Sara Trevor Teasdale

Sara Teasdale, Na śmierć Swinburne'a (On the Death of Swinburne)


Chodził po ziemi wczoraj jeszcze,

A teraz stopą depcze gwiazdy.

W kwietniu zostawił nas, miesiącu,

Gdy srebrne struny często trącał.

Porzucił śpiew, srebrzystą lirę i poszedł tam, gdzie siedzą wieszcze. 


Muzykę nową z naszej mowy 

Wytoczył słodką i subtelną,

I sprytnie splatał słowa w wieniec

Jak wicher spietrza w stos płomienie,

Z harf nastrojonych srebrnym kluczem nuty w tonacjach czerpał nowych.


Sądzę, że śpiew po jego zgonie

Pojął, że jego pan nie żyje.

Izolda krzyczy, że już skonał,

Dolores kryje twarz zmartwiona,

A dumna Fragoletta płacze i załamuje drobne dłonie.


Śpiew nowy słyszy w głębi duszy

Przy wtórze liry, lutni, harfy.

Katullus sam go w bramie wita,

A gdy poranek nowy świta,

Safony pieśni zapomniane, a słodkie, słyszą jego uszy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Kolęda (Christmas Carol)


Władcy przybyli tu z południa,

Szli w gronostajach i muślinach,

Przywieźli złoto i chryzopraz

I dzbany złocistego wina.


Pasterze przyszli tu z północy

W swych skromnych strojach od roboty,

Przynieśli mu jagniątka małe,

Bowiem nie mieli monet złotych.


Mędrcy przybyli tu ze wschodu,

Gdy Moc ich sama prowadziła.

Gwiazda co wiodła ich z ojczyzny

Mrok nocy blaskiem wypełniła.


Anioły zaś zstąpiły z nieba

Skrzydłami lekko poruszając;

Przyniosły stamtąd dźwięki pieśni,

Które każdego dnia śpiewają.


Królowie do drzwi zastukali

I mędrcy weszli, cali w bieli,

Pasterze poszli jako trzeci

I pieśń zaczętą usłyszeli.


Maria trzymała małe dziecko,

Siedząc na ziemi je trzymała.

Patrzyła w dół, patrzyła w górę

I się dokoła rozglądała.


Anioły piękną pieśń śpiewały

Przez całą noc do wschodu słońca,

Lecz mały Jezus szybko zasnął

I nie wysłuchał jej do końca.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Do harfy eolskiej (To An Aeolian Harp)


Wichry się w tobie wysłowiły wreszcie, wzrastając w tren wspaniały,

I wyraziły znowu dawną zgrozę, poczucie niepokoju,

Które się mocno odcisnęły nawet w powietrzu z placu boju:

Krzyki trojańskich kobiet, które przed greckim wrogiem uciekały,

Drżący jęk przerażonej wdowy, bladej i pięknej Andromachy,

Na przemian uniesiony bólem i osłabiony wyczerpaniem.

To sedno samotnego smutku schowane w niezmienionym stanie

Jak dusza morza w małej muszli, jak skryte w mózgu stare strachy.

Tak czasem dzieje się, że oto w przebiegu melodyjnej pieśni 

Nieznani całkiem dla śpiewaka, przez jego wciąż żyjące usta

Zupełnie niemi zmarli z jakichś od dawna zapomnianych krain

Wypowiadają swoje troski i krzywdy, spod nalotu pleśni

Przeszłości, przejmującym smutkiem przez wichry, w których on się czai, 

Nie dając ulgi twoim strunom, palcom nie dając w tej grze ustać.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Niewidoma (The Blind)


Ptaki budują sobie gniazda,

Mówią, że cały świat rozkwita,

A ja się włóczę tu samotna

I tylko mrok mnie zewsząd wita.


W myślach tkam płótno z łez i smutku,

Nitkę za nitką aż do końca.

Jak ktoś o blasku śpiewać może,

Skoro nie widział nigdy słońca?


Słyszę piszczałek grę radosną,

Lecz w tańcu nie postawię kroku. 

Choć wiem, że Amor idzie obok,

Nie zdołam doznać jego wzroku.


A jeśli głosem mnie przywoła,

Prosząc, bym dołączyła do nich,

Ruszę ku niemu po omacku

Po śladach wyciągniętych dłoni.


I wiatr odgrodzi mnie od niego 

I nie pozwoli się radować,

A deszcz upadnie mi na usta,

Które nie będą go całować.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Amor jesienią (Love in Autumn)


Szukałam pośród szeleszczących i poszarzałych, suchych liści,

Wśród żółtych, żałobliwych liści, niegdyś tak żywych i zielonych,

Bowiem pragnęłam się przekonać, czy Amor tam się nie ukrywa

I czy się nagle nie ukaże czy to z tej, czy to z tamtej strony.


W srebrzystych strugach deszczy maja szukałam i nie odpuszczałam,

Poszukiwałam go wytrwale na drogach upalnego lata.

Na próżno wyglądałam jego złocistej, kędzierzawej głowy

I lekkich stóp do lotu zdolnych nad płaską tarczą tego świata.


Być może, kiedy cała ziemia zostanie do cna obnażona,

I sroga, wręcz okrutna zima mrozem urządzi jej udrękę,

To mały, rozbrykany Amor nie będzie miał już gdzie się schować

Wybiegnie zza pierwszego rogu i zaraz złapie mnie za rękę.


Wtedy nie będzie mnie obchodzić, będę na niego obojętna

I bardzo gorzka i nieczuła, te cechy idą wszak do pary.

Za późno na dokazywanie, żarty, zabawę w chowanego,

Gdy cały świat jest już znużony, ponieważ stał się bardzo stary.


Mały Amorze, który ciągle przede mną kryjesz się po krzakach,

Wyjdź, zanim ta ponura jesień zacznie obojgu nam się dłużyć.

Chodźmy poszukać teraz razem na posypanych piaskiem dróżkach

Ostatniej w tym ogrodzie jeszcze nie opadniętej całkiem róży.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Morski wiatr (The Sea Wind)


Jestem kałużą położoną w miejscu ustronnym i spokojnym,

I twarzą w twarz się witam zawsze z niebem ogromnym i dostojnym.

Znam gwiazdy i stateczny księżyc, który unosi się nad nami,

I wiatr, co biegnie po wilgotnym piasku, chlupocząc podeszwami.

Ale dlaczego mi niezmiennie przynosi sponad plaży łoża

Piękny, choć bardzo oddalony, dźwięk szumiącego ciągle morza?


Trawy na bagnach falujące splatają dla mnie mur zieleni,

A wicher wciska się po wścibsku i szepcze, że nic się nie zmieni.

W martwym, niemrawym mroku nocy, gdy niebo bardzo jest głębokie, 

Wiatr mnie wyrywa wyciem ze snu, chociaż przechodzi zwykle bokiem.

Ale dlaczego mi niezmiennie przynosi sponad plaży łoża

To oddalone i okropne wezwanie wzburzonego morza?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Cisza (Do Eleonory Duse)


Jesteśmy wygłodniali po odosobnieniu,

Bezruchu bez żadnego słowa albo dźwięku,

Spokoju nad wodami, powiewu bez jęku,

Po ciszy wielkich pustyń, po równin milczeniu.

Nad brzegami martwego, niemrawego morza

Zwinięte są szerokie chorągwie poranka,  

A w puszczy faun brodaty nie gra na organkach.

Nasze dusze znużone śpią na swoich łożach.

Kobieto, która stan ten kanonizowałaś

I ukoronowałaś ciszą swoją sztukę,

Z jakiej niezmiernej głębi czerpałaś naukę,

Jak tę uwalniającą moc z serca wydałaś,

Co nam otwiera uszy, kiedy świat nas złości,

Na harmonię bezgłośnej muzyki wieczności?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Gospoda doczesnego świata (The Inn of Earth)


Weszłam do bardzo zatłoczonej gospody doczesnego świata

I poprosiłam gospodarza o kielich wytrawnego wina,

Ale gospodarz mnie opuścił i odszedł z odwróconym wzrokiem,

Bowiem pragnienie czuł tak mocne jak ja i wnet mu zrzedła mina.


Wtedy usiadłam wyczerpana za pustym stołem sama jedna

I poprosiłam gospodarza o kęs wypieczonego chleba,

Ale gospodarz mnie opuścił i odszedł z odwróconym wzrokiem,

I ani słowa nie powiedział, choć coś powiedzieć było trzeba.


Tymczasem z nocy panującej na zewnątrz skromnej tej gospody

Oczekujące tłumnie dusze wchodziły, poszukując strawy,

I wydawały krzyk zachwytu, niedowierzania i zdziwienia

Z powodu jaskrawego światła i niesłyszanej wcześniej wrzawy.


"Proszę więc o osobny pokój z łóżkiem, bym mogła się położyć" -

Do niego rzekłam - bo już północ i nie wiem, co się może zdarzyć, 

Ale gospodarz mnie opuścił i odszedł z odwróconym wzrokiem,

I nigdy więcej nie ujrzałam nieprzeniknionej jego twarzy.


"Skoro tu brak jedzenia, picia ani posłania do spoczynku,

Pójdę po drodze którą przedtem szłam" - powiedziałam, gdy się schował,

Ale gospodarz mnie opuścił i odszedł z odwróconym wzrokiem,

Podszedł do drzwi i je od środka zasuwą zabarykadował. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Wiosna w czasie wojny (Spring in War Time)


Czuję z daleka zapach wiosny, czuję woń pękających pąków, 

Woń liści, które na gałązkach się rozwijają aż do skutku.

Jak wiosna może wabić serce i je namawiać, by wstąpiło 

Do świata głębokiego smutku, 

Przejmującego duszę smutku?


Słońce na północ się udaje, dni stają się jaśniejsze, dłuższe,

Gwiazda wieczorna coraz później rozbłyska na niebieskiej tarczy.

Jak dzienne światło może zwlekać z odejściem i codziennie służyć

Młodym mężczyznom, żeby mogli

Dłużej ze sobą w polu walczyć.


Trawa się budzi w głębi ziemi, wkrótce źdźbła wyjdą na powierzchnię,

Wkrótce w powiewach wichru ciepłych będzie układać się falami.

Jak ktoś, ktokolwiek może zmuszać siłą strapione ludzkie serce, 

By się kłaniało nad grobami, 

Nad otwartymi wciąż grobami.    


Pod koronami drzew, gdzie wcześniej się przechadzali kochankowie -

Czy jabłoń będzie roztaczała nadal woń, która w nozdrzach wierci?

Ale co teraz będzie z tymi wszystkimi kochankami, którzy

Zostali nagle rozdzieleni

Przez moc nieczułej, szarej śmierci?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Galahad w zamku młodych panien (Galahad in the Castle of the Maidens)

(O pannie z ukrytą twarzą na obrazie Abbeya)


Inne panny podniosły śmiało wzrok na niego,

Kiedy wszedł wyczerpany po skończonym boju. 

Sądzę, że wzrok mu zaćmił się od łez w pokoju,

Choć był zwycięzcą walki, pobił wroga swego.  

Chyba ledwo ją widział, ubraną na biało,

Smukłą i trochę drżącą - i marzącą o nim.

Chyba nie zauważył, że dotknął jej dłoni,

Chłodnej jak ręka zjawy, choć to chwilę trwało.

Inne panny podniosły śmiało wzrok, by patrzeć

I tylko ona jedna ukryła oblicze,

A jednak jestem pewna, że chociaż się chowa,

To kocha go najbardziej - ja właśnie tak liczę -

Ale by skryć swą skromność i wstyd jakoś zatrzeć,

Nie wyszła mu naprzeciw z gracją jak królowa. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Te, które kochają (Those Who Love)


Kobiety, które kochają najbardziej, 

Nie mówią głośno o swojej miłości,

Piękna Francesca, namiętna Ginewra,

Deirdre, Izolda, czy to Heloiza,

W wonnych, zielonych ogrodach niebiosów 

Milczą, a jeśli w ogóle coś mówią,

To poruszają błahe, zwyczajne tematy.


Pewna kobieta, którą kiedyś znałam,

Od lat młodości kochała mężczyznę,

Z przeciwnościami losu się zmagając,

Walcząc z kamienną twarzą o tę miłość,

A jednak nigdy o niej nie mówiła,

Ale gdy tylko całkiem przypadkowo

Gdzieś usłyszała dźwiek jego imienia,

Jej twarz się zaraz rozpalała blaskiem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Wiatr w koronach sosen (The Wind in the Hemlock)


Stalowe, migoczące gwiazdy i ty, księżycu mój mosiężny,

Czemu z szyderstwem mnie śledzicie ze swoich wyżyn niedosiężnych?

Tak samo dobrze jak ja wiecie, że chociaż wami się zachwycam,

To wkrótce będę całkiem ślepa na światło gwiazd i blask księżyca.

Tak samo będę całkiem głucha na wiatru szum w koronach sosen,

Gdy czarna ziemia mnie przykryje za tych zaledwie kilka wiosen.

Tylko z największym trudem znoszę i z wciąż rosnącym zniechęceniem,

Wasze - wy gwiazdy, zadufane w sobie, na moją twarz spojrzenie.

Ze złością i złamanym sercem spoglądam w górę nad obszarem

Tych lasów na twą nieśmiertelną i czystą, mój księżycu, czarę,

Która z czerwonej się przemienia w soczyście złotą ku ozdobie

Nocnego nieba. I tak będzie, gdy ja na wieki spocznę w grobie,

Że co dzień będzie napełniana światłem, aż stanie sie błyszcząca,

A potem światło będzie ściekać z niej, aż nastąpi kres miesiąca.

Co też uczynił złego człowiek, w czym zbłądził tak niewybaczalnie,

Że stał się niewolnikiem śmierci, która go ścina tak brutalnie?

Dlaczego jest ścigany zawsze, dlaczego pełen przerażenia

Trafia do ziemi, niecierpliwej od chwili jego urodzenia?


Niech teraz zamknę moje oczy, niech się uwolnię od widoku

Księżyca, gwiazd i całej ziemi, śledzących mnie na każdym kroku.

Niech przez minutę będę tutaj bezpieczna pod koroną drzewa.

Sosny, ja pod osłoną waszych gałęzi wonnych i zielonych

Już się nie będę obawiała ataku z jakiejkolwiek strony.

Tam gniew nie gniecie, wątpliwości do wnętrza głowy nie wnikają

I zazdrość się nie wcina zadrą do serca, ulgi nam nie dając.

A chłodny nocny wicher swoim powiewem przypomina morze,

Muzykę melodyjną niosąc, która mej skromnej duszy śpiewa.

Rudziki budzą się na gniazdach, podnoszą główki snem zmorzone

I rozglądają się dokoła, waszym dotknięciem poruszone,

W gęstych ciemnościach nieustannie szczebiocząc rozespane słowa.


Sosny, wy także mnie chronicie, swoją opieką otaczacie,

Pod parasolem rozrośniętych waszych gałęzi ukrywacie

Wiatr - i kobietę - i te ptaki - oto gromadka wasza cała;

Wy przemawiacie do mnie stale, a ja dziś głos wasz usłyszałam.


Jeśli spokojna pozostanę, to będę mogła widzieć zawsze

Wiecznej urody twarz cudowną, oblicze w świecie najłaskawsze.

Gdy będę piła u niej wino i będę jeść kawałki chleba,

To już nic więcej w całym życiu nigdy nie będzie mi potrzeba.

Bo tylko ona w całym świecie może mi zrobic taką grzeczność,

Że jeden dzień wydłużyć zdoła w nieogarniętą wzrokiem wieczność.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Modlitwa (A Prayer)


Kiedy będę umierała, przypomnijcie mi łaskawie,

Że kochałam burzę śnieżną i bawiłam się w kurzawie,

Choć jak razy bata boli, gdy po twarzy mocno chlusta;

Że kochałam wszystkie piękne i uroku pełne rzeczy,

I to, że je przyjmowałam (i nie będę temu przeczyć)

W swe radosne wtedy bardzo, niezgorzkniałe jeszcze usta;

Że kochałam z całej siły, że kochałam z całej mocy,

Że kochałam z całej duszy, bez wytchnienia, w dzień i w nocy,

Nie zważając ani trochę na to, że mi serce pęknie.

Że śpiewałam tak, jak dziecko, dobierając sobie słowa

Do melodii przypadkowo, bez namysłu, wciąż od nowa;

Że kochałam życie w jego bezinteresownym pięknie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, W lesie (In the Wood)


Słyszałam, jak wodospad w lesie wyraża swoją wielką radość

I jak ogromny chór wesołe pieśni na wiele głosów śpiewa.

Widziałam też, jak wielkie słońce błyskami z niego wydobywa

Błękit i bursztynowy ogień, który dokoła las ogrzewa.


A ziemia była rozwinięta, podobna do kielicha kwiatu,

O płatkach gładkich i błyszczących, w błękitach, żółciach i czerwieniach,

A ścieżka, która pośpieszyłam, by się przedostać do jej środka,

Świeciła się plamami światła na przemian z obszarami cienia.


A kiedy ziemia mnie wabiła ku sobie, bardzo delikatnie,

Samotną, lecz uszczęśliwioną, idącą do niej jak w natchnieniu,

To nagle wielki wąż, o czarnym, wygiętym, umięśnionym grzbiecie,

Ciemnym i grubym, ciężkim ciałem mi się ukazał na kamieniu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nad dachami I (Over the Roofs I)


Och, wy kuranty ustawione na szczycie tej słonecznej wieży,

Rozdzwońcie się i głośno dzwońcie, dzwońcie bez końca nieprzytomnie,

Zróbcie ze wszystkich długich godzin godzinę jedną, lecz dobitną,

Bo kiedy zmierzch na horyzoncie zacznie w jaskrawych barwach kwitnąć,

Człowiek, którego ja tak bardzo kocham, nareszcie przyjdzie do mnie.


A zresztą nie, możecie wlec się tak wolno, jak się wam podoba;

Ja nie powinnam was popędzać, pragnąć, by bieg wasz się dziś skrócił.

Bo kiedy ja się niecierpliwię, aż ukochany mnie odwiedzi,

Inna dziewczyna stoi niemo i przestraszona wciąż się biedzi,

Ponieważ bardzo się obawia, że jej kochanek ją porzuci.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, W ogrodzie (In a Garden) 


Świat odpoczywa bez jednego dźwięku i najmniejszego ruchu,

A za jabłonią słońce lot swój obniża, by utonąć we śnie,

Barwiąc otwartym ogniem wieże - i dachy - i szkła tafle w oknach 

W mym ocienionym szpalerami pięknych, wysokich wiązów mieście.


Za granicami spokojnego Connecticut pagórki leżą

Od mgły srebrzyste, jak owoce pokryte delikatnym puchem;

Jaskółki tkają w szybkim locie, niczym czółenka w wielkich krosnach,

Płótno w warsztacie nieboskłonu tym samym, jednostajnym ruchem.


Spokój powraca do ogrodu zmieszany z gęstniejącym zmierzchem,

Ten spokój, co w południe samo opuścił purpurowe floksy,

Astry o wielkich, ciężkich głowach, spóźnione w swym rozkwicie róże

I machające łodygami malwy jak wyrośnięci chłopcy.


Właśnie w południe usłyszałam z tego ogrodu dochodzące

Szuranie, jakby bardzo wielu miarowym marszem szło po szlaku;

Przez wieś się niosło wzdłuż ulicy bardzo basowe i buczące

Bicie wielkiego bębna, który dudnił donośnie w ich orszaku.


I histerycznie roztrzęsioną piszczałkę o piskliwym tonie 

Słyszałam, jak wprawiała w ciągłe drżenie jesienne już powietrze,

Gdy młodzi, pełni sił mężczyźni w kolumnie przemaszerowali 

Przez wieś ze sztandarami, które wciąż powiewały im na wietrze.


A na obszarze spokojnego Connecticut pagórki wszystkie

Wdziewają fioletowe szaty, gdy nad nim szary zmrok zapada;

Ziemia przyjmuje ze spokojem do serca smutki swoich dzieci,

Wycisza się, wyciąga w mroku i sama do snu się układa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nad dachami III (Over the Roofs III)


Zmierzch był niebieski i nieziemski od mgły, pełznącej płasko drogą,

Światła latarni się zdawały świecidełkami za muślinem,

A z pełnej głośnych wrzasków wrzawy, która wciąż dochodziła z dołu,  

Wątła muzyka się wznosiła jak płacz, by w muszlach uszu zginąć.


To właśnie ona wyrażała to, czego nigdy nie wypowiem;

Z bólu pękało moje serce przez całą noc, ponurą, długą,

A kiedy świt nad światem nastał, twardy i szary, ale świeży,

Łzy moje wydestylowały się i spłynęły śpiewu strugą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nad dachami II (Over the Roofs II)


Och, biała paro nad dachami, wznoś się wysoko, proszę ciebie!

Och, wy, kuranty umieszczone na wieży, dzwońcie dalej czysto!

Och, słońce, obudź się i zaświeć na zaciągniętym, szarym niebie,

Bo ten, którego kocham, też mnie kocha miłością uroczystą.      


Och, paro, która się unosisz, rozprosz się, proszę, wśród przestworzy,

Och, wieżo, stań i zwróć się w stronę południa, w swoich białych chustach -

A wtedy los usłyszał z dala ten mój szczęśliwy, głośny okrzyk

I swój nakazujący ciszę palec położył mi na ustach.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Miejsca (Places)


Te wszystkie miejsca, które kocham, wracają do mnie jak muzyka,

Uspokajają mnie i koją, gdy jestem całkiem wyczerpana.

Widzę dąbrowy położone pod Saxton, które purpurowo

Płoną wielkimi płomieniami, podsycanymi przez podmuchy

Mroźnego wiatru, niczym ogień w kuźni powietrzem z  wielkich miechów.

Jestem spragniona nowej wiosny, pragnę, by weszła w tę dolinę

Tak, jak się pragnie pocałunku, którego się nie otrzymuje,

Ale którego pożądało się bardzo od dłuższego czasu.

Znam jasny świat pokrytych śniegiem wzgórz, które otaczają Boonton,

Znam też oślepiające światło, białobłękitny blask dokoła,

Pokryte lodem, delikatne gałązki, lśniące w świetle słońca,

Uginające się, dźwięczące w zimnych powiewach wichru, jak też

Wspaniałe sople spadające bezgłośnie w świeże zaspy śniegu.

Widzę, jak zima smukłym drzewom domalowuje sine cienie. 

I sinofioletowe są też w zwiewnych welonach mgieł wieczornych

Wysokie, wyżłobione wzgórza pod Cromwell, które wyglądają

Teraz baśniowo, nierealnie, jakby się odsuwały w przestrzeń.

A drobny drozd przy leśnej drodze śpiewa jak wiolonczela miękko

W środku świetlistej, śnieżnej pustki, gdzie ciemne ścielą się jeziorka.  

Pierwsze pierwiosnki otworzyły już swoje blade, żółte kwiaty,

A niebo w górze niczym świeczki rozpala po kolei gwiazdy.

Te wszystkie miejsca, które kocham, wracają do mnie jak muzyka -

Tutaj, pośrodku oceanu, gdy fale huczą w środku nocy,

A ślad pozostawiany w toni przez statek świeci sinym światłem,

Które wydaje się duszami ludzi, co utonęli w morzu

I mogę słyszeć głos mężczyzny, choć wyciszony, lecz potężny,

Który godzinę za godziną przemawia do mnie w mroku nocy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Lindera w marcu (The Spicebush in March)


Krzaku lindery, żółty krzaku, powiedz mi, proszę, powiedz zaraz,

Skąd wziąłeś tyle najczystszego złota, skąd mogłeś go otrzymać?

Gdy każda twoja gruba gałąź, jak również gnąca się gałązka,

Nosi na sobie tyle złota, ile potrafi w górze trzymać.

Ty tak otwarcie się obnosisz teraz przed pokonaną zimą

Swoim skrojonym nowo strojem, który powiewa wciąż na wietrze -

Kolor, tak kolor! Byłeś pierwszym, który swoimi korzeniami 

Wyssał go z gruntu niczym pompa, a potem podniósł go w powietrze.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Układanie pieśni (Song Making)


Płakało z bólu moje serce jak bardzo mocno bite dziecko,

Przez całą noc bez przerwy łkało, nie licząc, że złe sny się prześnią.  

Byłam zmuszona koniec końców pozbierać wszystkie moje krzyki

I je pozszywać jak popadnie, żeby się wreszcie stały pieśnią.


Jeden z tych krzyków mi się wyrwał z ust, kiedy była czarna północ,

A drugi, gdy czerwony kogut na swojej grzędzie piał o świcie.

Zbolałe było moje serce jak bardzo mocno bite dziecko,

Lecz z ludzi nikt nie wiedział o tym, jakie jest w końcu moje życie.


Życie, ty jesteś wierzycielem, a ja dłużnikiem twym się stałam;

Jak długo przyjdzie mi dług spłacać? Aż wszystko się pokryje pleśnią

Starości? Och, naprawdę straszny jest taki zaciągnięty kredyt,

Który potrzeba spłacać długo, do tego płacąc własną pieśnią. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Widmo (The Ghost)


Po wielu latach pojechałam z powrotem do głośnego miasta,

Do miejsca, gdzie pozostawiłam kochanków kiedyś tak mi drogich,

Gdy moje serce było całkiem nową miłością wypełnione,

A moje roześmiane oczy nie odczuwały wcale trwogi.


Spotkałam tego, który wtedy pokochał mnie aż do szaleństwa

I opowiadał o miłości na głos, by wszyscy usłyszeli

I rozmawialiśmy ze sobą o setkach nieistotnych rzeczy,

A przeszłość była zbyt głęboko skryta, by strach się nam udzielił.


Spotkałam też innego, który miłością mnie obdarowywał

Bez pocałunku i do tego zazwyczaj bez jednego słowa.

To właśnie wtedy po raz pierwszy okropnym strachem mnie przejęła

Wyrażająca się w oddechach jedynie przemilczana mowa.


Och, miłość, który żyje życiem bez reszty wypełnionym śmiechem

Lub miłość, która żyje życiem bez reszty wypełnionym łzami

Mogą umierać, ale miłość, która nie była wyrażona,

Włóczy się wiecznie niczym widmo, po świecie wlecze się latami.


Po wielu latach pojechałam z powrotem do głośnego miasta,

Do miejsca, gdzie pozostawiłam kochanków kiedyś tak mi drogich,

A moje serce wypełnione było miłości nowej chwałą,

Lecz moje oczy, otworzone szeroko, były pełne trwogi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ubogi dom (The Poor House)


Nadzieja przeszła obok tego domu, tak samo przeszedł Pokój,

I ani jedno z nich nie weszło do środka i tam nie zostało.

I Młodość także go minęła, i Zdrowie też go ominęło,

Podobnie zresztą Miłość, która stanowi z nimi dwoma całość.


Ci, którzy w domu tym mieszkali, łzy wylewali nad ich dolą

I narzekali, że im dano czarnego i gorzkiego chleba.

Jedni z nich byli bardzo starzy, inni znużeni lub szaleni,

A inni chorzy i z tej racji leżeć im w łóżku było trzeba.


Śmierć zobaczyła dom nieszczęsny i nawet ona przeszła obok,

Jakby nie była przekonana, że ma dołączyć do ich grona.

Oni nie żyli przecież nigdy - już na odchodne powiedziała -

I teraz mogą jeszcze czekać na chwilę, aż im przyjdzie skonać.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Piosenka Pierrota (Pierrot’s Song)

(O obrazie Duncana Walkera)


O pani, wschód jest rozjarzony,

Proszę cię, rozsuń snu zasłony.

Pod murem smutny Pierrot stoi

I śpiewa, bo się niepokoi.


(Nie przerwij śpiewu, gdy zachwyca,

Bo kocham śpiewać do księżyca)

Płatki spadają, błyszczy rosa,

Gwiazdy pomdlały na niebiosach.


Przybądź i rzuć mi się w ramiona,

Inaczej tu ze smutku skonam.

(Zbliża się - trudno - moja pani,

Pragnąłem dłużej śpiewać dla niej.)

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Majowa noc (May Night)


Ta wiosna świeża jest i wonna, a przy tym wcale się nie boi,

I każdy liść jest nowy, świeży, kiedy objawia się niebiosom.

Świat wypełniony jest po brzegi światłem, co ścieka wciąż z księżyca,

A krzak bzu, bujnie rozrośnięty, pokryty jest bez reszty rosą.


Tutaj, wśród falujących cieni ukryta, wreszcie łapię oddech,

Przez krótką chwilę myślę, po czym zaczynam śpiewać pieśń radosną.

A moje skromne serce też jest świeże i wcale się nie boi,

I wypełnione jest po brzegi wonną i wiecznie wolną wiosną.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Modlitwa (The prayer)


Moja modlitwa, wysłuchana, z wysoka do mnie powróciła

I w głuchej, uroczystej ciszy jak następuje przemówiła:

"O, ty, co mnie prosiłaś, żebym do ciebie przyszła, szczęścia głodnej,

Witasz mnie powitaniem, które milczące jest i bardzo chłodne."


Odpowiedziało moje serce: "Ty jesteś piękna, dla mnie nowa,

Lecz ja modliłam się zbyt długo, bym jeszcze mogła się przejmować.

Czemu nie przyszłaś do mnie dawniej, gdy wszystko miało smak nowości,

Bo wtedy na twe powitanie chyba umarłabym z radości."

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, III. Deszcz nocą (Rain at Night)


Uliczne lampy żółtym rzędem świecą oczami okrągłymi

Na mokrą i połyskującą nawierzchnię szosy, sztywno trwając,

A szelest ulewngo deszczu słychać raz głośniej, a raz ciszej,

Gdy tłumy przemoczonych ludzi do własnych domów powracają.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Dwie piosenki o samotności. Samotniczka (Two Songs For Solitude: The Solitary)


Niech myślą, że ich kocham bardziej niż rzeczywiście to się dzieje,

Niech myślą, że dbam o nich, chociaż w tej sprawie oczywiście kłamię.

Jeżeli to ich wbija w dumę, niech będzie, choć samotnie chodzę

I samowystarczalna jestem jak kwiat kwitnący albo kamień.


Wszystko mi jedno, czy przychodzą, czy też mnie samą zostawiają,

Jeżeli ja posiadam siebie i wolną wolą dysponuję.

I czuję w sobie siłę, żeby się wspinać na wysokie wzgórza

I nocą obserwować gwiazdy, jak je od zawsze obserwuję.


A moje serce wzbogaciło się z lat upływem, a poza tym

Odczuwam teraz znacznie mniejszą potrzebę, niż gdy byłam młoda,

Dzielić się samą sobą z każdym, kto mi pojawi się na drodze

I myśli przyoblekać w słowa, jakbym coś mogła do nich dodać.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Dłużnik (Debtor)


Jeżeli moja biedna dusza porusza moje słabe płuca, 

Wciąż je zmuszając do oddechu, i z tego jest zadowolona,

Jeżeli ta uboga dusza unosi swój pióropusz dumy

W obliczu nieuchronnej śmierci bardzo wysoko, zanim skona.


Jeżeli się interesuję miłością i doczesną sławą 

I temu światu mimo wszystko wciąż kroku staram się dotrzymać,

I jeśli trzymam swoje serce nazbyt wysoko, żeby lata,

Płynące jak potężny potok, mogły od tego mnie powstrzymać,


To jak się mogę kłócić z losem, jak mogę biadać i narzekać,

Że coś mi tu nie odpowiada, że coś jest takie, a nie inne,

Skoro wiem dobrze, że niezmiennie jestem dłużniczką wobec życia,

A ono nie jest mi nic winne?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Kiedyś o tobie rozmyślałam... (I Thought of You)


Kiedyś o tobie rozmyślałam, o tym, jak bardzo kochasz piękno,

Chodząc po plaży całkiem sama, bez twojej dłoni w mojej dłoni.

Słyszałam, jak się fale łamią na brzegu z grzechotaniem grzmotu,

Tak, jak przysłuchiwaliśmy się dawniej ich wiecznej monotonii.


