Helen Maria Williams

Helen Maria Williams, Epitafium Joela Barlowa


Tam, gdzie pośród pól pustych Polski i bezdroży

Niemiłosierna zima się niezmiennie sroży,

Gdzie szaleją śnieżyce, mróz na wylot wierci

I przypomina ludziom nieuchronność śmierci,

Czujny wzrok podróżnika napotka ten pomnik

I widząc go Barlowa wnet sobie przypomni

Po czym łzą swoją zwilży tę ziemię nieznaną,

W której pana Joela pilnie pochowano.

Był wielki w swej skromności, szlachetny w mądrości

A nade wszystko czuły i wierny w miłości.

W miłości do ojczyzny odnajdywał siłę,

Aż na mroźnym pustkowiu znalazł tę mogiłę.

Z daleka od rodzinnej ziemi zmarł poeta,

Z daleka od swojego Zachodu, niestety,

Który tak umiejętnie w swych wierszach opiewał.

Ani kochanej żony, której pieśni śpiewał,

Nie było wtedy przy nim na każde skinienie,

By uchwycić ostatni oddech i westchnienie.

Ona, powodowana żalem, ten monument

Wznieść jako chwały męża kluczowy argument

Postanowiła. Ona na dalekim brzegu

Kolumbii opłakiwać będzie w lat szeregu

Chwile szczęśliwe, które już do niej nie wrócą,

Myśląc o morskich drogach, które się nie skrócą,

A nad którymi błądząc bezładnie w oddali

Myśl żegluje na wielkiej Atlantyku fali.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)