Umajr ibn Łahb al-Dżumahi

Companions of the Prophet (źródło); AbdulWahid Hamid; Muslim Education & Literacy Services

przekład: Sarah Umm Yakoub

Umajr ibn Łahb al-Dżumahi powrócił bezpiecznie z bitwy pod Badr. Jego syn Łahb nie miał jednak tyle szczęścia, gdyż dostał się do muzułmańskiej niewoli. Umajr obawiał się, że z powodu swoich niegdysiejszych prześladowań muzułmanów jego syn będzie tak samo potraktowany przez nich.

Pewnego ranka, będąc w pobliżu Ka'aby, Umajr spotkał Safłana ibn Umajjah, który podobnie jak on zajmował się właśnie oddawaniem czci kamiennym posągom.

- Witaj, przywódco Kurajszytów - powitał go bez entuzjazmu.

- Witaj, Ibn Łahb - odparł Safłan. - Usiądź proszę, porozmawiamy. Czas mija szybciej na rozmowie.

Z ciężkim sercem zaczęli wspominać swoją porażkę podczas pierwszego starcia z muzułmanami - bitwę pod Badr. Iluż kurajszyckich notabli poległo i zostało pochowanych z dala od domu - w masowym grobie al-Qalib pod Badr. Safłan pokręcił głową i westchnął:

- Na Boga, zginęli najlepsi z nas; już nic dobrego nas teraz nie może spotkać.

- Masz rację - odparł z rezygnacją Umajr. Obaj milczeli przez chwilę, po czym Ibn Łahb dodał:

- Na Boga Kaby, gdyby nie moje długi i obawa o losy mojej rodziny, sam bym pojechał do Jatrib i rozprawił się z Muhammadem raz na zawsze. Wykupiłbym swojego syna, a jednocześnie zakończył całe to zło, które nas spotkało.

Safłan pochłaniał każde słowo i nie mógł przepuścić takiej okazji:

- Umajrze, nie wahaj się, ja się zajmę twoimi długami i zapewnie dostatnie życie twojej rodzinie!

- Zgoda - zawołał Umajr z entuzjazmem. - Tylko zatrzymaj w tajemnicy naszą rozmowę i nie mów o niej nikomu.

- Niech więc tak będzie - przytaknął Safłan.

Ibn Łahb opuścił Meczet al-Haram mając serce wypełnione ogniem nienawiści do Muhammada (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Zaczął przygotowania do wyprawy, wiedząc iż ma pełne poparcie Mekkańczyków, których członkowie rodzin także byli więźniami muzułmanów. Umajr staranie przygotował plan zgładzenia Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim); naostrzył swój miecz, a jego ostrze natarł śmiertelną trucizną. Dosiadł swego wielbłąda i skierował się ku Medynie.

Kiedy dotarł do celu, od razu skierował swoje kroki do meczetu Proroka. Nikt by go nie rozpoznał, gdyby nie Umar ibn al-Chattab, który akurat siedział z grupą Towarzyszy nieopodal drzwi wejściowych i ujrzawszy Umajra z obnażonym mieczem zaalarmował muzułmanów:

- To on, wróg Allaha, Umajr ibn Łahb. To on w Mekce przewodził politeistom w prześladowaniu nas i szpiegował tuż przed bitwą pod Badr. Chodźmy do Wysłannika, by ostrzec go przed nikczemnymi zamiarami tego zdrajcy!

Umar sam pobiegł by jak najszybciej zawiadomić Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim):

- O Proroku, ten wróg Allaha, Umajr ibn Łahb, przybył tu z mieczem w dłoni; jestem pewien że ma złe zamiary.

- Pozwól mu wejść Umarze - uspokoił go Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim).

Umar zgodził się, lecz nawet przez chwilę nie wypuszczał płaszcza Umajra z jednej reki , a swego miecza przyłożonego do jego szyi z drugiej.

- Anim Sabahan (arabskie powitanie z czasów Ignorancji) - powitał Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) Umajr.

- Bóg dał nam pozdrowienie lepsze od tego Umajrze - powiedział Wysłannik (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) - Dał nam pozdrowienie pokoju, które będzie pozdrowieniem ludzi w Raju. Co cię sprowadza? - kontynuował.

- Przybyłem tu z nadzieją na uwolnienie jednego z więźniów, który jest w waszych rękach, więc proszę wysłuchajcie mnie.

- Po cóż więc ci ten miecz, skoro przybywasz w pokojowym celu? - zapytał go Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). - Wyznaj prawdę; po co naprawdę przyjechałeś?

