Helen Louisa Bostwick Bird

Helen Louisa Bostwick Bird, Pokój (Peace)


Słodka twarzyczka jest spokojnie wtulona w czystą biel poduszki

I delikatne dłonie leżą swobodnie, jak je położyła.

Piękny aniele, biedna duszo, niesiesz nam wieść z wielkiego nieba -

Widocznie nie tak trudno umrzeć, skoro wyglądasz tak, jak żyłaś.


Drzewa swych kształtów nie zmieniły, chociaż na twarz tę spoglądały,

Gałązki z krzewów jaśminowych, z których wianuszek jej uwiłam

Też nie rozplotły się bynajmniej, chociaż ją długo oglądały,

I w dalszym ciągu leżą, jak je ostatniej nocy zostawiłam.


Zanim pocałowałam z troską spokojnie odchodzącą duszę,

Która z westchnieniem tylko lekkim ten padół płaczu opuściła,

Ona nie mogła mnie całować ani też wypowiedzieć słowa,

Udzielić jakiejś odpowiedzi, która cokolwiek by znaczyła.


Ale poczułam, że jej usta bardziej czerwone są niż były,

Czerwieńsze i cieplejsze teraz niż były przed godziną zgoła,

Nim ogień, który spadł z ołtarza z dala od otworzonych oczu,

Powoli pełznąc po posadzce, doszedł do wielkich wrót kościoła.


Niech ta twarz słodka trwa spokojnie, wtulona w czystą biel poduszki,

Niech delikatne dłonie leżą swobodnie, jak je położyła.

Piękny aniele, biedna duszo, niesiesz nam wieść z wielkiego nieba -

Widocznie nie tak trudno umrzeć, skoro wygląda tak, jak żyła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)