Dokoła mnie widniały wydmy, które się odzywały echem,

A za mną było zimne, lśniące jak srebro, nieobjęte morze.

Prędzej przez śmierć przejdziemy, chociaż osobno, i epoki miną,

Niż ty posłuchasz razem ze mną muzyki, co z fal wznieść się może.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Beatrycze (Beatrice)


Odeślijcie śpiewaków, niech już będzie spokój;

Nie przynieśli mi ulgi w bólu ani spania.

Zamknijcie okiennice przed słonecznych światłem,

Bo życzę sobie, żeby tutaj było ciemno,

I żebym przez to mogła sobie uzmysłowić,

Jak bardzo czarno będzie i zimno w mogile.

Słońce zachodzi, bowiem światło jest czerwone,

A wy wszyscy stoicie w złotej aureoli

Niczym święta Urszula na płótnie ołtarza.

Chodźcie, zostawcie światło i siądźcie przy łóżku,

Bo już miałam zbyt dużo tych świętych i modlitw.

Dziwne i mroczne myśli tłoczą mi się w mózgu,

Przychodzą i znikają, i znowu przychodzą.

To gorączka wyciąga moja duszę z ciała,

A Śmierć czeka, skrywając się za gobelinem.


Ornella, pragnę mówić, ponieważ już wkrótce

Moje usta się zamkną aż do końca czasów.

A twoje usta będą kochać... więc posłuchaj:

Nie unikaj Miłości, bo Śmierci nie umkniesz.

Teraz, kiedy umieram, ogromnie żałuję,

Że nie żyłam choć trochę bliżej świata mężczyzn.

Żałuję, że patrzyłam przez barwione szyby,

Które świat ukazują nam w chłodnych kolorach,

Zieleniach i błękitach, i nie dopuszczają 

Ciepłych promieni słońca do wnętrza pokoju.

Nigdy nie byłam częścią tego ogromnego, 

Zatroskanego tłumu, który się porusza

Pod oknami pałacu, a jednak czasami

Rycerz w błyszczącej zbroi przeszedł niedaleko

I zauważył połysk moich włosów, po czym

Pomachał do mnie dłonią w rękawicy z drutu

I uśmiechnął się, ale nie odpowiadałam,

Tylko się odwracałam, trochę przestraszona,

Ale zadowolona, jak też pełna marzeń.


Ach, sny, marzenia, które nigdy nie pytają

O nic, jak też nie proszą nigdy o odpowiedź.

Powinnam była wcześniej mocniej popracować,

Żeby moje marzenia i sny się ziściły.

Lecz całe moje życie było od poczatku

Jak dzień jesienny, szary i pełny spokoju,

Sennego i mglistego, smutnego spokoju. 


A co to ja mówiłam? Wszystko znów minęło.

I wydawało mi się, że znów jestem dzieckiem,

Co się bawi w ogrodzie bardzo dawno temu.

Poza murami brzmiały odpustowe trąbki.

Chyba nieśli w procesji figurę Madonny

Ze sztandarami, w wielkim morzu ściętych kwiatów,

Malowaną Dziewicę z malowanym Dzieckiem,

Która tylko przez chwilę czuła słodkość słońca

Zanim będzie zamknięta znów w niszy ołtarza,

Gdzie wielkie świece płoną w przeciągach ciemności.

Zebrałam róże bardziej czerwone niż moja

Sukienka i bawiłam się w świętą Elżbietę,

Której winorośl w rękach zmieniała się w róże.


A kiedy się bawiłam, przyszło jakieś dziecko

I stanęło przy bramie. To był nieznajomy

Chłopiec, który spoglądał bez jednego słowa,

Jakby nad moją głową zobaczył w powietrzu

Całe chóry anielskie w promienistych rzędach.

Tego dnia rozmawialiśmy trochę, nieśmiało,

A potem nigdy w życiu nie słyszałam głosu,

Który by śpiewał dla mnie więcej o miłości.

Był szczęśliwy, że może stać i patrzeć na mnie

Każdego dnia przed pierwszym rannym nabożeństwem,

Podczas którego czułam jego wzrok na sobie.

Sądzę, że gdyby tylko wtedy w moją stronę

Wyciagnął dłonie, albo poruszył ustami,

Wypowiadając jedno słowo, chociazby bezgłośnie,

Mogłabym go pokochać, bo miał piękne oczy.


Ornella, jesteś przy mnie? Bo nie widzę dobrze.

Czy każdy jest samotny aż tak, gdy umiera?

Pokój jest wypełniony jasnymi światłami,

Ruchomymi światłami, które rażą w oczy.

Kim są wszyscy mężczyźni i kobiety, którzy

Stoją dokoła łóżka? Co ja powiedziałam,

Ornello? Czy ci ludzie to wszystko słyszeli?

Nie było zła żadnego w całym moim życiu,

A jednak... jednak wolę, żeby nie słyszeli.


Czy ja teraz unoszę się we mgle świetlistej?

Pomóż mi wstać, a dłonią zdołam dotknąć słońca!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Zmiana (Change)


Pamiętaj mnie dokładnie taką, jaką się tobie ukazałam,

I teraz odwróć się ode mnie, ale miej zawsze przed oczami

Tamtą śmiejącą się, choć mroczną, dziewczynę, która wtedy stała

Tuż po północy pod grubymi, ukwieconymi gałęziami

I której oczy mocna miłość równie jasnymi uczyniła

Jak drżące gwiazdy, których tłumem się czarna czasza nieba skrzyła.


Teraz więc odwróć się ode mnie, ale miej zawsze w swoich uszach

Stłumiony śmiech, okryty rosy kroplami jak owadów rojem, 

Tamtego roku - głos młodości, który rozbrzmiewał w naszych duszach, 

Młodości pierwszej i jedynej, którą poznaliśmy oboje.

Dlatego odwróć się ode mnie, inaczej ujrzysz ten niemiły

Dla oczu obraz - co następne lata z dziewczyną tą zrobiły.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Wino (The Wine)


Nie mogę w żadnym razie umrzeć, bowiem przyjemność czystą piłam 

Z kielicha niczym sierp krzywego księżyca wprost ze stołu nieba

I tak, łapczywie pożądając, jak głodni ludzie pragną chleba,

Kochałam wonne noce czerwca i tylko tym tak długo żyłam.


Umierać mogą sobie inni - bo to udziałem jest ludzkości,

Wyjątku wszak dla siebie szukam, być może znajdzie się przyczyna,

Skoro szukałam zawsze w Pięknie jasnego, wytrawnego wina

Przetrwania i nieśmiertelności?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Zakończenie księżyca (Moon's Ending)


Księżyc, wytarty do grubości małego, wygiętego pióra,

Wśród chmur porannych się unosi, do reszty blady blask oddając.

Jak dobrze odejść światłem w światło, gdy pora jeszcze jest ponura,

I dzielić się resztkami tego światła ze światem, umierając.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Do lat (To the Years)


Gdy dziś zamykam oczy, widzę, myślami przenikając ciemność,

Ten dziwny, bardzo długi pochód, który przechodzi tuż przede mną.

Te wszystkie lata, co minęły, zanim twarz twoją zobaczyłam, 

Teraz mijają mnie ponownie, a jest w nich gracja, wielka siła.

Mijają i się gubią w mroku te czułe i wstydliwe lata,

Jak ktoś, kto usiłuje tańczyć, lecz z płaczem schodzi z tego świata.


Te wszystkie lata przechodziły, ale zupełnie nie wiedziały,

Że przybliżają mnie do ciebie, jedynej mojej pewnej skały.

Ich ścieżka była wyboista i wąska, pośród nieznanego,

A jednak mnie doprowadziła na koniec wprost do serca twego.

Och, te wstydliwe, czułe lata, samotne, utracone lata.

Które usiłowały śpiewać, lecz z płaczem zeszły z tego świata.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Pełnia księżyca (Full Moon)

(Santa Barbara)


Słuchałam, ale tam nie było żadnego dźwięku do słuchania

W ulewie blasku, który spływał z tarczy księżyca płaskiej, bladej,

A eukaliptusowe drzewa były wykute w srebrnej blasze

I lekka mgła do snu tuliła miasto, do takich pieszczot rade. 


Widziałam też, jak gładka, szara tafla wielkiego Pacyfiku

Z wysiłkiem i zawzięciem dźwiga na swoim grzbiecie dysk z płomienia,

Za to na wąskiej, ogrodowej dróżce dostrzegłam ślad ślimaka,

Który na piasku pozostawiał za sobą bez zastanowienia. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nie tu, nad brzegiem morza (Not by the Sea)


Nie tu, nad brzegiem morza, ale gdzieś tam, pośrodku wzgórz wysokich,

Nie tu, nad brzegiem morza, ale z całą pewnością na wyżynie

Znajduje się spokojne miejsce, do odpoczynku odpowiednie,

Gdzie całą noc kałuża śledzi ruch gwiazd na wirującym niebie.


Nie tu, nad brzegiem morza, które jest zawsze niezadowolone,

Nie tu, nad brzegiem morza, które swoją tęsknotą wiecznie żywą

Zawstydza wymęczoną ziemię, na której i tęsknota kona,

Nie tu, nad morzem, co przyniosło piękną Izoldę czy Helenę,

Ale w zielonej pustce między wzwyż wznoszącymi się wzgórzami

Na pewno sen jest, nieprzespany sen, nawet dla bezsennych oczu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Fontanna (The Fountain)


Fontanno, moja ty fontanno, co mówisz do mnie swoim szumem,

Przez całą noc śpiewając sobie w ciemności i osamotnieniu?

"Wystarczy mi się ciągle wznosić, zastygać w ruchu i opadać 

Tutaj, w ogromnej mojej czaszy, która wykuta jest w kamieniu. 


Jak jednak możesz być szczęśliwa tak bardzo, jak mi się wydajesz,

Kiedy tak blisko ogromnego, wolnego morza pozostajesz?

"Słuchałam całą noc, jak ono z wielkim wysiłkiem wciąż pulsuje,

Jak się unosi i opada, gdy księżyc nad nim lewituje.

Mała fontanna i ocean, wysokie drzewo i cień jego 

Przykute są do swego miejsca i nie ma w nich nic swobodnego. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Triolety I (Triolets I)


Amor obejrzał się za siebie, kiedy poderwał się do lotu,

A oto jego śliczne oczy się zaraz wypełniły łzami.

Czy spojrzał z żalu za straconym uczuciem, szczęściem bez kłopotów, 

Ten Amor jeszcze raz za siebie, kiedy podrywał się do lotu?

Ale ja, gdy dzień w noc się zmienia, dobrze przyczynę znam obrotu.

Zapewne tęskniąc za wszystkimi utraconymi już latami,

Amor obejrzał się za siebie, kiedy poderwał się do lotu,

I jego śliczne, drobne oczy się zaraz wypełniły łzami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Fontanna (Fountain)


Fontanno, moja ty fontanno, co mówisz do mnie swoim szumem,

Przez całą noc śpiewając sobie w ciemności i osamotnieniu?

"Wystarczy mi się ciągle wznosić, zastygać w ruchu i opadać 

Tutaj, w ogromnej mojej czaszy, która wykuta jest w kamieniu. 


Jak jednak możesz być szczęśliwa tak bardzo, jak mi się wydajesz,

Kiedy tak blisko ogromnego, wolnego morza pozostajesz?

"Słuchałam całą noc, jak ono z wielkim wysiłkiem wciąż pulsuje,

Jak się unosi i opada, gdy księżyc nad nim lewituje.

Mała fontanna i ocean, wysokie drzewo i cień jego 

Przykute są do swego miejsca i nie ma w nich nic swobodnego. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Przyjdź (Come)


Przyjdź do mnie, proszę, kiedy blady księżyc jak biały płatek śniegu

Unosi się w perłowym zmierzchu jeszcze niepewnej, wczesnej wiosny.

Przyjdź do mnie teraz, przyjdź posłusznie z wyciągniętymi ramionami,

Przybądź z ustami, które skłonne do pocałunków są radosnych. 


Przybądź, bo życie jest ulotne jak motyl, który się unosi

W powietrzu, w gęstą sieć schwytany lat, które mkną bezgłośnie prawie,

Bo wkrótce my oboje, tacy gorący i entuzjastyczni,

Staniemy się jak szare głazy, ukryte w gęstniejącej trawie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Erinna (Erinna)


Przysłali cię tu, żebyś mogła mnie pożegnać.

Nie, proszę, nie kręć głową. Widzę twoje oczy,

Całe błyszczące łzami. Kochana Safono,

Widzałaś wielkie słońce teraz, gdy tu przyszłaś,

I znowu je zobaczysz, kiedy stąd odejdziesz

I mnie zostawisz samą. Wszystkie migoczące, 

Wielkie zielone łąki, gdy pójdziesz przez pola,

Będą się śmiać do ciebie lekko, a ogromne

Słońce swoje gorące, niewidzialne ręce

Zaraz ci - jak kochanek - zarzuci na szyję,

Pokrywając cię całą swoim świeżym światłem.

Ja już podążam w stronę otwartej ciemności, 

Jakkolwiek nieruchomo leżę i spokojnie.

Gdybym tak mogła teraz popatrzeć na słońce,

Piłabym jego ostry blask, aż bym oślepła.

Uklękłabym na trawie i bym całowała

Miękkie źdźbła i wezwałabym do siebie ptaki 

Takim tęsknoty pełnym i żałosnym głosem,

Że by się zaraz wszystkie zleciały tu do mnie,

A potem by poniosły na swych smukłych skrzydłach 

Pocałunki, którymi bym je obdarzyła.

Safono, powiedz proszę, czy ja byłam piękna?

Czy moje oczy, moje usta, moje włosy,

Rozwiane wiatrem, były warte choćby tchnienia

Miłości? Ale miłość mnie zawsze mijała

I dzisiaj wieczór minie, gdy powietrze będzie

Błękitne albo sine o zmierzchu. Ja jednak

Już tego nie zobaczę, bo zniknę na zawsze.

Potrzymaj mnie za ręce, trzymaj bardzo mocno,

Żeby nie pozostało miejsce dla wniknięcia

Śmiałej i śmigłej Śmierci, przysięgnij na Bogów,

Że nie puścisz mych dłoni. Ułóż pieśń dla Śmierci,

Jak układałaś wcześniej dla Boga miłości.

Ale to nie zatrzyma śmierci. Tylko ona

Nie przyjmuje podarków od zwyczajnych ludzi.

Boję się, bardzo boję się, Safono.  

    Proszę,

Pochyl się i posłuchaj, co ci teraz powiem.

Ostatniej nocy febra mnie obdarowała

Sennym marzeniem. Popatrz, co to jest za pani:

Odbiera komuś życie i w zamian oddaje

Krótki sen. A w tej pięknej wizji zobaczyłam,

Jak mi się wydawało, tego, kogo kocham. 

Tutaj, w moim pokoju cichym, patrzącego

We mnie badawczo, kiedy ja do niego weszłam.

Tymczasem szedł w milczeniu w moją stronę, chociaż 

W rzeczywistości noc w noc przechodzi ulicą

Przed drzwiami mego domu i nie myśli o mnie -

Przybliżył się i stanął przy mnie, bardzo blisko,

I ujął mocną dłonią moją głowę, po czym

Pochylił się i czule pocałował w usta.

Ten sen był bardzo krótki dla oszczędnej śmierci,

Zbyt krótki, żeby żądać w zamian życia, ale

Przebudziłam się zaraz z uspokojonymi

Pocałunkiem ustami i uszczęśliwiona.


Sen był wart umierania. Więc się nie uśmiechaj

Swoimi ogromnymi smutnymi oczami,

Ty, która nawet smutek przemieniasz w poezję

I śpiewaniem przynosisz sobie ulgę w bólu. 

A dla mnie moje wiersze znaczą tyle samo,

Co piasek, który wicher prosto w twarz mi miota,

Kłujący niczym żądła os, ostry, bolesny,

A potem go zabiera, unosi w nieznane.

Wcale nie zważam na to, gdzie upadną ziarna 

I moje pieśni, jeśli Czas je znów przywieje,

Jak wiatr znad lądu łamie ogromne grzywacze

Pióropuszami białej piany przyodziane

Nad płaskimi plażami, pchając je z powrotem

W kierunku toni morza, czyli zapomnienia. 

Co mnie teraz obchodzi chwała Apollina,

Odkąd Miłość nie słucha wcale mego głosu?

Twoje słowa żyć będą zawsze. Ludzie będą

Mówić o tobie jeszcze długo: "Ona była

Doskonałą kochanką". Tymczasem ja umrę,

Ponieważ ukochałam to życie za mocno.

Odejdź, moja Safono, odejdź i nie wracaj.

Nienawidzę twych dłoni, które tętnią życiem.

Odejdź, inaczej moja nienawiść cię zrani 

Swym obnażonym ostrzem. Ja niedługo umrę.

A ty będziesz żyć dalej, będziesz żyć, by kochać

I być kochaną, kochać raz i drugi. A on 

Mógłby pokochać kogoś jakiejś innej wiosny.

Powinnam się utrzymać przy życiu, a jednak  

Żegnam się z nim bez żalu, bez żadnego żalu.

On by mnie nie pokochał, jakkolwiek Cypryda 

Obwiązała mnie w talii swoim własnym pasem.

Ja należę do Śmierci, a nie do Miłości.


Jestem sama, samotna bardzo, ma Cyprydo. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Pocałunek (Kiss)


Zanim ty mnie pocałowałeś, jedynie wichry z wyżyn nieba

Mnie całowały i z czułością na usta mi spadały deszcze.

Ale od kiedy ty przybyłeś, nic mi już więcej nie potrzeba,

Bo jak bym mogła po tych twoich ich pocałunków pragnąć jeszcze?


Gdy wyszłam na spotkanie morza, mnie powitało wichrem świeżym,

A jego świst, z południa rodem, brzmiał w moich uszach niczym skarga,

A ja policzki odwróciłam, wcale nie pragnąc z nim się zmierzyć,

Ale zachować całą świętość twego dotyku na mych wargach.


I szybkie, słodkie deszcze kwietnia nie odnalazły ust mych suchych

I z nich nie zmyły odciśniętych śladów twojego całowania,

A ja ukryłam czoło, żeby ich ciepłych kropli zwinne ruchy

Nie przytłumiły mojej chwały, jak mżawka gwiazdom świecić wzbrania.


Należę do ukochanego, a on też mój na wieki będzie,

Jego pieczęcią oznaczona bezpieczna jestem i szczęśliwa.

Czy może myślisz, że bym mogła teraz żebraka wpuścić wszędzie,

Gdzie wcześniej pełny majestatu władca, król i mój pan, przebywał?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Triolety II (Triolets II)

(Napisany na egzemplarzu Życia Nowego Dantego dla M.C.S.)


Gdybyś ty była Beatrycze,

A ja bym był Florentyńczykiem,

Czasu nie traciłbym (jak liczę) -

Gdybyś ty była Beatrycze,

Zażądałbym spełniania życzeń

I pocałunków, co są dzikie.

Nie jestem żadnym paniczykiem

I się jak Dante nie rozryczę,

Choćbyś ty była Beatrycze,

A ja bym był Florentyńczykiem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Będę żyć, żeby się zestarzeć (I Shall Live to Be Old)


Będę żyć, żeby się zestarzeć, choć bałam się, że umrę młodo,

Będę żyć, żeby się zestarzeć.

Przywrę do życia niczym liście do kory pnia wielkiego dębu,

Który na mrozie głośno skrzypi, gdy z nieba śnieg otrzymał w darze.


A inne drzewa wypuszczają na wiatr swe liście żółte, rude,

Suche, skurczone niczym karły.

Wystarczająco długo żyłam, by myśleć, co by było lepsze,

A gdy się zastanawiam, czasem zazdroszczę tym przedwcześnie zmarłym.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Widziałam wiosnę (I Have Seen the Spring)


Nic nie jest nowe dla mnie, która widziałam wiosnę tyle razy.

Były już kiedyś takie piękne i białe śliwy, jak ta tutaj,

Co przypomina srebrną chmurę trzymaną w rowie na łańcuchu.

Budziłam się zbyt wiele razy ze snu, gdy ptaki głośnym śpiewem

Się przechwalały, że ich miłość jest taka silna i wspaniała.

Źdźbła trawy błyszczą, poruszane wiatrem, nie zaszła żadna zmiana.

Nic nie zostało utracone, wszystko jest tak, jak zawsze było.

I bzu nierozwinięte pąki są wciąż głęboko purpurowe

Gałęzie wiązów ciągle tańczą w zwiewnym welonie drobnych liści.

I nic stracone nie jest oprócz tych kilku lat mojego życia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Czas wolny (Leisure)


Jeżeli już nie będę pisać w ogóle żadnych nowych wierszy,

To wreszcie będę sobie mogła odpocząć, niech więc tak się stanie.

I będę mogła czytać książki w językach obcych i nadstawiać

Ucha na grzmot łagodny, z jakim fale mkną w dal po oceanie.


I pory roku będą zmieniać się tylko dla mnie, i pokocham

Wszystkie zwierzęta, w tym nieliczne, które z mojego są gatunku.

I będę dzielić własne myśli tylko ze sobą, z nikim innym -

Mroźne i lekko ironiczne przejawy mego pomyślunku.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Kwietniowa piosenka (April Song)


Powiedz mi, proszę, wielka wierzbo, która w kwietniowym stroju stoisz,

Taka subtelna, delikatna w pierwszych wiosennych uniesieniach,

Czy ty poznałaś się porządnie w pochodzie lat przemijających

Na moich snach i mych marzeniach? 


Ta wiosna była jak wezwanie, albo wyzwanie, do działania,

Na które jednak w żadnym razie nie byłam w stanie odpowiedzieć.

Byłam przykuta, niczym więzień do ściany, do mej samotności

I choć pragnęłam być tancerką, przyszło mi w domu samej siedzieć.


Moja ty wielka, wierna wierzbo, błyszcząca w świeżym świetle słońca,

Przestań się wiercić wciąż na wietrze i pochyl się nade mną nisko,

Bo mogę w końcu odpowiedzieć otwarcie na wezwanie wiosny,

Gdyż moja miłość jest już blisko.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Plac Unii (Union Square)


Z mężczyzną tym, którego kocham, a który wcale mnie nie kocha,

Późnym wieczorem szłam do siebie, gdy świeży śnieg nam kroki tłumił.

Patrzyliśmy, jak świat powraca pochodem ciągłym i potężnym,

Niczym powodzią pulsującą, płynącą falą przez Plac Unii.


Ja pochylałam się posłusznie, by chwytać wszystkie jego słowa,

Lekkie jak płatki śniegu, które na bruku słały się kobiercem.

I bardzo dobrze, że on wcale się nie pochylał i nie słuchał

Słów, które wydawało z siebie z trudem ubogie moje serce.


Szliśmy przed siebie, ciągle szliśmy, nie zatrzymując się na chwilę,

Mijając oświetlone kina, wystawy lśniące niczym pryzmat,

Gdzie ciągle włóczą się dziewczęta ze spragnionymi źrenicami,

Szukając towarzystwa, o czym każdy dorosły wie mężczyzna.


Szliśmy przed siebie, ciągle szliśmy, nie zatrzymując się na chwilę

I przy drzwiach pożegnaliśmy się. Ja weszłam do ciemnego wnętrza.

Z jego uśmiechu wynikało, że nie usłyszał ani dźwięku

Z niewypowiedzianego krzyku mojego strapionego serca.


Z mężczyzną tym, którego kocham, a który wcale mnie nie kocha,

Późnym wieczorem szłam do siebie, gdy świeży śnieg nam kroki tłumił.

Ale co z tymi dziewczętami, co dopraszają się miłości,

Stojąc w jaskrawym, sinym świetle wysokich lamp na Placu Unii?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Postęp sypkiego piasku (Sand Drift)


Myślałam, że nie pójdę więcej po wielkich, wygładzonych wydmach

I nie poczuję żądła piasku wzbitego porywistym wichrem,

Tam, gdzie się twarde trawy kładą zawsze na jedną tylko stronę,

Zginane, niczym niewidzialną dłonią, do przodu prącym wirem.


A jednak w końcu powróciłam; tam, gdzie ostatnia przeszła fala,

Wilgotny piasek tworzy taflę zwierciadła dla błękitu nieba -

Błyszczące naturalne lustro nagłym przypływem wypełnione,

Przy którym tłoczą się bekasy, gdyż im nic więcej nie potrzeba.


I nic się tutaj nie zmieniło; z tym samym głuchym, groźnym grzmotem

Wielkie grzywacze umierają w pianie jak w wiecznych zaspach śniegu.

I tylko nasze dawne miejsce zostało całkiem zasłonięte,

Ukryte pod zwałami piasku, którego nic nie wstrzyma w biegu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Piosenka (Song)


Biada mi, biada, moje serce samotne jest i bardzo smutne 

Bo wiem, że mogę go nie poznać, choć jasno będzie świecić luna,

Jeżeli Amor do mnie przyjdzie jak każdy inny młody chłopak,

Bez srebrzystego swego łuku z cięciwą jak napięta struna.


Albo jeżeli swoje strzały o ostrych i błyszczących grotach

Zostawi gdzieś i się pojawi w stroju minstrela wędrownego,

To go po harfie wielostrunnej w żadnym wypadku nie rozpoznam

I go nie uznam w swym umyśle i sercu za ukochanego.


Idź swoją drogą i się nie bój, bo chociaż miłość szybko mija,

To zawsze wraca, chociaż czasem czeka się na nią długie lata.

Dlatego możesz być spokojna. Powróci jeszcze ze sto razy,

Zanim na ciebie przyjdzie kolej, żeby się zabrać z tego świata. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Wietrzna elegia (Wind Elegy)


Tylko wiejący wiecznie wicher wie dobrze, że na wieczność odszedł,

Tylko wiatr wielki wiernie czuwa i się z odejścia jego smuci.

Słońce na niebie jasno świeci, obsiane są już wszystkie pola,

Wróble się łączą w pary, siedząc pod dachem - jednak on nie wróci.


Ale ja usłyszałam wicher w gałęziach sosen, które sadził,

Widziałam wielkie, świeże świerki nad głową, pod którymi siedział.

"Budzą się jego pola, bowiem nadchodzi nowy rok wzrastania,

Lecz on śpi i się nie obudzi" - tak polny wicher mi powiedział.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Do Safony II (To Sappho II)


Twoje wspaniałe wiersze, które przechowywały się latami

Jak drobne iskry, które mówią o wielkiej, dawnej ognia chwale,

Twego imienia cały splendor wciąż przekazują coraz dalej

I żyjąc od lat tylu oczy nam nadal wypełniają łzami. 

Poetko pierwsza i najlepsza, jaką ten świat w swych dziejach słyszał,

Ześlij nam z wyżyn twego nieba, w którym trwasz mimo lat upływu,

Jedno jedyne złote słowo.


Powiedz, że kiedyś odnajdziemy w piaskach Egiptu, gdzieś nad Nilem

W kurczowo zaciśniętej dłoni, która od wieków w proch się zmienia,

Jakieś nieznane dotąd wiersze, owoc czyjegoś serca drżenia,

Przed lat tysiącem ułożone, opisujące tamte chwile.

Poetko pierwsza i najlepsza, jaką ten świat w swych dziejach słyszał,

Ześlij nam z wyżyn twego nieba, w którym trwasz mimo lat upływu,

Jedno jedyne złote słowo.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Pewnego marcowego dnia (On a March Day)


Tutaj, w rozwartych, uzębionych szczękach triumfującego wiatru,

Który na ziemię strząsa nagie i drżące cienie z dziwnym jękiem,

Zmuszając klawiaturę gruntu, żeby z brzęczących pni i płotów

Ponure nuty wydawała, każdą osobnym czyniąc dźwiękiem,


Bądź moim świadkiem i zeznawaj, że ja kochałam zawsze życie,

Że kocham wszystko, co mnie rani, i wszystko, co mi rany goi,

Że to zeznałam pod przysięgą tego poranka marcowego,

Tutaj na skraju pola, które stalowy pług bruzdami kroi.


Tylko ty mnie tak dobrze znałeś, więc mów, że ja szczęśliwa byłam,

W każdej godzinie mego życia, od pierwszej chwili, od narodzin,

I że przestałam bać się tego, czego się zawsze dotąd bałam,

Ostatecznego zjednoczenia z ziemią, co się z wszystkimi godzi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Woda z górskiego źródła (Mountain Water)


Napiłeś się z górskiego źródła, które stanowi cud natury,

Gdzieś na początku tego roku;

Ale gdy wyjdziesz na wierzchołek ogromnej, granitowej góry

Mój drogi, potem możesz tylko schodzić po zboczu krok po kroku;

A wszystkie wody, które wolno płyną po wąskim dnie doliny

Już nigdy ci się nie wydadzą pełne świeżości i uroku,

Kiedy pomyślisz o źródełku na samym szczycie migoczącym,

Ukrytym wśród zieleni bujnej, rozkwitłej na początku roku.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Grudniowy dzień (A December Day)


Poranek piękną, purpurową poduszkę podniósł i przewrócił

I późno, bardzo późno przyszedł zimowy dzień nad światem starym.

Śnieg wygiął się posłusznie na kształt gałęzi wielkiej, czarnej wierzby,

A pozbawiony słonecznego światła świat biały był i szary.


W samo południe śpiewającą sójkę słyszeliśmy w powietrzu,

Za to o piątej po południu ostatni słońca blask zaniknął

Na obłożonych śniegiem oknach, które ubrały się odświetnie

W wytworną wycinankę mrozu, lekką jak ptasi puch i nikłą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Pragnę, żebyś to ty (Let It Be You)


Pragnę, żebyś to ty się pochylił nade mną

W moich ostatnich chwilach, najbliższy człowieku.

Pragnę, żebyś to ty był, kto mi zamknie oczy

Delikatnym dotykiem raz na wieki wieków.


Kto mi powie "Dobranoc"  tak, jak ty mówiłeś

Przez te wszystkie, spędzone tutaj razem, lata,

Z tym samym starym szeptem, z tym samym spojrzeniem,

Bez łez, ale z bliskością bliźniaczego brata.


Ty będziesz wiedział wszystko, co zawsze wiedziałeś

W ciszy, w ciemności, kiedy lgnęliśmy do siebie,

Że choć nie raz kochałam tego czy tamtego

Nikogo nie kochałam tak bardzo, jak ciebie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Północ we wrześniu (September Midnight)


Liryczna noc babiego lata, które ociąga się z odejściem,

I ciemne i bezwonne pola, które są teraz pełne śpiewu,

Ale nie ptaków to śpiewanie, lecz beznamiętny jęk owadów,

Ciągły, natrętny, natarczywy, dobiegający z wszystkich krzewów.


Koników polnych gra na rogu, a gdzieś w koronach wielkich klonów

Kamień cykady, który miele na proszek panującą ciszę

Pod przełamanym półksiężycem, zanikającym każdej nocy,

Zmęczonym po upalnym lecie.


Pragnę was wszystkie zapamiętać, głosy trzeszczących w trawach chrząszczy,

Chwastów w księżyca chłodnej chwale, pól, co usiane są astrami, 

Pragnę was wszystkie zapamiętać, bo wkrótce tutaj przyjdzie zima

We śnie i w śniegu wyciszona i ciężka jak zaspane zaspy.


Nad moją duszą się unosi błogosławieństwo wasze nieme,

Gdy na was patrzę chciwym wzrokiem, wy pola, co odpoczywacie 

Po żniwach, jak na siebie patrzą ci, którym wnet się przyjdzie rozstać,

Żeby o sobie nie zapomnieć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Obrazy jesieni II. Fontainebleau (Pictures of Autumn II. Fontainebleau)


Ta niekończąca się fasada pałacu się nad parkiem kłoni

I długie widma delikatnych dam dworu, pięknych, niemoralnych,

Schodzą po wielkich złotych schodach, każde z wachlarzem w miękkiej dłoni.

Wysokie, zimne korytarze są pełne drobnych stóp stukotu,

Które przed wielu, wielu laty, czy wiekiem, należały do nich.


Ale na zewnątrz, w pełnym słońcu, geometryczny generalnie,

Ogromny ogród jest co prawda opustoszały, lecz wesoły.

