Thomas Miller

Thomas Miller, Wieczór


Dzień się zakończył, słońce zaszło za horyzont

I drobne białe gwiazdy wyszły na firmament;

Długie, waskie źdźbła trawy są mokre od rosy,

Nietoperze w powietrzu sieją teraz zamęt.


Owce się ułożyły do snu na pastwisku,

Ptaki już dawno temu na gniazdach usiadły;

Powietrze nieruchome jest, a u stóp wzgórza

W ciemnościach odpoczywa las wielki i stary.


Ale ja tego mroku wcale się nie boję 

I czuję się bezpieczny jak za dnia jasnego,

Bo wiem, że Bóg jest przy mnie, gdziekolwiek się udam,

I chroni mnie wśród nocy od zła wszelakiego.


Bóg jest koło mnie zawsze, gdy mocno się modlę 

I gdy zamykam oczy do snu głębokiego;

Wiem, że zostanie przy mnie niczym wierny strażnik

I będzie mnie pilnował do dnia następnego.


On, którzy rządzi niebem, i ziemią, i morzem,

Który sprawia, że trawa rośnie na gór zboczach,

Spojrzy na biedne dziecko, którym nadal jestem,

Gdy na kolanach modlę się ze łzami w oczach. 


On trzyma wszystkie rzeczy w Swej potężnej dłoni;

Bogatych, biednych, wielkich i małych ochrania.

Czy siedzimy, stoimy, leżymy i śpimy, 

On nas kocha i mocą swą stale osłania.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)