Nora May French

Nora May French, Najbardziej ukochana (Best-Loved)


To była mała radość, której nie przetrąciłam kręgosłupa,

Rzecz, którą ominęłam w tłumie, trzymając w dłoniach mnóstwo innych,

Tylko się za nią obejrzałam, żeby jej piękna w tłoku szukać.


Ze wszystkich rzeczy, które wtedy wzięłam, przebrałam, odrzuciłam,

Czy jakikolwiek jeden odcień wyróżniał się na tle sąsiadów?

Wiem tylko, że przykuły wzrok mój i zmarły, zanim je odkryłam.


Ale ta jedna ciągle żyje w mojej pamięci i nie ginie -

Ta jedna rzecz, niezapomniana, zaokrąglona niczym perła.

Sądzę, że nigdy nie widziała światła, ukryta w życia glinie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Nora May French, Twoje piękne przejście


W moich myślach błysnęło twoje piękne przejście,

Jak ptaka poderwanie się z płaszczyzny wody,

Kiedy ukośnym lotem wzbija się w powietrze,

Zostawiając za sobą kropel srebrne bryzgi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2016)


Nora May French, Wzdłuż toru


Tory wyprowadziły mnie poza krąg miasta,

Kiedy za dniem goniłam po niknących polach,

Gdzie schły chwasty i resztki brązowego siana.


Po obu stronach tkwiły pierzaste obłoki,

Jak góry, połamane arabeski szczytów

Na ponurej purpurze nieba, jak na dłoni.


Na zachód wiodły szyny, ciążące ku sobie.

Przecinały swym ostrzem pastelową miękkość 

Skupiające się smugi, niczym krew czerwone. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Nora Mary French, Ave Atque Vale (Ave Atque Vale)


To się gromadzi tam, gdzie niebo się zakrzywia,

To porusza powietrze przy drogach znajomych -

Tęsknota za rzeczami, których czas upływa,

Za pięknem, które kurczy się w sposób widomy.


Nic nie jest takie samo; przeszłość mną kieruje:

Wędruję cicha poprzez kraj zanikający.

Zamiast młodych i świeżych liści odnajduję

Stare i uschłe, w dłoni się z trzaskiem kruszące.


Jakie mgły unoszące się cię oślepiają

W ten wietrzny wieczór, stwierdzić ja nie jestem w stanie.

Wiem, że ciążą ku tobie w powietrzu zgęstniałym.

Me dłonie z powitaniem dają pożegnanie. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Nora Mary French,  Deszcz (Rain)


Ten deszcz był całkiem szary, zanim spadł na ziemię,

A przez świat, w którym zgasło światło dookoła,

Lekkimi powiewami wiał wiatr zawodzący,

Który drzew gałęziami potrząsał i wołał.


Ten deszcz stał się brązowy na brunatnej ziemi,

W drobnych, krętych strumykach, małych oceanach,

Szybkie i smukłe smugi niczym sztywne sztyfty

Rzucały różnobarwne kwiaty na kolana.


Ten deszcz stał się zwierciadłem dla całego nieba

I delikatnej trawy pochylonej nisko,

A obłoki, sunące po gładkich kałużach,

Białe, bujne, brzuchate, były bardzo blisko.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Nora May French, Miejsce z marzeń


Tutaj się napijemy teraz, mój kolego,

Tutaj, gdzie mały strumyk, żeby wyjść na słońce,

Wypływa z żółtej skały jak ciek wina złotego.


I stąd liść wypuścimy, by płynął z falami,

A w nim zamkniemy słowo dla Krainy Czarów,

Nieznanej i błekitnej za sykomorami. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Nora May French, Przesłanie (The Message)

    

Tak samo mógł mi musnąć nagle policzek swoim miękkim skrzydłem,

Tak samo mógł przemówić do mnie dotykiem, blaskiem pełnym mocy

Swych oczu, żeby mi zawrócić w głowie, jak jakimś malowidłem,

Ten lekki, ale mocny motyl z mrocznych ogrodów chłodnej nocy.


