Umair Ibn Saad Al-Ansari

Companions of the Prophet (źródło); AbdulWahid Hamid; Muslim Education & Literacy Services

przekład: Sarah Umm Yakoub

Umair został osierocony w bardzo młodym wieku. Jego ojciec zmarł, pozostawiając dziecko i żonę na skraju nędzy. Szczęśliwie jednak matka Umaira ponownie wyszła za mąż i to za jednego z najbogatszych ludzi w Medynie. Nazywał się Dżulas Ibn Sułaid i należał do znaczącego plemienia al-Ałs.

Z czasem Umair stał sie oczkiem w głowie ojczyma, którego pokochał tak, jak syn może kochać ojca; zdarzało się nawet, że zapominał o swoim sieroctwie. Dżulas zachwycał się wspaniałymi cechami charakteru i inteligencją, jak również szczerością i prawdomównością jaka cechowała jego pasierba.

Mając zaledwie 10 lat Umair został muzułmaninem. Wiara znalazła w jego czystym sercu bezpieczną niszę i przeniknęła głęboko całe jego jestestwo. Mimo swojego młodego wieku chłopak dokładał wszelkich starań, by nie opuścić żadnej modlitwy prowadzonej przez Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Często można go było zobaczyć w pierwszym rzędzie modlących się; oni bowiem mieli obiecane przebaczenie od Allaha jako ci, którzy przychodzą do meczetu najwcześniej i zajmują pierwsze miejsca. Matka Umaira była z niego szczególnie dumna, kiedy wychodził i wracał z meczetu - czasem sam, a czasem w towarzystwie Dżulasa.

Czas mijał Umairowi na spokojnym czczeniu Allaha i oddaniu się islamowi. Idylla ta nie mogła jednak trwać wiecznie. Młody chłopiec miał być poddany trudnemu testowi, który wstrząsnął spokojną i sielską atmosferą jego domu i wystawił na próbę jego wiarę.

W 9 roku Hidżry Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) ogłosił, że zamierza poprowadzić ekspedycję do Tabuk przeciwko wojskom Bizancjum. Nakazał muzułmanom rozpocząć przygotowania, by móc wyruszyć jak najszybciej. Zwykle podczas wypraw wojskowych Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) nie wyjawiał od razu detali kampanii, by wywiad wroga nie miał szansy dowiedzieć się o prawdziwych zamiarach armii muzułmańskiej. Jednak tym razem, ze względu na wielką odległość i przewagę liczebną wroga, Wysłannik (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) od razu zapowiedział swoim ludziom gdzie i w jakim celu wyruszają. Podjęto przygotowania na szeroką skalę. Muzułmanie nie zrażeni letnimi upałami i zbliżającym się czasem zbiorów daktyli odpowiedzieli entuzjastycznie na apel Proroka. Była jednak w Medynie pewna grupa ludzi, którzy otwarcie głosili że są muzułmanami ale tak naprawdę nie wierzyli ani w Allaha, ani misję Muhammada (Pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Zaczęli krytykować pomysł wyprawy do Tabuk, usiłując osłabić zapał muzułmanów. Posunęli się nawet do wyśmiewania Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) na swoich tajnych zgromadzeniach, a niewiara i zawiść pozostawała w ich sercach.

Pewnego dnia, na krótko przed wyruszeniem armii, młody Umair powrócił do domu w wyjątkowym nastroju; właśnie był w meczecie i widział jak hojnie muzułmanie ofiarowywali datki na potrzeby ekspedycji. Nawet kobiety oddawały swoją biżuterie, a ubodzy ostatnie wartościowe rzeczy jakie posiadali. Umair był pod wielkim wrażeniem, kiedy Usman ibn Affan przyniósł sakwę zawierającą tysiąc złotych dinarów, a Abdur-Rahman ibn Auf na swoich ramionach dźwigał dwieście ałqijja złota (jednostka miary, ok. 128 g - przyp.tłum.) by ofiarować je Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Jeden mężczyzna próbował nawet sprzedać swoje łóżko, by kupić za nie miecz.

Umair nie mógł się doczekać, by przekazać te radosne nowiny swoim bliskim. Jednak ku jego zaskoczeniu Dżulas nie podzielał tej euforii i w końcu ostro przerwał relacje Umaira:

Jeśli Muhammed jest szczery nazywając siebie prorokiem, to my wszyscy jesteśmy głupsi niż osły.