Szkarłatne i różowe dalie wymalowane są jak damy,

Które kroczyły po tych ścieżkach jak panny z elitarnej szkoły

Z królem w peruce z setką loków, jakimś Henrykiem czy Ludwikiem,

Pewnego październikowego poranka piękne jak anioły.


Alejki olbrzymiego parku prowadzą do starego lasu,

Alejki wiodą ku jesieni, wilgotny wiatr je z kurzu czyści.

Widma monarchów wciąż polują, dzik się wyrywa z ilustracji,

Rżenie rumaków i ryk rogów są wyciszone w zwałach liści,

W czterech stuleciach tych jesieni, czterech stuleciach suchych liści.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Błękitny przyklęk (Blue Stargrass)


Gdybyśmy poszli starą drogą, która po starym polu wiedzie,

Wijąc się, jak się dawniej wiła, i jest nam doskonale znana,

Ta sama murowana brama by tam stanęła nam przed nosem,

Zamknięta i zaryglowana.


Tam, gdzie nas słońce ogrzewało i okrywało złotym płaszczem

W czasie w ogóle nie pochmurnym, ale pogodnym i łagodnym,

Deszcz teraz padałby bez przerwy, padałby sobie godzinami,

I wiatr okazałby się chłodny.


My byśmy wtedy przystanęli, by się rozejrzeć wokół ścieżki,

Zupełnie niezrażeni wichrem, niezniechęceni zimnym deszczem,

Ale nie odnaleźlibyśmy małych, błękitnych kęp przyklęku,

Co kiedyś rosły tam, raz jeszcze.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Gdy tylko Amor się urodził (When Love Was Born)


Gdy tylko Amor się urodził, jak sądzę, ciepło i bezpiecznie  

Do piersi Wenus przytulony, długo w objęciach jej przebywał.

Chwilami się uśmiechał do niej, chwilami się beztrosko bawił,

A gdy się zmęczył, to odwracał główkę i chwilę odpoczywał.


Lecz nieprzerwanie, kiedy kwilił, albo zasypiał na ramieniu,

Skrzydełka jego nabierały właściwych kształtów, jak też siły,

Bo wkrótce miały go poderwać do lotu i daleko ponieść,

Więc wypadało zadbać o to, by odpowiednio mocne były.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Do E. (To E.)


Pamiętam dobrze piękno, które poznałam podczas tamtej nocy,

Kiedy pośrodku ciemnej ciszy się przebudziłam, by oczami

Ująć ulewę słonecznego światła o świcie nad Włochami,

Ponad Ravello rozmarzonym, które rozciąga się na zboczu.

Pamiętam też muzykę miłą, mruczącą delikatnie w mroku,

Czystą i szybką - i przejrzystą - jak fuga Bacha na organach,

I bystrą wodę ściekającą po stromych, niedostępnych skałach

Jak również świeży śpiew skowronka, niedościgniony w swym uroku.

Lecz tamto pamiętane piękno jest niczym w całym swoim biegu,

Jak tylko wstępem czy preludium do myśli, które prą ku tobie.

Jesteś najrzadszą duszą, jaką znam w długim innych dusz szeregu,

Mój miły miłośniku piękna, najszlachetniejszy w swej osobie,

Gdy moje myśli cię szukają jak fale szukające brzegu,

To, kiedy myślę na twój temat, najlepiej odpoczywam sobie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, W Tyntagielu (At Tintagil)


Izoldo, moja ty Izoldo, która chodziłaś nad wodami,

Zimowy księżyc obserwując, gdy biały jak kwiat niebem płynął,

Pamiętam cię, jak dawno temu podczas pobytu w Tyntagielu,

Słyszałaś tupot stóp obutych Czasu, godzina za godziną.


Przy oknach zaciągniętych nocą, gdy wszystkie twoje dwórki spały,

W stronę Bretanii się zwracałaś, samotna, czuwająca w cieniu

W cichej komnacie, opuszczona, gdy tylko wosk ze świecy kapał

Jak krew kroplami spływająca i stukająca po kamieniu.


Ból pustych, nieobjętych ramion był ci powieścią dobrze znaną,

Tak samo też tragiczne tony miłości nieodwzajemnionej,

Lecz z żadną z kobiet kochających na los byś się nie zamieniła,

Choćby królowe albo księżne to były już uszczęśliwione.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Fantazja (A Fantasy)


Jej głos jest niczym czysta woda,

Która kroplami na głaz spada

W lasach dalekich, ciemnych, cichych

Gdzie Spokój sam unika stada. 


Jej myśli są jak lotos, który

Kwitnie przy strugach uświęconych

Pod arkadami starych świątyń,

Gdzie Spokój siedzi rozmarzony.


Jej pocałunki są jak róże,

Co kwitną, kiedy zmrok zapada

Ponad perskimi ogrodami,

Gdzie Spokój do snu się układa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Konflikt (Conflict)


Spartanin oraz sybaryta do walki wręcz w mej duszy stają,

Bojują we mnie dniem i nocą, ani na chwilę nie przestają.

Obaj ostrożni, lecz odważni, żaden z nich starcia nie unika,

Każdy obrzuca obelgami obrzydliwymi przeciwnika.

Krew moja kapie kropelkami, lecz bój nie zbliża się do końca,

Ci dwaj panowie się ścierają od wschodu do zachodu słońca.

Za to od zmierzchu aż do świtu ich pojedynek nie przycicha

I gdy się tylko budzę z drżeniem, to z ich powodu ciężko wzdycham.

Walczą na śmierć i życie, ostro, ale mnie mało to obchodzi,

Który z nich pierwszy padnie martwy, kto kogo klingą swą ugodzi.

Nieważne, który z nich zwycięży, bo kiedy walka się dokona,

Na placu boju pozostanę ja sama - jako zwyciężona.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Dobra porada dla dziewczyny (Advice to a Girl)


Pamiętaj, ten, kto zasługuje, żeby z wysiłkiem go zdobywać,

Nigdy zdobyty być nie może i w żadnym razie nie zostanie.

Zapisz to sobie na swym sercu, zapisz wielkimi literami

I nigdy o tym nie zapomnij, moja ty młoda, gniewna, droga.

Tę prostą prawdę, niczym twardy, czysty i drogocenny kamień,

Przyłóż palcami do policzka, gdy cię ogarnie żal i trwoga,

Niech twoją gorzką łzę zasłoni przed złośliwymi spojrzeniami.

Przytrzymuj jak przejrzysty kryształ, który, choć kruchy, nam nie kłamie,

Gdy pozostaniesz całkiem sama, osamotniona, opuszczona.

Postaraj się przeniknąć wzrokiem na wskroś ten zamrożony kamień.

Patrz, patrz wytrwale, a w nagrodę zostaniesz pobłogosławiona.

Pamiętaj, ten, kto zasługuje, żeby z wysiłkiem go zdobywać,

Nigdy zdobyty być nie może i w żadnym razie nie zostanie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Noce pamiętają (The Nights Remember)


Jasne dni dobrze pamiętają i ciemne noce pamiętają

Iście królewskie chwile, które tak wspaniałymi uczyniłeś.

Głęboko w moim sercu leżą, w swej dawnej chwale spoczywają

Jak władcy pochowani w szatach, dających im za życia siłę.


Niech się nie budzą i niech dalej leżą spokojnie we wspomnieniach,

Niczym w klejnotach, gronostajach, koronach, zbrojach pozłoconych -

Bo się niejeden król przebudził ze śmiertelnego snu w podziemiach,

By się przekonać, że tron jego z koroną został ukradziony.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Oświetlone okno (The Lighted Window)


Powiedział:

To było w zimie, o zachodzie słońca,

Kiedy chodniki błyszczały od deszczu.

Szedłem przez ciemną, obskurną ulicę,

W wielkim pośpiechu, zmęczony, znękany,

Myśląc o moich tak licznych problemach,

Które nie będą nigdy rozwiązane.

I nagle z gęstej mgły mocny snop światła

Zabłysnął jasno z olbrzymiego okna

Zatłoczonego, niewielkiego sklepu.

Wtedy przez grubą, brudną, mętną szybę

Ujrzałem mnóstwo przeróżnych zabawek.

Fałszywe twarze wiszące na gumkach,

Aluminiową folię, papier do prezentów,

Kartki pocztowe dla dziewcząt i chłopców

Czapki czerwone i zielone, jak też

Piłki i szklane kulki do zabawy

Oraz cukierki - wszystko kolorowe,

A przy tym bardzo tanie i tandetne.

Moje dzieciństwo do mnie powróciło.

Znowu te wszystkie rzeczy były - tak jak wtedy -

Skarbami wyśnionymi i upragnionymi. 

Znowu pożądliwymi oczami patrzyłem

Na marmurowe kule i cenne agaty,

Piękne ozdoby i chińskie zabawki,

Potem poszedłem po mokrej ulicy.


To było w zimie, o zachodzie słońca,

Kiedy chodniki błyszczały od deszczu.

I wtedy w oświetlonej sklepowej witrynie

Pozostawiłem na zawsze dzieciństwo.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Miłość dziadka (Grandfather's Love)


Gdy powiedzieli mi, że dziadek przysłał mi w liście swoją miłość,

Niepocieszona bardzo byłam, że mi nie dali jej do ręki,

A kiedy wreszcie ich spytałam, gdzie się ukrywa owa "miłość",

Mówili mi, że nie zrozumiem, jakie naprawdę są jej wdzięki.


Myślałam, że ją gdzieś ukryli, że usiłują mnie wykiwać,

I jej szukałam przez dzień cały od rana do zachodu słońca,

A gdy wieczorem się przyznałam do bezowocnych poszukiwań,

To oni odwracali głowy i uśmiechali się bez końca.


Mówili mi, że miłość to jest coś ulotnego, bezkształtnego,

Czego nie można dojrzeć okiem, jak też nie można dotknąć dłonią.

Szczęśliwsza byłabym o wiele, gdyby mi przysłał coś innego,

Na przykład drogie, drobne dropsy, których rodzice tak mi bronią.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nowy księżyc (The New Moon)


Dniu, ty pobiłeś mnie brutalnie, tak samo, albo jeszcze gorzej,

Jak deszcz ulewny, co biczuje strugami jasne, dumne morze.

Boleśnie zbiłeś moje ciało, posiniaczyłeś duszę moją

Nie zostawiłeś ani skrawka skóry, gdzie blizny jej nie stroją.

A jednak wywalczyłam sobie dar, co cenniejszy jest niż życie,

Siłą wyrwałam go z twych ramion, mój dniu, co konasz na błękicie.


Bo nagle zobaczyłam ponad oświetlonymi fabrykami

Wygięty w łuk olbrzymi księżyc w krąg otoczony obłokami -

Kawałek prawdziwego piękna, które nas nigdy nie okłamie

W świecie tak twardym, chropowatym i szarym niczym polny kamień - 

Kto jeszcze może być zgorzkniały, kto pragnie umrzeć, zniszczyć siebie,

Kiedy dziewiczy sierp księżyca się budzi na szerokim niebie?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nahant (Nahant)


Jak wiąz wyniosły pochylony pod wagą własnej swej urody,

Ziemia przygięta jest pod wielką masą nieustannego wzrostu,

Płynną płaszczyzną oceanu, bogactwem liści i bunatnym,

Błyszczącym brązem wodorostów.


Szczeliny w klifie osłaniają morskiego groszku sine pąki,

Jak też cykorii kwiaty, co są bardziej błękitne niż ocean,

Który wyrzuca w górę pianę, jasną jak płomień w blasku słońca,

Piękną jak klejnot, czy ideał.


Grzmot tych grzywaczy o ogromne, wysokie, granitowe granie

Sprawia, że całkiem zapominam o strasznej wojnie, smutku takim;

Na nieba tle powolnym krokiem wartownik chodzi po urwisku,

Szczupły w mundurze barwy khaki.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Villa Serbelloni, Bellaggio (Villa Serbelloni, Bellaggio)


Fontanna lekko drży na deszczu, szumiąca, szeleszcząca, szybka,

Laurowe liście licznie lecą, blednące róże opadają,

A stary, marmurowy satyr melodię smutną grą na skrzypcach,

Co sprawia, że się wonne wody same muzyką wolno stają.


Apolla poświęcone drzewo, wawrzynie, bliski mi wawrzynie,

Bardzo pragnęłabym podzielić los Dafne, znanej z wierszy wieszczów.

Uspokoiłabym swą duszę i w krótkim czasie, po godzinie,

Zmieniłabym się w wielki wawrzyn w połyskujących strugach deszczu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Madera widziana z morza (Madeira from the Sea)


Z delikatnego snu w oddali cudowny szmaragd się wyłania,

Fioletowymi welonami nad taflą morza otoczony.

Marzenie budzi się, konkretnych kształtów i żywych barw nabiera -

Oślepiającej bieli domów, szkarłatnych kwiatów bugenwilli,

Jak też zieleni wielkich, lśniących palmowych liści na pniach smukłych.

Za to wysoko, w nieskończonym błękicie nieba, drzemie chmura,

Pozostawiona całkiem sama, zupełnie teraz zapomniana

Przez porywiste wichry, które zasnęły snem sprawiedliwego

Przy wtórze smętnej, portugalskiej pieśni, śpiewanej gdzieś w ogrodzie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ballada o dwóch rycerzach (A Ballad of Two Knights)


Rycerze dwaj ruszyli w drogę rankiem na rączych dwóch rumakach

W poszukiwaniu pięknych panien, które to mogliby poślubić.

Powiedział pierwszy: Moja panna powinna złote mieć warkocze,

Żebym ją mógł pokochać szczerze, a jeśli nie, to choć polubić.


Przemówił wtedy drugi rycerz, zakuty w piękną, drogą zbroję:

Nie zważam wcale na urodę, nie to w dziewczętach mnie zachwyca, 

Ale ta panna, którą pragnę pokochać, być powinna czysta

I z wielkim wdziękiem się poruszać jak piękna, biała gołębica.


A wtedy każdy z tych rycerzy zatrąbił w róg i naprzód ruszył,

Pogalopował po gościńcu, osobną drogę wybierając, 

I każdy z nich odnalazł pannę dla siebie odpowiednią, zanim

Zapadł nad światem szary wieczór, i wrócił, na rumaku gnając.


Ruda i piegowata była dziewczyna, która mieć powinna

Długie i lśniące niczym jedwab, splecione w dwa warkocze włosy.

Obaj rycerze zapomnieli o swych wcześniejszych, dumnych słowach,

Albo przestało im zależeć, jakie ich dalsze będą losy.


A ten, co marzył o subtelnej, czystej i delikatnej pannie

Przywiózł do domu swawolnicę i z nią mu przyszło życie dzielić,

A kiedy po powrocie znowu się zobaczyli dwaj rycerze,

Sądzę, a chyba się nie mylę, że się do siebie uśmiechnęli.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Młoda miłość. I (Young Love. I)


Nie zważam na wypowiadane przez rozbawionych ludzi słowa,

Światła wydają się przygasać i ginąć gdzieś, co do jednego;

Wśród wielu roześmianych, młodych mężczyzn i urodziwych dziewcząt

Te moje rozbiegane oczy szukają ciągle tylko jego.


I liczę na to, że gdy w końcu wybrany się uśmiechnie do mnie,

To nie odgadnie mej radości i bólu wewnętrznego chowu,

Ponieważ gdyby tylko odgadł, to zbyt uprzejmy jest i miły,

Żeby popatrzeć na mnie znowu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Spadająca gwiazda (The Falling Star)


Ujrzałam spadającą gwiazdę, co się jak jak strzała blaskiem skrzyła,

Oślepiającym całą północ, kiedy przez niebo przechodziła.

Była zbyt szybka i gorąca, by mogła dłonią być schwytana,

Była zbyt śliczna, żeby mogła zostać kupiona lub sprzedana.

Wystarczająco dobra tylko, żeby pomyśleć trzy życzenia

A zaraz potem się pogrążyć na zawsze w cieniu zapomnienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Miejsca III. Zimowe słońce (Places III. Winter Sun)

(Lenox)

Był krzew, szeroko rozrośnięty, ze szkarłatnymi jagodami

I groźne, jadowite krzaki cykuty zakopane w śniegu.

Z dźwiękiem jak energiczny podmuch wichru, ciągnący nad wydmami,

Wiatr pochwyciły gałązkami i wypuściły go do biegu.


Wzgórza błyszczały jedwabnymi fałdami swych zielonych zboczy,

Fala za falą odpływały aż po granice widnokręgu

Niech stanie się, co stać się może - niemo mówiły twoje oczy -

Przynajmniej mieliśmy oboje dzień jeden w wiecznym czasu kręgu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Och, już tu idziesz... (Oh You Are Coming)


Och, już tu idziesz, idziesz, idziesz - jak wygłodzony czas wytrzyma

Jeszcze przez wiele godzin ze mną, ile się jeszcze będzie trudzić?

Ale dlaczego tak mnie złości, że tęsknię za mężczyzną jednym,

Jednym jedynym z ogromnego świata, pełnego innych ludzi?


Pragnęłabym żyć sama w sobie, być samodzielna, niezależna,

Budować moje życie lekko, cicho, spokojnie, jak w marzeniu.

Czy moje myśli nie są czystsze od twoich rozbieganych myśli

I kolorowe jak kamienie, które widoczne są w strumieniu?


Oto olbrzymi i ospały księżyc wytoczył się na niebo,

Gwiazdy czekają w gotowości, bowiem noc może przynieść zmiany.

Dlaczego ja zmuszona jestem zaprzeć się siebie, by cię kochać,

Mój ty jedyny, ukochany?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Myśli (Thoughts)


Kiedy udaje mi się wreszcie zmusić niezdarne moje myśli,

Żeby chodziły elegancko, jak damom ruszać się wypada,

Wszystkie gromadzą się przed lustrem i każda z nich dobiera sobie

Wytworną suknię i kapelusz, jaki jej samej odpowiada.       


Ale nieśmiałe myśli, które w ogóle nie chcą się przyodziać

I ciągle tylko gdzieś po kątach się przed innymi ukrywają -

Dlaczego właśnie one zawsze, a nie te bardziej efektowne, 

Od całej reszty się piękniejsze jak też ciekawsze mi wydają? 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Zapadnięcie nocy (Nightfall)


Już nigdy nie pójdziemy znowu,

Jak zwykliśmy wychodzić nocą,

Patrząc, jak rosną nasze cienie

W złocistym świetle lamp ulicznych,

Gdy śnieg przykrywał wszystko kocem.


Już nigdy nie pójdziemy sobie

Znowu powoli i we dwoje,

Gdy park jest słodki o północy

Od mroku i od świeżej rosy

I mało kto nam wchodzi w drogę.


Siedzę i myślę o tym wszystkim,

Kiedy czerwcowy wieczór kona,

Ludzie przez rynek przeciągają,

Pianino dudni na ulicy

I gwiazdy wschodzą na niebiosa. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ta, która mogłaby cię związać (She Who Could Bind You)


Ta, która mogłaby cię związać, choćbyś się z całej siły bronił, 

Mogłaby równie dobrze ogień przywiązać do bielonej ściany;

Ta, która mogłaby cię trzymać i nigdy nie wypuścić z dłoni,

Mogłaby równie dobrze ująć wodospad mocnym nurtem gnany.

Ta, która mogłaby na stałe siłą zatrzymać cię przy sobie,

Mogłaby równie dobrze ręką powstrzymać silny wiatr od wiania,

Kiedy wiosennej, ciepłej nocy, służąc niebiosom ku ozdobie, 

Ogromny i okrągły księżyc znad dachów domów się wyłania.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Epitafium (Epitaph)


Ciche, spokojne opadanie jak opadnięcie rudych liści,

Gdy nie ma wiatru, ani szumu, którym się odzywają deszcze,

Tylko powierze to jesienne i nieskończone przyciąganie

Wszystkiego do powierzchni ziemi, której nie dosyć tego jeszcze.

Niech więc tak będzie, niech śnieg spadnie i niech przykryje to, co było

Pijane świeżym światłem słońca i wiatrem, który życie szerzy.

Ziemia nie będzie żałowała kochanka swego upartego,

A on nie zbudzi się, by poznać, że już jej na nim nie zależy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teadale, Młoda miłość. VIII (Young Love. VIII)


Świat jest dziś zimny, szary, mokry,

A mnie tak ciężko jest na sercu,

Lecz kiedy siedzę sobie w domu

I się rozglądam po tym miejscu,

Gdzie listy do mnie się gromadzą,

To, jeśli tylko znajdę jeden,

Nie wpadnę w najczarniejszą biedę.

Wtedy mi będzie obojętne,

Czy pada deszcz, czy też jest pięknie,

Bo świat w tej chwili mi się wyda

Jednym nieustającym świętem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teadale, Młoda miłość. IX (Young Love. IX)


Trzy słowa w sercu swym skrywałam,

Które tęskniły bardzo za nim.

Rano budziły mnie, śpiewając,

Do zmierzchu się skupiały na nim.


W końcu je z serca wypuściłam

Jak ptaka, żeby gnał po niebie.

Mój miły wie, że pierwsze z nich brzmi

"Ja", drugie "kocham", trzecie "ciebie".

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teadale, Młoda miłość V. (Young Love. V)


Moje marzenia, które tłumem mnie we śnie stale nawiedzacie,

Bardzo was proszę, przyprowadźcie ukochanego mego do mnie

I mi pozwólcie choćby myśleć, że słyszę jego głos donośny

Rozbrzmiewający tuż koło mnie.


A jeśli tylko wam zależy, żeby mój umysł zadowolić

I jutro żyć w pamięci mojej jako obrazek mały, śliczny,

To sprawcie, żeby ten, co dotąd był taki zimny i nieczuły,

Dzisiaj się wydał sympatyczny.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teadale, Młoda miłość VI. (Young Love. VI)


Gdy szłam sobie przez pole, zerwałam stokrotkę

I podążyłam dalej w ostrym blasku słońca,

A w drodze obrywałam jej srebrzyste płatki

Jeden za drugim, aż do końca.


Mówiłam: "On mnie kocha" i "On mnie nie kocha",

Serce biło mi szybko, mocno drżałam cała.

Kwiat był uprzejmy dla mnie i pozwolił wreszcie,

Żebym na koniec "On mnie kocha" powiedziała.


Pocałowałam wtedy bezlistną łodyżkę,

Lecz moje biedne serce wiedziało dokładnie,

Że słowa, które do mnie mówiła stokrotka,

Były kłamstwem, choć brzmiały w uszach bardzo ładnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Młoda miłość. II (Young Love. II)


Posiadam sekret w głębi serca,

O którym ucho nie słyszało,

Który dzień za dniem głośno śpiewa

Jak ptak, wsadzony w klatkę małą.


I chociaż wciaż skrzydłami tłucze

O lśniące metalowe pręty,

Go nie uwolnię, bo szczęśliwa jestem, 

Gdy tylko dla mnie śpiewa jak najęty.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teadale, Wiosenne prądy (Spring Torrents)


Czy tak już teraz będzie zawsze, dopóki się nie stanę martwa?

Czy każdej nadchodzącej wiosny będę zmuszona znowu znosić

Czerwień gałęzi wielkich klonów, wypuszczających pierwsze pąki,

I słodki zapach deszczu, który trawę setkami kropel rosi?


Och, jestem niczym naga skała, która wystaje z nurtu rzeki,

Na której przepływ się rozdziela, gdy droga go do morza wiedzie,

Jestem jak skała, która dobrze rozumie mowę mętnej wody,

Ale jest niema i nie może jej ani słowem odpowiedzieć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Bajeczny las (The Faery Forest)


Bajeczny bór po burzy błyszczał

Pod żółtym, krzywym kłem księżyca,

A srebrne trawy szeleściły,

Gdy ton baśniowy je zachwycał.


Poniżej, w jedwabistej ciszy,

Konary kryształowe spały;

Pokryte kropelkami rosy,

Zziębnięte, białe kwiaty łkały.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Młoda miłość. X (Young Love. X)


Na tle fioletowego zmierzchu, który zapada nad dachami, 

Zasłony w jego oświetlonym, otwartym oknie błyszczą złoto.

Szczęśliwe jest to światło, które otacza mi ukochanego

Swoją poświatą jak pozłotą.


Jakże szczęśliwa jest ta książka, którą on teraz trzyma w dłoni,

Jak jest szczęśliwa każda strona, która on czyta i przeżywa,

Jak jest szczęśliwe każde słowo, które w wyniku tej lektury

Mu z otworzonych oczu spływa.


Lecz ja szczęśliwsza znacznie jestem od niego, jestem tego pewna,

Ponieważ kocham go o wiele mocniej niż pieśń wyrazić może,

Bo w siódmym niebie jego serca dla siebie wreszcie odnalazłam

Mieszkanie i wygodne łoże.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)



Sara Teadale, Młoda miłość (IV)


Czym ja właściwie jestem, że on powinien mocno mnie pokochać,

On, który tak wysoko stoi nade mną - czy on mnie pokocha?

Czym ja właściwie jestem?

Jestem podobna do pierwiosnka, który obraca się do nieba

Wyczekującym gestem.

A tam planeta jasno płonie, błyszcząc w błękicie niczym złoto

I łamie serce tego kwiatu oczekiwaniem i tęsknotą.

Czym ja właściwie jestem, że on powinien mocno mnie pokochać,

Czym ja właściwie jestem?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Park Gramercy (Gramercy Park)

(Dla W.P)


Niewielki, ale bardzo miły, park wypełniony był spokojem,

Alejki były wyłożone dywanem puszystego śniegu,

Ale żelazne bramy były zaryglowane, co do jednej,

Bo gdybyśmy do środka weszli, spokój by umknął w szybkim biegu.


Chodziliśmy dokoła niego wytrwale ze dwanaście razy,

A wierny wicher wiał bez przerwy, zawiewał znad wielkiego morza,

I tylko nieustannie czułam spojrzenie twoich czujnych oczu,

Ich czuła miłość była dla mnie jak ciepły płaszcz lub kołdra z łoża.


Wy ciężkie, twardo kute bramy, które los zamknął nam przed nosem,

By chronić wielką radość, z którą nie wolno było nam się spotkać.

Gdyby nie wasze czarne kraty, spokój by odszedł raz na zawsze,

Gdybyśmy tylko odważyli się minąć próg i wejść do środka.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, W Metropolitan Museum (In The Metropolitan Museum)


Wewnątrz małego Panteonu staliśmy w uroczystej ciszy,

A w tym milczeniu i zadumie spływała na nas jasna zorza,

Kiedy wyrwaliśmy się z tłumu dyskutujących głośno gości,

Niczym okręty szukające osłony przed falami morza.


Dawne stulecia powróciły i nas na nowo ogarnęły,

Czekając z wielką ciekawością na to, co jeszcze się wydarzy,

A świeże światło, ściekające z kopuły, śmiało się serdecznie,

Ponieważ mogło się zatrzymać na twojej roześmianej twarzy.


Ach, nie do ogromnego Rzymu, lecz znacznie dalej nas zabrała

Ta chwila i nas postawiła nad oświetloną Salaminą,

I nie wiem, co by było, gdybyś swym pocałunkiem nie odnalazł

Teraźniejszości naszej znowu z pewną i niewzruszoną miną.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Do kobiety lekkich obyczajów (To a Loose Woman)


Moja ty droga, jesteś piękna, piękne są twoja twarz i oczy

I przyznać ci to całkiem szczerze się nie ociągam i nie wstydzę.

Mnie nie obchodzi twój tryb życia, mnie nie oburza ani trochę,

I tylko twymi obłudnymi kłamstwami się troszeczkę brzydzę.

Odważna ty nie jesteś wcale, ani też dzika, wyzwolona,

Ty tylko płyniesz na wysokiej fali obyczajowej mody.

Ambicja jest twą główną cechą i się otwarcie odważyłaś

Mylnie nazywać ją miłością w blasku olbrzymiej twej urody.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Jesień (Autumn)

(Park Monceau)


Na zawsze zapamiętam tylko opadające owe liście,

Małe, lecące z góry szybko, pionowo, żeby paść poziomo.

Pożółkłe, pomarszczone liście na tej zgniłozielonej wodzie;

Zamarłą marmurową Wenus z twarzą jak maska nieruchomą.

Czy ona pokazuje piersi, czy też się stara je zasłaniać?

Tu nie ma żadnych innych greckich Bogów, więc tego nie wiadomo.


Gdy kolosalna kolumnada kolebie się dokoła stawu,

Całego pokrytego liśćmi, odbija się w nim kolumnami

Zupełnie zgubionymi w masie tych niepotrzebnych, żółtych strzępów

Niczym marzenie marne, martwe, między marnymi marzeniami.

Wciąż kolosalna kolumnada kolebie się dokoła stawu

Niczym marzenie marne, martwe, między marnymi marzeniami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Późny październik (Late October)

(Lasek Buloński)


Posłuchaj, jak wilgotne liście się przesuwają po chodnikach

Tylko ze słabym echem dźwięku, jak duchem, który sobie drzemie.

Czy to jest mgła, czy lekka mżawka, która opada miękkim płaszczem

Z gałęzi niskich drzew i krzewów na mokrą i gliniastą ziemię?


Gdybym tak poszła sobie wcześniej, w pamięci by mi pozostały

Bzy i zielone popołudnia maja, gdy mogłam tu posiedzieć.

Postanowiłam tu poczekać, postanowiłam tu posłuchać,

Co jesień może mi powiedzieć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


SaraTeasdale, Bezsenne noce (Nights without Sleep)


Noce bezsenne, bezsensowne w pokoju pustym i ponurym

I dni, co palą się niemrawo, jakby paliwa brakło łutu,

I nerwy z nieustannym jękiem porywistego wichru, który

Służy za smyczek, co gra smutno na strunach napiętego drutu.

Lata takiego traktowania mi w testamencie zostawiły

Jedynie garstkę smętnych wierszy, takiego jak ten wiersz pokroju,

O których ludzie błędnie myślą, że napisane lekko były

W godzinie szczęścia i radości, pełnej beztroski i spokoju.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Jeżeli śmierć uprzejma będzie (If Death is Kind)


Jeżeli śmierć uprzejma będzie i nam pozwoli tu powrócić,

Przyjdziemy pewnej letniej nocy, pięknie pachnącej i wspaniałej,

I odnajdziemy szlak do morza, i pochylimy się, by wdychać

Cudowny zapach wiciokrzewu, gdy jego kwiaty kwitną białe.


Pójdziemy na szerokie plaże, odbijające ciągłym echem

Miękki, łagodny pomruk morza, jak pogłos oddalonych gromów,

I przez godzinę, pod gwiazdami migoczącymi na niebiosach

Będziemy znów zadowoleni, choć zmarli, wolni w ziemskim domu

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Młoda miłość VII. (Young Love. VII)


Wysłałam list ukochanemu.

Wiem, że jeżeli mnie nie kocha,

Mojej miłości nie odczyta

W zawiłych kreskach ani kropkach.


Lecz jeśli kocha mnie naprawdę,

Odnajdzie ją gdzieś pod powierzchnią

Jak światło, które prześwituje

Przez chmury dla wstających wcześnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Triolety. IV (Triolets. IV)


Małe, martwe liście po powierzchni płyną,

Małe, martwe liście w powietrzu szybują.

Wszystkie me nadzieje jedna z drugą giną,

Niczym martwe liście po powierzchni płyną,

Wzrokiem odprowadzam je aż z oczu zginą.

Nie wiem nawet, dokąd tak stale wędrują.

Małe, martwe liście po powierzchni płyną,

Małe, martwe liście w powietrzu szybują.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Czy nigdy nie wiedziałeś o tym? (Did You Never Know?)


Czy nigdy nie wiedziałeś o tym - tak dawno - jak ty mnie kochałeś -

I że ta twoja miłość nigdy nie zmniejszy się i nie odejdzie?

Ty byłeś wtedy bardzo młody, dumny i o odważnym sercu,

Byłeś za młody, by to wiedzieć.


