Suhaib Ar-Rumi

Companions of the Prophet (źródło); AbdulWahid Hamid; Muslim Education & Literacy Services

przekład: Sarah Umm Yakoub

Było to 20 lat przed rozpoczęciem misji proroczej Muhammada (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), kiedy gubernatorem miasta al-Uballah został z ramienia władcy perskiego pewien Arab o imieniu Sinan ibn Malik. Miasto, które obecnie jest częścią Basry, leżało na brzegach rzeki Eufrat i tam właśnie znajdował się pełen przepychu pałac Sinana. Miał on kilkoro dzieci, z którym największym uczuciem darzył zaledwie pięcioletniego Suhaiba. Chłopiec wyróżniał się jasną cerą i blond włosami, poza tym był niezwykle aktywnym i inteligentnym dzieckiem.

Pewnego dnia matka Suhaiba zabrała go wraz z innymi członkami rodziny na piknik do wioski as-Sani. Nic nie zapowiadało, że dzień, który miał być przyjemny i relaksujący zamieni się w koszmar i zupełnie odmieni życie Suhaiba. Tego dnia bowiem wioska została zaatakowana przez grupę Bizantyjskich żołnierzy. Straż chroniąca rodzinę gubernatora została pokonana i zabita, kosztowności skradzione, a członkowie rodziny wzięci do niewoli. Wśród nich był również Suhaib. Został on zabrany do Konstantynopola i sprzedany na jednym ze stołecznych bazarów. Przechodził potem z rąk jednego pana do drugiego; jego los nie różnił się od tego, który był udziałem tysięcy innych niewolników służących w domach, pałacach i zamkach bizantyjskich władców i arystokratów.

W ten oto sposób dzieciństwo i młodość Suhaib ibn Sinan spędził jako niewolnik. Przez prawie 20 lat żył na terenie Imperium Bizantyjskiego - miał przez to okazję do bliskiego poznania ludzi i społeczeństwa. Na własne oczy widział niesprawiedliwość i korupcję, jaka cechowała wyższe sfery bizantyjskiej społeczności. Nienawidził tego i później zwykł mawiać:

- Społeczność taka jak ta, może być oczyszczona tylko przez powódź!

Suhaib oczywiście mówił po grecku i prawie zapomniał arabskiego; jednak zawsze wiedział, że jest synem pustyni. Czekał na dzień, gdy będzie wreszcie wolny i dołączy do swoich arabskich współbraci. Kiedy tylko nadarzyła się pierwsza lepsza okazja, Suhaib uciekł z niewoli i skierował swe kroki do Mekki - będącej miejscem azylu dla uciekinierów. Tamtejsi ludzie nazwali go Suhaib "ar-Rumi" lub "Bizantyjczyk" z powodu braku płynności w mowie arabskiej i jasnej karnacji. Zaczął pracować dla jednego z mekkańskich arystokratów - Abdullaha ibn Dżudan - i jako kupiec dorobił się znacznego majątku.

Pewnego razu, kiedy wrócił do Mekki z jednej ze swoich wypraw kupieckich usłyszał, że człowiek o imieniu Muhammad ibn Abdullah zaczął nawoływać do nowej religii; do wiary w jedynego Boga, do sprawiedliwości, spełniania dobrych uczynków i powstrzymywania się od niegodziwości. Bardzo zainteresowało to Suhaiba; począł wypytywać o Muhammada (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i powiedziano mu, iż znajduje się w domu al-Arqama ibn Abi al-Arqam.

- Uważaj jednak, by nikt z Kurajszytów o tym nie wiedział, bo zaczną cię prześladować, tak jak innych muzułmanów. Jesteś tutaj obcy i nie masz za sobą rodziny ani klanu, który by cię ochraniał.

Zachowując najwyższą ostrożność, Suhaib skierował się do domu al-Arqama. Tuż przy drzwiach natknął się na Ammara ibn Yassir, którego ojciec był Jemeńczykiem i znał się z Suhaibem. Po chwili wahania podszedł do Ammara i zapytał go, co tu robi?