Chłopak nie mógł uwierzyć własnym uszom; ktoś tak inteligentny jak jego ojczym nie mógł wypowiedzieć takich słów, słów które są wyrazem niewiary. Jednak nie przesłyszał się, a w niechęci Dżulasa do wzięcia udziału w wyprawie znalazł potwierdzenie swoich przypuszczeń. Co teraz zrobić? - myślał gorączkowo. Z jednej strony miał przed sobą zdrajcę islamu i hipokrytę knującego przeciwko Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Z drugiej zaś człowieka, który traktował Umaira jak syna, wspierał i służył pomocą; który przygarnął go jako sierotę i uratował od ubóstwa. Musiał dokonać wyboru pomiędzy zachowaniem więzi rodzinnych, a zdradą i hipokryzją. Wybór był bolesny ale szybki; młodzieniec zwrócił sie do Dżulasa:

Na Allaha, Dżulasie - nie ma na świecie drugiej droższej mi twarzy, po Muhammadzie ibn Abdullah, niż twoja. Jesteś najbliższym mi człowiekiem i najbardziej hojnym. Ale właśnie wypowiedziałeś słowa, które jeśli zostaną wyjawione to przyniosą ci poniżenie. Jeśli jednak je zataję, to będzie to oznaką mojej słabości i sprzeniewierzenia się mojej wierze. Dlatego pójdę teraz do Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i powiem mu co właśnie powiedziałeś; od ciebie zależy jak wyjaśnisz tę sytuację.

Po czym Umair udał się do meczetu i zdał relację z całego zajścia Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Ten nakazał mu pozostać w meczecie i wysłał kilku swoich Towarzyszy by przyprowadzili Dżulasa. Kiedy ten stanął przed zgromadzonymi tam muzułmanami i usłyszał o zarzutach Umaira, odparł ze spokojem:

Nie wiem o czym mówicie - nic takiego nie powiedziałem, chłopak musiał to zmyślić.

Zebrani bacznie obserwowali ich obu, próbując po wyrazie twarzy odgadnąć, który z nich mówi prawdę. Ci, którzy skrycie spiskowali z Dżulasem stwierdzili: Ten chłopak jest niewdzięczny - szkaluje kogoś, kto był dla niego tak dobry. Inni jednak zauważyli: Nic podobnego; ten młodzian dorastał w posłuszeństwie Allahowi. Spójrzcie, jego twarz zaświadcza o jego niewinności.

Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zwrócił sie w stronę Umaira i zobaczył jego zaognioną twarz i łzy spływające po policzkach. Chłopiec modlił się: O Panie, ześlij objawienie Twojemu Wysłannikowi, potwierdzające że mówię prawdę. Tymczasem Dżulas bronił się mówiąc: To prawda co ci powiedziałem, o Proroku. Jeśli chcesz to nakaż nam przysiąc w twojej obecności. Ja przysięgam, że nie powiedziałem tego, o co oskarża mnie Umair.

Towarzysze zwrócili sie więc w stronę Umaira, żeby wysłuchać jego wersji i wtedy zobaczyli, że Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) znajduje sie pod wpływem boskiej inspiracji; zaległa cisza i wszyscy czekali wpatrzeni w jego twarz. Zaś Dżulasa zaczął ogarniać lęk i przerażenie; spoglądał ze strachem na Umaira, obawiając się zdemaskowania.

Wysłannikowi zostały objawione następujące wersety sury Skrucha [9:74]:

{Oni przysięgają na Boga, że nic nie powiedzieli, tymczasem powiedzieli słowo niewiary; i stali się niewiernymi, chociaż już byli całkowicie poddani. Oni starali się usilnie o to, czego nie mogli osiągnąć; i zemścili się tylko za to, że wzbogacił ich Bóg i Jego Posłaniec, z Jego łaski. I jeśli się nawrócą, to będzie lepiej dla nich; a jeśli się odwrócą, to ukarze ich Bóg karą bolesną na tym świecie i w życiu ostatecznym. Oni nie mają na ziemi ani przyjaciela, ani pomocnika.}

Po tych słowach Dżulas zatrząsł się i nie mógł wydusić słowa. W końcu zwrócił się do Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i powiedział:

O Wysłanniku Allaha, żałuję tego co zrobiłem, naprawdę żałuję. To Umair powiedział prawdę, a ja skłamałem. Proszę Allaha o przyjęcie mojej skruchy...'

