Danske Dandridge

Danske Dandridge, Posłuchaj... (Listen)


Posłuchaj mnie, posłuchaj, proszę, kiedy do ciebie się odzywam.

Dzień po swych trudach, troskach, trwogach spokojnie sobie odpoczywa;

Wieczorny wiatr łagodnie wieje, modlitwę mówi, składa dzięki,

A duchy, przyodziane w chmury, gromadnie zaludniają błękit.


Duchowe, przeźroczyste kształty, które szybują nad równiną,

Z rękami wyprostowanymi z zachodu na wschód z wolna płyną.

Jeden półksiężyc dźwiga złoty na czole, ciągnie z nim po niebie,

A wszystkie błogosławieństwami jak pyłem sypią w dół dla ciebie.


Sypią tym pyłem delikatnie, jak rosą, co na liście pada.

Mój ukochany, ukochany, do pytań, które pragnę zadać,

Do odpowiedzi, które pragnę usłyszeć, teraz czas mnie wzywa:

Posłuchaj mnie, posłuchaj, proszę, kiedy do ciebie się odzywam.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Danske Dandridge, Nocny motyl przed pierwszym lotem i pierwiosnek (The Moth and the Evening Primrose)


Motyl już wykluł się z kokonu i czeka na nadejście nocy,

By rozprostować swe kosmate skrzydła i nabrać pełnej mocy

Przed pierwszym lotem, do którego niedługo już mu przyjdzie ruszyć,

Gdy tylko uwolniona z celi skrzydełek para się wysuszy.

"Róża jest rozmarzona myślą o jakiejś pracowitej pszczole,

Być może dla mnie się pierwiosnek wkrótce rozwinie gdzieś na dole."


Wieczór ubrany jest w złociste, paradne szaty, gdy odchodzi.

Pewna dziewczyna jak kwiat piękna czeka i słucha, jak czas płynie,

Swój los przeczuwa i wie, co się w następnej może stać godzinie.

Noc zbliża się, nie sama jednak w ciemności do jej stóp podchodzi.

Skrzydła miłości drżą na wietrze, który się zdaje wniebowzięty,

I cenny skarb skromnego serca czeka zupełnie odsłonięty.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Danske Dandridge, Dedykacja tomiku "Rose Brake"


Mojemu przyjacielowi

Williamowi Hayesowi Wardowi,

Doktorowi teologii,

Ten skromny tomik

Poświęcam.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Danske Dandridge, Czterolistna koniczyna (The Four-Leaved Clover)

(fragment)


Pewnego dnia w pogodnej porze poszliśmy sobie na przechadzkę;

We dwoje poszliśmy, ja tylko i mój irlandzki ukochany.

Może się wam to wydać dziwne, niewiarygodne i naiwne,

Że czterolistną koniczynę znaleźliśmy na drogach znanych.

Dobry znak! - chłopak mój wykrzyknął i ją na piersi mi umieścił.

A to, co się zdarzyło potem, przemilczę, wielki wstyd udając.

Po co wspominać te szczegóły i je zawierać w wiersza treści,

Jeżeli wszyscy kochankowie te rzeczy doskonale znają.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)