- To raczej ja powinienem o to ciebie zapytać - ten odparł.

- Chciałem zobaczyć tego człowieka osobiście i usłyszeć bezpośrednio od niego o nowej religii którą głosi - wyjaśnił Suhaib.

- Właściwie to ja przyszedłem z tego samego powodu. Chodźmy więc razem, z bożym błogosławieństwem.

Tego dnia społeczność muzułmańska zyskała dwóch nowych członków; Ammar i Suhaib spędzili cały dzień w towarzystwie Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), a ich serca wypełniły się światłem wiary. Złożyli na ręce Proroka przysięgę, zaświadczając, że nie ma boga poza Allahem, a Muhammad jest Jego Wysłannikiem. Dopiero późną nocą, pod osłoną ciemności, opuścili dom al-Arqama. Niestety, w jakiś sposób Kurajszyci dowiedzieli się o całym zdarzeniu i jak zwykle zaczęli swoją kampanię oszczerstw i prześladowań. Suhaib znosił te krzywdy ze spokojem, podobnie jak Bilal, Ammar i jego matka Sumejja, Kaab i wielu innych przyjmujących islam. Prześladowania były zawzięte i nieludzkie, ale Suhaib znosił je z cierpliwością i odwagą, wiedząc, że droga do Raju bywa usłana cierniami i problemami. Nauki szlachetnego Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) napełniały Suhaiba i innych Towarzyszy niespotykaną siłą i odwagą.

Kiedy Wysłannik (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) udzielił muzułmanom zezwolenia na emigrację do Medyny, Suhaib pragnął wyjechać w towarzystwie Abu Bakra i samego Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Jednak Kurajszyci dowiedzieli się o jego planach i zrobili wszystko, żeby mu przeszkodzić w ich realizacji. Ustawili straże, które pilnowały, by Suhaib i majątek jakiego dorobił się dzięki handlowi nie opuściły miasta. Ten jednak nie poddał się, wyczekując okazji by dołączyć do reszty muzułmanów w Medynie. Nie było to łatwe zadanie, gdyż straże pilnowały go dzień i noc; musiał więc obmyslić strategię przechytrzenia ich.

Pewnej chłodnej nocy Suhaib wychodził co chwilę na zewnątrz udając, że ma problemy z żołądkiem. Jego strażnicy kpili z niego:

- Dziś nie musimy się o niego martwić; Al-Laat i al-Uzza (bóstwa czczone w Kabie - przyp. tłum.) sprawiły, że jest zajęty swoim brzuchem.

Przestali więc czuwać i po chwili zmorzył ich sen. Suhaib skorzystał z okazji; wymknął się pod osłoną nocy i skierował swego wierzchowca w stronę Medyny. Jednak szybko odkryto jego zniknięcie, furia ogarnęła Kurajszytów i pędem ruszyli w pogoń za więźniem. Widząc zbliżających się jeźdźców, Suhaib wspiął się na wzgórze, wyciągnął łuk i strzały i głośno zawołał:

- O Kurajszyci! Na Boga, wiecie, że jestem niezrównanym łucznikiem i moje strzały zawsze trafiają do celu. Na Boga, jeśli się zbliżycie, to każda z moich strzał kolejno pozbawi życia jednego z was. Kiedy one się skończą to użyję swojego miecza.

Ci jednak z równym zdecydowaniem odpowiedzieli:

- Na Boga, nie pozwolimy ci uciec, a tym samym zachować swoje życie i bogactwo. Przyjechałeś do Mekki słaby i biedny, a potem dzięki nam wzbogaciłeś się.

- A co powiecie, jeśli zostawię wam swoje bogactwo? - zaproponował Suhaib. Czy wtedy pozwolicie mi odjechać?

- Na to możemy się zgodzić - odparli prześladowcy.

Opisał im więc gdzie dokładnie w swoim domu w Mekce ukrył złoto i srebro, a ci pozwolili mu odejść.

