Anne Askew

Anne Askew (1521-1546), poetka angielska, gorliwa chrześcijanka wyznania ewangelickiego; oskarżona o herezję została spalona na stosie.


Anne Askew, Ballada napisana w więzieniu Newgate


Niczym opancerzony rycerz,

Któremu werble głośno warczą,

Będę walczyła z całym światem,

A wiara będzie moją tarczą.


Wiara to mocna broń człowieka,

Która w potrzebie nie zawiedzie,

Przy jej pomocy zwalczę wrogów,

Będzie mi służyć w każdej biedzie.


A kiedy broń ta będzie mocno

W imię Chrystusa w dłoń ujęta,

To uderzenia jej potężne

Grono złych duchów popamięta.


Głęboka wiara moich przodków

Mnie taką mocą napełniła,

Że znajdę w sobie dość odwagi,

By nie bać się, gdy grozi siła.


Teraz odczuwam radość w sercu,

Nadzieja wspiera mnie do skutku.

Wierzę, że Chrystus mi pomoże

I mnie pocieszy w moim smutku.


Mówisz mi, Panie, że w tych troskach

Zostaniesz przy mnie tak, jak byłeś.

Otwórz szeroko drzwi niebiosów,

Ześlij na pomoc swoją siłę.


Więcej posiadam nieprzyjaciół

Niż włosów rośnie mi na głowie,

Nie pozwól, żeby mnie złamali,

Pomóż mi, walcz po mojej stronie.


Tobie powierzam moje troski,

Gdy z nienawiścią mnie traktują,

Nie idę, choć mnie popędzają,

W Tobie oparcie odnajdując.


Nie jestem taka, żeby rzucać

Kotwicę, choćby burza trwała;

Nie będę się kurczowo trzymać

Kruchego statku mego ciała.


Choć rzadko się posługiwałam

Prozą, a rymem jeszcze rzadziej,

Opiszę teraz pewien obraz,

Który widziałam w swoim czasie.


Ujrzałam tron, na którym winna

Zasiadać zawsze sprawiedliwość,

Lecz zamiast niej na owym krześle

Panuje wielka niegodziwość.


Prawość została pochłonięta

Przez potok jak ogromny potop,

A Wielki Wróg łapczywie chłeptał

Niewinnych ludzi krew z ochotą.


I wtedy pomyślałam, Jezu,

Który nas wszystkich będziesz sądził,

Że trudno sobie wyobrazić

Grozę kar, które złym zasądzisz.


A jednak, Panie, proszę Ciebie,

Chociaż mnie dręczą bez litości,

Nie każ im pić napoju z czary

Ich własnej niesprawiedliwości.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015-2020)


Anne Askew, Jestem kobietą biedną...


Jestem kobietą biedną, nieuświadomioną

I niewielką posiadam wiedzę w mojej głowie;

Bardzo długo szukałam, ale nie znalazłam

Najbardziej wartościowych ziół w moim ogrodzie.


Ogród, który prowadzę, ciągle pozostaje

Nieznany. Sam Bóg dał mi go w dobroci swojej.

To moje ciało, w którym powinnam zasiewać

Ziarna niepodważalnej prawdy Chrystusowej.


Mój duch doświadcza we mnie wciąż nowych katuszy,

Moje ciało buntuje się przeciwko niemu,

A moje troski z każdym dniem rosną i rosną,

Zaś sumienie mi grzęźnie w najgorszym cierpieniu.


Pozostając ze sobą samą w ciągłej walce

Nade wszystko pragnęłam wtedy odpoczynku,

Rozmyślałam bez przerwy w tym doczesnym życiu,

Jakich to Bóg wymaga ode mnie uczynków.


Poszłam wtedy z otwartym i wrażliwym sercem

Do tego Ogrodnika, którego poznałam.

Pragnęłam, żeby zasiał czyste, zdrowe ziarno

W moim ogrodzie w imię miłości do Pana.


Lecz ten dumny Ogrodnik, widząc mnie tak ślepą,

Pomyślał, że oszuka mnie w mojej prostocie

I omamił mnie całkiem gładkimi słowami,

Jedynie utwierdzając mnie bardziej w ślepocie.