Los jest potężnym wichrem, który czerwone liście z ziemi zmiata

I niesie je daleko bardzo, gdy koniec roku wieści zmiany -

Rzadko się teraz spotykamy, ale gdy słyszę to, co mówisz,

To znam sekrety twoje wszystkie, mój ty kochany, mój kochany.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Młoda miłość. III (Young Love. III)


Będąc na plaży, napisałam na mokrym piasku jego imię,

Bo kocham te litery wszystkie, co tworzą nazwę tak mi bliską.

Zdawało mi się, że daleko jest i wysoko ponad wodą,

Która w tej chwili, oddalona, pozostawała bardzo nisko.


Lecz wkrótce wielkie, płaskie fale wpełzły na rozciągniętą plażę

I zmyły jednym pociągnięciem, jak gąbką, kompozycję całą,

A w miejscu, gdzie był wcześniej napis, w miękkim podłożu wydrapany,

Trochę brązowych wodorostów na żółtym piasku pozostało.


Kępka brązowych wodorostów jak warkocz wypleciony z włosów

Syreny, która z morskich głębin z wielkim wysiłkiem tu przybyła,

By pocałować owo imię, pozostawiony tu na dowód,

Że z czystej i niewymuszonej miłości tę rzecz uczyniła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, To nie jest słowo (It Is Not A Word)


To nie jest wymówione słowo,

Bo mało słów tu pada dalej,

To nawet nie spojrzenie oczu

I nie skinienie głowy wcale,


Ale milczenie skromne serca,

Które zbyt wiele tłumi w sobie,

Tylko budzące się wspomnienia,

Śpiące snem lekkim, w mej osobie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Jeśli mi będzie trzeba odejść (If I Must Go)


Jeśli mi będzie trzeba odejść i udać się do widnokręgu,

Wspinając się po schodach wieków i schodząc po nich krok za krokiem,

Proszę cię, ty mnie nie opuszczaj, pozostań przy mnie, gdy tam dotrę,

Bądź przy mnie i się zawsze schylaj nade mną z takim samym wzrokiem.

Czas będzie obok nas przechodzić jak liście, które lecą z wiatrem,

A my na niego nie będziemy w ogóle wtedy zważać, czyli

Będziemy razem poza życiem, będziemy poza umieraniem,

Będziemy znać, będziemy znani jako niezmienni w tamtej chwili.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Tam będzie ulga, ukojenie (There Will Be Rest)


Tam będzie ulga, ukojenie, i gwiazdy będą błyszczeć jasno

Na kalenicach świeżym śniegiem odświętnie ukoronowanych,

Tam będzie obszar odpoczynku, obszar wielkiego zapomnienia,

Muzyka ciszy i spokoju, święta muzyka chwil oddanych.


Ten nowy świat za własny uznam, uporządkuję po swojemu,

Mój umysł go urządzi sobie, ustawi go w szczególe każdym;

Uzyskam kryształowy spokój, a wtedy ponad moją głową

Ujrzę na nowo piękne gwiazdy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ponieważ śmierć koło mnie przeszła... (Since Death Brushed Past Me)


Ponieważ śmierć koło mnie przeszła dzisiaj raz jeszcze, szybko powiem

Wszystko, co jeszcze tylko w głowie zostało mi do powiedzenia.

Przyjmij bez wstydu moją miłość, nie zastanawiaj się i weź ją,

Zanim zmuszona będę odejść w pośpiechu i bez pozwolenia.


Jesteś szlachetny i uprzejmy, nieustraszony niczym rycerz,

A moje serce lgnie do ciebie niezmiennie razem z mym umysłem.

Myśl twoja niczym ołowiany ciężarek aż do dna dociera

I zgłębia wodę ciemną, zimną od mego śpiewu lub nucenia.

Ty jesteś wszystkim, ukochany, o co prosiłam, mało warta; 

Słowa zostały powiedziane, droga przede mną jest otwarta.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Rozżarzone węgielki (Embers)


Ja powiedziałam: Moja młodość w ten właśnie sposób przeminęła,

Jak okazały wcześniej ogień stłumiony przez ulewne deszcze,

Który się nigdy nie odrodzi i już nie będzie więcej śpiewał,

Ani nie będzie więcej bawił się, tańcząc z parze z wiatrem jeszcze.


Ja powiedziałam: To nie jeden ogromny i okropny smutek

Stłumił w mej duszy żar młodości, ale tłum cały małych smutków,

Które mnie biły bez wytchnienia, bez względu na nic, bez litości,

Co prawda słabo, lecz raz po raz, wciąż uderzając aż do skutku.


Myslałam, że ta moja młodość już bezpowrotnie przeminęła,

Ale ty wtedy powróciłeś -

Jak płomień na wezwanie wiatru się znowu jasno rozpaliła

I odzyskała dawną siłę.


I odrzuciła płaszcz z popiołu, niczym ponura pokutnica

I się odziała w piękną, białą suknię i się zebrała w sobie,

Po czym oddała się ochoczo jak panna młoda przy ołtarzu

Raz jeszcze, mój kochany, tobie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Słowa do starej melodii (Words for An Old Air)


Twe serce ciasno jest związane,

Niech piękno ma się na baczności,

Bo nie jest jego rzeczą wyrwać

Serca z pułapki samotności.


Krwawiąca i boląca ręka

Związała je i obwiązała.

Powiedz, że węzeł się ostoi,

Choćby uroda go szarpała.


Ktoś, kto tak długo bronił tego,

Czego ty bardzo pożądałeś,

Zrobił pułapkę bardzo mocną,

Piękno nie złamie jej, tak trwałej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Sierpniowa noc (August Night)


W czasie cudownej, letniej nocy, która błyszczała gwiazd tysiącem,

W lesie zbyt gęstym i głębokim, by jedna z nich go przeniknęła

Swym wzrokiem, mnie poprowadziłeś po krętych, lecz ci znanych ścieżkach,

A zapach cedrów był jedyną rzeczą, co w mroku mnie dotknęła.


Piłam z ciemności świeżej, rześkiej, jadłam miód czarującej woni,

Byłam zadowolona z życia i każdy oddech był przyjemny.

Słyszałam głos twój, powiedziałeś: Popatrz, robaczek świętojański!

Unosił się jak jakaś mała gwiazdka w powietrzu, na tle ciemnym.


Patrzyliśmy, jak się rozpala, jakby ktoś wciąż na niego dmuchał,

To małe niczym proch stworzonko, lśniące nad ziemią w drzewa wnęce.

“L'amor che move il sole e l'altre stelle,”

Ty powiedziałeś i nic więcej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Bezsenna (Sleepless)


Gdybym tak tylko teraz miała dokoła siebie twe ramiona -

Ale pół świata i wzburzone morze, po którym wielkie fale gnają,

Leżą pomiędzy mną a tobą i spotkać się nie pozwalają.


Jesienny deszcz bez przerwy pada, rozbrzmiewa głośno na dziedzińcu,

Bije przez całą noc o kocie, jałowe łby na pustym placu.

Dźwięk bezużytecznego deszczu na pustym cały czas dziedzińcu

Czyni mnie jeszcze bardziej smutną, samotną, jak na wielkim placu.


Gdybyś był teraz ze mną tutaj, gdybyś był tylko ze mną tutaj -

Tak moja krew do ciebie krzyczy przez całą noc, na próżno jednak,

Bezsenna tak jak deszczu krople, bezsenna, jak też bardzo biedna.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Dwa umysły (Two Minds)


Twój umysł i mój umysł to są namiętni kochankowie, którzy

Się uwolnili z ludzkiej gliny i teraz właśnie są w podróży.

Na dzikich chmurach myśli suną, zupełnie nadzy, odczuwając

Przyjemność nad pojęcie ludzkie, do cna wzajemnie się poznając.

Widzimy ich, gdy spoglądamy w górę z czułością i zazdrością,

Obserwujemy ich w obszarze pogody pięknej krystalicznie,

Która nie zmienia się na zimę i na noc, zawsze błyszcząc ślicznie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Zachód słońca. St. Louis (Sunset:  St. Louis)


Ucichłe w szarej mgle i dymie, w świetle letniego zmierzchu było -

Gdy powróciłam znow do domu z miejsc oddalonych - moje miasto.

Jak wiele razy je widziałam, gdy pogrążało się w marzeniach

Drzemiąc na brzegu wielkiej rzeki.


A wtedy woda przez godzinę występowała w złotym płaszczu

Pełnym plam fioletowych albo różowych, czy też turkusowych,

Pomiędzy filarami wielkich, wysoko wysklepionych łuków

Majestatycznych miejskich mostów.


Na tle zachodzącego słońca subtelne, smukłe sygnaturki,

Wieżyczki i dzwonnice, jak też potężne, grube wieże ciśnień

Się rysowały, za to stare składy rzucały purpurowe

Blaski na długie, ciemne groble.


Wysoko nad dachami czarny pociąg jak piorun z hukiem przemknął,

Przepoławiając miasto, jak też pozostawiając poza sobą

Przycumowane obok starych bocznokołowców małe łódki,

W półmroku odpoczywające.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Na wiosnę, w Santa Barbara (In Spring, Santa Barbara)


Byłam szczęśliwa dwa tygodnie,

Mój ukochany wraca do mnie,

Złota i srebrna jest pogoda,

Gładkie jak lapis modre morze.


Ziemia brąz przemieniła w zieleń

Po trzech dniach ulewnego deszczu

W dolinach siedzą makolągwy,

Dziobią i bardzo głośno wrzeszczą.


Wysoko w górach, opuszczone,

Dzikie łabędzie siedzą w skalnych wnękach;

Ja jestem cicha niczym kamień, bowiem

Serce mi śpiewa tylko, kiedy pęka.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Arktur (Arcturus)


Arktur przynosi znowu wiosnę 

Z pewnością wielką, właśnie taką,

Z jaka na wschodnich wyspach wschodził

Dla greckich dziewcząt i chłopaków.


Zmierzch jest tak samo granatowy,

Gwiazda tak samo lśni nad borem

I przekazuje mi tę samą

Myśl, co im wtedy, dziś wieczorem.  

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Piosenka dla Eleonory Duse w sztuce "Francesca da Rimini" (A Song to Eleonora Duse in "Francesca da Rimini")


Pragnęłabym się stać różami, które w swych smukłych dłoniach trzyma,

Wielkimi, jasno płonącymi, kwiatami, których wciąż dotyka. 


Tak drogie dla mnie są jej dłonie, tak pragnę, by sięgnęły po mnie. 

Och, porzuć, porzuć owe róże i dłońmi ujmij moje dłonie.


Ona wyrywa różom serce, wysysa kwiatom oddech z piersi.

Pragnęłabym tak samo zginąć, doznać tak samo pięknej śmierci. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Niezmienność (The Unchanging)


Plaże wygrzane światłem słońca z łagodnym wiatrem, który wieje

Znad ogromnego, błękitnego morza fal pięknie wygładzonych

I miękki grzmot grzywaczy, które grzechoczą niepopodal brzegu   

Są dla mnie stale takie same, jak były kiedyś dla Safony.


Przez dwa tysiące lat tak wiele rzeczy na zawsze przeminęło,

Bogowie się zmienili, statki i mowa, nie wiadomo, kiedy,

Lecz tu na plażach, omijanych przez fale czasu, jest tak samo

I serce boli równie mocno, jak to się działo właśnie wtedy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Piana (Spray)


Wiedziałam, że ty myślisz o mnie przez całą noc w pokoju innym,

Wiedziałam, że daleko jesteś, że wrócisz tu dopiero rano,

A jednak czułam twoją miłość, jak mnie pokrywa swoim płaszczem,

Jakby ogromne, ciemne morze nagle uniosło się w powietrze

I mnie na wylot przemoczyło swą gęstą, lekko drżącą pianą. 


Istnieje bardzo wiele różnych sposobów, żeby kogoś kochać,

A każdy sposób jest poprawny i kryje w sobie wiele mocy.

Dlatego ciesz się, że przychodzić do mnie tak właśnie teraz możesz,

Wyłącznie jako biała piana, która unosi się na wietrze,

I która z olbrzymiego morza prze na ląd podczas całej nocy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Burza (The Storm)


O tobie pomyślałam, kiedy zbudziły mnie porywy wiatru,

Który wypełnił mnie obawą, a jednak i zadowoleniem,

Ponieważ przyniósł mi szum morza, który okazał się, co prawda,

Rosnących na wysokich drzewach zielonych liści szeleszczeniem.


I tylko jedna myśl mi wtedy raz po raz w głowie powracała,

Kiedy się trzesła ciepła ciemność i liście były przerzedzone -

Myślałam, że to ty przyszedłeś, by mnie odnaleźć i ocalić,

Że to ty jesteś owym wichrem, który na moją przeszedł stronę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Miłość idzie po prośbie (The Love that Goes A-begging)


Och, są miłości, które wchodzą,

I są miłości, co czekają;

I takie, które siedzą, płacząc,

Gdy ich radości się spóźniają.


Bo jedni drzwi swe otwierają,

A drudzy drzwi te zamykają,

A miłość potrzebuje prosić

I iść gdzieś, drogi wszak nie znając,


Jej stopy idą poprzez ciernie

I zimna rosa też je chłodzi;

Nikt jej nie słyszy, kiedy śpiewa,

Nikt jej nie widzi, gdy przechodzi.


A jednak włóczy się po świecie

I słodką czyni zieleń całą,

Bowiem jej łzy i wszystkie troski

Pod jej stopami kwitną biało.


A mały fioletowy fiołek

Jej szlak oznacza obok drzewa

A w wichrze, co w koronie szumi,

Pieśń słyszysz, którą ona śpiewa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Dom marzeń (The House of Dreams)


Wybudowałam mały domek, w sam raz dla marzeń odpowiedni,

I otoczyłam go dokoła niezbyt wysokim płotem z drewna,

A jednak mimo to słyszałam donośne wycie Wichru Prawdy,

Który panoszył się na zewnątrz.


I rozpaliłam ogień wspomnień, usiadłam przed nim i patrzyłam,

Jak płomieniami płożącymi się w piecu żar mi znaki dawał,

Jednakże przez szerokie szpary w domu drewnianych drzwiach i ścianach

Wiatr ciagle wiał i nie przestawał.


I opuściłam ten mój domek, ponieważ w mroku przez noc całą

Słyszałam wciąż, jak Wicher Prawdy się kręci wokół i się złości.

I szłam w trop za nim krok za krokiem, nie wiedząc, dokąd mnie prowadzi,

Przez wszystkie lata mej młodości.


A kiedy znowu rozglądałam się za tym małym domkiem z marzeń,

Żeby się wśliznąć po kryjomu do środka i spokojnie skonać,

To go otoczył Wicher Prawdy i bezlitośnie zrównał z ziemią

I odszedł, gdy to już wykonał. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ruiny Paestum (Ruins of Paestum)


Na tych podmokłych, płaskich łąkach, gdzie resztki świątyń się znajdują,

Bagienna trawa się z kwiatami miesza, a woda stopy chłodzi

I tylko pieśni małych ptaków, które unoszą się w powietrzu,

Łączą w błyszczący, ładny łańcuch ogniwa niezłamanych godzin.


A w końcu ponad moim sercem, jak gwarne i wesołe miasto,

Które tu było dawno temu, ale ożywia się na nowo,

Powolne białe gwiazdy będą przechodzić sobie przez noc całą,

A w dzień brązowe, szybkie ptaki będą latały mi nad głową.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, II. Niedaleko Algieru (Off Algiers)


Och, ty nie dawaj mi miłości, ani łez gorzkich mi nie przynoś

I marzeń, które przyżegają noc żywym ogniem, dobry panie,  

Idź lekko na pielgrzymkę swoją, idź, nie oglądaj się za siebie,

Nieobciążony tym uczuciem, nieobjuczony pożądaniem.


Zapomnij mnie na dzień, na tydzień, na miesiąc, nawet na rok cały,

Lecz, ukochany, pomyśl o mnie, leżącej na poduszkach łoża,

Gdy nieoczekiwane piękno nagle rozpali się gwałtownie,

Jak odbłysk słonecznego światła na lazurowej tafli morza.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)

Sara Teasdale, Współczucie (Pity)


Oni nie zobaczyli nigdy ukochanego mego twarzy,

Wiedzieli tylko i wyłącznie, że nasza miłość krótka była

I poruszała się z ogromnym wdziękiem, jak wicher nad polami,

I przeminęła niczym liście, kiedy je wiatru zmiata siła.


Oni się wciąż zastanawiają, dlaczego ja nie płaczę wcale,

I ciągle dziwią się niezmiernie, jak ja w ogóle śpiewać mogę,

I mówią: Miłość jej widocznie nie była mocna i głęboka,

Skoro tak małe wbiła żądło, gdy się udała w swoją drogę.


Oni nie zobaczyli nigdy ukochanego mego, ani

Nie dowiedzieli się, że w głębi serca, co o kochaniu marzy

Współczuję im z politowaniem, tak jak anioły zwykły współczuć

Ludziom, co nigdy nie widzieli Wszechmogącego Boga twarzy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Róże pod drzwiami (Dooryard Roses)


Przybyłam po tej samej ścieżce,

Do drzwi tych samych, jak przed laty.

A lata te pozostawiły

Czerwonych róż płonące kwiaty.


Kiedy oglądam je na wietrze,

Gorące łzy mi z oczu płyną.

Dziwne, że taki słaby płomyk

Przeżył żar serca, co przeminął.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Księżniczka w wieży (The Princess in the Tower)


I. Księżniczka śpiewa: (The Princess sings:)


Jestem piękną księżniczką uwięzioną w wieży

I przez cały dzień marzę o młodym rycerzu,

Który przybędzie do mnie ze srebrzystą włócznią,

Błękitnym pióropuszem, szarfą na pancerzu.


Jestem piękną księżniczką uwięzioną w wieży

I śnię za dnia cudowne sny w lochu wysokim,

Ale czasem się budzę z mokrymi oczami,

Gdy zmrok zapadł nad światem szary i głęboki.


Bo wtedy zakochani chłopi idą w dole

I słyszę, jak się śmieją i jak się całują

Zapominam o moim wyśnionym rycerzu

I tęsknię za miłością, którą oni czują.


II. Trubadur śpiewa (The Minstrel sings)


Leżę pod wieżą, gdzie została piękna księżniczka uwięziona,

Tak blisko, że nie może ona zobaczyć z okna mojej twarzy,

Przez cały Boży dzień ją widzę, jak się wychyla niczym lilia,  

Przez cały dzień ją obserwuję, jak myśli, modli się i marzy.


Policzki jej są takie blade jak księżyć w pełni, który płynie 

Po niebie, jeszcze zanim słońce zaszło, swą władze mu oddając,

Ale jej usta są czerwone, a na nich delikatne słowa,

Wyrażające wielką miłość, i pocałunki spoczywają.


Jestem minstrelem, który z harfą srebrzystą o stu strunach siedzi

I śpiewa, a z miłości do niej słodkie są wszystkie moje słowa,

Jednak odwagi nie znajduję w sobie, by się odezwać głośniej 

I tylko w cieniu wielkiej wieży się wiecznie i wstydliwie chowam.


III Rycerz śpiewa (The Knight Sings)


"Księżniczko piękna i cnotliwa, przestań na krótką chwilę marzyć

I spójrz tu na dół, gdzie pod murem stojąc, do ciebie ciągle krzyczę" -

Księżniczka jednak w dal spogląda, ponieważ moich słów nie słyszy,

A jeśli słyszy, to nie zważa na nie, jak sobie tego życzę.


Być może moje serce było zbyt dumne i zbyt pewne siebie,

A Bóg marzenia jej uczynił zbyt niebiańskimi, by w nie wniknąć.

Ona anioły białe widzi, jak poruszają się w powietrzu,

Służąc Maryi, Pani niebios, nim pryśnie sen i one znikną.


Żegnaj, księżniczko, na koń siadam i ruszam w swoją dalszą drogę -

Jak pięknie światło słońca przez jej złociste włosy prześwituje -

Czekają na mnie pojedynki, bitwy, potyczki i turnieje;

Ja jestem Rycerz Piór Błękitnych i właśnie do mnie miłość czujesz. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Wieżowiec (The Metropolitan Tower)


Razem chodziliśmy o zmierzchu

Patrzeć na wieży zarys nowy,

Która wznosiła na tle nieba

Kwiat, niczym płomień bursztynowy.


Mówiliśmy o setkach rzeczy,

A ja słuchałam urzeczona,

Zapamiętując wszystko, kiedy

Pochodnia stała się czerwona.


Uwagi na czas nie zwracałeś,

Na kwiat, pochodnię, co się tliła, 

I nie wiedziałeś, że w mym sercu

Miłość do ciebie się zrodziła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Głos (The Voice)


Z atomów starych niczym gwiazdy,

W wyniku ciągłych zmian, mutacji

Milionów i miliardów nawet 

Komórek, które wciąż się dzielą,

A jednak nadal są te same,

Z powietrza, jak też zmiennej ziemi,

Ze starożytnych rzek na Wschodzie

I z turkusowych, tropikalnych,

Ogromnych mórz i oceanów

Powstałam i się stałam sobą.


Zaś moja dusza tak, jak ciało,

Z tysiąca źródeł wypłynęła.

Z ciemnej siedziby jaskiniowca,

Z chaty pasterza, myśliwego,

Z Karnaku, Cypru, Krety, Rzymu.

Żyjące we mnie teraz myśli

Pochodzą od nieznanych bliżej

Umarłych mężczyzn albo kobiet,

Od bardzo dawna zapomnianych

Jak piana na strumieniu czasu.


Tylko na jedną krótką chwilę

Z ciemności wchodzę w smugę swiatła

I oni wchodzą razem ze mną,

Wypowiadając swoje słowa

Moim oddechem wspomagane. 

W wizji powtarzanego życia

Słyszę, jak krzyczą: Zawsze szukaj

Piękna, bo tylko ono jedno

Jest sprzymierzeńcem ludzi w walce

Ze śmiercią, której wszystko jedno.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ból (Pain)


Fale to urodziwe, białe córki wielkiego oceanu,

A krople ulewnego deszczu to nader liczne jego dzieci,

Dlaczego zatem rodzicami mojego spoconego ciała

Są Ból surowy i Udręka, co budzi mój gwałtowny sprzeciw.


Noc rodzi niezliczone gwiazdy, niczym świetliste, żółte piegi,

Wiatr płodzi płaskie płaty piany i nie tłumaczy się nikomu;

Ten świat jest przepełniony pięknem, które przelewa się przez brzegi,

Niestety, mnie wypada teraz leżeć i nie wychodzić z domu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Błękitne cebulice (Blue Squills)


Ile milionów ciepłych kwietni przyszło i przeszło, przeminęło,

Zanim się wreszcie dowiedziałam,

Jak bardzo bujne i błękitne bywają wiosną cebulice,

Jaka być może wiśnia biała.


Jak wiele roztańczonych kwietni, kiedy już życie ze mną skończy

I gdy przestanę w końcu śpiewać,

Będę podnosić jak pochodnię błękitny płomień małych kwiatów

I wielki, biały płomień drzewa.


Palcie i parzcie mnie dotkliwie waszym olśniewającym pięknem,

Rańcie mnie, kwiaty drzew nim zginę, 

Bo śmierć wyciągnąć może rękę i usiłować schwycić także

Oślepiającą tę godzinę. 


Och, spadające z drzewa kwiaty, och, wy szumiące drzewa liście,

Niebo błękitne, chmury białe,

Kaleczcie mnie głęboko, żebym w śnie nieprzespanym ciągle miała

Ciało w widocznych bliznach całe.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Pieśń o księżniczce (A Song of the Princess)


Księżniczka ma kochanków wielu,

Wielu rycerzy ma dziewczyna,

Każdy ją chwali pod niebiosa,

Gdy tylko piękną pieśń zaczyna.


Lecz gorzka miłość jej zasiała

W sercu, co pełne jest uroku,

Tęsknotę za rycerzem innym,

Co obojętnie stoi z boku.


Choć inni chwalą ją i chwalą,

Milczy i tylko cierpi skrycie.

Za jedno jego skromne słowo

Oddałaby od razu życie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Rispet (Rispetto)


Czy energiczne jego kroki dudniły na drewnianych schodach?

Czy to on stukał do drzwi mocno, gdy dotarł do mnie po przeszkodach?

Nie zależało mi na niczym, byłam zmęczona nieprzytomnie,

Jednak pragnęłam, żeby przyszedł, żeby raz jeszcze przyszedł do mnie.


To wiatr był, który szumiał, szydząc i ze mnie, i ze smutku mego,

Ten gorzki wicher, okrutniejszy o wiele od ukochanego;

Ale to tylko wiatr był zimny i to on szurał, szedł i stukał,

Za to on nigdy nie zapuka do drzwi i nie ma tu co szukać.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Domy marzeń (Houses of Dreams)


Wziąłeś marzenia moje puste

I wypełniłeś, koniec końcem,

Wielką czułością, szlachetnością,

Kwietniem i rozpalonym słońcem.


I te marzenia moje stare,

Gdzie myśli mi się gniotły w tłoku,

Sa teraz nazbyt pełne szczęścia,

By śpiewać pieśni krok po kroku.


Puste marzenia były mroczne,

Przyjazne i przestronne były,

Słodkie, cieniste i otwarte,

By moje myśli w nich się kryły. 


Wszystkie marzenia mi zabrałeś,

Co do jednego je spełniłeś;

A moje myśli się tułają,

Nie wiedząc, jak swą zużyć siłę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Barter (Barter)


Życie ma tyle do sprzedania -

Wszytko to piękne, dobrze rzeczy:

Błękitne fale z białą grzywą

I płomień, co w ognisku skrzeczy.

I małych dzieci jasne twarze,

Co cudom nie potrafią przeczyć.


Życie ma tyle do sprzedania -

Muzykę, niczym smyczek złoty,

Woń sosen w deszczu, piękne oczy 

I dłonie, których czujesz dotyk,

Jak również wielki spokój duszy

I myśli, co przychodzą w nocy.


Daj wszystko w zamian za to piękno,

Kup je i kosztów nie podliczaj;

Jedna godzina wyciszenia

Jest warta roku walk i życia;

Za jeden oddech przyjemności

Daj to, czym jesteś i będziesz w przyszłości.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Hamburg (Hamburg)


Tego dnia, gdy do domu wrócę,

Jakie ty dla mnie znajdziesz słowa?

Lekkie jak piana, pomieszane

Ze śmiechem jak mgła muślinowa?


Mów jednak, co ci się podoba,

W dzień, gdy do domu wrócę z drogi,

Bo ja usłyszę oceanu

Szum pod tą pianą bujny, błogi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ponieważ (Because)


Ponieważ nigdy nie usiłowałeś

Nagiąć mej woli, lub złamać mej dumy,

I nie starałeś się jak jaskiniowiec

Sprawić, bym bała się ciebie choć trochę,

Jak również nigdy nie wykorzystałeś

Mnie nieświadomej w momencie zadumy -

Weź mnie, ponieważ kocham ciebie bardziej

Niż kiedykolwiek godziłam się kochać.


Ponieważ moje skromne, biedne ciało

Samotnie nigdy nie miało wartości,

Póki nie dałam ci go razem z duszą

Nigdy nie wziętą w pęta czy okowy,

Weź me marzenia i bezpański umysł,

Który się dotąd błąkał w samotności;

A ja ci powiem w tym momencie "Panie",

Choć nie żądałeś tak, jak innych tłumy. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Rzym (Rome)


Och, oto księżyc się unosi

Nad dachy Rzymu, nad kopułę

Ciemną świętego Piotra, którą

W krąg oblatuje sznur jaskółek.


Lecz kiedy na zwiniętych skrzydłach

Uchodzą stąd za rankiem ranek,

Czemu pozwalam, by za sobą

Ciagnęły rzeczy zapomniane?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Testament (Testament)


Kiedyś do siebie powiedziałam: Wezmę do ręki swoje życie

I z całej siły je odrzucę. Tak na warunkach własnych zginę.

Ja, która byłam rozpalonym ogniem i rozpoczętą pieśnią,

Zgasnę, zamilknę i zastygnę i się zamienię w zeschłą glinę.


Nigdy nie będę już leżała w ciemnościach ciepłej, głuchej nocy,

Nie będę więcej niespokojnie oddychać, kiedy ból mnie wierci.

Wysoko w górę moje serce strudzone i strwożone rzucę,

Żeby trafiło w chciwe ręce czujnej i czuwającej śmierci.


Ale z otchłani ciemnej nocy wtedy wyraźnie usłyszałam

Głos, jak słyszany w głębi lądu szum odległego oceanu,

To był stłumiony i straszliwy płacz, przejmujący w swej prostocie,

Całej ludzkości, która łkała i się skarżyła swemu Panu.


I wtedy sobie powiedziałam: Kim ja właściwie jestem, żeby

Urągać Bogu prosto w oczy i tak mu sprawiać przykrość? Zatem

Pokornie głowę swą pochylę i pozostanę tu na ziemi,

By cieszyć się i ciężko cierpieć z ludzkością i z tym całym światem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Na stacji (In a Railroad Station)


Staliśmy razem na peronie w jaskrawym, elektrycznym świetle,

Milczący, całkiem ogłuszeni w ruchliwym, hałaśliwym tłoku

I mieliśmy do wyrażenia w tej chwili całą naszą miłość,

A mieliśmy sekundę tylko do uczynienia tego kroku.


Do zobaczenia! Do widzenia! - I odwróciłeś się, by odejść.

Poczułam, jak ogromny pociąg ciężko i wolno rusza z miejsca,

Chyba myślałeś, że zobaczysz mnie wtedy całą zapłakaną,

Lecz wszystkie łzy ukryte były w tej chwili w głębi mego serca.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Listopadowa noc (A November Night)


Tam! Zobacz równą linię pojedynczych świateł,

Jak łańcuch gwiazd po obu stronach tej ulicy.

Czemu nie możesz teraz go podnieść i dać mi,

Jako naszyjnik, który mogłabym założyć?

Ja owinęłabym go sobie wokół szyi,

A ty końcami palców mógłbyś się nim bawić.

Ty uśmiechasz się do mnie, jakbym była dzieckiem,

Rozmarzoną dziewczynką, w której lśniących oczach

Gnieżdżą się na dnie wróżki... Popatrz jeszcze, proszę,

I zobacz, jak zazdrośnie ludzie na chodniku

Oglądają się ciągle za nami. Jesteśmy

Dla nich dostojnym królem i piękną królową,

Za to naszą karetą jest zwykły autobus.

Patrzymy na poddanych z wyniosłą radością...

Jaki spokojny jesteś. Miałeś ciężko w pracy

I jesteś dziś zmęczony? Upłynęło bardzo

Dużo czasu od kiedy cię widziałam - całe

Cztery dni, mi się zdaje. Teraz moje serce

Bez reszty wypełnione jest niepokornymi,

Głupawymi myślami, niczym wczesne kwiaty,

Które rosną na łące w kwietniu. Czuję także, 

Iż natychmiast powinnam pozrywać je wszystkie

I ci je ofiarować, zanim całkiem zwiędną. 

Ludzi, których spotkałam, teatralną sztukę,

Którą widziałam wczoraj na tutejszej scenie,

Te codzienne, zupełnie nieistotne rzeczy,

Które rosną zbyt wielkie, lub nazbyt się kurczą,

Cienie, które się śpieszą po wąskim chodniku,

Mocno gestykulując na ścianach budynków,

Wesołe lub natrętne, jednak wszytskie one

Nabierają realnych kształtów i rozmiarów

W moim sercu, gdy tylko ty na nie popatrzysz. 

A teraz widać hotel Plaza, morze świateł!

Dziś wieczór się wydaje, że te wszystkie światła

Zgomadziły się razem w twoich ciemnych oczach,

Przyciągnięte do ciebie niezbadaną siłą.

Popatrz na ten otwarty park, leżący w dole

Pod nami, z milionami lamp porozrzucanych

Chaotycznie, choć mądrze po całej przestrzeni

Które świecą jak gwiazdy na sklepieniu nieba. 