Tak samo z kraju wzgórz wysokich, za siódmą górą, siódmą rzeką,

Mógł do mnie dojść śpiew ptaka, który stanowczo wzywa mnie do drogi 

Poprzez wąwozy i przełęcze do miejsca, które jest daleko...

A ten głos, ledwo tu słyszalny, jest dla mnie czymś tak bardzo drogim.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French, Obojętność (Indifference)


Czy jest pomiędzy mną a tobą nikła, a jednak silna nitka?

Wiem, że jest, bowiem stale czuję, jak się napina i mnie ciągnie.

Jak pajęczyna się osadza na moich dość beztroskich myślach,

Jak jakiś bardzo stary zwyczaj, który mnie prześladuje ciągle. 


Ponieważ mocna jest jak sploty Losu, wciąż w ciało mi się wwierca,

Żeby przywiązać moje życie jak smycz do twego pożądania,

Ponieważ pętlą się zaciska na miękkim mięśniu mego serca,

Ponieważ może mnie poparzyć jak drut, czerwony od rozgrzania


W ogniu okropnej czarownicy, ty ani myślisz ją zluzować.

A ja (kobieca dusza, która prosiła, byś mnie zgniótł zazdrością)

Wolna od bólu, który przedtem zazwyczaj zwykł mnie denerwować,

Zniszczyłam w sobie moc największą, która nazywa się radością.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French, Wiwisekcja (Vivisection)


Widzieliśmy, jak bezlitosna ciekawość, jak pracuje ciało,

Bezwzględną kierująca dłonią, rozcina po kolei tkanki,

Aż nagie i bezbronne serce, opatulone w błon firanki,  

Po raz ostatni uderzyło i raz na zawsze bić przestało.


Widzieliśmy, jak smutku skalpel przebija się przez warstwy ciała,

Będące strojem, czy przebraniem dla dumnej duszy, drżącej skrycie.  

I na sekundę - bo nie więcej - studenta dłoń nam ukazała

Nagle zupełnie nagie życie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French, Obok szpitala (By the Hospital)


Ta, co wychodzi z domu, żeby spotkać się w mroku z wietrzną nocą,

Z niewidocznymi przyjaciółmi krzyczeć na powitanie świata,

Ta, co nagina giętką gałąź jak łuk bojowy z całej mocy,

By liście, niczym wystrzelone strzały, przez chwilę mogły latać,


Co biegnie, żeby móc odpocząć, póki jej nie odmówią mięśnie 

Po kilku milach posłuszeństwa, niczym antyczna wojowniczka,

Co się pochyla, żeby poczuć - i uznać za największe szczęście -

Dotyk radosnej, świeżej, wonnej trawy na skroniach i policzkach,


Ze łzami w oczach i oddechem pośpiesznym, przerażona cała,

Patrzy przez metalowe kraty, nie mogąc opanować drżenia,

Na te pokryte bandażami, blade i nieruchome ciała,

Które wbrew własnej woli leżą w Pałacu Bólu i Cierpienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French, Nie myśl, Liliasie... (Think Not, O Lilias)


Nie myśl, Liliasie, że miłość tej nocy ostanie się w promieniach słońca. Czy zauważyłeś grzyby, białe i złe, prążkowane na różowo, trujące, schnące i kurczące się w oczach dnia?


Na pustkowiu dziwnych i dzikich serc to nie twoje serce mnie interesuje. Wiele mężnych, męskich serc znaczy dla mnie o wiele więcej niż to twoje. Serca mężczyzn oddychają głęboko. A jeśli chodzi o twoje serce, to wymyka mi się jak żywe srebro i nie dotyczy mnie zbytnio. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French, Płaczka (The Mourner)