Żywił mnie szyderstwami tylko i kłamstwami,

A za całą pokutę za grzechy powszednie

Nakazywał pieniądze składać pod rzeźbami,

A to była nieprawda, oprócz niej nic więcej,


Karmił mnie zgniłym mięsem, żeby mi zaszkodzić,

Odepchnąć jak najdalej od szansy zbawienia.

Po trzydzieści mszy żądał, kazał czytać listy

Z Rzymu, ale Jezusa nie wspomniał Imienia.

Zasiał też we mnie ziarna przeróżne szkodliwe,

W ceremoniach daremnych brać udział mi kazał -

W nabożeństwa żałobnych, praktykach zwodniczych,

Aż w końcu iskra Boża w mym ogrodzie zgasła.


Nakazywał surowo, pod karą utraty

Możliwości zbawienia, fundować kaplice,

Gdzie zgromadzeni ludzie mieliby się modlić

I gdzie w mojej intencji płonęłyby świece.


Strzeż się teraz nowego nauczania - mówił -

Bowiem to rzecz jest, którą najbardziej się brzydzę.

Postępuj tak jak twoi przodkowie od zawsze

I nie słuchaj nauki, której nienawidzę.


I uznałam za słuszne diabelskie nauki,

Sądząc, że mi wystarczą do duszy zbawienia.

Byłam gorsza od Żydów, Turków albo pogan,

Nie wyrażałam czci dla Chrystusa imienia.


Z bólem mogę porównać siebie do człowieka,

Co w jedenastej części księgi Mateusza

Od diabła przez Chrystusa został uwolniony,

Lecz wkrótce siedem innych wstąpiło mu w duszę.


Mój czas upłynął tutaj pośród grzechów wielu,

Dlatego wolę umrzeć wcześniej niż żyć dalej.

O Panie, przeczytałam w twojej świętej księdze,

Że dosyć miłosierdzia w swoim składzie znajdziesz


Dla mnie i wszystkich innych nieszczęsnych grzeszników,

Którzy słuchają Twoich słów i pokutują.

Ja będę o tym mówić, póku tchu mi starczy,

A oni niech mnie palą, ścinają, ćwiartują.


Obdarz mnie siłą, Panie, bym stanęła w prawdzie,

Kiedy krwawi rzeźnicy mają mnie w swej mocy.

Stoją przy mnie i ostrzą ogromne tasaki,

By moje ciało pociąć i pożreć wśród nocy.


O, miłosierny Panie, odpuść mi obrazę,

Bowiem cię obraziłam tym, że w grzechu trwałam.

Zabierz więc moje grzeszne ciało z tego świata,

Żebym ja, nędzna, więcej cię nie obrażała.


Z moimi przyjaciółmi myślą pozostaję,

Gdybym ich mogła wyrwać z dłoni Ogrodnika!

Bo on ich wkrótce wszystkich wygubi okrutnie,

Torturami ich zmiażdży, w lochach pozamyka.


Za niego nie odważę się już orędować,

Bowiem prawda mu była kiedyś objawiona,

Ale od tego czasu odszedł na manowce

I rozrzucał po polach trujące nasiona.


Ponieważ teraz tutaj miejsca dosyć nie ma,

Żebym przyczynę śmierci mojej wyłuszczyła,

Ufam, że Bóg obdarzy mnie łaską i sprawi,

Że potomność się kiedyś dowie, kim ja byłam.


Tobie, o Panie, moją duszę ofiaruję,

Jako jej Stwórcy, chociaż tak niedoskonałą.

Przyjmij ją, kiedy ciało zostawiam na ziemi,

Z której na polecenie Twoje kiedyś wstało.


Chociaż teraz zostanie spalone na popiół,

Wiem, że je możesz wskrzesić swoją mocą, Panie,

W takiej samej postaci, w jakiej je stworzyłeś,

A wtedy z Tobą w niebie na zawsze zostanie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015-2020)


Anne Askew, Z listu do króla


Ja, Anne Askew, obdarzona dobrą pamięcią, chociaż Bóg nakarmił mnie chlebem nieszczęścia i napoił wodą troski, jakkolwiek nie w takim stopniu, jak zasługiwały na to moje grzechy, pragnę, aby waszej miłości to było wiadome. Mimo że jestem skazana przez prawo jako złoczyńca, biorę sobie niebo i ziemię na świadków, że umrę w stanie zupełnej niewinności.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)