Amanda Ruter Dufour

Amanda Ruter Dufour, Myśl (Thought)


Witaj, wolna i święta Myśli! Żaden tyran

Nie może ciebie spętać, okuć lub uwięzić,

Bo jesteś nieskończona. Kiedy błądzę w tłumie,

Czuję się, jakbym była sama, tylko z tobą.

A kiedy głos twój mówi do mnie, głosy ludzi

Wpadają mi do uszu i mnie drażnią, albo

Nie są wcale słyszane przeze mnie jak wrzawa.

Jakże kocham, subtelna, tajemnicza Myśli,

Oczekiwać twojego przyjścia i możności

Wejścia na twój cudowny powóz, uskrzydlony

Wóz ze światła czystego zrobiony, na którym

Moja dusza się może unieść aż do nieba.

Kocham także wezwania twoje o północy,

Kiedy, oprócz lekkiego szelestu zefiru,

Żaden głos prócz twojego nie mąci zupełnej,

Nocnej ciszy. I wtedy niczym aureola

Lub blady promień gwiazdy twoje czyste światło

Obejmuje mi blaskiem swym cierpiące serce.

A kiedy twoje wielkie, skrzydlate rumaki

Zbliżają się galopem do tego królestwa,

Które się kryje w wiecznych, nieprzebytych mrokach,

Gdzie nadzieje i lęki, od dawna umarłe,

Błądzą w ciemności ciężkiej nad brzegami Lety,

Gdzie utracone kształty, wezwane z miłością,

Ukazują się znowu, tam, gdzie czuję dotyk

Miłości, choć nie czułam go przez długie lata.

Gdzie słyszę słowa, które były wymówione

Do mnie przed wielu laty, które skierowane

Były do najgłębszego wnętrza mego serca -

I wtedy właśnie klękam przed twoim ołtarzem,

W twojej wielkiej świątyni, nieśmiertelna Myśli

I błogosławię ciebie jako pewną, trwałą

Doskonałość i boskość tkwiącą w mojej duszy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Amanda Ruter Dufour, Ty ciągle do mnie nie przychodzisz... (Thou Comest Not)


Ty ciągle do mnie nie przychodzisz, a słodka, dzika róża lata

Wiele dni temu utraciła swój ujmujący zapach cały;

Dojrzałe zboża i owoce zebrano w końcu z pól i sadów,

A wszystkie śpiewające ptaki już dawno z gniazd swych odleciały.


Ty ciągle do mnie nie przychodzisz, barwy jesieni, tak jaskrawe

Z początku, jak klejnoty cenne rozsiane po zagonach płowych,

Zupełnie zbladły, a bezlistne konary sterczą czarne, groźne,

Gdy zimny i zdziczały wicher zawodzi hymnem pogrzebowym.


Ty ciągle do mnie nie przychodzisz, a wszystkie, wonne dotąd kwiaty,

Nie wypełniają już zapachem powietrza w lasach i ogrodach;

Ich suche, zbrazowiałe liście szeptem szelestu mówią do mnie

O swych tęsknotach, które dawno zabrała spływająca woda.


Ty ciągle do mnie nie przychodzisz i tylko małe, blade gwiazdy

Świecą tak samo, jak tamtego wieczora, gdy mnie odwiedziłeś,

Lecz w uszach szumią wiatr i woda, jak echo nieutulonego

Żalu, co wciąż się kryje w sercu i wciąż ujawnia swoją siłę.


Ty ciągle do mnie nie przychodzisz. Niestety! Są już policzone

Godziny, w których nasze serca mogą połączyć się ze sobą.

Dla ciebie świat ma wiele ścieżek, które ci dadzą wielkie szczęscie,

Lecz dla mnie szczęście jest złączone tylko ztwym głosem i osobą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Amanda Ruter Dufour, Trybut dla Humboldta (Tribute to Humboldt)

(fragment)


Nie posiadasz ojczyzny, bo wszystkie narody

Uznają cię za swego rodaka i króla

Wielkiego państwa wiedzy. I przyszłe epoki

Będą czcić twoje imię i wychwalać w pieśniach.

Twój wiek nie będzie tutaj liczony latami,

Ponieważ żyjesz w myśli całe, długie wieki.

Twoja dusza, dojrzała, dorodna, dostojna,

Zbliża się już do źródła, z którego czerpała

Swoją moc, do złotego tronu na niebiosach,

Na którego skinienie przed laty powstała.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)