A my patrzymy na nie jak Bóg patrzy z nieba

Na wszystkie gwiazdozbiory, które płyną pod nim

W ogromnych, jasnych chmurach... Chodź, pospacerujmy,

Bo doszliśmy do parku. To nasz piękny ogród,

Cały czarny, bez żadnych kwiatów tej zimowej

Nocy - lecz przynosimy z nami ciepły kwiecień,

Ty i ja przynosimy razem. Ustawiamy

Cały ten świat na torze, co wiedzie do wiosny.

Sądzę, że każda dróżka, którą kiedykolwiek

Wybraliśmy dla siebie, odciski stóp naszych

Utrwaliła jak glinę w tajemniczym ogniu,

Wytopiła jak złoto, które tylko wróżki

Mogą w ogóle swoim wzrokiem zauważyć.

Kiedy one się budzą nad ranem w spróchniałych

I pustych pniach upadłych drzew i gdy wychodzą

Na rozespane ścieżki obszernego parku

Kiedy one się budzą nad ranem w spróchniałych

I pustych pniach upadłych drzew i gdy wychodzą

Na rozespane ścieżki obszernego parku

Popatrują na ścieżki i mówią: "Och, tędy

Przeszli i byli tutaj i tutaj i tutaj.

Chodźcie, popatrzcie, proszę, tutaj jest ich ławka.

A teraz wszyscy razem weźmy się za ręce

I tańczmy w wietrznym kole, okrążmy tę ławkę,

Żeby jedynie oni mogli do niej dotrzeć,

Kiedy tu potem wrócą.” Popatrz na jezioro -

Czy pamiętasz, jak kiedyś bardzo długo wspólnie 

Śledziliśmy łabędzie sunące po tafli 

Lub drzemiące na brzegu? To było wieczorem,

Pod koniec października. Łabędzie z pewnością

Mają bardzo spokojne sny, tak właśnie sądzę.

Ale teraz powierzchnia jeziora unosi

Na sobie tylko słabe odbicia latarni,

Które trzęsą się lekko. Jak ja teraz tęsknię,

Żeby je zebrać wszystkie z zimnej, ciemnej tafli

Jak płatki złotej folii i dać ci do ręki.

Popatrz, jeszcze raz popatrz, tam jest jakaś gwiazda,

Głęboko w mrocznej toni jedna blada gwiazda! 

Och, ciemniejsza niż perła! Jeśli się pochylisz,

Może ją zdołasz dotknąć wyciągniętą dłonią

I wydobyć ją z wody dla mnie, tylko dla mnie.


Na niebie świecił wtedy wątły, żółty księżyc,

A ja pragnęłam, żebyś mógł mieć z niego puchar

Wypełniony po brzegi gwiazdami jak rosą.


Jak zimno! Nawet światła są zimne w tym chłodzie.

Wszystkie się przyodziały w białej mgły zawoje,

Popatrz tylko, jak lampy w abażurach świecą!

Co będzie, jeśli całe powietrze zgęstnieje

I zgubimy się w drodze po tych nowych ścieżkach, 

Wytyczonych przez mlecznej mgły ruchome mury,

Cofających się wolno przed naszym nadejściem.

Jaka srebrzysta jest ta noc! To tutaj była

Nasza ławka, na której mi recytowałeś

Swój najnowszy poemat. Teraz jest inaczej,

Baśniowo z welonami mgieł, które sprawiają,

Że ławeczka jest obca nawet bliskim drzewom.

Nie ma wiatru, a jednak wielkie, krągłe zwoje

Bez przerwy się zwijają w białawym powietrzu.

Proszę cię, podejdź parę kroków, żebym mogła

Zobaczyć, jaki dziwny jesteś i mi obcy. 

Często zastanawiałam się, jakby to było,

Gdybyśmy mogli zostać w parku całkiem sami

Na noc, bez tych kochanków, co sie obejmują

I szeptami włamują się do naszych marzeń.

A teraz to dostaliśmy wreszcie od losu!

Każde życzenie spełnia się prędzej lub później!

W końcu jesteśmy sami w tym wełnistym świecie.

Nawet gwiazdy gdzieś znikły. I jesteśmy sami!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Poranek (Morning)


Wyszłam na spacer o poranku, gdy dzień zaczynał się kwietniowy,

Zupełnie sama, bo mi serce podpowiadało, że tak trzeba,

I w tym momencie byłam dzieckiem połyskującej jasno łąki,

Byłam w tej chwili młodszą siostrą wysoko sklepionego nieba.


W powodzi porannego wiatru, który powiewał nad drzewami,

Tęsknota, którą odczuwałam, swój wielki ciężar ze mnie zdjęła,

Ginąc jak płacz pośrodku śmiechów, zepchnięta niczym biała mewa

W kierunku morza, ponad którym na długich skrzydłach popłynęła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Bogactwa (Riches)


Ja nie posiadam żadnych innych bogactw prócz moich własnych myśli

I nie pożądam też niczego więcej, majątek mnie nie znęci, 

A moje myśli to monety, albo medale pamiątkowe,

Wybite ze szczerego złota w małej mennicy mej pamięci.


I potrzebuję spożytkować je wszystkie, każdą w jakiejś pieśni,

Bo myśli, jak czerwone złoto powinny być pozostawione

Po naszej stronie śmierci, żeby mogły uzyskać nieśmiertelność, 

Kiedy już przejdą w swoim czasie na tamtą, drugą, lepszą stronę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Zmierzch w czasie wojny (Dusk in War Time)


Za pół godziny tutaj wrócisz, nisko pochylisz się nade mną,

Żeby mnie objąć i przytulić na swój kochany, słodki sposób -

Lecz - och - co stanie się z kobietą, która za morzem także czeka,

Kto do niej przyjdzie, co jej powie, jakiego ton usłyszy głosu?


Za pół godziny tutaj wrócisz, klucz w zamku szczęknie i zazgrzyta

Usłyszę twoje pewne kroki, spytam, jak dzień ci w pracy minął -

Lecz - och - co stanie się z kobietą, która za morzem także czeka

O zmierzchu na mężczyznę, który nie wróci, bo na wojnie zginął?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Inni mężczyźni (Other Men)


Kiedy rozmawiam sobie czasem z innymi mężczyznami, zawsze

Myślę o tobie, ukochany, i niech tak będzie zapisane,

Bo twoje słowa są mądrzejsze od słów wypowiadanych przez nich,

A także są delikatniejsze i bardziej wyrafinowane.


Kiedy na innych mężczyzn patrzę, to zawsze sobie przy tym życzę

Zobaczyć twoją ukochaną twarz w ich zbyt nowych dla mnie twarzach,

Zobaczyć twoje szare oczy, zobaczyć twoją ciemną cerę,

Zobaczyć twoje czarne włosy, z którymi wiatr się przekomarza.


Kiedy o innych zaś mężczyznach rozmyślam czasem, kiedy marzę,

Gdy jestem w domu całkiem sama i jest mi przez to nieprzyjemnie,

To jedna krótka myśl o tobie jak silny wicher w jednej chwili

Zwiewa te wizje i fantazje, gwałtem odciąga je ode mnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Odpływ (Ebb Tide)


Kiedy dzień mija mi o niczym i dłuży się niemiłosiernie, 

A ja nie widzę twojej twarzy i twego głosu brak przeżywam,

Stary i dziki, straszny smutek dopada mnie niepostrzeżenie,

Kiedy wypełza z groźnej groty, w której tak długo się ukrywał.


Mój dzień jałowy jest, bezkształtny, bezbarwny i nieokreślony,    

Zupełnie pozbawiony blasku i pięknych, melodyjnych pieśni,

A plaża pusta jest, ponura, chłostana powiewami wiatru,

Który zawiewa i zawodzi przez cały czas jak nigdy wcześniej.


Na tę ogromną, płaską plażę, gdy odpływ obszar jej odsłania,

Otwarcie obnażając ostrza olbrzymich skał i blade blizny,

Powróć jak morze mocnym wejściem, ze śpiewem, światłem gwiazd miliona,

Wypełnij wszystkie wielkie wyrwy, zasłoń urwiska i płycizny. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Drzewo pieśni (The Tree of Song)


Śpiewałam wszystkie moje pieśni innym, nieznanym bliżej ludziom,

Ale dla ciebie ciągle milczę i tak zostanie już na dłużej;

Drzewo poezji mojej stoi zupełnie teraz obnażone

Na tej wysokiej, wysuniętej, połyskującej jasno górze.


Przyszedłeś jak potężny wicher, porwałeś wszystkie moje liście,

Zwinąłeś w wielką, ciasną kulę, tocząc swym wirem po okręgu,

I je zabrałeś stąd jak jakieś zupełnie zapomniane rzeczy,

I je pognałeś swym powiewem aż za granicę widnokręgu. 


Drzewo poezji mojej stoi nagie na tle jasnego nieba

I tak zostanie już na dłużej, a ja rozmyślam dziś o sobie.

Oddałam wszystkie moje pieśni innym, nieznanym bliżej ludziom,

A samą siebie, ukochany, oddałam całą tylko tobie. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nowa miłość i stara miłość (New Love and Old)


W moim sercu stara miłość

Walczy z nową, którą pałam;

Przez noc całą aż do rana

Niczym upiór wciąż czuwała.


Drogie rzeczy, miłe rzeczy,

Które dawniej mi mówiła,

Jak sumienia srogi wyrzut

Mi przy łóżku zgromadziła.


Lecz ja na nie nie zważałam,

Gdyż widziałam dobrze znane

Oczy nowej mej miłości,

Prosto na mnie skierowane.


Moja ty miłości stara,

Jak być mogę wierna sobie?

Czy okażę się niewierna

Samej mnie, czy raczej tobie?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, II. Zwierzchność (II.  Mastery)


Nie życzę sobie wcale, żeby Bóg jakiś przyszedł do mnie, aby

Mnie teraz tarczą swą osłaniać przed każdym grzechem i podłością,

Albo by dom mojego życia prostować zaczął, także, aby

Anioły o płonących skrzydłach porządkowały moje sprawy

I wszystkie moje ziemskie myśli czyniły polem swej zabawy.

Wolę swe własne, słabe światła, ledwo świecące w wielkim mroku, 

A jednak wskazujące drogę dla moich niezbyt pewnych kroków,

Wolę strach nieprzebytej nocy, błądzenie we mgle po omacku, 

I wieczne, wielkie, coraz większe, niewyrażone wątpliwości, 

Wolę się zgubić niż pozwolić, by moja dusza się wymknęła

Z mej wątłej dłoni. Właśnie nad nią, jakkolwiek jest niedoskonała, 

Pragnę zachować pełną zwierzchność, choćby się słaba okazała.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, VI. Leśny śpiew (Wood Song)


Słyszałam, jak drozd drobny śpiewa przy leśnej drodze, już o zmierzchu;

Ledwo trzy nuty zaświergotał i robił z siebie wielką gwiazdę.

A moje serce, wypełnione wielką goryczą, jak też smutkiem, 

Z bardzo daleka powróciło, wyczerpującą kończąc jazdę.


Te trzy wysokie, drżące tony to było wszystko, co posiadał,

A jednak były bardzo piękne, i chyba każdy by to przyznał.

I znowu pochwyciłam życie i przycisnęłam je do piersi,

I całowałam bardzo mocno po jego wszystkich świeżych bliznach.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, III. Lekcje (III.  Lessons)


Jeżeli ja się nie nauczę nie prosić ani raz o pomoc

Nikogo oprócz własnej duszy, albo nie szukać sobie wsparcia

W trzcinach na wietrze falujących, nie poszukiwać też oparcia

Wśród skał i głębokiego cienia pod mocno rozrośniętą sosną;  

Jeżeli ja się nie nauczę patrzeć na smutek, nie drżąc przy tym

Od spoglądania w jego oczy, oślepłe całkiem od łez słonych,

I brać od Pani Przyjemności bez cienia strachu albo wstydu

Jej wszystkich darów, które mogą mężną i mądrą mnie uczynić -

Jeżeli ja się nie nauczę tych rzeczy, które wymieniłam,

To nie wiem, po co ja w ogóle się dawno temu urodziłam?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, VII. Azyl (Refuge)


Od mej znużonej wielce, dumnej duszy wielkiego udręczenia,

I mego zdyszanego pulsu niespokojnego uderzenia,

Od mych nadziei, które w końcu zmieniły się w drobniutki piasek,

Przelatujący mi przez palce kurczowo zaciśniętej dłoni,

I od niewoli moich błędów, w życia piętrzących się pogoni,

Dopóki tylko mogę śpiewać, ciągle zupełnie wolna jestem.


Bo jeśli tylko swoim śpiewem mogę urządzić jakiś azyl,

Gdzie moja skromna dusza może się schronić przed tym groźnym światem,

Dom zbudowany ze słów lśniących ostatnim, rozpaczliwym gestem,

Stanie się dla mnie kruchą wprawdzie, lecz jakąś tam nieśmiertelnością. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, I. Dom dumnej duszy


Z nagich i mocno obtłuczonych kamieni bólu i cierpienia

Dom wybuduję sobie duży w nagłym murarskim uniesieniu;

Jak muskularny budowniczy sama podniosę i pozbieram,

Położę we właściwym miejscu na murze, kamień po kamieniu.

I każdy najdrobniejszy kamień, który po drodze pokrwawiłam,

Będzie okrągły i czerwony jak o zachodzie słońca bryła. 

Nie przeszłam całej swojej drogi na próżno, bez zastanowienia,

Bowiem odniosłam wielką korzyść z każdej mej krzywdy, każdej rany. 

Mej dumnej duszy dom spokojny cały zostanie zbudowany

Z kamieni nagich, obłych, ciężkich, po których szłam po różnych drogach,

Kiedy kroczyłam po omacku, gdyż utraciłam obraz Boga.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Podróżnik (The Wayfarer)


Miłość wniknęła mi do serca pewnego dnia, niespodziewanie,

Jako gość smutny, nieproszony, jakiego się milczeniem zbywa;

Kiedy błagała mnie usilnie, żeby pozostać mogła u mnie,

To pozwoliłam jej poczekać i od jej smutków odpoczywać.


Sen mi troskami wypełniła, sny mi skropiła swymi łzami,

A kiedy moje skromne serce było zbyt słabe, żeby śpiewać,

Strachem stłumiła całą radość, którą w nim jeszcze ukrywałam,

Trwogą podszyła moje szczęście, żal mi zaczęła w duszę wlewać.


Lecz teraz poszła swoją drogą i już jej więcej przy mnie nie ma,

A mnie brakuje dziś starego, słodkiego bólu i cierpienia,

I czasem, kiedy noc zapadnie nad światem, modlę się żarliwie, 

Żeby ponownie do mnie przyszła, choćby za cenę udręczenia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Menuet Mozarta (A Minuet of Mozart's)


W pokoju ledwo oświetlonym

Skrzypce splatały wątek dźwięku,

W powietrzu snuły go i snuły,

Aż złoto błyszczał mrok od jęku. 


Patrzyłam, jak ton w blask się zmienia, 

Ale gdy smyczkom brakło mocy,

Tkanina się zerwała, a blask

Utonął w czanej fali nocy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Młoda miłość. VII (Young Love. VII)


Posłałam list ukochanemu, by się dowiedzieć, czy mnie kocha.

Jeśli nie kocha mnie, lub jego uczucie w stadium jest zaniku,

To nie odnajdzie mej miłości do niego w ani jednym słowie,

W żadnej linijce albo kropce, przecinku albo pytajniku. 


Lecz jeśli kocha mnie naprawdę, jeżeli mnie pokochał szczerze,

To ją odnajdzie pod powierzchnią, choć kryje się przed wzrokiem jego,

Tak, jak świt świeży przebłyskuje spoza obłoków grubej warstwy

I ukazuje się mym oczom, zbudzonym ze snu głębokiego.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ucieczka (Flight)


Tęskniącym wzrokiem spójrz za siebie i wiedz, że ja za tobą pójdę,

Unieś mnie swym uczuciem tak, jak jaskółkę silny wiatr unosi,

Niechże ucieczka nasza będzie długa, nieważne w słońcu, w deszczu -

Ale co, jeśli ukochany mój pierwszy o coś mnie poprosi?


I trzymaj mnie na swoim sercu, jak fala niesie białą pianę,

Zabierz mnie na wysokie wzgórza, na których dom twój się ukrywa;

Niech pokój dach twój błogosławi, niech miłość twoje drzwi otwiera,

Ale co, jeśli ukochany mój pierwszy zacznie znów mnie wzywać?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Fontanna (The Fountain)


Przez całą długą noc wiosenną, głuchą, głęboką, granatową,

Fontanna, stojąc w środku parku, się wywnętrzała w wielkim drżeniu;

Sennemu sercu wciąż śpiewała, strumienie wody wylewając,

O starzejącym się satyrze, który wykuty był w kamieniu.


Fontanna w samym środku parku ciągle śpiewała i śpiewała,

Ale samotny, stary satyr się ani trochę nie poruszył

I tylko wielki, biały księżyc, na pustym zawieszony niebie,

Słuchał uważnie i rozważał, co się fontannie kryje w duszy.


Fontanna w samym środku parku śmiesznie śpiewała i śpiewała,

Kiedy na marmurowym gzymsie białe jak mleko pawie spały,

A ich marzenia we śnie były nadzwyczaj dziwne, bardzo mroczne;

Tymczasem rozpędzone krople na nie z fontanny się sypały.


Na trawie była biała rosa, na ostrokrzewach rosa była,

Rosa padała na posągi wykute dłutem z twardej skały;

Wszystko błyszczało dookoła w świetle księżyca srebrzystego

I wielkie, mlecznobiałe ptaki pokrywą białych piór błyszczały.


Fontanna w samym środku parku śpiesznie śpiewała i śpiewała,

O czym jedynie ona mogła całkiem rzetelnie zdawać sprawę,

A rozmarzone, białe pawie się dokokoła niej wierciły,

Kiedy błyszczące krople rosy spadały na zieloną trawę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Biała mgła (White Fog)


Wzburzone, agresywne wzgórza, przeciwko niebu zbuntowane,

Już utonęły w wielkich falach mgły podchodzącej bardzo blisko;

Floksy na grządkach w mym ogródku przed gankiem domu są odziane

W ociekające wodą wielkie wieńce w kolorze ametystów.


O dziesięć kroków twarda ziemia nie jest dostępna dla nikogo,

Chowa się w jednej cichej chwili w chwiejącą się jak chochoł chmurę,

A obły, chłodny obłok chłonie zarówno każdy ból, jak błogość,

I żaden ptak już nie ma serca, by pieśnią wspinać się pod górę.


W tym świecie pozbawionym całkiem kształtu, podłoża i sklepienia,

Bez ziemi i bez oceanu, który swym szumem myśli koi,

Jestem jedyną chyba rzeczą, która zupełnie się nie zmienia; 

Osamotniona pozostałam, żeby się wreszcie uspokoić.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Jedynie we śnie (Only in Sleep)


Jedynie we śnie jeszcze widzę ich sympatyczne, małe twarze -

Oblicza dzieci tych, z którymi bawiłam się, gdy byłam dzieckiem,

Luiza wraca z brązowymi włosami, splecionymi w warkocz,

Anna przychodzi z burzą loków, odziana we wzorzystą kieckę.


Jedynie we śnie czas zostaje zupełnie zapomniany - ale

Co im się przydarzyło potem - kto wie? Choć nie znam ja powodów,

Ale ostatniej, ciemnej nocy bawiłyśmy się jak przed laty,

A dom dla lalek stał tuż obok, na samym skręcie stromych schodów.


Lata nie wyostrzyły kształtów okrągłych, opalonych twarzy,

Spotykam wzrokiem ich źrenice i odnajduje je łagodne -

I zastanawiam się niezmiennie, czy one też śnią czasem o mnie,

I czy ja dla nich jestem dzieckiem, czy się bawimy razem zgodne

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Letnia burza (Summer Storm) 


Wiatr jak pantera

Wychodzi z nocy,

Wąż błyskawicy

Lśni z całej mocy,

Lew grzmotu groźnie

Ryczy nad nami,

Lecz my siedzimy

Pod konarami

Cicho, bezpiecznie.

Po walce z losem

Nas nie przestraszy

Burza tym głosem,

Miłość z cierpieniem

Brały nas w kleszcze,

Nas nie przerażą

Gniewem swym deszcze!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Proch (Dust)


Kiedy udałam się popatrzeć na coś, co długo ukrywano,

Na klejnot bardzo dawno temu w sekretnym miejscu ułożony,

Drżałam, ponieważ spodziewałam się, że zobaczę jego ogień,

Lecz tylko sucha garstka prochu w twarz mi wionęła z tamtej strony.


Prawie odałam swoje życie za klejnot, który stał się prochem

I teraz drażnił moje oczy otwarte pyłem miałkim, żrącym -

To dziwne, że potrzeba, aby serce zostało wpierw złamane,

Nim lata sprawią, że się stanie mądre, dotykiem swym kojającym.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Myśli (Thoughts)


Kiedy zupełnie jestem sama,

Możecie bardzo mi zazdrościć,

Bo wtedy wszystkie moje myśli

Tłumnie przychodzą do mnie w gości.


Jedne ubrane są na srebrno,

Inne ubrane są na biało,

I każda niczym mała świeczka

Rozświetla wokół przestrzeń całą.


Niektóre bardzo są wesołe,

Inne poważne mi sie zdają,

A wszystkie zwinne są i szybkie

Jak wierzby, które powiewają.


Jedne mi niosą małe fiołki,

Inne laurowy niosą wieniec,

Jedna, z płonącą jasno różą,

Ukrywa się i wchodzi w cienie.


Kiedy zupełnie jestem sama,

Możecie wszyscy mi zazdrościć,

Bowiem przyjaciół znacznie lepszych

Od ludzi mogę tutaj gościć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Listopad (November)


Świat jest zmęczony, wyczerpany, rok jest już stary i znużony,

A suche liście są szczęśliwe z tego, że z zimna umierają.

Wicher, wiejący z wielką siłą po świecie, trzęsie się od chłodu

Pośród sitowia i trzcin uschłych, które brzeg rowu porastają.


A nasza miłość niczym trawa gdzieś na ugorze schnie, umiera,

A my, co tak się całowaliśmy, się stajemy oschli, chłodni,

Zadowoleni wręcz, że miłość, która nas wypełniała szczęściem

Odchodzi od nas niczym liście, jakbyśmy byli jej niegodni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Sanktuarium (The Sanctuary)


Gdybym utrzymać tylko mogła najintymniejszą swą istotę

Bez strachu, trwogi, niezależną i wolną - teraz, jak i potem -

Od choćby najmniejszego tchnienia miłości albo nienawiści

I gdybym mogła bez odrazy patrzeć na ból i smutek ludzi,

Gdybym utrzymać tylko mogła swoje wewnętrzne sanktuarium

Swobodne i niezagrożone i wolne nawet od modlitwy,

Gdybym uczynić tylko mogła tę jedną rzecz, cud by się ziścił

I byłabym mądrzejsza znacznie i spokój by się we mnie wzbudził,

Aż mogłabym otwarcie spojrzeć nawet na Boga ponad nami

Swoimi wybaczającymi i poważnymi źrenicami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Ja cię kocham (I Love You)


Gdy kwiecień schyla się nade mną i widzi, że śpię bardzo mocno,

Wszystko, co zaszło między nami w umyśle przechowując skrycie,

Proch tej głębokiej tajemnicy nie potrzebuje dochowywać,

Dla której utrzymania serce oddało kiedyś swoje życie.


Gdy kwiecień opowiada drozdom o wszystkim, co się wydarzyło,

Skowronki o tym się dowiedzą, co się na skrzydłach w locie chwieją,

I będą gwizdać te trzy słowa, które od ciebie powtarzałam,

I je przekażą wszystkim wichrom, które pod czaszą nieba wieją. 


Jaskółki ponad jego dachem śpiewnymi głosikami,

Które przypominają odgłos ulewy, w której łąka moknie,

Powiedzą o tym wszystkim wróblom, które szczebioczą na podwórzu,

A zwłaszcza tobie, miły ptaszku, który ukrywasz się przy oknie.


Och, ty mój mały, szary wróblu, gdy widzisz, że śpię bardzo mocno,

Wszystko, co zaszło między nami w umyśle przechowując skrycie,

Ukochanemu memu powiedz tę tajemnicę uroczystą,  

Dla której utrzymania w sercu oddałam kiedyś swoje życie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Marianna Alcoforado (Portugalska zakonnica 1640-1723)


Wróble się właśnie budzą pod dachem klasztoru.

Sądzę, że w nocy wcale nie zmrużyłam oka.

Lecz jestem bardzo stara, a starzy z trudnością

Tylko mogą powiedzieć, czy śpią, czy czuwają,

Bo lampa życia już im z wolna się dopala;

I jeszcze zanim umrą, oddychają śmiercią.

Długa noc kończy się i dzień się cicho skrada,

Ból ukazując, który ciemność wcześniej kryła,

Schyloną na bok głowę Chrystusa na krzyżu,

Krew spływającą strugą z cierniowej korony,

Ciemne plamy wilgoci na bielonym murze,

Skromne słomiane łóżko, na którym młodziutka

Wciaż jeszcze siostra Marta przez sen sobie marzy

O spotykaniu świętych - gdy się budzi rano

Wyciąga obie ręce, jakby próbowała

Zatrzymać ową szybko znikającą wizję.  

Nigdy nie miałam żadnych wizji, ale dla mnie

Się Nasza Pani pięknie uśmiechała, kiedy

Cały ten klasztor mocno spał zimową nocą,

A sypki śnieg hałasy tłumił wszędzie wokół.

Myślałam też, że Ona będzie łagodniejsza

Od wszystkich innych osób, więc kornie uklękłam

U Jej stóp, ciężko chora od smutku miłości,

Jak też wielkiej goryczy miłości. A kiedy

Usiłowałam ręką uczynić znak krzyża,

Stwierdziłam naraz, że pod Jej smukłą figurą 

Woda zamarzła całkiem w kropielnicy, a ja

Dotknęłam dłonią tylko gładkiej płytki lodu. 

Zaś wszyscy święci skryli się w niszach przede mną,

Pozostawiając okna czarne w mrokach nocy.

A ja upadłam zaraz na stopnie ołtarza

Przed naszą Świętą Panną i Boskim Dzieciątkiem.

Ostatnia, blada świeca już się wypaliła,

Lecz w ogromnej ciemności gładkiej, niezgłębionej,

Migotała jak gwiazda święta lampka, która

Rzucała rude światło na twarz jej cudowną.

I w przejmującym zimnie ogarnął mnie spokój,

Poczucie uległości razem z łaską płaczu,

Bo kiedy popatrzyłam, miłosierne wargi

Drgnęły i uśmiechnęła się do mnie subtelnie

Nasza Pani. I właśnie wtedy zrozumiałam,

Że miłość warto kupić za cenę cierpienia

I że bogatsze stało się moje ubogie

Dotąd serce ze względu na niego, ponieważ

Brak miłości najbardziej gorzkim jest uczuciem.

Dzień już się całkiem zbudził - pierwszy, długi promień

Odnalazł siostry Marty spokojne oblicze

I drżeniem wydobywa z niego miły uśmiech

Na ustach, które tyle modlitw odmawiały

I nie znają żadnego słowa nienawiści,

Jak też żadnego słowa doczesnej miłości.

Lecz kiedy tylko przejdzie do tamtego miejsca,

Do którego poprzednio poszły jej modlitwy,

Czy Bóg się nie uśmiechnie do niej trochę smutno

I nie pośle jej zaraz z powrotem na ziemię,

Żeby mogła przytulić do piersi dzieciątko

I poczuć jego rączki w rozpuszczonych włosach.

Płaczemy przed figurą Najświętszej Panienki,

Myśląc o Jej straszliwych, tak ciężkich cierpieniach,

Ale która z sióstr może powiedzieć cokolwiek

O jej radości, która płynie z rodzicielstwa?

Godziny, podczas których czuwała Madonna

Na Jego snem z pewnością były warte trwogi

I niepokoju, który stał się Jej udziałem,

Kiedy nadszedł kres Jego na wysokim krzyżu.

Cóż, brak miłości zawsze jest najbardziej gorzki

Ze wszystkich ludzkich doznań. Ja poczułam, jaką

Rzeczą jest myśleć wciąż myśl jedną i tę samą,

Przez całą dobę, w nocy, w dzień, we śnie, na jawie.

Wiem, jak to jest wymawiac to jedyne imię,

Którego słodycz staje się tak bardzo dziwna,

Że działa jak zaklęcie na tych, którzy płaczą.

Wiem, jak to jest czuć ciężar miłosci na sercu

Tak wielki, że krew w żyłach z trudem może płynąć.

Wielka miłość przychodzi do niektórych ludzi

Cicho, spokojnie, chociaż nikt jej nie zapraszał,

Tak jak księżyc o zmierzchu wypełza na niebo,

A my jego widokiem jesteśmy zdziwieni.

[...]

Widzę wszak, że się dzień mój w końcu uspokaja.

Słońce zachodzi wolno nad łagodnym światem

I rzuca ciepłe światło na rozległe pola.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Wędrowiec (The Wanderer)


Widziałam piaski zabarwione słońca rudymi zachodami

I Nil płynący między nimi w lśniącej jak struga ognia zbroi,

Gdzie Ramzes patrzy tępo w przyszłość granitowymi źrenicami

I gdzie Amona potężnego świątynia wśród pustyni stoi.


Widziałam także wielkie skały, na których bardzo dawno temu

Nad niespokojnym morzem, które krzyczy i drży w swym wiecznym biegu,

Jasny Perseusz, dzierżąc głowę Meduzy za wężowe włosy,

Uwolnił piękną pannę z twarzą białą jak wielkie zaspy śniegu.


I wiele różnych wizji nieba mnie pokrywało swoim światłem

I wiele wichrów, wiecznie wiejąc, mną pomiatało coraz gorzej,

I pokochałam bardzo mocno jasną, zieloną, wielką północ

I pokochałam bardzo mocno zimne i słodkie, wielkie morze.


Ale czym dla mnie w takim razie są teraz północ i południe,

Czym dla mnie jest zielona puszcza i oceanu tafla pusta, 

Gdy ty się pochyliłeś, żeby rękami ująć mnie za ręce

I złożyć pierwszy pocałunek na moich rozchylonych ustach.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, W pociągu (In the Train)


Pola pod grubą warstwą śniegu,

Spod której skały i ściernisko

Sterczą, gdy na zachodzie gwiazda

Drży, gdy się ze snu budzi nisko.


Pociąg stukocze bez ustanku,

Trwa sennych ludzi szybka jazda,

Zmierzch ponad światem lśni stalowo,

A w moim sercu cicha gwiazda.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Kałuże na pustyni (Desert Pools)


Kocham zbyt mocno. Jestem rzeką, wypływającą z wielką siłą

Ze źródła i poszukującą drogi do morza toni ciemnej.

Jestem jednakże nazbyt hojną dawczynią i w nadmiarze daję,

A ukochany się nie schyli, by się do syta napić ze mnie.


On raczej zwróci swoje kroki ku miejscom pustym, oddalonym,

Gdzie drzewa nie rzucają cienia, gdzie nie ma wody ani rosy,

Gdzie gwiazdy patrzą wyostrzonym wzrokiem na wykrzywionych twarzach,

Z kopuły błękitnego nieba, na ludzkie obojętne losy.


I tam po ciemku, o północy, zmęczony długim wędrowaniem,

Pochyli się, by zaspokoić pragnienie ponad wytrzymałość

I zacznie pić stojącą wodę z kałuży między kamieniami,

Gorącą i jak ogień ostrą, gdy nic innego nie zostało.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Otwarte okna (Open Windows)


Gdy patrzę przez otwarte okno, oglądam drzew ogromne morze,

Które jak smukłe baletnice podnoszą ulistnione ręce;

Chwieją się i wołają do mnie: Ubieraj się i wyjdź na słońce!,

Lecz ja nie mogę odpowiedzieć, a one mi nie mówią więcej.


Jestem samotna, zostawiona z moją słabością i cierpieniem.

Przykuta do białego łóżka, gdy czerwiec brzęczy czerwów zgrają,

A ja nie mogę go zatrzymać, kiedy przebiega korytarzem,

A jego srebrne i zielone szaty w pośpiechu powiewają.