Ponieważ moja miłość tylko falę i pianę ma za mowę,

Ale nie włada w swym przebiegu wystarczająco żadnym słowem

I o tym, by móc się tak samo jak morze smucić, stale marzy, 

Białe ramiona wyciągając ku całkiem obojętnej plaży,

I mruczy sobie i mamrocze jak suche i skurczone liście -

Zostałam ukochaną nocy - jej wielkie, niewypowiedziane

Połacie lądu i ogromne obszary oceanu w dłoni

Trzymam, jakby to było tylko małe i niepozorne gniazdo,

A w nim mieściły się znajome i rzeczywiście dobrze znane:

Wspaniały smutek, obdarzony szczególnym blaskiem oczywiście,

I ból, co zdobi swoje czoło jaskrawo jaśniejącą gwiazdą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French, W mieście (In Town)


Długie ulice, brukowane, po których ludzie sobie chodzą,

Inne wrażenia niż te polne i leśne ścieżki we mnie rodzą,

Jednak odnaleźć mogę na nich poranek, gdy się niebo przetrze,

Lekkie i niczym kryształ czyste, przejrzyste niczym szkło powietrze.


Wysokie i graniaste dachy w promieniach palącego słońca

Zdają się wznosić się do nieba i przy tym mnożyć się bez końca,

Dopóki nie przestaną tłoczyć się, jak na niebie chmury

I wtedy człowiek może wreszcie na końcu drogi ujrzeć góry.


A kiedy dzień dobiega kresu - a każdy dzień ma kres swój przecież -

Opieram łokcie na szerokim mojego okna parapecie

I patrzę, jak w powietrzu suną aż po horyzont już zamglony

Statki o purpurowych żaglach, zachodu słońca galeony.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)  


Nora May French, Południe (Noon)


Potok spokojnie sobie płynął pod obłym łukiem lśniących liści -

Wypływał spod sklepienia liści i płynął dalej, prosto w słońce.

Lecz wszystko było w ciepłym cieniu tam, gdzie zostawił moje stopy,

W cieniu, gdzie siatka małych zmarszczek na miękkim piasku pozostała.

Potok spokojnie sobie płynął i płynął, pchając się na słońce.


Za wysklepionym łukiem cienia stu barw paleta spoczywała,

Żywa dla przymrużonych oczu, jaskrawo jasna, jak o brzasku,

I dalej, dalej, coraz dalej szczęśliwa woda podążała

W błyszczących oczkach i kałużach, rowach i strugach pełnych blasku.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French, Nachylam opróżnione życie  (I Tilt My Hollowed Life)


Nachylam opróżnione życie i patrzę, co się kryje na dnie:

Wino pozostawiło na nim czerwoną, wyrazistą smugę -

Spójrz na tę krótką, krwawą kreskę, która rysuje się tak ładnie.

Gdybym rozbiła na kawałki puste naczynie, uciech sługę,


Przez jakie obce i olbrzymie otchłanie moja mała dusza

Spadałaby w zawrotnym tempie, żeby Sędziego swego spotkać?

Jaki bym otrzymała wyrok w tych groźnych i ponurych głuszach,

Gdybym stanęła przed Nim z garstką szkła stłuczonego, jak idiotka?


Już lepiej niech cierpliwa ziemia, która mnie ciągle chyba lubi,

Oczyszcza swoją chłodną wodą tę płaską, purpurową plamę.

Niech lepiej moje uniesione w toaście życie wciąż się chlubi

Przejrzystą rosą, drobnym deszczem, zanim przez wielką przejdę bramę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Nora May French,  W obozie (In Camp) 


I

Kiedy się pochyliłam nisko nad kamieniami i rzeżuchą,

Żeby ustami spragnionymi poszukać sobie w nich ochłody,

Ujrzałam żywo żółty namiot jak księżyc czuwający głucho,

Odbity niczym w srebrnym lustrze w kałuży niezmąconej wody.


Drzewa zwieszone nad jeziorkiem, księżyc jak ptak nad własnym gniazdem,

Namiot jak nadmuchana bańka - nie tego było mi potrzeba.

Wypiłam zatem tylko jedną doszczętnie rozdeptaną gwiazdę

Z błyszczącej tacy odbitego na gładkiej tafli wody nieba.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)