Edgar Lee Masters

Edgar Lee Masters to wybitny poeta amerykański, mistrz monologu dramatycznego. Jego najbardziej znanym dziełem pozostaje Antologia ze Spoon River, zbiór imaginacyjnych monologów wypowiadanych przez zmarłych mieszkańców typowego amerykańskiego miasteczka. Wiersze Mastersa tłumaczył na język polski Michał Sprusiński.


Edgar Lee Masters, Moje światło razem z twoim (My Light with Yours)


I


Kiedy już morze pochłonęło

Żarłoczą paszczą wszystkie statki

I wszystkie wieże, baszty, bramy

Ceglane znów się stały gliną

I powróciły do wzgórz, z których

Powstały przed wieloma laty

I kiedy wszystkie wielkie miasta

Na powrót stały się równiną,

A piękno brązu, twardość stali

Pyłem unoszą się w powietrzu

I krążą nad kontynentami,

Jak piasek pustyń wichrem gnany -

Mój proch się łączy z twoim prochem.


II


Kiedy już mądrość i głupota

W żadnej postaci nie istnieją

I nie ma ognia,

Bo człowiek także nie istnieje;

I kiedy glob ogromny, głuchy

Wolno się toczy po orbicie,

Sunąc przez niezmierzoną próżnię -

Niech moje świato razem z twoim

Na zawsze złączy się ze Światłem Świateł.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Edgar Lee Masters, Nieubłagane bóstwa


Nieubłagane bóstwa!

Wy, które odkrywacie prawdę,

Dajcie mi siłę do zniesienia

Darów Muz,

Co są córkami pamięci.

Gdy niebo jest błękitne jak oczy Minerwy,

Dajcie mi siłę, bym stał niewzruszony.

Gdy niebo nuci pieśni wschodzącemu słońcu

Dodajcie mi odwagi, bym nie uległ trwodze.

Kiedy skowronek spada nagle jak meteor

Przez światło popołudnia

Jak bijąca pod niebo fontanna zachwytu

Nie pozwólcie mojemu sercu zmarnotrawić

Życiowej siły, co się kryje w jego locie.

Kiedy nad ranem

Ciemne dusze krokusów słuchają wołania

Budzących się do życia ptaków,

Pozwólcie mi żyć jako mistrz wielkiego piękna.

Ochrońcie moje oczy przed obrażeniami

Zadanymi przez wszystkie owe wspaniałości

Odkryte przez was przede mną, a uszy

Wypełnijcie spokojem, jak również muzyką

Namiętności i bólu, wzrostu i przemiany.

Ale, święte i straszne moce, nie zważając

Zupełnie na śmiertelność moją,

Sił mi dodajcie teraz, żebym zdołał spojrzeć

Na twarz i żebym poznał ducha ukochanej

I żebym to wytrzymał, żebym się odważył.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Edgar Lee Masters, Bez wyjścia


Oto jest pokój, do którego zostałeś właśnie wprowadzony,

Więcej wolności sobie życzysz, w tych czterech ścianach osaczony?

Pragniesz się wyrwać, by zaczerpnąć powietrza, może raz ostatni?

Lecz oprócz rychłej śmierci nie ma żadnego wyjścia z takiej matni.


Czy cienie chodzą po tych ścianach, światłem latarni pobudzone?

Stój nieruchomo! Albo jeśli jest twoje serce przerażone

Skłonne uciekać wbrew nadziei, spojrzeć Nicości prosto w oczy,

Jest jedno wyjście, trzeba jednak odwagi, żeby próg przekroczyć.


Czy opłakujesz zgasłą miłość albo przyjaźni długiej koniec?

Dogasający ogień, kielich dopity, mrok na nieboskłonie?

Zbadaj dokładnie wszystkie ściany, jeśli odważy się twa dusza,

Ale z pokoju nie ma wyjścia, prócz śmierci, której nic nie wzrusza.


Żadnego okna tutaj nie ma. Niebo widoczne jest przez szpary

W drewnianym stropie, wykonanym przed wielu laty z desek starych.