Mężczyźni i kobiety tłumnie idą długimi ulicami,

Zadowoleni z tej pogody, niczym szafiry połyskliwej.

Ale my dwoje wiemy więcej o niej niż wszyscy ci przechodnie,

Ból i ja wiemy znacznie lepiej, co jest umarłe, a co żywe.


Oni są wytrenowanymi, zawodowymi biegaczami,

Oślepionymi światłem słońca i zdyszanymi ze zmęczenia,

My tylko obserwatorami, którzy bieg oglądają z trybun,

I rozmawiają cicho z Cudem, twarzą w twarz bez zastanowienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)   


Sara Teasdale, Helena trojańska (Helen of Troy)


Dzika ucieczka z miasta o niknącym świcie,

Kiedy czerwone skrzydła wysokich płomieni

Szybują w górze, jakby to był późny wieczór.

To stromy pogrzebowy stos, a sławna Troja

Jest całkiem martwa - ona, która tak błyszczała

W tamten dzień, kiedy po raz pierwszy ją ujrzałam,

A potem z wolna przygasała. A ja jestem

Przecież tą, która kocha każdy rodzaj piękna,

A jednak ciągle niszczy je swoim dotknięciem.

Czemu Bogowie wielcy mnie kiedyś stworzyli

Tak, żebym gniew ich stale na siebie ściągała

I zawsze, odkąd tylko odrosłam od ziemi,

Smutek, cierpienie i krew czarną wokół siebie, 

Nawet nie myśląc o tym nigdy, roztaczała.

I oni nawet teraz sprawują nade mną 

Gorzką opiekę. Przecież to właśnie Bogowie

Kiedyś doprowadzili mnie do tego łoża,

I choć ogniste wichry mogą mnie osłabić,

To mi nie wyssą życia z moich warg spieczonych.

Władcy Olimpu innym kobietom w tym mieście

Dali umrzeć gwałtowną i okrutną śmiercią.

One będą spokojne, gdy dzień się dokona,

A jutro już nie będą doświadczały troski.

Zaś ja zostanę całkiem sama, bez opieki

Opatrzności i ludzi. Dla mnie odpoczynku

Ani ulgi nie będzie. Bogowie nie będą

Łaskawi dla mnie, która jestem połowicznie

Nieśmiertelna jak oni, władcy na niebiosach.

Moi rodzice, Leda i niebiański Łabędź -

To wam zawdzięczam dar ten szczodry i okrutny.

Z ciebie miałam urodę, a  z ciebie nieszczęście.

Bowiem nigdy kobieta zrodzona z kobiety

Za przyczyną mężczyzny nie przyniosła takiej

Strasznej burzy na ziemię jak ja uczyniłam

I nie wznieciła ognia do samego nieba,

Który zaćmił na całą noc drobniutkie gwiazdy.

Czy dotąd nie przyniosłam światu dosyć płaczu?

Dajcie mi umrzeć. Jednak życie to coś więcej

Niż śmierć. Jakżebym mogła porzucić na zawsze

Dźwięk wichrów śpiewających w koronach drzew, albo

Silny i słodki zapach szerokiego morza

Czy też zamknąć na wieczność oczy na czar wiosny?

Nie oddam dobrowolnie moich drobnych dłoni

Mrocznej mogile ani płowych, lśniących włosów

Ludzkiemu zapomnieniu. Czy ci, którzy teraz

Wędrują po podziemnych, Elizejskich polach,

Zachowali dla siebie jeszcze jakąś miłość,

Żeby im unosiła piersi przy oddechu?

Czy mają nadal usta o subtelnych wargach,

Spragnione pocałunków? A więc będę żyła.

Będę żyła, by podbić Grecję po raz drugi.

Żeby sprawić, by ludzie którzy w tym momencie

Nienawidzą mnie, znowu mogli mnie pokochać.

Moje sny się skończyły, marzenia umarły.

Nie buntuję się dłużej przeciwko losowi.

Przestało mi przeszkadzać, że mężczyźni młodzi

I starzy pożądali mych ust, pozostając

Głuchymi ma melodie, co brzmiały mi w duszy.


Już nie odczuwam gniewu. Sny mi się spełniły.

Bo Grecy i Trojanie nie zauważali

We mnie niczego oprócz piękna mego ciała

I tak już będzie zawsze na tych wszystkich wyspach, 

Rozsianych po ogromnych, nieprzebytych morzach,

I we wszystkich krainach, co leżą pod słońcem,

Aż światło w mrok się zmieni, a czas w końcu zaśnie

Na zawsze. I mężczyźni wszyscy będą odtąd 

Marnować swoje życie na myślenie o mnie,

Bo to ja będę sumą ich tęsknot i pragnień.

Będę uosobieniem ulotnej urody,

Która się nie powtórzy aż do końca świata.

Będą się budzić z krzykiem, wyciągając ręce

Do mnie, z moim obrazem na źrenicy oka

Jak też z moim imieniem na spragnionych ustach. 

Zawsze będę błyszczała jak widmo w ciemności,

Niczym snop światła, który zalśni i wnet znika.

Każdy z nich wciąż na nowo będzie mnie oglądać

We śnie - jeden mnie ujrzy z włosami chłodnymi

Niczym tafla jeziora gładka i błękitna,

W której się kąpią gwiazdy, a drugi zobaczy

Mnie z włosami jak płomień lub stopione złoto,

Które ma w sobie ogień, w którym je rozgrzano.

Będę skupiać na sobie myśli i spojrzenia

Dochodzące spod powiek aż do kresu czasu

I będę bohaterką niespełnionych marzeń.


Czekam na tego, który właśnie się tu zbliża

Ze śmiercionośnym mieczem, w ogromnym pośpiechu,

Żeby mnie ściąć - to władca, którego skrzywdziłam,

Mój małżonek - on szuka mnie w straszliwym gniewie.

A jednak mnie nie dotknie odsłoniętym ostrzem,

Bo stanę z podniesioną głową i spokojnie

Spojrzę mu prosto w oczy, obnażywszy piersi

Przed jego wściekłym wzrokiem i obliczem słońca.

Nie splami krwią szkarłatną takiej śnieżnej bieli.

Spragniony śmierci brzeszczot wypadnie mu z dłoni,

A on z krzykiem pochwyci mnie mocno w ramiona.

Zabierze mnie do Sparty na szybkim okręcie,

Przytuloną do jego męskiej piersi. I tak

Będę żyła, by podbić raz jeszcze kraj Greków.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Padający śnieg (Snowfall)


Ona nie może w żadnym razie być nieszczęśliwa - powiedziałeś.

Uśmiechy błyszczą niczym gwiazdy w jej mocno rozświetlonych oczach,

A jej śmiech jest jak puch mięciutki, którym jest wokół otoczona 

Każda odpowiedź na pytanie, taka uczona i urocza.


Czy ona może z jakiejś racji być nieszczęśliwa? - powiedziałeś.

Ale kto z nas dogłębnie poznał czyjeś sercowe załamanie?

Kto z nas cierpienie cudze czuje, gdy komuś serce pęka z żalu,

Skoro jedynie własne serce człowiek naprawdę znać jest w stanie.


A ona teraz mi się zdaje tak wyciszona, tak spokojna,

Jakby jej skromne serce było zmęczone po niełatwym biegu,

Albo chybione było niczym salwa ze strzelby myśliwego,

Która, niecelnie wystrzelona, ugrzęzła w wielkiej zaspie śniegu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Twarze (Faces)


Ci ludzie, których spotykam i mijam,

Gdy wrzawa miasta wypełnia powietrze,

I twarze, które tak szybko utracę,

A których nie widziałam nigdy przedtem.


I czy ty wiesz, jak bardzo wiele można

Wyczytać z oczu nagłego spotkania?

I jak ja jestem smutna, zawstydzona,

Gdy wzrokiem wnikam w głab twego przebrania?


Sekrety wydostają się bezgłośnie,

A czasem bardzo krzycząc, jak się zdarzy.

Pozwól mi odejść, nie mogę wytrzymać

Wielkiego smutku przechodzących twarzy.


Ludzie na głośnej, ruchliwej ulicy -

Czy to możliwe, gdy gnam nieprzytomnie,

Że ze spotkania naszych oczu w biegu

Ty dowiadujesz się tak wiele o mnie?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Szara mgła (Gray Fog)


Mgła się unosi ponad ziemią, jej kłęby prą niepowstrzymane,

Niczym ponury, zimny, biały duch morza, obciążony troską.

Jedno za drugim we mgle nikną wysokie wzgórza i doliny,

Droga i paprykowe drzewo, które przy płocie dumnie rosło.


Widzę, jak mgła przez okno wpływa, wypełnia oświetlony pokój,

Gdy cały świat jest całkiem ślepy i już niczego nam nie powie.

I wszystko dookoła, nawet moja tęsknota, w sen zapada,

I drzemie - drzemią także myśli dotąd błądzące mi po głowie.


Opieram głowę na splecionych dłoniach i czekam, co się stanie.

Nic nie zostało do zrobienia czy powiedzenia. Mgła zgęstniała.

Nic nie zostało, by się łudzić, że coś się jeszcze może zmienić.

Jestem zmęczona - i znużona - i jak umarli ociężała.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Małe marzenia mego serca (The Dreams of My Heart)


Małe marzenia mego serca albo umysłu przemijają,

Nic nie zostaje we mnie długo, nawet sen, który już się prześnił.

Ale od dziecka zawsze miałam silne poczucie pocieszenia,

Które się brało z usłyszanej pieśni.


Jeżeli miałabym je stracić, to wolę zaraz umrzeć, odejść

I zostać w takim samym stanie, w jakim dotrwałam do wieczora,

Z tymi rzeczami, których nuty są grane i zapominane,

Jak ten deszcz, który padał jeszcze wczoraj.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)    


Sara Teasdale, Wyniszczone pole (Broken Field)


Moja dusza jest ciemnym zaoranym polem,

Na które zimnych deszczy leją się strumienie.

Moja dusza jest wielkim, wyniszczonym polem,

Przeoranym cierpieniem.


Tam, gdzie zielona trawa rosła, kwitły kwiaty

I pochylały głowy pośród ptaków śpiewu,

Pole leży odłogiem, oczekując w ciszy

Pory przyszłego siewu.


Wielki Siewco, gdy przyjdziesz na to moje pole,

Żeby osadzić zboże w jego ziemi czarnej,

Proszę cię, zarzuć skiby spragnione pszenicy

O wiele lepszym ziarnem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)    


Sara Teasdale, Powrót (Return)


On już tu idzie, wrócił z długiej drogi -

Mój ukochany powrócił do domu.

Minuty lżejsze są od morskiej piany,

Kiedy przybywa i idzie od promu.

Godziny są jak radośni tancerze,

Którzy o deski dźwięczą podkówkami,

Dni są jak młodzi i nadzy biegacze

Którzy wesoło biegną ulicami

Bo mój kochany powrócił do domu,

Jest niedaleko, wrócił z długiej drogi

I w całym świecie, jak długi, szeroki

Nikt inny nie jest dla mnie taki drogi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)   


Sara Teasdale, Rekompensata (Compensation)


Powinnam być zadowolona z mojej zupełnej samotności

I godzin, co się wloką wolno jak mewa ze złamanym skrzydłem,

Z mojego spragnionego ciała, mojego znużonego serca

I niezmiennego bólu rzeczy, które są brzydkie i przebrzydłe.


I byłabym zadowolona, gdybym zdołała pieśń napisać

Tak śliczną, lekką, delikatną, piękną i pełną wielkiej mocy,

I cichą, i tak bardzo krótką jak spadająca z nieba gwiazda

Która zaledwie przez sekundę widnieje wśród zimowej nocy

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)   


Sara Teasdale, Tajemnica (The Mystery)


Twoje oczy piją ze mnie,

Miłość sprawia, że się błyszczą;

Twoje oczy się skłaniają

Ku mnie i są bardzo blisko.


Długo byliśmy ze sobą

Razem jako kochankowie,

Każde z nas o charakterze

Drugiej strony dużo powie.


Ale kiedy spoglądamy

Tak na sie bie to czujemy

Że w rzeczywistości bardzo

Mało wciąż o sobie wiemy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)   


Sara Teasdale, Znam wszystkie gwiazdy po imieniu (I know the stars)


Znam wszystkie gwiazdy po imieniu,

Z Aldebaranem, Altairem,

Znam ich orbity i obroty

Na ścieżce nieba krytej kirem.


Znam tajemnice innych ludzi,

Co są spisane na dnie oka,

Ich szare myśli, dziwne myśli

Smucą mnie, cisnąc się z głęboka.

 

Lecz twoje oczy są otchłanią

Ciemną i tak nieprzeniknioną,

Że nie wiem, czy mnie kochasz, czy też

Nie kochasz, wiarą karmiąc płoną.


Znam bardzo wiele różnych rzeczy,

Lecz lata upływają w biedzie,

A ja zapewne umrę, tego

Nie wiedząc, co tak pragnę wiedzieć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Sieć (The Net)


Tak wiele pieśni napisałam dla ciebie, ale ani jedna

Nie wyraziła w całej pełni swego tematu, czyli ciebie -

To było, jakbym zarzuciła sieć posplataną ze słów skromnych

Na gwiazdy, które późną nocą mi ukazały się na niebie.


To było, jakbym zakrzywiła dłoń moją w małą płytką miskę

I nią nabrała trochę morskiej wody, jakbym czerpała z kranu,

Jedynie po to, by przekonać się zaraz, że straciła ona

Mroczy, dostojny splendor głebin nieobjętego oceanu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Niezauważona (The Unseen)


Śmierć przeszła cicho przez korytarz długi oddziału wewnętrznego

Przez opiekunów i pacjentów zupełnie niezauważona.

Przeszła dostojnym, pewnym krokiem w swych pięknych, powłóczystych szatach,

Mijając świeckie pielęgniarki i siostry, które są w zakonach.


Przy każdych drzwiach do sali chorych w obchodzie się zatrzymywała

I nastawionym pilnie uchem przysłuchiwała się oddechom

Pacjentów, którzy nie zdawali sobie w ogóle sprawy z tego,

Że śmierć przygląda się uważnie wszystkim rozmowom, żartom, śmiechom.


Śmierć przeszła cicho przez korytarz długi oddziału wewnętrznego,

Przez pielęgniarki, zakonnice zupełnie niezauważona.

Minęła wiele drzwi otwartych powolnym obojętnym krokiem,

Ale znalazła jeden pokój i weszła nieniepokojona.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)   


Sara Teasdale, Dzwony (Bells)


O szóstej, gdy zapada wieczór nad naszym miastem na jesieni,

A na zachodzie czasza nieba jest zardzewiała i czerwona.

Kościelne dzwony na dzwonnicy rozkołysały się żałobnie,

Krzyczą i ogłaszają światu, że dzień po długiej męce skonał.


Już pierwsza gwiazda pojawiła się w górze jak stalowe ostrze,

Ja zastanawiam się, dlaczego nagle zrobiło mi się zimno.

Trzy wielkie, rozbujane dzwony, każdy dźwięczący innym tonem,

Wytrwale dzwonią w środku miasta, melodię wybijając dziwną.


Dzwony w Wenecji, dzwony w portach, dzwony na statkach i okrętach,

Dzwony w dolinie dudnią głucho, powietrze niczym cepem młócą.

Nie ma żadnego miejsca na tym tak strasznie zatłoczonym świecie,

Gdzie bym zapomnieć mogła o tym, że dni przechodzą i nie wrócą.  

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)    


Sara Teasdale, Chłopak (A Boy)


Z wrzawy zmęczonych ludzi, którzy pracują co dzień w pocie czoła,

Myśląc o strasznej wojnie, jak też listach poległych szeregowych,

Jego uroda do mnie przyszła nagle jak świeży wiatr wiejący -

Uroda chłopca wraz z godnością wysoko podniesionej głowy.


Oczy zdradzały tajemnice, usta je jednak przemilczały,

Nieśmiałe, ale mężne, młode i jeszcze nieznużone oczy.

Żołnierze giną milionami, ponieważ Bóg popełnia błędy,

Lecz skoro stwarza takich chłopców, nie wolno się na niego boczyć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)   


Sara Teasdale, Niech to zostanie zapomniane (Let it be forgotten)


Niech to zostanie zapomniane tak, jak kwiat został zapomniany,

Jak ogień, który dawno temu roztaczał wokół swoje czary

Niech to zostanie zapomniane na zawsze już, na wieki wieków;

Czas to przyjaciel, który sprawia, że każdy z nas się staje stary.


Jeśli ktokolwiek o to spyta, powiedz, że było zapomniane

Przed bardzo wielu laty, skryte w zwyczajnym tego życia biegu,

Jak kwiat, jak ogień, jak potknięcie się, ciche, niezauważone,

I zapadnięcie się trzewika w od dawna zapomnianym śniegu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Bardzo jest ciężkie moje serce (My heart is heavy)


Bardzo jest ciężkie moje serce, pieśniami po brzeg wypełnione,

Niczym dojrzały owoc, który obciąża swym brzemieniem gałąź.

Ale nie mogę ofiarować ci żadnej z wypieszczonych pieśni,

Ponieważ szafowanie nimi nigdy do mnie nie należało.


Ale wieczorem, o szarówce, kiedy cokolwiek trudno dostrzec,

Kiedy komary się unoszą nad wodą, co się wlecze w rowie,

Jeżeli jakikolwiek owoc opadnie na wilgotną trawę,

Weź go ostrożnie i go schowaj, wtedy nikt o tym się nie dowie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Zrozumienie (Understanding)


Rozumiem dobrze całą resztę,

Grzebię w ich myśli wielkim złożu

I widzę je jak wodorosty,

Co się unoszą w płytkim morzu.


Jednakże ciebie nie rozumiem,

Twój duch się kryje niczym złoto,

Wiezione na hiszpańskim statku.

Gdy tonął, to się wbiło w błoto.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Wołające wojaki (Meadowlarks)


W srebrzystym blasku po ulewie, która odeszła razem z burzą,

Pod wilgotnymi gałęziami, gdzie bujna zieleń lśni od nowa,

Przez błota brnę i pilnie słucham, jak się wojaki nawołują,

Wolna, samotna i wyniosła jak jakaś księżna czy królowa.


I czego się powinnam lękać w tym całym życiu, jak też w śmierci,

Skoro poznałam te trzy rzeczy: namiętny pocałunek w nocy,

Radość zrodzoną razem z pieśnią, która wysoko w górę leci

I te wojaki, wołające do siebie śpiewem pełnym mocy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Jak jęczmień, który się przygina... (Like Barley Bending)


Jak jęczmień, który się przygina

Na niskich polach blisko brzegu,

Który pod wichru tknięciem śpiewa,

Gdy wieje w nieustannym biegu;


Jak jęczmień, który się przygina

I potem znowu się prostuje,

Ja się podniosę, niezłamana,

Spod jarzma bólu, który czuję.


I ja też bardzo delikatnie

W dzień, w nocy, kiedy sen się prześni,

Przemienię odczuwany smutek

W cudownie melodyjne pieśni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Pieśń poranna (Morning Song)


Diament poranka mnie obudził

Godzinę wcześniej niż potrzeba,

Rano wchłonęło w siebie gwiazdy

I księżyc sam jest w czarze nieba.


Biały księżycu, tak samotny,

Jesteśmy towarzystwa głodni,

Lecz posiadamy świat ogromny.

Tylko samotni są swobodni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Na wydmach (On the Dunes)


Jeżeli kiedyś jeszcze będzie życie, gdy śmierć utraci władzę,

To te brunatne, brudne piaski będą wiedziały wiele o mnie,

A ja powrócę, jednocześnie bardzo zmieniona i niezmienna,

Jak jest niezmienne i zarazem płynne to wielobarwne morze.


Jeśli to życie było skromne, jeśli mnie wzgardą wypełniło,

Wybacz. A ja się wyprostuję, jak się do góry wznosi płomień

W wielkim uspokojeniu śmierci. A jeśli mnie zapragniesz znowu,

Stań na tych wydmach i wypowiedz na głos z uczuciem imię moje.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Cicha bitwa (Silent Battle)

(Ku pamięci J.W.T.Jr.)


On był żołnierzem w takiej walce,

Gdzie nie ma bębnów ani flagi

I bez odgłosów kanonady

Nie zwraca twojej wróg uwagi.


Dzień za dniem, rok za rokiem, wróg ten

Zmuszał go stale do odwrotu

I bohaterskiej jego walce

Bęben nie grał wśród flag łopotu.


W zimowej mgle ponura bitwa

Skończyła się, jak innych wiele,

I w końcu pojął, że odwieczny

Wróg się okazał przyjacielem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Dzień ognia, słońca i upału (Oh, Day of Fire and Sun)


Dzień ognia, słońca i upału,

Czysty jak odsłonięty płomień,

Błękitne morze, niebo, piaski,

Gdzie się imieniem zwracał do mnie.


Śmiech i to uniesienie serca

Sprawiały, że duch gdzieś w przestworzu

Unosił się na swoich skrzydłach,

A dusza nurkowała w morzu.


Dzień ognia, słońca i upału

Jak kryształ, który blaskiem płonie;

Teraz dni wloką się powoli,

Ty już nie wrócisz nigdy do mnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Lilie wodne (Water Lilies)


Jeżeli całkiem zapomniałeś szerokie liście lilii wodnej,

Które unoszą się na ciemnej tafli jeziora w górach starych, 

Jeżeli całkiem zapomniałeś ich mokry, ciężki, senny zapach,

To możesz wrócić i się nie bać, że rzucą tam na ciebie czary.


Ale jeżeli wciąż pamiętasz, to wyjedź z tych stron raz na zawsze,

Gdzieś na równiny i na prerie, gdzie jezior nie ma z ważek rojem,

Bo tam nie można przyjść o zmroku nad staw, gdzie rosną wodne lilie

I cień wysokich gór nie spadnie ciężarem swym na serce twoje.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Szare oczy (Gray eyes)


To było w kwietniu, kiedy po raz pierwszy

Przyszedłeś do mnie, gdzieś w połowie może;

Gdy po raz pierwszy spojrzałam ci w oczy,

To jakbym sobie popatrzyła w morze.


Jesteśmy razem już od czterech kwietni,

Nasze uczucie nas przy sobie więzi,

I wyglądamy wspólnie zielonkawych

Pączków na wielkiej wierzbowej gałęzi.


Lecz zawsze, kiedy tylko się obrócę

I spojrzę w oczu twych ogromne złoże,

To czuję, jakbym sobie popatrzyła

Pierwszy raz na bezkresne, falujące morze.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Skarb (Treasury)


Kiedy usłyszą moje pieśni,

Głęboko westchną i powiedzą:

Ta biedna dusza, tak tęskniła,

Samotnie siedząc gdzieś pod miedzą.


Ale się tego nie dowiedzą,

Że twoja miłość do mnie może

Pewniejsza jest niż wichry wiosny,

Silniejsza niż wzburzone morze.


Jednak ukryta jest przed wzrokiem

Niczym starego skąpca złoto

Gdzieś na odludziu zakopane,

Gdzie nawet wicher nie dba o to.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, To się nie zmieni (It Will Not Change)


To się nie zmieni nigdy, chyba

Nawet po wielu długich latach

I życie nie złamało tego 

Rozstaniem, łzami, smutkiem świata.

Śmierć również tego nie odmieni,

To będzie żyć i dalej wzlatać

W piosenkach, które ci śpiewałam,

Nawet gdy zejdę z tego świata.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Na morzu (At Sea)


Samotna stoję na pokładzie statku, gdy wielki wicher wieje,

A kadłub się unosi, po czym opada w wyrwę w wody zwałach.

Dzika noc wznosi się nade mną, pode mną wrze wód wiecznych obszar,

Burza biczuje mnie batogiem, krzyczę i wołam, mokra cała.  


Ziemia jest zimna i złośliwa, złośnicą jest też toń ogromna;

Czemu wyglądam jakiejś wyspy, żebym wypocząć mogła na niej?

Przecież ja zawsze będę walczyć i umrę pokonana w walce,

Ze strachem w swym strudzonym sercu skrytym głęboko w piersi ranie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Wieczór w Nowym Jorku (Evening: New York)


Błękitny pył wieczoru wzbija się nad mym rozciągniętym miastem,

Nad szarym oceanem domów, wysokich wież i wielkich gmachów,

Gdzie błyszczą oświetlone okna, których są setki i tysiące,

Jak kwiaty, co się pną po ścianach od fundamentów aż do dachów. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)  


Sara Teasdale, Panna (A Maiden)


Och, gdybym tylko była różą, rozkwitłą, welwetową różą,

Co na imponującym pnączu jak wino się do góry wspina,

To weszłabym jak po drabinie, by dostać się do jego okna

I jego pokój bym zmieniła w pałacyk o dwóch oficynach.


A gdyby była drobnym ptaszkiem, który szczebiocze na gałęzi,

To bym od rana do wieczora wyśpiewywała moją miłość,

A on by słuchał jej i słuchał i w końcu by mnie zauważył,

A może nawet odpowiedział, a mnie by się zrobiło miło.


Ponieważ jednak jestem panną, niepokalaną, płochą panną,

To spaceruję sobie, stale wstydliwie opuszczając oczy,

A on nie słyszy moich pieśni i nigdy na nie nie odpowie,

Ani nie dotknie dłonią, ani nie porozplata mi warkoczy.


Ponieważ jestem ciągle panną, mój ukochany się nie dowie,

Że potrafiłabym pokrywać pocałunkami znacznie dłużej

Niż jakakolwiek inna pani jego oczekujące usta

Wargami bardziej gorącymi i czerwonymi niż te róże.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ukryta miłość (Hidden Love)


Miłość, gdy tylko ją poczułam,  ukryłam w głębi mego serca,

I zamiast otwartego ognia śmiech rozpaliłam w moich oczach,

Żeby - jeżeli się spotkamy - nie mógł zobaczyć i rozpoznać

Miłości nieśmiertelnej, która jest taka piękna i urocza.


Ale czasami, kiedy nocą marzy o wielkich, wonnych lasach,

O grubych, rozłożystych dębach i o wyniosłych, smukłych sosnach,

Być może tak się dzieje, bowiem wpełzła do niego moja miłość

I po kryjomu to marzenie na swoim grzbiecie mu przyniosła.


Ale czasami, kiedy jego serce choruje i jest słabe

I całkiem nieoczekiwanie stan jego się na lepsze zmienia,

Być może tak się dzieje, bowiem się tam wśliznęła moja miłość,

Żeby uwolnić jego życie od wszystkich bólów i cierpienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Jeszcze przez chwilę...


Jeszcze przez chwilę, gdy odejdę, żeby już nigdy nie powrócić,

W muzyce przetrwa moje życie, zanim rozproszy się w przestworzu,

Jak wirująca biała piana, która na wodzie się unosi

Po tym, jak fala się obniża i w końcu się zatraca w morzu.


Jeszcze przez chwilę dni i noce będą się palić słabym ogniem

W pieśniach i wierszach, chociaż te ich płomyki staną się znikome,

Żyjąc w tym bladym świetle, które jest tylko echem dawnych blasków,

Zanim zatracą się w nicości, która jest ich rodzinnym domem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Ósma wieczorem (Eight o’clock)


Kolacja będzie punktualnie o piątej, a godzinę później,

O szóstej, na pogodne niebo wzejdzie wieczorna, wielka gwiazda.

Mój ukochany do mnie przyjdzie, kiedy wybije ósma, ale

Do ósmej jeszcze dużo czasu, jeszcze daleka bardzo jazda.


Więc jak przez cały dzień powinnam z moim cierpieniem sobie radzić,

Aż nie popatrzę na cyferblat i nie zobaczę - gdy czas zwleka -

Jak dwie wskazówki się wspinają z wielkim wysiłkiem, krok za krokiem,  

Żeby przybliżyć mi godzinę, na którą niecierpliwie czekam.  

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Moneta (The Coin)


Jak do skarbonki, do mojego skromnego, spokojnego serca

Wrzuciłam drobną, drżącą dłonią małą, mieniącą się monetę,

Której czas nigdy mi nie weźmie i żaden złodziej nie ukradnie,

Jak mógłby ukraść cenny pierścień lub drogą, piękną bransoletę.

Och, przecież ono jest o wiele lepsze niż papierowy pieniądz,

Niż krążek wybijany z kruszcu przez koronowanego króla -

Pilnie strzeżone w głębi serca, jak w starym skarbcu pod stolicą,

Wspomnienie jakiejś pięknej rzeczy, które niezmiennie mnie rozczula.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Noc wiosną (Spring Night)


Park jest po brzegi napełniony spokojną nocą i mgłą mleczną,

Zasłony ponad kulą świata zostały szczelnie zaciągnięte;

Zaspane światła wzdłuż alei, które sprawują wartę wieczną,

Są przygaszone i leniwe, nie świeże, ale raczej śnięte.

Złoto się błyszczą równe szyny długich, bezludnych, pustych ulic,

Złoto się błyszczy gładka tafla w mgłach kąpiącego się jeziora,

Jak ostrza legendarnych mieczy, które mistrzowie dawni kuli,

Błyszczą żarówki w odsłoniętych odbijające się otworach.


Czy nie wystarczy się zanurzyć w osnowę nocy senną, ciemną

Z tym pięknem, które tak się piętrzy, że aż się pieni tu nade mną?

Głosowe struny mnie powinny boleć od pochwalnego tonu,

Kolana mi się zgiąć powinny pod parasolem nieboskłonu.

O piękno, czy ty nie wystarczysz dla mojej jednej, biednej twarzy?

Dlaczego ja o miłość wołam i czekam, aż mi się przydarzy?

Dlaczego młodość i głos śpiewny oddałam żalom z poświeceniem,

Gdy moje oczy winny patrzeć na ten świat cały ze zdziwieniem?


Dlaczego na bok odłożyłam swą dawną, delikatną dumę?

Dlaczego jestem ciągle taka nieusatysfakcjonowana?

Ja, choć to przecież właśnie dla mnie, jedynej wyróżnionej w tłumie,

Zaplata warkocz, przetykając go światłem, ta noc zadumana?

Ja, choć to przecież właśnie dla mnie piękno się wszędzie wokół żarzy

Niczym kadzidło przenikliwe, co tli się w urnach niezliczonych.

O piękno, czy ty nie wystarczysz dla mojej jednej, chciwej twarzy?

Dlaczego ja się wciąż miłości domagam głosem przemęczonym?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Gwiazdy (Stars)


Sama wśród nocy

Na zboczu wzgórza;

W wysmukłych sosen

Woń się zanurzam.


Niebo gwiazd pełne

Nad moją głową;

Widzę biel, czerwień,

Żółć topazową.


W sercach tych setek

Żar wieczny płonie 

I go nie stłumią

Stuleci dłonie.


Przez czaszę nieba

Niczym przez wzgórze

Wloką się wolno,

Mijając burze.


Wiem, że wybrana

Zostałam ja tu,

Żeby być świadkiem

Ich majestatu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Japońskie kadzidło (To Japanese Incense)


Wicher, wiejący nieustatnnie, który porusza dzwon w świątyni,

Jest od nas bardzo oddalony.

Równie daleko są odlane ze spiżu wielkie kadzielnice

Niczym, popiołu pełne, dzwony.


Daleko także są rzeźbione światynne wrota i futryny

Ogromne, złote i czerwone.

Świątynie te są niczym z marzeń, w których Bogowie są od dawna

Starzy zupełnie tak, jak one.


Tymczasem ważki się unoszą nad wodą i irysy kwitną

Ponad wijącym się strumieniem.

Są gdzieś daleko w obcym kraju - krainie świtu i poranka,

Która jest snem, jak i marzeniem.



Tutaj pod obcym i odległym niebem twój oddech się unosi

I wolnym ruchem wzwyż się wspina

Kolumną szarą i subtelną, która pulsuje i faluje 

I się w powietrzu rześkim zgina.


