Henry Lawson

Henry Lawson, Mój przyjaciel literat (My Literary Friend)


Kiedyś wiersz krótki napisałem i go uznałem za udany,

Po czym odbitkę pokazałem koledze, by wprowadził zmiany.

On najpierw utwór mój pochwalił, potem pokazał małą wadę;

"Pomysł jest dobry, ale popraw rytm" - taką druh mój dał mi radę.


Więc poprawiłem rytm, każdemu pilnie się przyglądając słowu.

Wiersz przepisałem i mojemu druhowi pokazałem znowu.

"Rytm poprawiłeś bardzo dobrze, lecz rymy złe są wciąż" - powiedział

I jeszcze raz przeczytał na głos, żebym dokładnie się dowiedział.


I pracowałem, jak mi radził, nad tym, jak wiersz mój się rymuje,

Przez całą noc, aż świeczka zgasła, bo sztuka czasu potrzebuje.

"O wiele lepiej" - rzekł przyjaciel - "twa forma to jest żyzna gleba,

Na której wzrośnie kwiat poezji - a teraz myśli ci potrzeba".


Długie godziny pracowałem i nie zważałem na zmęczenie,

Starannie rytm utrzymywałem, dbałem o rymy i znaczenie.

Wiersz przepisałem i zaniosłem do druha, wysilając mięśnie;

Rzekł mi, że wiersz jest zbyt podobny do czegoś, co przeczytał wcześniej.


A teraz moi czytelnicy mówią, że takich słabych wierszy

Nie znali i że powinienem spytać przyjaciół jako pierwszych.

Oni są za to przekonani (nic tego zmienić nie jest w stanie),

Że moje wiersze będą lepsze, gdy najpierw spytam ich o zdanie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Henry Lawson, Deszcz w górach (Rain in the Mountains)


Dolina pełna jest mgły mlecznej, miękkiej i się rozlewającej,

A jej uroda wielobarwna powoli tonie w chmurze cichej

I eukaliptusowe lasy szumią, szarpane powiewami,

A zbocza gór grymasem groźnym witają porywisty wicher.


Mgła, lekka niczym pajęczyna, zwisa zwiewnymi zasłonami

Z piętrzących się ku niebu prosto ogromnych, granitowych grani

I wiele małych wodospadów się nagle tworzy na skalistych

Krawędziach urwisk i uskoków aż do najodleglejszych granic.


Niebo jest ołowiano szare, zupełnie płaskie i matowe,

Z wyjątkiem miejsca na północy, gdzie chmura czerni mu użycza,

A świeże światło dnia w pośpiechu uchodzi przed ponurym mrokiem

I noc nadciąga nad rozległą dolinę wcześniej niż zazwyczaj.


A jednak, moja ukochana, ten deszcz przeminie bardzo szybko,

O wiele szybciej niż mój smutek dla siebie ukojenie znajdzie,

Pogoda prędko się poprawi, po burzy ślad nie pozostanie,

A złote słońce nad polami po popołudniu pięknym zajdzie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Henry Lawson, Na głos bębnów (At the Beating of a Drum)

Wy się nie bójcie burz przyszłości, bo hymn bitewny jest potężny

I nasza australijska armia, złożona z mężczyzn młodych, mężnych

Bez niego w w bój nie ruszy nigdy, bez jego słów, melodii brzmienia,

Gdy wierne serca razem staną, gdy w bęben biją bez wytchnienia.


Być może go nie usłyszymy, gdy nocą będzie napisany,

Lecz wróg Australii bać się będzie, kiedy zostanie odegrany.

Wspaniałe słowa i melodia popłyną z serc samotnych drżenia,

Kiedy synowie nasi ruszą w bój na głos bębnów tych bębnienia.


Ten, który hymnu złoży słowa, wkrótce zostanie zapomniany,

Lecz on wolności będzie hasłem, przez długie wieki powtarzanym,

A jego słowa i muzyka szeroką strugą spłyną do nas,

Gdy się Australia zbudzi w gniewie, przez bicie bębnów obudzona.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Henry Lawson, Karykatury (Caricatures)


Na świecie są pisarze wielcy i są pisarze raczej mali,

A także tacy, którzy piją i bawią się (niech ich gęś kopnie).