Bądź więc odważna, moja duszo, gdy los okrutnie z ciebie drwi.

Ktoś teraz bardzo głośno puka. Odważ się w końcu, otwórz drzwi!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Edgar Lee Masters, Udawanie ślepego


Kiedyś, że jesteś ślepy, lubiłeś się bawić,

A teraz rzeczywiście jesteś niewidomy.

Mówiłeś do mnie: Bawmy się, że jestem ślepy,

A ty mi podpowiadasz, jak dotrzeć do domu.


I ja się śmiałem z ciebie, śmialiśmy się razem,

Kiedy szedłeś przed siebie niczym ociemniały

Z moją skórzaną laską jak z żebraczym kijem.

A teraz jesteś ślepy. I śmiejesz się dalej.


Siedzisz pod naszą lampą i trzymasz zamknięte -

O pięknych długich rzęsach - pobladłe powieki

I prosisz, żebym czytał ci Trampa Rileya,

I baśnie braci Grimmów o krajach dalekich.


Czasami się potykam, kiedy zcytam zdanie,

I łzy połykam, zanim powiem, co się dzieje -

Bo oczy mocno łzawią od dymu z tytoniu -

I już się śmiać nie umiem, chociaż ty się śmiejesz.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Edgar Lee Masters, Percy Bysshe Shelley


Mój ojciec, który miał obwoźny warsztat

I się bardzo wzbogacił, podkuwając konie,

Posłał mnie na uniwersytet w Montrealu.

Niczego się nie nauczyłem, wróciłem do domu

I chodziłem po polach z Bertem Kesselerem.

Całe dnie polowałem na przepiórki i bekasy.

Nad jeziorem Thompsona spust mojej strzelby

Zaczepił się o wystający gwóźdź na burcie łodzi

I kula wyrwała wielką dziurę w moim sercu.

Nade mną mój wrażliwy ojciec wybudował

Pomnik, na którym stoi figura kobiety

Wyrzeźbiona w marmurze przez jakiegoś Włocha.

Ludzie mówią, że prochy mojego imiennika

Zostały rozsypane gdzieś pod Rzymem

W pobliżu piramidy Kajusa Cestiusza.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Edgar Lee Masters, Henry Murray (Doomesday Book)


Pan Henry Murray, ojciec Elenory Murrey,

Zamierza opowiedzieć, nic nie ukrywając,

Panu Merivalowi, który w naszym mieście

Piastuje jakże ważny urząd koronera

Wszystko o sobie samym i o jego żonie

Jak również wszystko, co się tyczy jego córki,

O tym jak dorastała, jaka była w domu,

Jeżeli pan koroner zechce go wysłuchać

Prywatnie, oprócz tego wszystkiego, co w sprawie

Wiąże się bezpośrednio z prowadzonym śledztwem.

Przyszedł do biura koronera i przemówił:

Urodziłem się równo sześćdziesiąt lat temu.

Uczyłem się jedynie w okolicznych szkołach,

Bo byłem zbyt ubogi, żebym mógł się dostać -

Czy choćby myśleć o tym - do upragnionego

Instytutu na jakimś uniwersytecie.

Jednak czułem się w pewnym stopniu uzdolniony,

Posiadający talent rozumienia świata,

Dlatego, gdy skończyłem dwadzieścia lat, w końcu

Zacząłem zbierać książki i czytać o naszej

Historii, filozofii i innych naukach.

Miałem wielkie ambicje i wypróbowane,

Żeby się dużo uczyć i być bardzo mądrym.


Jeżeli mnie badacie, spójrzcie na twarz moją,

A zobaczycie na nim liczne wspólne ślady.

Moje czoło to przecież w kształcie jest jej czoło,

Moje usta to przecież są jej usta, również

Moje, jaśniejsze wprawdzie, oczy to jej oczy.

Śmieje się, kiedy widzę jakiś głębszy powód

Do śmiechu i to także ja z nią dzielę. Oto

Moja szczęka wyraża bardzo silną wolę,

Ale podbródek wolę tę powściąga, miękkość

Nadając moim rysom tak samo jak u niej.

[...]

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015-2021)