Wspina się, zabierając z sobą zapach sandałowego drzewa,

Całkiem modlitwy pozbawiony,

By doszukiwać się przejawów starożytnego bóstwa Wschodu

W powiewie od zachodniej strony.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Róża i ruta (Roses and Rue)


Dajcie mi białe i czerwone, szeroko rozkwitnięte róże

Weźcie ode mnie też ten wieniec laurowy i go zduście w dłoniach.

Ukoronujcie moją głowę różami, bo nie zniosę dłużej,

Cieżaru wawrzynowych liści na moich utrudzonych skroniach.  


"Przeszliśmy wzdłuż i wszerz zimowe lasy, ukryte w zaspach śniegu

I żadne róże tam nie rosły o kwiatach ciężkich niczym kłosy.

Przynieśliśmy ci tylko małą rutę, rosnącą gdzieś na brzegu,

Żebyś ją mogła sobie wsunąć pomiędzy długie, lśniące włosy." 


W maju róż żadnych nie zrywałam, wolałam wić z wawrzynu wieniec,

I gdy go sobie nałożyłam zawsze do przodu prędko parłam.

Ale gdy wieniec wyrzucono pomiędzy chaszcze i kamienie

Przynoszą mi tę skromną rutę - tymczasem róża jest umarła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Dla małego Davida, na egzemplarzu "Child's Garden of Verses" Stevensona (In David's "Child's Garden Of Verses")


Najdroższe dziecko w całym świecie powinno mieć najdroższe wiersze,

Wszystkie poprawnie napisane, wydrukowane jak należy;

Właśnie dlatego do Davida książeczka mała ta należy. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Piosenka marzyciela (Dream Song)


Wziąłem do ręki grudkę śniegu, kiedy zbliżała się już wiosna,

I ją ścisnąłem z całej siły, sądząc, że właśnie tak wypada.

Ciepło mej dłoni okazało się zgubne dla tej kruchej bryłki; 

Było mi smutno, gdy widziałem, jak się roztapia i rozpada.


Dałem dziewczynie mak czerwony i położyłem go troskliwie

Na jej jak śniegi lodowatej piersi, szeroko rozpostarty.

Lecz maki potrzebują ciepła, a nie lodowatego łoża.  

Płakaliśmy oboje, kiedy kwiat się okazał całkiem martwy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Nocny śpiew w Amalfi (Night Song at Amalfi)


Spytałam gwiaździstego nieba,

Co dać powinnam mej miłości;

Ono odpowiedziało ciszą 

Zupełną tam na wysokości.


Spytałam też mrocznego morza,

Które rybackie kutry gości;

Ono odpowiedziało ciszą 

W swojej ogromnej głębokości


Mogłabym dać mu płacz i smutek,

Śpiew, w którym dźwięczy serca bicie, 

Ale jak mogłabym mu dawać 

Ciszę przez całe długie życie?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Wiosna (Spring)


W Parku Centralnym siedzą sobie kochankowie.

Raz po raz jakaś para wstaje, spaceruje.

Każde z nich myśli, że ich miłość będzie wieczna

I że ich dusze blaskiem swym ukoronuje.


Lecz my jesteśmy mądrzy i trochę cyniczni.

Idziemy dość ostrożnie i z dala od siebie.

A ty mi ciągle płatasz najróżniejsze figle,

Żeby ukryć swe serce i samego siebie.


Daj spokój, już się śmialiśmy wystarczająco;

Mój najdroższy, najgłupszy również przyjacielu.

Dlaczego wiedziesz wojnę zażartą z miłością,

Skoro ją przegrasz, kiedy dotrzemy do celu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Ginewra (Guenevere)


Byłam królową, ale straciłam koronę,

Byłam też żoną, ale złamałam przysięgę,

Byłam kochanką, ale zrujnowałam tego,

Którego tak kochałam i nic nie zostało,

Co jeszcze teraz mogłabym zepsuć i zniszczyć.

Zaledwie miesiąc temu wciąż byłam władczynią,

A kobiety przy drodze stały korowodem

I podnosiły w górę swoje małe dzieci,

Żeby mnie mogły ujrzeć, kiedy wyjeżdżałam

Z bram Kamelotu. One były uśmiechnięte

I cały świat się wtedy radośnie uśmiechał.

A teraz? Jakich kobiet oczy będą jeszcze

Się śmiały do mnie? Nadal jestem piękna,

A jednak jakie dziecko może myśleć o mnie

Jako o rzeczy wielkiej i świętej, zesłanej

Na ziemię z wysokości nieba, lub aniele

Odzianym w gronostaje i złotą tkaninę?

Świat cały mnie opuścił, chociaż się nie różnię

Od dostojnej królowej, którą pokochali.

Jeśli woda, srebrzysta, płynąca potokiem,

Pod kopytami koni wzburzy się na chwilę,

To już za moment znowu staje się spokojna.

A ludzie nabierają ją dłońmi i piją,

Wcale nie obawiając się jakiejś choroby.

Jednak ja, nie wiem czemu w oczach wszystkich ludzi

Jestem napiętnowana za jeden występek.


Byłam kwiatem pośrodku świata pracujących

Ciężko ludzi, a oni, chociaż utrudzeni,

Uśmiechali się, widząc jedną mnie szczęśliwą.

Byli dumni, że mogą mnie witać z ukłonem

I wynosić jak jakąś rzeźbę na piedestał.

Prosili tylko, żebym była bardzo piękna,

Trochę przy tym uprzejma i pięknie ubrana.

I to byłby niewielki powód do pochwały,

Gdybym przez całe życie im się podobała.


Byłam królową, córką czcigodnego króla.

Złota korona nigdy mnie nie przygniatała

Swoim ciężarem, ale była moim prawem

I częścią mnie. Kobiety chyba uważały

Mnie za zbyt dumną, ale mężczyźni uprzejmi

Byli wobec mnie zawsze i mi się kłaniali,

A nawet całowali w rękę. I śledzili,

Gdy wolno przechodziłam tymi krużgankami,

Którymi już nie pójdę nigdy. Co by było,

Gdybym dzisiaj wieczorem weszła do tych komnat?

Strażnicy, pokojówki, a nawet żebracy

Cofnęliby się zaraz na mój widok, a ja,

Ich królowa, po schodach poszłabym samotnie,

Przeszłabym przez tę salę, gdzie ucztuje władca,

Powszechnie wyszydzana i znienawidzona,

I szukałabym sobie schronienia w pokoju,

Lecz mogłabym go znaleźć wyłącznie w mogile.

Posiekane sitowie gniłoby na lśniącej

Podłodze, a w kominku byłyby popioły.


Byłam królową, a ten, który mnie najbardziej

Kochał, wziął mnie do siebie i uczynił wtedy

Kobietą, z którą będzie spędzać dnie i noce.

A teraz mnie pozbawił królewskiej godności

I monarszych zaszczytów raz na zawsze. Oto

Królowa już nie będzie śniła wieczorami

W pełni lata, gdy w ciepłym powietrzu o zmierzchu

Unoszą się uroki - teraz mi się zdaje,

Że żadna noc nie była nigdy tak spokojna,

Łagodnie oświetlona zorzą na zachodzie,

Wypełniona bezruchem i cudowną ciszą.

Nie była taka czysta, podbarwiona światłem.

Drzewa stały dostojnie na bladym tle nieba

Z płonącą jasno lampą Wenus na zachodzie.


Spacerowałam sobie samotnie w ogrodzie

Pośród tysięcy kwiatów, które opuszczały

Kielichy pod ciężarem padającj rosy,

I wszystkie moje myśli już się wyciszały

Przed odpoczynkiem nocnym. Wtedy to na ścieżce,

Zaraz za sobą, blisko, usłyszałam kroki.

Nie sądziłam, że moje serce go rozpozna

Po dźwięku, z jakim stawia stopy, nie wiedziałam,

Że kochałam go nawet wcześniej, nieświadomie.

W piersi poczułam wówczas wielki ból, a ogród

Zakołysał się w oczach - byłam bardzo słaba

A on zaszedł od tyłu, chwycił mnie za ręce,

Które mnie zabolały pod jego dotykiem.

Potem niemal omdlałam, głowa mi opadła

Do tyłu i twarz jego piękną zobaczyłam.


Teraz gorzkie jest wszystko, co było tak słodkie.

Teraz gorzkie jest wszystko, co było tak słodkie.

Wiele ust będzie sączyć tę gorycz, jednakże

Nikt mnie nie pożałuje i się nie zlituje

Na tym, którego miłość tak ubiczowała,

Twardymi rzemieniami bijąc go okrutnie.

(tłum.  Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Świątynia (The Shrine)


Nie ma żadnego Pana w sercu moim,

Pozostawionym cicho jak świątynia,

Gdzie mirt i róża się po ścianach wspina,

A która w miejscu oddalonym stoi.


Nie ma żadnego Boga wykutego

Z marmuru, który przyjąłby łaskawie

Me myśli jak kadzidło w każdej sprawie,

Gdy śnię i płacze bez wsparcia żadnego.


Ale jeżeli zadbam o swój ołtarz

To dnia pewnego, gdy głowę podniosę 

Znad róż, na których rano kładzie rosę,

Zobaczę na nim prawdziwego Boga.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Piosenka (Song)


Kiedy do jego serca, które dla mnie nie będzie nigdy biło,

Z wesołym śpiewem przyjdzie miłość prawdziwa, jakby od niechcenia,

To ja rozpoznam jego radość, wytrwale czerpiąc ją garściami 

Z mego własnego uniesienia. 


I choćby wielkie oceany się rozciągały między nami

To kiedy tylko ich spragnione dłonie ze sobą się spotkają,

To moje serce bardzo szybko się dowie o ich wielkim szczęściu

I zadrży, mocniej uderzając.


A kiedy on w przypływie uczuć pochyli się nad jej ustami,

To moja dusza się zachwyci myślą o takim wielkim pięknie

I im zaśpiewa zaraz jakąś piosenkę skoczną i radosną,

Lecz moje serce zaraz pęknie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Piosenka dla Colina (The Song for Colin)


Kiedy o zmierzchu zaśpiewałam piosenkę dla ukochanego,

Nad widnokręgiem pierwsza gwiazda wieczorna już się zapalała. 

Terence zostawił swoje rymy ostatnie, by mi odpowiedzieć,

I wkrótce jego głos donośny z bardzo daleka usłyszałam.


Pierrot odłożył swoją lutnię, żeby wypłakać się w rękawy,

I, jak to on, pomyślał chwilę i westchnął: ona śpiewa dla mnie.

Tymczasem Colin pod jabłonią spał sobie snem sprawiedliwego

I - nieświadomy - swej uwagi nie zwracał ani trochę na mnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Vox corporis (Vox Corporis)


Kiedy zapada zmierzch, zwierzęta się w gęstym lesie nawołują.

Samiec, znużony samotnością, rykiem samicę swą przyzywa.  

Jak nieuchwytny władca dżungli, niedostrzegalny w drzew gęstwinie,

Mężczyzna swoją towarzyszkę na gody gromkim głosem wzywa.


Kiedy zapada zmierzch, zwierzęta się w gęstym lesie nawołują,

A gdy odnajdą się w półmroku, galopem przez gaj gęsty gnają.

Lecz umysł ludzki jest myśliwym, który niezmiennie trwa na czatach;

On dopilnuje, że się oni nigdy w tym życiu nie spotkają.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Dzike astry (Wild Asters)


Kiedy na wiosnę pytałam stokrotek,

Czy prawdę mi ich słowa przekazały, 

To te malutkie, miłe, mądre kwiatki

Zawsze wiedziały.


Nastała jesień, pola są brązowe

I liść ostatni trzyma się na drzewie.

Z tych wszystkich głupich, nieużytych astrów.

Żaden nic nie wie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Rosa (Dew)


Marzyłam, że jest mój, marzyłam, że mi już zawsze będzie wierny,

Liczyłam, że mi tylko prawdę mówi swym pięknym, miłym głosem.

A wszystkie najdrobniejsze słowa, które nade mną wypowiadał,

Zachowywałam tak, jak liście róż zachowują krople rosy.


O, mała i spragniona różo, o małe i spragnione serce,

Pomyślcie i powiedzcie teraz, gdy nam ze sobą przyszło gadać,

Czy też możecie liczyć na to, żeby uchwycić i utrzymać

Ów udział, który zwykle setkom pięknych, dorodnych róż przypada.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, W nocy (At Night)


Miłość mi powiedziała: Teraz leż nieruchomo i myśl o mnie.

Sen mi powiedział: Trzymaj oczy zamknięte do białego rana.

Ale marzenia nadciągnęły i podzieliły się z uśmiechem

Z miłością i snem możliwością czuwania i zarazem spania.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Central Park o zmierzchu (Central park at Dusk)


Budynki, które się unoszą nad bezlistnymi już drzewami

Jak średniowieczne zamki w baśniach czytanych dawno wyglądają,

Gdy - aby pracowicie wplatać w osnowę zmierzchu nici blasku -

Jedna po drugiej żółtym światłem w parku się lampy zapalają. 


Nie ma żadnego liścia, pączka, wszędzie panuje wielki spokój

I w tym półmroku i półświetle nigdzie nie słychać słów radosnych.

Cicho, tak cicho jak kobieta czeka cierpliwie na swą miłość,

Świat oczekuje z ogniem w oku nadejścia upragnionej wiosny. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Noc w zimie (A Winter Night)


Na szybie okna w mym pokoju mróz pozostawił lśniące gwiazdy,

Tej nocy świat jest bardzo gorzki, na zewnątrz zimno w uszy piecze.

Ogromny księżyc jest okrutny i łypie otworzonym okiem,

A wiatr zacina porywami, siekąc jak obosiecznym mieczem. 


Zmiłuj się, Boże, nad biednymi, nad bezdomnymi żebrakami,

Którzy się snują po ulicach obdartą odrzucaną zgrają,

Zmiłuj się, Boże, nad wszystkimi zapomnianymi nędzarzami,

Kiedy się snują pod lampami, które śnieg świeży oświecają.


Mój mały pokój przypomina kęs czerwca, jeszcze gorącego,

Ogrodzonego od ulicy, zasłoniętego kotarami,

Ale za oknem, jak bezdomne, pod domem porzucone dziecko,

Moje strwożone, drżące serce na mrozie się zalewa łzami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Modrosójka błękitna dostrzeżona w zimie (A Winter Bluejay)


Krusząc się nam pod podeszwami, śnieg szeptem wciskał się do uszu,

A kiedy szliśmy brukowaną alejką przez park zasypany,

Na wielkich zwałach białej masy skocznie tańczyły nasze cienie,

Bajeczne i błękitnoblade.

Pod drugiej stronie okrągłego stawu, skutego teraz lodem, 

Poruszający się na łyżwach wesoło chłopcy i dziewczęta

Przelatywali szybkim rytmem to w tę, to znowu w tamtą stronę

I zygzakami i zwrotami sieć niewidzialną związywali.

A ziemia w wielkim uniesieniu

Piła srebrzyste strugi światła.

Zaś młodzi w wielkim uniesieniu 

Winem szybkości i swobody się upajali podczas jazdy.

A my się śmialiśmy beztrosko w tym niezwyczajnym uniesieniu.

I piliśmy obficie słodkie wino miłości i radości.

Czy więc muzyka naszych uczuć brzmiała nutami najwyższymi?

Nie, w żadnym razie.

Bo wtedy właśnie popatrzyłeś do góry, na koronę drzewa

I powiedziałeś do mnie: Popatrz!

A tam na czarnej i pokrytej wciąż sypiącymi się płatkami 

Świeżego śniegu, odsłoniętej gałęzi wysokiego klonu

Wesoła i nieprzejmująca się nami wcale modrosójka

Rozcapierzyła sobie piórka niczym pióropusz na szyszaku.

I kto wyrazić może lepiej całą paletę naszych uczuć 

Albo wyznaczyć grubą kreską granice piękna i radości?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Czerwone klony (Red Maples)


W ostatnim roku dowiedziałam się, jak niewielu w sumie mężczyzn

Zdobyło moje zaufanie i nie straciło go przez chwilę,

I zobaczyłam przyjaciela, którego kiedyś pokochałam,

Przez śmierć ściętego jak pień drzewa i się walającego w pyle.

I lęki, których nigdy wcześniej nie doświadczałam ani trochę,

Zaczęły tłumnie mnie nachodzić i do drzwi stukać albo dzwonić.

Nie będę trzymać się nadziei - rzekłam - na małym poprzestanę, 

Po czym dodałam: Nie ma szczęścia, a więc nie warto za nim gonić.


W końcu dorosłam i dojrzałam, ale jak mogę ukryć teraz

Połysk gałęzi młodej wierzby i jak zatrzymać na tym świecie

Wilgoć i ciepło, szum wesoły i zapach kwietniowego deszczu?

Jak mogę wbrew oczywistości udawać, że jest ciągle kwiecień? 

Gdy klony stoją całe w ogniu, co mogłabym powiedzieć temu

Staremu pożądaniu, które doprowadzało mnie do drżenia?

Co mogę począć z tą radością, która ponownie mnie wypełnia

Gdy wiem i jestem tego pewna, że narodziła się z cierpienia?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Samotna (Alone)


Jestem całkiem samotna, chociaż mocno kocham,

I mimo przeciwności odbieram i daję,

I nawet mimo całej twojej subtelności

Wciąż niezadowolona z życia pozostaję.


Jestem całkiem samotna, chociaż teraz stoję

Na najwyższym wierzchołku znużonego świata.

Dokoła mnie się ściele śnieg prószący z nieba,

A nade mną bezkresna przestrzeń trwa na czatach.


Stoję z dala od ziemi i z dala od nieba 

I tylko z mojej własnej duszy wielką dumą,

By się odizolować od spokoju ludzi,

Którzy nie są samotni, choć każdy z nich umarł.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Trevor Teasdale, Niezwyczajne zwycięstwo


Aż do tej chwili, do tej chwili, kiedy straciłam już nadzieję, 

Aż do tej bardzo dziwnej chwili po niezwyczajnym tym zwycięstwie.

Przyszłam zobaczyć cię wśród żywych, a nie poległych podczas bitwy,

Zobaczyć cię za moją sprawą zupełnie zadowolonego,

Zobaczyć cię rannego, jednak nie aż tak ciężko, jak ja byłam,

Jak ja się poruszającego po tym ponurym, podłym polu.

Usłyszeć po skończonej bitwie twój głos pogodnie podniesiony

Nad poległymi, podobnymi do ciebie jej uczestnikami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Trevor Teasdale, Zmierzch w lutym


Stałam u stóp wielkiego wzgórza,

Gładkiego od świeżego śniegu,

A jedna gwiazda spoglądała

Spoza zimnego chmury brzegu.


Przy mnie nikogo tam nie było,

Kto mógłby widzieć, co widziałam.

Stojąc, śledziłam ową gwiazdę,

Póki mnie ona oglądała.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2016)


Sara Trevor Teasdale, Pocałunek (The Kiss)


Pragnęłam, by mnie pocałował,

I on mnie pocałował w usta.

Lecz teraz jestem jak ptak słaby,

Któremu wzlecieć się nie uda.


Bo chociaż wiem, że on mnie kocha,

To nadal jestem pełna drżenia.

Ten pocałunek nie był wcale

Piękny, jak wcześniej w mych marzeniach.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2016)


Sara Teasdale, Nadmorski piasek


I.    Światło księżyca (Moonlight)


Nie, to mnie nie zaboli, gdy się zestarzeję;

Nadbiegający przypływ, w którym księżyc płonął,

Mnie nie ukąsi niczym srebrny wąż.  Udręka

Lat płynących mnie smuci, przeszywa mi łono;

Szczęśliwe jest to serce, które wcześniej pęka.


Serce prosi o więcej niż życie dać może;

Poznasz tę jedną prawdę, a wszystko zrozumiesz;

Falę za falą na brzeg wciąż posyła morze,

Lecz ulotnego piękna zatrzymać nie umiesz.

I to mnie nie zaboli, gdy się zestarzeję.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2016)


Sara Trevor Teasdale, Nadejdą miękkie, ciepłe deszcze... (There Will Come Soft Rains)


Nadejdą miękkie, ciepłe deszcze, czuć będzie po nich zapach ziemi,

Jaskółki będą kołowały, szeleszcząc skrzydełkami cieni.

Żaby w kałużach godzinami będą śpiewały przez noc całą,

A każde drzewo dzikiej śliwki w białej koronie będzie stało.

Drozdy, w ogniste kamizelki odziane, w dzień, bo to ich rola,

Będą piskliwym głosem śpiewać na drucie, co rozdziela pola.

O wojnie nikt nie będzie wiedział, uwagi nikt nie będzie zwracał,

Kiedy się zacznie, albo kiedy zakończy się wojenna praca.

Żadne ze stworzeń się nie będzie zastanawiało, ptak czy drzewa,

Czy ludzkość całkiem przeminęła, wciąż będą rosnąć, albo śpiewać.

A sama Wiosna, gdy się zbudzi w poranka świeżej, jasnej bieli,

Nie będzie się przejmować wcale tym, żeśmy wszyscy przeminęli.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


Sara Teasdale, Kwiecień (April)


Dachy błyszczące są po deszczu,

Wróble ćwierkają sobie w locie;

Z gracją, spychane wiatrem kwietnia,

Obłoków suną niebem krocie.


Podwórze puste i brązowe

Jest wokół bezlistnego drzewa –

Nie czułabym nadejścia wiosny,

Gdyby jej głos we mnie nie śpiewał.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2016)


Sara Trevor Teasdale, Nocą (At Night)


Jesteśmy teraz osobno. Miasto pomiędzy nami

Ucisza siebie, bo północ obciąża mu powieki,

Ruch na ulicach ustał, samochody są puste,

Rozdziela nas pięć przecznic, na które księżyc świeci.


Czy śpisz, czy też bezsennie leżysz, ukochany?

Otwórz sny na moją miłość, a serce na moje słowa.

Posyłam ci moje myśli, aż wypełnią powietrze;

Jak stada dzikich ptaków lecą pod twoje okna.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Rozległe wzgórze (The Long Hill)


Najwidoczniej minęłam już wierzchołek wzgórza

I teraz idę na dół po stopniach tej skały;

To trochę dziwne minąć szczyt, nie wiedząc o tym,

Ale jeżyny mojej sukni się czepiały.


Całe rano myślałam, jak to będzie dumnie

Stanąć sobie na szczycie jak jakaś królowa

I oglądać widoki, otoczona wiatrem

I słońcem, ale we mgle wszystko mi się chowa.


A szczyt był chyba wtedy, gdy szłam bitą drogą

I gdy jeżyny mojej sukni się czepiły,

Lecz teraz już nie warto myśleć o powrocie,

Reszta drogi to będzie schodzenie bez siły.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Dzisiejszy wieczór (To-Night)


Półksiężyc jest błyszczącym kwiatem, wygiętym ze złotego drutu,

A niebo jest spokojne, ciemnogranatowe;  

Półksiężyc został wykonany, żeby go niebo mogło trzymać,

A ja stworzona jestem, żeby służyć tobie.


Półksiężyc jest błyszczącym kwiatem, który wyrasta bez łodygi,

Cały firmament też jest światłem rozpalony.

Gdy dla nich dwojga cała wieczność została zaprojektowana,

Dzisiejszy wieczór dla nas został urządzony.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Cztery wichry  (Four Winds)


Wichry wiejące ponad ziemią, wy wiecie, jak się sprawy mają:  

Widziałyście, jak wiele razy biedne dziewczęta umierają;

Powiedzcie mi - niech każdy będzie w szczerości swojej miłosierny -

Co ja powinnam teraz robić, żeby kochanek był mi wierny.

Wtedy powiedział pierwszy wicher, który z południa się wywodził:

Nigdy go w usta nie pocałuj, niech przez to smutny zawsze chodzi.

Potem przemówił drugi wicher, co wiał z zachodu z wielką siłą:

Zrań mocno serce w jego piersi, żeby bolało i krwawiło.

Potem powiedział trzeci wicher, który łagodnie wiał ze wschodu:

Z przyjęcia, kiedy będzie głodny, wyrzuć go prosto do ogrodu.

W końcu przemówił czwarty wicher, który gwałtownie wiał z północy:

Wepchnij go siłą w środek burzy śnieżnej, co sroży się wśród nocy,

Kiedy ty będziesz wobec niego zawsze o wiele okrutniejsza

Niż on sam wobec ciebie, wtedy miłość okaże się mocniejsza. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Spotkanie (The Meeting)


Taka szczęśliwa teraz jestem, taka szczęśliwa jestem teraz,

Ponieważ dzisiaj zobaczyłam ukochanego na ulicy:

Szedł, przeciskając się przez gęsty tłum przechodzący po chodniku,

Mijał kobiety roześmiane, jakby się nie przejmował niczym.

Uśmiechnął się i podszedł do mnie, po czym przemówił w kilku słowach,

Bardzo uprzejmie się pożegnał i zniknął wśród przechodniów licznych.


Serce podeszło mi do gardła z wielkiego szczęścia i zdziwienia,

Stałam jak posąg i nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa;

Serce zaczęło mi łomotać tak bardzo głośno i gwałtownie,

Że nie mógł nie usłyszeć tego, zaczęła mnie zawodzić głowa.

A kiedy odszedł pewnym krokiem, zaczęłam trząść się jak ptaszyna,

Która, trzymając się gałązki, w zaroślach się przed światem chowa.


I zapragnęłam wtedy stać się dziewczyną w bujny krzew zmienioną,

Przy mocno uczęszczanej drodze wrośniętą w ziemię korzeniami,

Bo wtedy mogłabym codziennie go widzieć, jak przechodzi obok

I - kwitnąc z całej siły - ciągle obdarowywać go kwiatami.

Jakże pragnęłam być dziewczyną w piękny, zielony krzew zmienioną

Przy mocno uczęszczanej drodze wrośniętą w ziemię korzeniami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Kochałam te godziny... (I Have Loved Hours at Sea)


Kochałam te godziny, kiedy po plaży mogłam spacerować,

I szare, odrapane miasta, kwiat, który w siebie zmienia glinę,

Muzykę i pisanie wiersza, który cudowną moc posiadał

I kiedy tylko się narodził, dawał mi niebo przez godzinę;


Kochałam również pierwsze gwiazdy nad wielkim, zaśnieżonym wzgórzem,

Przyjazne głosy obcych ludzi pełne mądrości, na gór zboczach,

I to spojrzenie ukrywane, pełne oddania i miłości,  

Odnalezione kiedyś w końcu w przypadkiem napotkanych oczach.


Kochałam innych bardzo mocno i mocno byłam też kochana -

Och, kiedy płomień mojej duszy przygaśnie i wiać zacznie chłodem,

Proszę, zostawcie mnie zupełnie samą w ciemności i spokoju.

Będę zmęczona, lecz radośna, że teraz wreszcie mogę odejść.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Spojrzenie (The Look)


Strephon mnie pocałował, kiedy była wiosna,

Robin mnie pocałował, gdy jesień nastała,

Tymczasem Colin tylko patrzył długo na mnie

I mnie nie pocałował, choć na to czekałam.


Pocałunek Strephona zagubił się w żartach,

Pocałunek Robina zgubił się w zabawie,

Ale ten pocałunek w spojrzeniu Colina

Dniem i nocą mnie ściga w każdej mojej sprawie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Dar (The Gift)


Co ja ci mogę ofiarować, mój panie, mój kochany panie,

Który mi dałeś świat od siebie i wszystkie jego cenne złoża,

Który mi światło pokazałeś i radość, która kryje każdy

Dziki zakątek słodkiej ziemi i niestrudzone fale morza?  


To wszystko, co ja tu posiadam, wcześniej od ciebie było darem,

Jeżeli ja ci dam to teraz, uznasz, że było używane.

I wkrótce zmęczy się twa dusza życiem spędzanym nieustannie

Przed lustrem, które było zawsze przez dłonie me podtrzymywane.


Co ja ci mogę ofiarować, mój panie, mój kochany panie?

Dar chyba od którego pęka serce bijące w piersi mojej:

Sprawię, że rano się obudzisz samotnie i odkryjesz prawdę,

Że poszłam swoją własną drogą, obdarowując cię spokojem. 

 (tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Po tym, jak miłość się skończyła (After Love)


Magia pomiędzy nami prysła; nie ma jej, kiedy się widzimy.

Jak całkiem obcy sobie ludzie teraz zwracamy się do siebie,

Ty już nie czynisz dla mnie żadnych niezwykłych i cudownych rzeczy,

A ja tak samo nie potrafię znaleźć cudownych słów dla ciebie.


Ty kiedyś byłeś dla mnie wichrem, a ja dla ciebie morzem byłam -

Nie pozostało między nami nic z tej ogromnej dawnej chwały,

Stałam się nieruchoma niczym kałuża na piaszczystej plaży,

Która nie uczestniczy więcej w pochodzie fal po wierzchu białych.


Chociaż kałuża jest bezpieczna od sztormu, który wstrząsa morzem,

I nie doznaje poruszenia, gdy przypływ pcha potężne fale,

To jest o wiele bardziej gorzka od morskiej soli niż ocean

I dobrze wie, że ta jej cecha będzie się pogłębiała dalej.

 (tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Sto krótkich pieśni ułożyłam (The Song Maker)


Sto krótkich pieśni ułożyłam, co o miłości wam mówiły,

O przyjemnościach z niej płynących i z niej biorącym się cierpieniu.

Potem beztrosko je śpiewałam, bo rzeczy te mi obce były

I kryły się przede mną w cieniu.


Głuchą i całkiem niewidomą tkaczką przez długie lata byłam;

I cud był dla mnie uczyniony, bo słuch mi wrócił i przejrzałam.

Jednakże dawną umiejętność słów układania utraciłam,

Odkąd zewnętrzny świat ujrzałam.


Kiedy siedziałam i śpiewałam - och, jak niezwykła to rzecz była -

Miłość, mijając mnie, dotknęła mojego nieczułego czoła,

A ja, co tyle pięknych pieśni o jej dotyku ułożyłam,

Przez nią się stałam niema zgoła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Do kogoś, kto jest daleko (To One Away)


Krzyk usłyszałam w środku nocy,

Tysiąc mil przebył lotem w zimie;

Był szybki niczym błyskawica,

Niósł moje imię, moje imię.


To był twój głos, gdy się zbudziłeś

Jakimś złym przerażony snem;

A ja odpowiedziałam zaraz,

Wiem, że mnie kochasz, dobrze wiem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Alchemia (Alchemy)


Unoszę w górę moje serce jak wiosna, gdy unosi dłonią

Małej stokrotki żółtą główkę, by się napiła kropli deszczu;

Pięknym naczyniem będzie również z pewnością moje biedne serce,

Choć wiele bólu i cierpienia chyba mu przyjdzie przyjąć jeszcze.


Bo ja nauczę się od kwiatów i małych liści na gałązkach,

Które nadają barwę każdej kropli, chwytając je z ochotą,

Jak czysto czarodziejską mocą przemieniać martwe wino smutku

W żywe, błyszczące pięknie złoto.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Radość (Joy)


Stałam się dzisiaj jakaś dziwna i bardzo dzika, pragnę śpiewać

I będę śpiewać wszystkim drzewom i wszystkim gwiazdom na niebiosach.

Kocham i on mnie kocha. Skoro mężczyzna mój należy do mnie,

To mogę umrzeć, mogę odejść, nie myśląc już o wspólnych losach.


Na moich smukłych nogach noszę sandały z wichru i płomienia,

Ogień się pali w moim sercu i nadmiar pieśni czuję w sobie,

Swobodnie mogę pójść po trawie albo na gwiezdne drogi wkroczyć,

I teraz wreszcie wiem, że żyję i wiem, że - żyjąc - dobrze robię.  

 (tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Głęboko w nocy (Deep in the Night)


Głęboko w nocy usłyszałam nad głową głośny krzyk jaskółki,

Która krążyła pod gwiazdami, krążyła sobie i krążyła.

Ostre jak ból przeszywający było żałosne jej wezwanie,

Żebym za tobą, nie zwlekając, na koniec świata pośpieszyła.


Miłość drzemiąca w moim sercu podobna jest do tego krzyku,

Do jaskółczego nalegania, utraconego w szybkim locie.

