażony


O, jestem przerażony z racji najbardziej nienawistnych myśli!

Być może jej głos nie jest głosem słowika, który słodko śpiewa,

Być może zęby jej w ogóle nie są perłami najbielszymi.

Z tego, co wiem, jej rzęsy nie są dłuższe niż włoski małej muchy.

Być może nie ma też dołeczków żadnych na swych dłoniach,

Za to ogromną ilość piegów. Och, ty nieczuła całkiem niańko,

Która w pośpiechu próbowałaś nauczyć małe dziecko chodzić,

Mogłaś połamać piękne, smukłe nogi bogini Diany, albo

Skręcić ten mały kark koloru kości słoniowej, jak u Hery.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


John Keats, Jestem tak żywy i tak żwawy...


Jestem tak żywy i tak żwawy na każdym chyba żyznym polu

Jak wielka, bulgocząca butla pełna mocnego alkoholu,

Zaskakująco zawsze przy tym zwinny w ukłonach i unikach,

Niczym naparstek migoczący na palcu u kapelusznika.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


John Keats, Słyszane...


Słyszane, słodkie są melodie,

Lecz niesłyszane jeszcze słodsze.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


John Keats, Moja wyobraźnia...


Moja wyobraźnia jest starym klasztorem,

A ja jestem mnichem, który w nim się modli.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


John Keats, Auranthe (z dramatu Otton Wielki)

Proszę cię, nie idź dalej, ani kroku, jesteś

Najgorszą plagą pośród wszystkich moich nieszczęść;

Odejdź, boję się ciebie, drżę na całym ciele,

Chociaż nie doświadczyłam tego nigdy wcześniej;

Ponura śmierć się czai w twoim przenikliwym

Spojrzeniu. Myślę sobie, że mogłabym klęknąć

I prosić cię, byś odszedł. Idź już, idź, Konradzie.

Tam, ukryte pod drzewem, widzę nasze konie!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)