Rose Terry Cooke

Rose Terry Cooke, Poza (Beyond)


Wędrowiec, który po Szwajcarii dolinach i wyżynach chodzi,

Widokiem jej wyniosłych szczytów jest w pierwszej chwili przerażony,

A jednak kiedy z wielkim trudem wywspina się na stromą przełęcz,

Gdzie nie ma żadnych śladów życia, i się zatrzyma, wymęczony,


Widzi daleko w dole swymi, z wysiłku mocno przekrwionymi,

Oczami kraj zupełnie inny, od gór przez łąki do wybrzeża,

Gdzie nowe rodzą się nadzieje, gdzie nowa siła wchodzi w mięśnie,

Gdzie zawsze kwitną południowe kwiaty i on tam właśnie zmierza.


A kiedy ja samotnie siedzę o zmroku, to rozmyślam stale

O innym podóżniku, który przedziera się przez zwały śniegu

I o groźniejszych, poszarpanych, skalistych szczytach, co górują

Nad dzikim winem i różami, które czerwienią się w szeregu.


Odwagi, moja trwożna duszo! Tylko nie marnuj swojej siły

I staraj się pokonać wszystkie przeszkody, które Bóg ustawił

Na długiej drodze twej pielgrzymki, bo za Alpami wszelkich bólów

Leżą rozległe twoje Włochy, gdzie dłużej będziesz mogła bawić.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Rose Terry Cooke, Mnie to uczyniłeś...


Co uczyniłeś jednemu z tych moich,

Chociażby to był ze wszystkich najmniejszy,

Ja ci odpłacę za to równą miarą,

Bo mnie zrobiłeś, co zrobiłeś jemu.

(tłum. Wiktor J. Darasz)


Rose Terry Cooke, Arachne


Obserwuję ją stale, jak w kącie ogrodu

Niestrudzona, odważna, nie wadząc nikomu,

Opuszcza się z gałązki i sunie w powietrzu,

Dopóki nie zbuduje subtelnego domu.


Swój dom, swoje posłanie, codzienny posiłek -

Wszystko ze skarbca bierze danego jej z góry.

Buduje go wytrwale i wie, że jest dobry,

Ustawiony instynktem według praw natury.


Cieniutkich nici, z których wyplata swe gniazdo,

Nie szuka i nie zbiera, nigdy się nie leni,

Ale z wielkim wysiłkiem wypuszcza je z piersi

Wciąż na nowo, aż liście uschną na jesieni.


Kiedy jest wyczerpana i życiem zmęczona,

Nadaremnie pułapki jedwabne nastawia.

Mróz uciszył na dobre brzęczenie owadów

I żadna mucha już się tutaj nie pojawia.


Więc sama tkwi na sieci, którą zbudowała,

Razem z nią się kołysząc przy każdym powiewie.

Kiedy jej trud, jej radość już się zakończyły,

Jakie będą jej dalsze losy, tego nie wie.


Ty moja biedna siostro, prządko niestrudzona!

Ja też ze swego wnętrza wciąż biorę przez lata

Moje codzienne życie, marzenia i plany,

Mój dom, mój odpoczynek tak jak ty wyplatam.


Rozumiem twój ból, kiedy czyjaś dłoń nieczuła

Niszczy twą sieć z tak wielkim trudem zbudowaną,

Kiedy zrywa jej rosą pokryte welony

I bezdomną zostawia cię i zdruzgotaną.


Znam twój wewnętrzny spokój, gdy dokończysz dzieło,

Gdy napniesz wszystkie nitki i je zakotwiczysz

Na gałazkach, a one zaraz razem zalśnią

W chłodnym jesiennym słońcu połyskiem zwodniczym.


Wiem też to, o czym chyba nigdy nie myślałaś -

Kiedy tylko pomyślę, duch we mnie drży cały -

Że nie tylko dla życia tkam swoją tkaninę,

Ale dzień za dniem płótno robię na swój całun.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Rose Terry Cooke, Do...


Serce mojego serca, niczym smukłe snopy,

Muszle, które zebrałam, niosę ci pod stopy.

