Jessie Belle Rittenhouse

Jessie Belle Rittenhouse, Długi (Debts)


Mój dług u ciebie zaciągnięty tak bardzo dawno, ukochany,

Zalicza się do zobowiązań, z których wywiązać się nie mogę.

Nie mogę tobie się wypłacić w żadnej walucie tego świata;

Kiedy nadejdzie termin spłaty, z czym przyjdzie mi wyruszyć w drogę?


Bo gdzie jest ten, kto mógłby ściśle podać wysokość tego długu -

Gdy wszystkie słowa na ten temat zostały już wypowiedziane -

Wobec osoby, która sprawia, że znowu marzysz i planujesz,

Gdy wszystkie plany i marzenia zostały dawno zapomniane.


Gdzie jest rzetelny rzeczoznawca, który obliczyć będzie umiał

Dokładny wymiar należności, jak też wysokość pierwszej raty,

Dla tego kogoś, kto potrafił znowu namówić cię do śpiewu,

Gdy wszystkie twoje piękne pieśni dawno spisałaś już na straty.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Jessie Belle Rittenhouse, Moja płaca (My Wage)


Kiedy zostałam zatrudniona przez życie, to się umówiłam,

Że będę ciężko pracowała za małe kwoty, wręcz za grosze,

I teraz życie nie jest skłonne większych poborów mi wypłacić,

Choć wieczorami i nocami nieraz je o podwyżkę proszę.


Życie jest naszym pracodawcą, uczciwym, ale trochę skąpym,

I daje ci dokładnie tyle, o ile wcześniej je poprosisz,

A skoro ustaliłeś sobie głodowe godzinowe stawki,

To cóż, ubogo sobie żyjesz, a czasem nawet nędzę znosisz.


Pracuję zatem za pół darmo, za psie pieniądze tak się trudzę,

A podczas pracy ta myśl do mnie powraca ze zwojoną siłą,

Że gdybym tylko poprosiła zawczasu o godniejszą pensję,

To życie by mi co do grosza ją bez szemrania wypłaciło.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Jessie Belle Rittenhouse, Pułapka (The Snare)


Zapewne bardzo wiele ptaków ucieknie po niedługim czasie

Z kojców i klatek, które tutaj z ogromnym trudem zbudowałam,

Lecz jeśli choćby tylko jeden zostanie ze mną i zaśpiewa,

Będę radośna i szczęśliwa, że swoich sił nie zmarnowałam.


Tak wiele pieśni się unosi w powietrzu, nadal niepoznanych

I nieuchwytnych niczym ptaki, których tu ciągle krążą stada.

Ach, gdybym tylko mogła jedną schwytać do tej misternej klatki,

Która pułapką jest na myśli krążące i ze słów się składa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Jessie Belle Rittenhouse, W zielonych górach (In the Green Mountains)


Ja nie odważę się odwrócić wzroku od tych ogromnych szczytów,

Przed których ośnieżonym pasmem stoję spokojnie i samotnie,

Ponieważ bardzo się obawiam, że wtedy mogłabym utracić

Coś z nieuchwytnej ich urody - i to utracić bezpowrotnie.


Dorodne drzewa w tym momencie mogłyby ciemny ślad odcisnąć

Na lekko pomarszczonej tafli jeziora, ciemny niczym grota.

Za to w powietrzu nieruchomym z braku powiewu najmniejszego

Osiki listki delikatne mogłyby nagle zamigotać.


Ponad graniami granitowych gór, na tle błękitnego nieba

Mógłby pojawić się na moment mlecznej mgły welon wyciągnięty,

A potem, już po krótkiej chwili, choć bez powodu wyraźnego,

Ten welon mógłby się rozproszyć, niczym z kobiecej głowy zdjęty.


Ach, więc poświęcić potrzebuję teraz uwagi jak najwięcej

Całemu niezmiernemu pięknu, jakiego każdy człowiek łaknie,

Inaczej, w pewnym punkcie życia, kiedy go będę potrzebować

Najbardziej, może się okazać, że wtedy dla mnie go zabraknie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Jessie Belle Rittenhouse, Jabłonie (Apple-Trees)


W dzieciństwie miałam z okna domu piękny widok

Na wielki sad z tysiącem kwitnących jabłoni,

Były białe, różowe, kwitły tylko dla mnie,

Liczne pszczoły brzęczały na nich jak na dłoni.


Rosły na wielkim zboczu wysokiego wzgórza,

Wypełniały powietrze swoją słodką wonią,

Tworzyły wielki namiot nad moją altanką,

Ja patrzyłam, jak białe płatki na mnie ronią.


Mogłam do woli łamać ich kruche gałązki

I niejedną złamałam, gdy ją wzięłam w ręce.

Wtedy sok słodki pryskał wszędzie dookoła,

Ale ich było ciągle więcej, coraz więcej.


* * * * *


A teraz się wyrywam z miasta na równinę

I szukam choćby jednej kwitnącej jabłoni,

Bo mi bardzo brakuje małych, białych kwiatów,

Gdy rok źle się układa, i ich słodkiej woni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Jessie Belle Rittenhouse, Często widziałam drzwi wiodące (I often passed the Door of Dreams)


Często widziałam drzwi wiodące do kraju snów, lecz je mijałam,

Nigdy nie przestąpiłam progu, nie zanurzyłam się głęboko,

Choć nieraz, ze zdziwieniem wielkim, szybkim spojrzeniem dostrzegałam,

Że te cudowne wrota również dla mnie otwarte są szeroko.


Mogłabym odejść raz na zawsze, stracić okazje, która trwała,

Jak to robiłam wiele razy, jak robi to ktoś, kto się boi,

Ale pewnego, niezwykłego dnia popatrzyłam i ujrzałam,

Że w tych otwartych drzwiach do szczęścia ty z wyciągniętą dłonią stoisz.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Jessie Belle Rittenhouse, Milczenie (Silence)


Liczne i puste, ukochany,

Były te wszystkie moje słowa,

Które do ciebie kierowałam,

Gdy nasza miłość była nowa.


W końcu do cudownego kraju

Się ręka w rękę udajemy,

Milczymy jednak, ukochany,

Ponieważ teraz rozumiemy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Jessie B. Rittenhouse, Okna (Windows)


Gdy byłam w domach innych ludzi, patrzyłam przez otwarte okna;

Widziałam stamtąd piękną ziemię, zieloną ziemię, istny raj.

Ale gdy w swoim własnym domu wyjrzałam raz czy drugi z okna,

Widziałam pustkę i samotność, ponury, spustoszony kraj.


Jest jednak pewna tajemnica, której zupełnie nie rozumiem:

Dlaczego dla mnie niedostępny jest piękny ogród, sad, czy gaj.

Choć bardzo często o tym myślę, to pojąć tego wciąż nie umiem:

Gdy inni patrzą z mego okna, to widzą wielki, piękny kraj.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2022)