Susan Coolidge

Susan Coolidge (1835-1905) to amerykańska poetka i powieściopisarka, znana głównie jako autorka poczytnych książek dla dziewcząt.


Susan Coolidge, Do Jean Ingelow


Gdy młodość była jeszcze świeża i całe życie było nowe,

A dni mijały melodyjnie i szybko, ale ze spokojem,

Pośród porannej rosy stała w nowo uszytym, pięknym stroju

I po raz pierwszy zaśpiewała wtedy najsłodsze pieśni swoje.

Śpiewała, jak skowronek śpiewa, kiedy unosi się do góry,

Żeby skosztować najczystszego powietrza, jak lepszego losu,

I żeby stamtąd móc popatrzeć na wysklepione wielkie niebo,

I właśnie wtedy zaśpiewała wesoło "Pieśń na siedem głosów".


A teraz, kiedy jest osobą dojrzalszą w swojej kobiecości,

Z wytrawnym, wyćwiczonym głosem i doświadczoną w sztuce wielce,

Stoi spokojnie na tym samym miejscu, gdzie stała sobie wtedy,

I śpiewa, głos wydobywając z niezmiernej głębi swego serca.

Śpiewaj, śpiewaczko moja droga, zaśpiewaj, proszę, raz i drugi,

A my będziemy pilnie słuchać słów, co stanowią wieków schedę,

A ziemia, uniesiona głosem, spotka się z pochylonym niebem

I siedmiobarwny śpiew pomnoży się w nich przez siedemdziesiąt siedem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Susan Coolidge, Nadzieja i ja


Nadzieja kiedyś do mnie się zbliżyła

I wyciągnęła rękę w moją stronę,

Mówiąc: dziś będę ci towarzyszyła,

Póki dnia światłe będzie zapalone.

Nie, moja droga, odrzekłam z westchnieniem,

Bo ty mnie często odwiedzałaś rano,

A gdy nadchodził wieczór, to się zwykle

Czułam przez ciebie całkiem zapomnianą.

Wolę już sama podążać przed siebie,

Niż towarzystwem wpierw się cieszyć twoim,

A później stracić je i iść samotnie,

Nie licząc, że mi coś mój ból ukoi.

Się odwróciła, urażona. Poszłam

Samotna w dalszą, całodzienną drogę.

Lecz nie cieszyło mnie światło słoneczne,

A tej nadziei znaleźć wciąż nie mogę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


Susan Coolidge, Pośród lilii (Among the Lilies)


Stała pośrodku grządki lilii,

Gdy słońce grzało jak szalone,

Pośrodku licznych lipca lilii

Piękna i smukła tak, jak one.

A ja, kochanek jej chłopięcy

Spojrzałem raz, dwa, lecz nie więcej

I wtedy życie się zaczęło.


Siedziała w środku grządki lilii

Tak słodka i jak lilie blada,

Słuchała i słuchały lilie

Tego, co cicho opowiadam.

O złote pyłki, słodka woni,

Cisza i spokój, zmrok na dłoni,

Powiedzcie, które z nas wygrało?


Między zaspami teraz leży,

I śni sen słodki w sypkim śniegu.

Dokoła niej uschnięte lilie

Tkwią niczym drzewa gdzieś na brzegu.

Obudzą się pod słońcem wiosny,

Pod tchnieniem ciepłym i radosnym,

Ona i owe piękne lilie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)