Suahib wyruszył do Medyny najszybciej jak tylko mógł, pocieszając się wizją życia w towarzystwie Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i swobodnego praktykowania religii. Kiedykolwiek podczas podróży odczuwał zmęczenie, to myśl o rychłym spotkaniu z Muhammadem (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) dodawała mu nowych sił. Docierając do wioski Quba na przedmieściach Medyny z daleka zobaczył Wysłannika (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Ten również rozpoznał Suhaiba i powitał go z wielką radością i serdecznością.

- Twoja transakcja opłacila się, o Abu Jahja - trzykrotnie zapewnił go Wysłannik (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), na co uradowany Suhaib odparł:

- Nikt przede mną nie przybył do ciebie, o Wysłanniku Allaha. Tylko Gabriel mógł ci o tym powiedzieć!

Rzeczywiście, transakcja Suhaiba okazała się owocna; odnośnie jego hidżry został objawiony werset koraniczny:

{Wśród ludzi jest taki, który sprzedaje swoją duszę, poszukując zadowolenia Boga. A Bóg jest dobrotliwy dla Swoich sług.} [Koran, 2:207]

Czymże jest utrata pieniędzy i złota, jeśli w zamian za nie otrzymuje się swobodę praktykowania swojej wiary!

Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) szczerze kochał Suhaiba i chwalił go jako wyprzedzającego Bizantyjczyków w akceptacji islamu. Poza pobożnością i niezwykłą trzeźwością umysłu znany był również ze swojego nieprzeciętnego poczucia humoru. Pewnego dnia Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zauważył go jedzącego daktyle. Suhaib miał infekcję jednego oka i ledwo na nie widział. Wysłannik Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zażartował:

- Jesz sobie spokojnie dojrzałe daktyle, podczas gdy twoje oko cierpi?

- Co w tym złego? - odparł w podobnym tonie Suhaib. Zjadam je z drugim okiem.

Pozycja i znaczenie Suhaiba pośród społeczności muzułmańskiej były tak wysokie, że został mianowany przez umierającego Umara ibn Al-Chattaba na przywódcę ummy do czasu wybrania jego następcy. Leżący na łożu śmierci kalif ustanowił grupę sześciu Towarzyszy, by wybrali kolejnego przywódcę wiernych. Byli to: Usman, Ali, Talha, Zubajr, Abdur Rahman ibn Auf i Sad ibn Abi Łaqqas. Umar nie wyznaczył na swoje stanowisko konkretnej osoby, gdyż wtedy byłoby dwóch kalifów w tym samym czasie. Nakazał natomiast, aby owa grupa sześciu razem z reszta społeczności muzułmańskiej wspólnie wybrała swojego nowego przywódcę. Do tego czasu Suhaib pełnił funkcję imama podczas modlitwy zbiorowej.

Ten wybór ukazywał jak wspaniale islam integrował i honorował ludzi pochodzących z różnych warstw społecznych. Jeszcze za życia Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zdarzyło się, że jeden z medyńskich hipokrytów - Qajs ibn Mutatijah - usiłował skłócić ze sobą grupę muzułmanów. Podszedł do nich, kiedy zajęci byli nauką w meczecie i widząc pośród nich Salmana al-Farsi, Bilala al-Habaszi i Suhaiba ar-Rumi skomentował:

- Plemiona Ałs i Chazradż poświęcały się by bronić Muhammada. A ci ludzie co dla niego robią?

Kiedy Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) się o tym dowiedział, był bardzo wzburzony i natychmiast zareagował; zwołał muzułmanów do meczetu, chcąc im ogłosić coś ważnego. Powstał, wychwalając Allaha, i rzekł:

- Wasz Pan jest Jeden. Wasz przodek jest jeden. Jedna jest wasza religia. Uważajcie! Nie traktujcie tych, których rodzice nie byli Arabami jako gorszych. Zaprawdę ten, kto mówi po arabsku jest Arabem, tak samo jak wy.

źródło