Jedni pisarze są wysocy, a drudzy niscy, w mniejszej skali,

Do tego jeszcze są poeci pomniejsi, znaczy niżsi stopniem.


Na świecie są artyści mali i są artyści jak olbrzymi,

Którzy stawiają śmiało kreski, aż każdy swego celu dopnie.

Ale to pan Low ilustruje najlepiej obrazkami swymi

Poetów, którzy są pomniejsi, to znaczy zawsze niżsi stopniem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Henry Lawson, Śpiew i westchnienie (The Song and the Sigh)


Strumień po stromym stoku spływał pośpiesznie, pieśń przerwaną niosąc,

Okrężnym ruchem omijając piętrzące się wśród skał wzniesienie,

Na którym rosły wielkie dęby; wody ze śpiewem odpływały,

Wysokie drzewa wydawały z głębi potężnych pni westchnienie.


Śpiew i westchnienie się wznosiły i opadały nad skałami,

Nad bystrą strugą szybowały w ruchu powolnym i miarowym

I okrążały wielką górę, o ostrych, granitowych graniach,

Po czym się kładły na spoczynek na zboczu płaskim i brązowym.


Na pewien czas się uciszyły w zakolu, gdzie złożono ciało

Zmarłego i zapomnianego zbrodniarza, gdzie bekasy brodzą,

I przedostały się do rzeki w tej samej chwili i umarły,

Jak umierają nieuchronnie istoty, co na świat przychodzą.


A strumień życia nadal płynie i niczym wielki wąż się wije,

Przedziera się przez ciasną przełęcz i przez rozległe gna przestrzenie,

I nadal niesie ze swym nurtem, niepowstrzymanym, nieznużonym,

Swój własny śpiew, niezmiennie piękny i tych potężnych drzew westchnienie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Henry Lawson, Majowa noc w wysokich górach (A May Night on the Mountains)


To jest wspaniała pora, kiedy się zaczynają te godziny,

Te długie i powoli bardzo wlokące się "godzinki" nocy,

Gdy trawa sztywna jest i krucha, powietrze chłodne, przeźroczyste,

A gwiazdy się zbliżają do nas i świecą sobie z całej mocy.

Księżyc wciąż wisi nieruchomo, jakby w sieć srebrną pochwycony

Przez chmury, niczym hartowana stal, szare i budzące trwogę,

A twardy, zimny błękit nieba blednie i się pogrąża w blasku

Gwiazd niezliczonych, które tworzą olśniewającą Mleczną Drogę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Henry Lawson, Australijska akacja (The Wattle)


Widziałem, bardzo dawno temu, gdy byłem jeszcze piękny, młody,

Kiedy umarła pewna bliska dziewczyna i leżała w sali,

Przynieśliśmy jej dzikie róże i położyliśmy na piersi,

Inni gałązki australijskiej akacji jej ofiarowali.


Widziałem to przed wielu laty, widziałem i zapamiętałem

(Widziałem też, jak silni ludzie konali w strachu i pokorze).

I kto mieć może większe prawo do tej gałązki australijskiej

Akacji na pierś położonej - proszę, powiedzcie mi, kto może.


Potem włóczyłem się po świecie, zmagałem się z przeciwnościami,

Widziałem rzeczy złe i dobre, najlepszych i najgorszych znałem,

Lecz wszędzie, gdzie bym nie pojechał, nieważne, w jakim obcym kraju,

Moją Australię przed oczami zawsze na pierwszym miejscu miałem.


Pisałem wiersze tylko dla niej, walczyłem w bitwach tylko dla niej

I kiedyś umrę również dla niej i w grobie dla niej się położę;

I kto mieć może większe prawo do tej gałązki australijskiej

Akacji na pierś położonej - proszę, powiedzcie mi, kto może.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)