Stracone są ich iskry z piasku lub z fal piany

I blask słoneczny z plaży nie jest w nich schowany,

Ale szum morza trwa w nich zasłuchany w siebie,

Czysty ocean mojej miłości do ciebie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Rose Terry Cooke, Prawdy


Chodzę po świecie z różą wplecioną we włosy,

Ponieważ w głębi duszy się czuję rośliną.

Kto z ludzi wie, że róża ta ma ostre ciernie,

A ze zranionych skroni krople krwi mi płyną?

Gdy ktoś dotarł do celu, czy ważne, że koń mu zginął?


Moje oblicze skrywam pod zasłoną śmiechu,

Ponieważ nie potrafię być nigdy spokojna.

Jeśli jesteś w kościele i słuchasz organów,

Czy chwytasz słowa psalmów, gdy gra jest dostojna?

Gdy trucizna jest w winie, mów, że to odmiana gorzka.


Jeśli ja szydzę z uczuć, które gnębią młodych,

Któż pomyśli, że będę się mogła zakochać?

To jest światowa moda, by ostrym szyderstwem

Atakować prawdziwą mądrość, a nie szlochać.

Lepiej odrzucić życie niż swojej roli nie dograć.


Choćbym szastała złotem jak baśniowy goblin,

Moje życie wciąż byłoby bardzo ubogie.

Czy miłość do mieszkania zagląda przez okno,

Jeśli wielkie bogactwo przez drzwi idzie sobie?

Jestem tym, czym się zdaję. A więcej nigdy nie zrobię.


A Bóg dostrzega wszystko z wysokości nieba,

Widzi, jak owoc wzrasta z kwiatu, który ginie.

Słyszy szum krwi czerwonej, jak kropla po kropli

Wypływa z żył w wesołej i strasznej godzinie.

Wie, jaki wór i popiół pod wielką pychą się kryje.


To On złamane skrzydło lecącej jaskółki

Przewiązuje bandażem w locie, zanim spadnie.

I ja też tym, czym jestem, pozostanę w raju,

Więc nie rozpaczaj, moje serce, tak nieskładnie.

Pamiętaj o Jezusie, pokornie do stóp Mu padnij.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Rose Terry Cooke, Po torach


Idę wolno po torach z umysłem zmąconym,

Patrzę w tył i do przodu, ciągle w obie strony,

Zaledwie chwilę po tym, jak potężny pociąg

Przeleciał po tym torze z ogromną prędkością.


Teraz stąpam ostrożnie wzdłuż tej samej drogi

I kiedy na podkładach czarnych stawiam nogi,

Myślę o tym, co by się ze mną wydarzyło,

Gdyby tej jednej krótkiej chwili tu nie było.


Myślę o nagłym strachu, zrywie do ucieczki,

Beznadziejnym spojrzeniu, kamieniu zdradzieckim,

Potknięciu się o niego, bezradnym upadku,

Uderzeniu - i tyle zostałoby w spadku.


Moja dusza zaczyna drżeć, mdleje mi ciało,

Umysł boi się myśleć, co tu by się stało.

Nie patrząc już do przodu, do tyłu, na boki,

W pośpiechu schodzę z toru, sadząc długie kroki.


A gdy siadam na trawie w pełnym blasku słońca,

Myśląc, jak blisko byłam nieszczęsnego końca,

Jakiś złośliwy demon szepcze mi do ucha:

Po jakiej drodze co dzień gnasz, udając zucha?


To droga, która wiedzie wprost do śmierci cienia,

Ty idziesz po niej ciągle już od urodzenia.

Ta droga, wytyczona zawczasu z wysoka,

Rozwija się przed tobą wąska lub szeroka.


Na niej niebezpieczeństwa na ciebie czyhają,

Zagrożenia gromadzą się ogromną zgrają,

Tam wróg grozi, przyjaciel nierzadko zawodzi,

Śmiertelny strach i ciemność śmiertelna przychodzi.


Na tej drodze dopada cię rozpacz i smutek,

Czasem szaleństwo twoją duszę depcze butem,

A przez cały czas śmiała i wściekła śmierć śmiga

I żeby ściąć cię w końcu, ze świstem cię ściga.


Nie zdołasz, moja duszo, w swoim przerażeniu

Zejść nigdy z tego szlaku i ukryć się w cieniu.

Twój los jest od początku pewny, przesądzony,

Znoś go zawsze odważnie, z czołem podniesionym.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)