- Chciałem jedynie prosić was o uwolnienie więźnia - nalegał Umajr.

- Doprawdy? A czy to nie ty siedziałeś z Safłanem ibn Umajjah w pobliżu Kaby i rozmawiałeś o klęsce, jaką ponieśliście z rąk muzułmanów pod Badr? Potem dodałeś, że gdyby nie twoje kredyty i troska o rodzinę, to z pewnością wyruszyłbyś do Medyny, by mnie zabić. Wtedy Safłan zaoferował swoją pomoc w spłacie twoich należności i zadbanie o twoja rodzinę, w zamian za spełnienie twojej obietnicy. Jednak Bóg jest barierą pomiędzy tobą, a osiągnięciem wyznaczonego celu.

Umajr przez chwilę stał przed Prorokiem (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zupełnie zbity z tropu, po czym powiedział:

- Przysięgam, że ty jesteś wysłannikiem Boga.

Następnie wyjaśnił:

- O Proroku. Zwykliśmy odrzucać cokolwiek dobrego nam oznajmiałeś i jakiekolwiek przesłanie było ci objawiane. Ale moja rozmowa z Safłanem była zupełnie poufna i nikt nie mógł o niej wiedzieć. Na Boga, jestem pewien, że tylko Bóg mógł sprawić, że ty o niej wiesz. Chwała Bogu, który przywiódł mnie do ciebie i poprowadził mnie do islamu.

Potem wypowiedział Szahade i oficjalnie stał się muzułmaninem. Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) pouczył innych Towarzyszy, by zajęli się nowym bratem i nauczyli go Koranu i zasad religii. Nakazał również uwolnić więźnia, po którego Umajr przyjechał do Medyny.

Społeczność muzułmańska była bardzo szczęśliwa z powodu konwersji dawnego wroga. Umar, który kiedyś powiedział "Nawet świnia jest mi droższa niż Umajr ibn Łahb" teraz oświadczył: "Dziś jest on mi droższy, niż niektóre z moich dzieci".

Umajr spędził w Medynie najszczęśliwsze dni swojego życia wypełnione światłem Koranu i wiedzą, jaką czerpał od Proroka, z dala od ignorancji i politeizmu jaki praktykował w Mekce. Tam zaś nieświadomy owej przemiany Safłan ciągle oczekiwał na wiadomość o śmierci Muhammada (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Zapewniał Kurajszytów, że niedługo usłyszą dobre dla nich wieści z Medyny. Jednak czas płynął, a słuch o Umajrze zaginął. W końcu nadeszła druzgocąca Safłana wiadomość - z Jatribu nadjechał jeździec oznajmiając: „Umajr przyjął islam!” Nie mogło już być gorzej; Safłan obiecał sobie nigdy więcej nie odezwać się słowem do dawnego stronnika i zaprzestać pomocy jego rodzinie w Mekce.

W tym czasie Umajr dokładał wszelkich starań, by doskonalić swoją wiedzę religijną i uczyć się słów Koranu. Kiedy już osiągnął zadowalający poziom wiedzy poszedł do Proroka i powiedział:

- O Wysłanniku Allaha, sporo upłynęło czasu od kiedy byłem zaciętym wrogiem Prawdy i zwalczałem z wielką zaciętością jej wyznawców. Teraz pragnę uzyskać twoje pozwolenie na wyjazd do Mekki, by nawoływać Kurajszytów do islamu. Jeśli mnie przyjmą, to będzie w tym wielka korzyść. Jeśli się przeciwstawią, to będę ich tak zwalczał, jak niegdyś zwalczałem muzułmanów.

Prorok przystał na tę propozycję i Umajr wyruszył do Mekki. Jako pierwszego odwiedził tam Safłana ibn Umajjah i powiedział mu:

- Safłanie, jesteś wodzem Mekki i jednym z najbardziej inteligentnych spośród Kurajszytów. Czy naprawdę wierzysz w to, że kamienie które czcisz i którym składasz ofiary rzeczywiście mają jakąś moc? Bo jeśli o mnie chodzi, to oświadczam, że nie ma boga poza Allahem i Muhammad jest Jego Wysłannikiem.

Wielu Mekkanczyków przyjęło islam z rąk Umajra, ale nie Safłan. Później, po zdobyciu Mekki przez muzułmanów, Safłan chciał uciec przed nieuchronną porażką. Jednak Umajr wstawił się za nim u Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i otrzymał on ułaskawienie. W ten sposób dawni wrogowie islamu połączyli swoje siły i serca, by wsławić się w służbie prześladowanej niegdyś przez nich religii.

źródło