Szukam cię, szukam niestrudzenie i nie znajduję ukojenia,

Chociaż nad moją głową stale gwiazd migoczących błyszczą krocie. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Pokój (Peace)


Pokój wypełnił mnie jak przypływ, który dostaje się na plażę

I tam w niewielkich zagłębieniach tworzy sadzawki i jeziora.

On mnie wypełnił całkowicie i odtąd będzie mój na zawsze,

Nie cofnie się i nie opuści mnie jak do morza lgnąca woda.


Taką sadzawką właśnie jestem, błękitną, o powierzchni gładkiej,

Która odnosi się z szacunkiem wobec wielkiego nieboskłonu.

Moje nadzieje dosięgały sklepienia wysokiego nieba,

Ale się wypełniły w tobie, bo tylko ty mi możesz pomóc.


Taką sadzawką właśnie jestem, lśniącą jak roztopione złoto,

Gdy zachód słońca się zapala i po niedługim czasie gaśnie,

A ty, mój ukochany, jesteś nabierającym barwy niebiem,

Podaj mi, proszę, swoje jasne gwiazdy do ręki, zanim zaśniesz.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Będę zupełnie obojętna (I Shall Not Care)


Gdy umrę i gdy będę stygła, a czuwający przy mnie kwiecień

Będzie nade mną suszyć swoje długie, od mżawki mokre włosy,

Nawet jeżeli się pochylisz nad łóżkiem i zapłaczesz gorzko,

Będę zupełnie obojętna na twe samotne dalsze losy.


Wreszcie odnajdę w sobie spokój, jakim się cieszą wszystkie liście,

Gdy deszcz wygina ich gałązki zdecydowanym jednym gestem

I będę wtedy bardziej cicha i chyba znacznie bardziej zimna,

I jeszcze bardziej obojętna dla ciebie niż ty dla mnie jesteś.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Po rozstaniu (After Parting)


Jak rolnik rozrzuciłam ziarna miłości mojej wokół siebie

I teraz on, gdzie by nie stanął, odnajdzie je przy sobie wszędzie.

Ona obudzi go oddechem, gdy będzie spał na swoim łóżku,

Ona oplecie go pędami, gdy się w powietrzu krzewić będzie.


Cieniem pokryłam jego oczy i otoczyłam go dokoła,

Po czym wzrok jego uskrzydliłam nieustającym pożądaniem,

Niechże dla niego odtąd będzie w dzień słupem dymu aż do nieba,

A kiedy tylko zmrok zapadnie, kolumną ognia niech się stanie. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  

 

Sara Teasdale, Zmrok (Dusk)


Dostojna w swej doskonałości tragedia dnia po wszystkich aktach

Gdy zapadł zmrok, dotarła wreszcie do wyczekiwanego końca;

Niewinna w swojej ślubnej bieli gwiazda wieczorna za horyzont

Zaszła i wielki rudy księżyc wytoczył się na trasę słońca.  

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Lot jaskółki (Swallow's Flight)


Uwielbiam tę godzinę wiatru i światła pośród dni samotnych,

Uwielbiam twarze obcych ludzi i ich wpatrzone we mnie oczy,

Uwielbiam mojej niespokojnej duszy bieg kręty i powrotny,

Niczym jaskółki pod wieczornym niebem lot szybki i uroczy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Krzyk (A Cry)


Och, tu są moje oczy, w których odbicie swoje ujrzeć może,

I obie ręce, w których radość jego otwartym rękom niosę.

Niestety, dla ukochanego ja - i nic na to nie pomoże -

Mogę być tylko pustym głosem.


Och, tu są moje piersi, które mogą podtrzymać jego głowę,

Usta, na których jego usta subtelnym kładą się dotykiem -

Niestety, póki jestem żywa, gdy tylko rozpoczynam mowę,

Mogę być tylko pustym krzykiem. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Sny (Dreams)


Oddałam teraz moje życie całkiem innemu kochankowi,

Oddałam jemu moją miłość, wszystko, co tylko posiadałam.

Jednakże nad nowymi snami się wciąż unosi moja przeszłość,

Ze snu już zawsze owa przeszłość ku sobie będzie mnie wzywała.


Zrywam się ze snu z wielkim drżeniem, kiedy na mojej odsłoniętej

Piersi odczuwam pocałunek ciepły, którego tak się wstydzę,

A przy mym łóżku stale czuwa ten, który mi go ofiarował,

Wiem, że on stoi tam niezmiennie w mroku, jakkolwiek go nie widzę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Piosenka (Song)


Kochaj mnie, proszę, całym sercem, tylko tak pragnę być kochana,

Albo nie dawaj mi miłości wcale, gdy kochać jest niezdolna.

Ponieważ połowiczna miłość jest podłą i mi obcą rzeczą,

Nie jest związana wprawdzie ciasno, ale i nie jest całkiem wolna.


Kochać mnie powinienieś mocno, kochać mnie powinienieś całą,

Duszę i ciało powinieneś pokochać, wiążąc się z osobą,

Inaczej znajdę sobie jakąś nową i znacznie lepszą miłość

I się pożegnam raz na zawsze z twoja miłością, jak też z tobą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Wystarczy (Enough)


Wystarczy mi, że będę mogła z nim za dnia chodzić ręka w rękę,

Swobodnie sobie spacerować po ziemi jasno oświetlonej;

Wystarczy mi, że ponad nami, kiedy pójdziemy podczas nocy,

Wielkie sklepienie się podniesie, gwiazd tysiącami rozpalone.


Jest mi zupełnie obojętne, czy ujmę wolny wiatr w okowy,

Albo czy falujące morze umieszczę w oku czy obejmie.

Wystarczy mi, że będę mogła poczuć na sobie jego miłość,

Która otoczy mnie dokoła, niczym muzyka mnie obejmie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, In memoriam F.O.S. (In memoriam F.O.S.)


Udałeś się na długą, ale ślicznie ścielącą się wyprawę,

Bo wszystkie gwiazdy rozpalone jak gorejące krople rosy

Świeżymi są i świecącymi śladami, niczym trop na śniegu,

Dusz śmiałych, które się unoszą z poziomu gruntu pod niebiosy.

 

Och, skoro żyłeś tu na ziemi taki szczęśliwy, taki miły,

Jak to możliwe, że się nagle stałeś na drogach nieba gońcem,

Wolnym od ograniczeń ciała, poruszającym się swobodnie

Daleko poza miejsce, w którym się narodziło nasze słońce. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)  


Sara Teasdale, Dług (Debt)


Co ja ci jeszcze jestem winna,

Choć mnie kochałeś przez czas długi,

Nie dałeś mi wszak skrzydeł, ani

Pieśni, bym miała jakieś długi.


Lecz temu, kogo pokochałam,

A który mnie nie kochał wcale,

Otwieram furtkę w murze nieba,

By mógł przejść przez nią i pójść dalej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Noc w Arizonie (Night in Arizona)


Księżyc jest rozżarzoną bryłką węgla leżącą w palenisku,

Która powoli się dopala i w mroku świeci na czerwono.

Na wzgórzach, które się rozsiadły dokoła, w swoim legowisku

Wyją kojoty, a wysoko na niebie gwiazdy sobie płoną.


Te gwiazdy wielkie są i ciężkie, za ciężkie dla kopuły nieba,

Która pod ich ogromną masą może załamać się z łoskotem.

Co, jeśli gwiazdy się oberwą, by ziemię zmiażdżyć i pogrzebać

Rozciągającą się pustynię pod swoim rozpalonym złotem.


Nie świecą żadne inne światła nad tym okropnym bałaganem,

Wiatr wieje dziko i ze wszystkich stron atakuje nas zdradziecko.

Stoję przy wielkim, ciemnym oknie, spoglądam na to, co nieznane,

I przy tym głośno sobie płaczę, łkam niczym przestraszone dziecko.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Nie jestem tylko twoją rzeczą (I Am Not Yours)


Nie jestem tylko twoją rzeczą i się nie zatraciłam w tobie,

Nie zatraciłam się, jakkolwiek tęskniłam, żeby się zatracić

Jak świeca, której światło ginie, kiedy w południe świeci sobie,

Jak świeży płatek śniegu, który śmiercią upadek w morze płaci.


Ty kochasz mnie, a ja niezmiennie znajduję ciebie jako duszę

Błyszczącą pięknie i jaskrawo, kiedy ty do mnie znów powracasz.

Jednakże jestem taką damą, która w powodzi różnych wzruszeń

Pragnie zupełnie się zatracić, jak światło w świetle się zatraca.


Och, pogrąż mnie w miłości swojej głębokiej, wyłącz zmysły moje,

Pozostaw mnie zupełnie głuchą i całkowicie niewidomą,

Zetnij z nóg uderzeniem burzy twych uczuć, kiedy jeszcze stoję -

Jak świeczka wichrem ogarnięta - swych sił ostatkiem nieruchomo.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Dary (Gifts)


Pierwszej miłości mojej śmiech oddałam,

Drugiej miłości dałam łzy wylane,

Trzeciej miłości ciszę oddawałam

Przez wszystkie lata razem przeżywane.


W zamian mi pierwsza śpiew ofiarowała,

Druga mi dała oczy do patrzenia,

Ale dopiero trzecia moja miłość

Dała mi wreszcie duszę do istnienia.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Rzeka (The River)


Przybyłam ze słonecznych dolin, szukając otwartego morza,

Śpiesząc się w stronę jego wielkiej toni zupełnie nieprzytomnie,

Ponieważ wydawało mi się, że na ogromnych wód obszarach

Mój spokój, który mnie opuścił, powróci niczym fala do mnie.


Przybyłam wreszcie, utrudzona, na brzeg wielkiego oceanu

I okazało się, że jest on dziki i czarny niczym smoła,

I wtedy głośno zawołałam do znanych mi bezwietrznych dolin:

Pomóżcie mi do domu wrócić, bo sama temu nie podołam.


Ale spragniony przypływ wtedy wdarł się głęboko w moje ujście

I jego wielkie, słone fale mej słodkiej wody się napiły;

I ja, co byłam przedtem czysta jak deszcz wiosenny, wnet się stałam

Gorzka jak toń wielkiego morza, słona jak twardej soli bryły.  

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Zmierzch (Twilight)


Po marzycielsku po mym dachu

Deszcz dudni i po blasze spływa,

Za oknem na samotnym drzewie

Ptak wzywa, wzywa, wzywa.


Powoli noc ponurą ziemię

Skrzydłami niczym ptak okrywa,

A moje serce jak ten smutny

Ptak wzywa, wzywa, wzywa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Wiatr (The Wind)


Wiatr wielki wieje, wiecznie wieje, owiewa moją małą duszę,

Słyszę jak wyje i zawodzi przez wiele godzin w mroku nocy.

Czy nie jest mi pisany pokój podczas pobytu na tej ziemi,

Jeżeli nie udzielisz mi pomocy?


Niestety, ten wiejący wiecznie wicher uczynił mnie mądrzejszą,

Kiedy owiewał moją nagą duszę strumieniem wielkiej mocy

I wiem, że nie jest mi pisany pokój dopóki trwam na tej ziemi,

I ty też nie udzielisz mi pomocy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Ale nie mnie


Ta noc kwietniowa, tak pogodna, jest taka słodka i spokojna,

Na każdym drzewie kwitną kwiaty, gdy świat jest pogrążony w śnie.

Pokój podchodzi na paluszkach, żeby je sobą obdarować -  

Ale nie mnie.


Mój pokój ciągle się ukrywa w jego potężnej, pięknej piersi,

Do której ja nie wejdę nigdy, nawet w najcudowniejszym śnie

Miłość odwiedza wszystkich innych i sobą wszystkich ich obdarza -

Ale nie mnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Umarła miłość (Dead Love)


Bóg mi pozwolił słuchać brzmienia twego głosu

I spoglądać na ciebie, niedaleko stojąc.

A potem mi odebrał ten głos silną ręką

I zarzucił zasłonę ciemną na twarz twoją.


Bóg mi pozwolił patrzeć tobie prosto w oczy

I dotknąć twojej dłoni i doświadczyć drżenia,

A potem pozostawił mnie zupełnie samą,

Natomiast ciebie zabrał do Kraju Milczenia.


Nie umiem nawet płakać, nie umiem się modlić,

Moje serce się stało ciche jak u damy,

I tylko chłodno patrzę, jak Bóg daje miłość,

A potem kochających pozostawia samych. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020) 


Sara Teasdale, Niedaleko Gibraltaru


Poza sennymi pagórkami Hiszpanii płyniemy koło Gibraltaru

I w lekkiej żółtej mgle zachodzi słońce do tego czasu czyste.

Niebo jest świeże od wilgoci, a oprószone rosą gwiazdy

Unoszą się nad taflą morza jak nad ogromnym ametystem.


Tymczasem w oddalonym mieście, w którym mój ukochany mieszka, 

Samo południe obnażone niebo otwartym ogniem znaczy.

Dla niego to jest wielkie szczęście niezmąconego niczym światła,

A dla mnie delikatny dotyk długich i drżących rąk rozpaczy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Błędy


Przyszli raz do mnie obcy ludzie, by twoje błędy mi przedstawić,

Wyliczyć je co do jednego i każdy nazwać po imieniu.

A ja się śmiałam, głośno śmiałam, chociaż mi chcieli przykrość sprawić,

Bowiem wiedziałam o nich wszystkich, o każdym twoim przewinieniu.

A oni wszyscy byli ślepi, zupełnie ślepi w swej pogardzie

I nie widzieli, że z powodu błędów cię kocham jeszcze bardziej. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Piosenka z Capri (Song at Capri)


Gdy piękno staje się tak wielkie, że jest zbyt trudne do zniesienia,

Jak ja odnajdę ulgę w bólu, który mnie nieustannie nęka.

Ponieważ piękno znacznie bardziej niż gorycz myśli mi ocienia

I sprawia, że mi serce pęka. 


A teraz, gdy spoglądam sobie na wielkie, rozmarzone morze

Z niezliczonymi wysepkami niczym kwiatami w mojej dłoni,

Na całym świecie jest głos jeden, który mi ulgę przynieść może

I przed zwątpieniem mnie ochronić.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Stresa


Księżyc z wysokich wzgórz wyrasta

Ogromnym żółtym kwiatem.

Jezioro to jest rozmarzona panna,

Która z nim pragnie ukryć się przed światem.


Piękno wypełnia moje serce,

Które nie może już wytrzymać,

Ponieważ jest go pełne aż po brzegi

Jak to jezioro, gdzie woda się wzdyma.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Maj (May)


Wiatr bezlitośnie szarpie bzów krzewami,

A nowe liście śmieją się do słońca.

Płatki się sypią na mur ogrodowy,

Lecz dla mnie wiosna dobiegła do końca.


W ulewie kwiatów lecących z jabłoni

Idę jak zimą, gdy śnieg leżał w kraju,--

Bo miłość, co się uśmiechała w kwietniu

Całkiem fałszywa jest już dla mnie w maju.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Wolna od miłości (Love-free)


Jestem już wolna od miłości jak ptak, co leci na południe

Jesienią, szybki i skupiony na swoim celu w dalekości,

Który nie oczekuje szczęścia od towarzyszy i zapomniał

O żądzach kwietnia, zanim wzleciał i stał się wolny od miłości.  


Jestem już wolna od miłości i słucham, jak mi gra muzyka,

Lecz gdyby on powrócił nagle i spojrzał mi głęboko w oczy,

Zbudziłabym się z otępienia i przypomniałaby wnet sobie,

Że ja należę do mężczyzny, który jest dla mnie tak uroczy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Róża i pszczoła (The Rose and the Bee)


Gdybym był przez przypadek pszczołą, a ty byś była wonną różą,  

Czy byś wpuściła mnie do siebie, gdyby ten świat mi groził burzą?

Czy byś szeroko rozpostarła płatki, jak rozłożone ręce,

I czy byś się zgodziła, żebym wniknął głęboko w twoje serce,

Gdybym był przez przypadek pszczołą?


Gdybym naprawdę była róża, a ty byś pszczołą był w istocie,

To się nie powinieneś do mnie zbliżać nadmiernie w swoim locie,

A ja powinnam moją miłość trzymać zamkniętą jak na zamek,

Powinnam zwinąć wszystkie płatki, zatrzasnąć je jak wielką bramę,

Gdybyś ty pszczołą był w istocie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Pragnę żyć sobie w twej miłości (I Would Live in Your Love)


Pragnę żyć sobie w twej miłości jak morskie trawy w głębi trwają,

Przez każdą falę podnoszone, a potem znowu opuszczane;

Pragnę oczyścić duszę ze snów, które mnie zewsząd osaczają,

Pragnę bić biciem twego serca i iść za tobą jak za panem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Dzień i noc (Day and Night)


W Warszawie, która leży w Polsce,

Czyli po drugiej globu stronie,

Mój ukochany w nagłej trosce

Dzisiaj pomyślał sobie o mnie.


Wiem o tym, bo jak ptak przed siebie

Poszłam zupełnie uskrzydlona

I w zawodzącym głośno wietrze

Słyszałam wszystkie jego słowa.


Rękami mnie otoczył wkoło,

W gąszczu paproci znowu stałam;

Gdy popatrzyłam na jezioro,

Twarz jego mi się pokazała.


Teraz mrok nocy zapadł w wiosce,

A zimne gwiazdy mówią do mnie:

Przecież Warszawa leży w Polsce,

Czyli po drugiej globu stronie. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Zmierzch na jesieni (Dusk in Autumn)


Księżyc wygląda jak kordelas,

Srebrzyście skrzący się kordelas,

Który dryfuje poprzez niebo. 

A obok niego świeci gwiazda,

Nieśmiało migocząca gwiazda,

Która, mrugając, lgnie do niego.


Za oknem pokoiku dzieci

Wiedźma w kominku ogień nieci

Dokładnie taki, jak tu płonie.

Wiem, że herbatę wiedźmy piją;

Liczę, że w kubku poda mi ją

I ciastko z dżemem włoży w dłonie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Safona (Sappho)


Wewnętrzny płomień zapadającego zmierzchu

Staje się coraz głębszy i bardziej błękitny,

Kiedy na mojej Lesbos, daleko za morzem,

Dachy świątyń wśród gajów lśnią w świetle księżyca.

Zmrok owinął welonem mały kielich kwiatu

Tutaj, na moim sercu, lecz noc wciąż jest miła

I zostawia ten jakże słodki, ciepły ciężar

Przy mojej piersi. Jestem tą samą Safoną,

Która kiedyś o zmierzchu biegała po plaży

Kiedy przypływ przybywał, by ją uspokoić,

Aż czarna noc nad całym brzegiem zapadała

I dziewczyna padała całkiem wyczerpana

Na chłodny i wilgotny piasek, po czym, leżąc,

Trzęsła się pod razami wiatru sponad morza?

Żwir na brzegu spokojnie i cierpliwie czeka  

Na przypływ, chociaż jego żrące pocałunki

Żądlą płaszczyznę plaży, jednak dla mnie miłość 

Nie przyniosła pokoju, a ciemność wytchnienia.

Czołgałam się po piasku, dotykając piany

Rozgorączkowanymi rękami i krzycząc

Do miłości, od której morze wzięło słodycz,

Od której wzięło także gorycz znacznie większą

Niż smak śmierci. Ach, moja piękna Afrodyto,

Jeżeli już nie śpiewam dla ciebie, Bogini,

Córko Boga, potężna jak Bóg, to ty przecież

Uczyniłaś mi życie takim słodkim, żeby

Otrzymać w zamian słodycz zatopioną w pieśniach.

W samym sercu miłości jest miejsce spokojne,

Gdy przeszłam przez cierpienie, odnalazłam pokój.

Trzymam ten pokój, moja Kleis, na swym sercu

I bardziej delikatne od skrzydeł małego

Dzikiego ptaka, który kryje się po krzakach,

Są pocałunki, które składa mi na ustach.

Już nigdy, kiedy wiosna jak otwarty ogień

Będzie migotać pośród wypuszczonych liści,

Nie wymknę się, by szukać tutaj samotności

Z dala od pokus lekkiej liry Alkajosa

I łkania, co tłumiło głos mojej Erynny.

Już nigdy z gardłem, które aż boli od śpiewu,

Pod obojętnie białym niebem wczesnej wiosny,

Nie wyjdę, żeby schować choć na krótką chwilę

Przed miłością drżenie i krzyk mojego serca.

Ciągle jeszcze pamiętam, jak usiłowałam

Uchylić się i uciec przez urzekającym

Miłosnym śpiewem ptaków, krążących w powietrzu,

Jak pochylałam głowę, że szybciej pobiec,

Jednak na mokrym piasku ujrzałam po chwili

Dwa uskrzydlone cienie złączone bokami

I urok wiosny zaraz mnie unieruchomił.

Ach miłości, przed tobą nikt uciec nie zdoła,

Nie ma takiego miejsca, gdzie byś nie chodziła,

Nie ma pustyni, której ty byś nie pokryła

Kobiercem świeżych kwiatów stawiając swe stopy.

Ty przychodziłaś do mnie w przeróżnych przebraniach.

Widziałam cię w dziewczętach, gdy tańczyły w kole,

Faon mnie kiedyś zwabił ku sobie spojrzeniem, 

Kiedy popatrzył na mnie tak, jak ty patrzyłaś. 

W Anaktorii poznałam całą twoją grację,

A kiedy popatrzyłam na twarz Cerkolasa,

W jego oczach ujrzałam twoje piękne oczy. 

Ale nigdy zupełnie, duszo moja z ciałem,

Nie sprawiłaś, by ktoś mnie pokochał tak bardzo

Jak ja kochałam drugą osobę. A teraz

Już odnalazłam spokój, który utraciłam.

Ale nigdy zupełnie, duszo moja z ciałem,

Nie sprawiłaś, by ktoś mnie pokochał tak bardzo

Jak ja kochałam drugą osobę. A teraz

Już odnalazłam spokój, który utraciłam.

Blisko, blisko przy sercu swój świat mocno trzymam.

Ach miłości, ty moje życie uczyniłaś

Głośnym lirycznym krzykiem. Ach, moja miłości,

Ty nastroiłaś moje usta do twej liry,

I nauczyłam świat ten twej muzyki, teraz

Sama śpiewam dla tego, kto zasnął, by słuchać. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020-2021) 


Sara Teasdale, Ku pamięci Vachela Lindsaya (In Memory of Vachel Lindsay)


"W głębinach czasu" - tak dokładnie ująłeś to - "W głębinach czasu"

I "Żyć pomiędzy ludźmi to jest więcej niż tylko trwać w imieniu."

A teraz trwasz w głębinach czasu, w otchłani niezgłębionej czasu,

Ty, kogo świat nie zdołał złamać, kto nie złagodniał w lat strumieniu.


Poderwij się i leć wysoko, orle, bo nie znasz zapomnienia,

Poleć do wewnętrznego światła, ty, który słońce brałeś w dłonie,

Już wolny od balastu życia, wolny od zmartwień i cierpienia,  

Między mężnymi najmężniejszy i najweselszy w mędrców gronie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Miłuj mnie (Love me)


Rudy przedrzeźniacz, siedząc sobie w gęstwinie liści gdzieś nade mną,

Bez przerwy niestrudzony śpiewa, śpiewa przez całe długie dnie.

Mój miły, zmiłuj się nade mną i tę kwietniową weź piosenkę

I miłuj mnie, wciąż miłuj mnie, wciąż miłuj mnie.


Jeśli się będzie przysłuchiwać temu, co ciągle mówisz do mnie,

To go uprzejmie poproś, żeby samej nie pozostawiał mnie.

Daj spokój całej jego pracy, jego zabawie też daj spokój

I całuj mnie, znów całuj mnie, znów całuj mnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Śnieżny śpiew


Bajeczny śnieg, bajeczny śnieg rozpoczął już swój śmiały bieg

I ściele się na czarnej ziemi jak drobniutki, świeży ścieg. 

Ja też ogromnie pragnę wzlecieć,

Z uwięzi urwać się, ulecieć, 

Żeby unosić się w powietrzu niczym mały, biały pieg. 


Jak puder, pył, jak śnieżny śrut, jak drobna, drogocenna gwiazdka,

Pragnę się unieść jak we śnie i trafić do ciepłego gniazdka.

Szukam i szukam domu tego,

By znaleźć w nim ukochanego, 

Gdy, do mnie idąc poprzez las, przedziera się przez bujny śnieg. 


Pragnę się unieść, pragnę gnać, pragnę do niego uciec już,

Niczym śnieżynka świeża, która się nie boi śnieżnych burz,

Choć wiem, że zaraz się rozpadnę,

Gdy tylko wzlecę i upadnę

Na jego ukochanych ust gorący od oddechu brzeg. 

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Odpowiedź


Kiedy do ziemi wreszcie wrócę

I moje pełne werwy ciało

Z ramion swych zdejmie biel i czerwień,

Z których tak dotąd było dumne,


I kiedy ludzie będą sobie

Chodzić nade mną ze współczuciem

Fałszywym albo bardzo wątłym,

Mój proch odnajdzie w sobie siłę

Żeby im na głos odpowiedzieć:

Nie martwcie się, szczęśliwa jestem.


Weźcie ode mnie to współczucie,

Bo radość była we mnie ogniem

Zbyt stałym, żeby mógł mnie zniszczyć.

Gibka jak wiotka trzcina byłam,

Która porywy wichru kocha,

Choć przyginają ją do ziemi


I odnalazłam w moim smutku

Więcej radości niż wy wszyscy

W waszych radościach odnajdziecie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Młodzieniec i pielgrzym (Youth and Pilgrim)


Wielce czcigodny mój pielgrzymie, który daleko wędrowałeś,

Czy ty na miecz mój poświęcony mi w tym momencie przysiąc możesz

Czy jest gdziekolwiek kraj takowy, gdzie miłość ludzi nie zniewala,

Czy on istnieje i czy leży za tym ogromnym, groźnym morzem?


Ponieważ jestem utrudzony ciągłym działaniem tego bożka

I bardzo pragnę się uwolnić od niego, uciec, gdzie pieprz rośnie,

Choćbym wynająć potrzebował okręt z załogą, wyjść na morze

I pożeglować za horyzont, by znaleźć miejsce, gdzie jest znośnie.


To prawda, że istnieje miejsce, gdzie miłość ludzi nie zniewala,

Ale najszybszy nawet statek, który na skrzydłach wiatru goni,

Nie zdoła zabrać cię tam szybciej, prościej i pewniej, w jednej chwili,

Niż ostry, obnażony nagle, miecz w twojej własnej, mocnej dłoni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Pogrzebana miłość (Buried Love)


W końcu pogrzebię moją miłość

Pod drzewem, które grób oznaczy,

W wysokim i złowrogim lesie,

Gdzie nikt niczego nie zobaczy.


I jego głowie nie dam kwiatów,

A stopom nie dam skalnej bryły,

Bo usta, które ukochałam,

Przez lata słodkogorzkie były.


Nigdy nie pójdę na mogiłę,

Bo lasy zimne są i mroczne,

Tylko zgromadzę tyle szczęścia,

Ile pozbieram w drodze rocznej.


Za dnia na słońcu, ciepłym wiatrem

Owiana, będę sobie siedzieć,

Za to nocami będę płakać,

Żeby nikt nie mógł o tym wiedzieć.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Mniej niż chmura dla wiatru (Less than the Cloud to the Wind)


Daleko mniej niż wielka chmura dla wiatru wiejącego w górze,

Daleko mniej niż biała piana dla fal po morzu wichrem gnanych,

Daleko mniej niż polna róża dla groźnie szalejącej burzy

Dla ciebie znaczę, ukochany.


Daleko więcej niż największa gwiazda dla ogromnego nieba,

Daleko więcej niż obfity deszcz dla wysuszonego drzewa,

Daleko więcej niż nieboskłon dla ziemi, gdy go jej potrzeba,

Ty dla mnie znaczysz, ukochany.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Pierrot (Pierrot)


Pierrot w ogrodzie sobie stoi,

Pod zmniejszającym się księżycem.

Ze swojej lutni wydobywa

Srebrzyste nuty swoich życzeń.


Pierrot w ogrodzie gra akordy,

Sądzi, że mi się one przyśnią,

Ale ja jestem zapomniana

Pod wielką, rozłożystą wiśnią.


Pierrot w ogrodzie gra melodie

I wszystkie róże wiedzą o tym,

Że Pierrot kocha swą muzykę,

Lecz od niej wolę ja Pierrota.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Sara Teasdale, Rosa (Dew)


Jak ranna rosa pozostawia na rusztowaniu pajęczyny

Krople błyszczące niczym gwiazdy na czarnym nocnym nieboskłonie 

I dekoruje wszystkie płoty sznurami przeźroczystych pereł,

A ogrodzenia wokół pastwisk pokrywa diamentowym pyłem;

I jak poranek pozostawia dotychczas wysuszoną trawę

I poplątane kępy chwastów z cenną tęczową biżuterią;

Tak twoja świeża, świetna miłość, mój ukochany, uczyniła

Mnie połyskliwą, równą drogą, po której można podróżować.

I każdy oklepany widok zwykłego drzewa lub kamienia

Podświetla swym subtelnym światłem

Jedynie dla mnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Sara Teasdale, Jak długo dryfujące drewno... (Driftwood)


Moi przodkowie przekazali mi w spadku, oprócz dumnej duszy,

Stałe, dające się wyczuwać, subtelne drżenie jej płomienia,

Kształt drobnych, delikatnych dłoni, dudniące bicie mego serca

I tych dwanaście skromnych liter mego nazwiska i imienia.


Ale to moi kochankowie kolejni mi ofiarowali -

A nie w ich zapomnianych grobach śpiący od wieków praojcowie -

Ten zmienny, opalizujący odblask, co się odbija w oczach,

Olśniewający żar, którego żadnym się słowem nie opowie.


Jak długo dryfujące drewno, co się dopala na ognisku,

Przejęło diamentowy połysk, skrzący się blaskiem z całej mocy,

Z głębokiej, groźnej, granatowej chwały ogromnych oceanów,

Która się wzięła z dni pogodnych i długich, kolorowych nocy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021) 


Sara Teasdale, Uprzejmy księżyc (The Kind Moon)


Sądzę, że księżyc jest uprzejmy. To bardzo miło z jego strony,

Że się poświęcił i że w końcu - chociaż go chyba nikt nie przysłał -

Przybył aż tutaj, idąc ze mną krok w krok już od samego domu,

Żeby poświecić mi na drogę i mi dotrzymać towarzystwa.


Szedł równie szybko jak ja biegłam - nie wiem, jak przebył całe niebo,

A przecież czasza nieboskłonu przykrywa szkłem połowę świata.

O ile wiem, to nie ma żadnych nóg do biegania ten kolega,

Ani też skrzydeł upierzonych, na których mógłby sobie latać.


Stoi nad dachem kamienicy i myśli, że to nie w porządku, 

Żebym bez celu i powodu sama po nocach się włóczyła, 

Prawdopodobnie tego właśnie zdania był księżyc od początku,

Choć nawet dość surowa matka mi na to dzisiaj pozwoliła.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Sara Teasdale, Piękno...


Piękno łamie serce łatwiej od goryczy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)


Sara Teasdale, Zimowy zmierzch (Winter Dusk)


Stoję bez ruchu na polanie, oglądam czysty zmrok dokoła, 

Który jak muślinowy welon spowija oszronione drzewa.

Ich igły dźwięczą niczym struny napięte od wielkiego mrozu,

Melodię grając kryształową, gdy wicher im do wtóru śpiewa.


Modrzewie pochylają swoje srebrne kołpaki ponad ziemią,

Zwieszają w głuchej ciszy zimy gałęzie nad zwałami śniegu.

Niewielka migocząca gwiazdka się ukazuje na zachodzie, 

Dwie inne błyszczą wprost nad głową, w kosmosu biorąc udział biegu.


Na moment mogłam się oderwać, zapomnieć wreszcie choć na chwilę 

O wojnie, froncie i kobietach, które poległych opłakują.

O mojej matce pomyślałam, o tym, że mnie na świat wydała, 

I nadal będę ją wspominać, ogromną wdzięczność dla niej czując.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2023)