Łzy radości spłynęły po twarzy Umaira. Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) dotknął ucha młodzieńca i powiedział:

Młody człowieku, twoje ucho nie przesłyszało się w tym, co usłyszało i twój Pan to potwierdził.

Dżulas powrócił na łono islamu i od tej pory był przykładnym muzułmaninem. Towarzysze widzieli jego dobroć względem Umaira i zrozumieli, że jego nawrócenie było szczere. Kiedykolwiek ktoś wspomniał o Umairze, Dżulas zwykł mawiać: Oby Allah wynagrodził mego syna dobrem za to, co dla mnie zrobił; z pewnością uratował mnie on przed niewiarą i ocalił przed karą ognia piekielnego.

Z wiekiem siła charakteru i szczerość, jaką charakteryzował się Umair w młodości, wzmacniała się jeszcze bardziej.

Podczas swojego kalifatu Umar ibn al-Chattab zwracał szczególną uwagę na to, jakich ludzi mianuje na stanowiska gubernatorów; chciał by byli oni skromni, sprawiedliwi, oddani islamowi i traktowali swych poddanych bez wyższości czy pogardy. Kiedykolwiek dochodziły do niego słuchy o nadużyciach ze strony osób piastujących wysokie stanowiska, Umar osobiście sprawdzał daną sytuację. Jednym z miast, które często narzekały na swoich urzędników było miasto Hims w Większej Syrii. Kalif postanowił mianować Umaira na stanowisko gubernatora, mimo iż ten był zaledwie dwudziestoparoletnim młodzieńcem. Umair z wahaniem przyjął propozycję Przywódcy Wiernych, gdyż był właśnie zaangażowany w dżihad na drodze Allaha. Posłuszny jednak rozkazowi wyruszył do Hims, by objąć gubernatorską posadę.

Kiedy Umair dotarł na miejsce, zwołał wszystkich mieszkańców miasta, by odprawić modlitwę, a po jej zakończeniu zwrócił się do zebranych:

O ludzie! Islam jest jak potężna forteca i mosiężna brama. Fortecą islamu jest sprawiedliwość, zaś jego bramą prawda. Jeśli forteca i brama zostaną zniszczone, to osłabiona zostanie cała religia. Islam pozostanie silny, jeśli autorytet władzy będzie silny. Lecz jego mocy nie da się utrzymać poprzez bicz lub miecz, ale dzięki sprawiedliwym rządom i trwaniu przy prawdzie.

Umair spędził cały rok w Hims; w tym czasie nie napisał ani jednego listu do kalifa. Nie przysłał też należnego podatku do skarbu państwa - nawet jednego dirhama.

W tym samym czasie zaniepokojony Umar postanowił napisać do gubernatora Hims, by rozliczyć go z pełnionej funkcji. Zawołał swego sekretarza i nakazał mu:

Napisz do Umaira ibn Saada następującą wiadomość: 'Kiedy ten list dotrze do ciebie, to niezwłocznie opuść Hims, zabierając ze sobą wszelkie podatki, które zdołałeś zebrać i przybądź do Medyny'.

Jak tylko Umair otrzymał ten list, natychmiast rozpoczął przygotowania do podróży; zabrał prowiant, wodę, dzidę, kilka niezbędnych drobiazgów i pieszo udał się do Medyny.

Kiedy dotarł do celu, był cały sparzony od słońca, jego włosy sporo urosły, a ciało było na granicy wytrzymałości. Jego wygląd świadczył o tym, iż właśnie odbył długą i męczącą podróż. Kalif ujrzawszy go w takim stanie wykrzyknął zaskoczony:

- Co ci się stało, Umairze?

- Ależ nic mi nie jest, o Przywódco Wiernych - odparł Umair. Mam się dobrze, zdrowie mi dopisuje, dzięki Bogu i przyniosłem ze sobą cały swój dobytek.

- A cóż to za dobytek? - dopytywał się Umar, myśląc iż to pewnie pieniądze do skarbu państwa.

- Mam swój worek, w który zapakowałem jedzenie, miskę z której jem posiłki i której używam do mycia, jak też kubek z którego piję i za pomocą którego robię łudu.

- Czy przybyłeś tutaj pieszo? - nie mógł uwierzyć kalif.

- Tak, o Przywódco Wiernych.

- Czy nie dano ci konia z tytułu twojego urzędu?

- Nikt mi go nie dał, ani ja nikogo o to nie prosiłem.

- Jaką więc kwotę przyniosłeś do skarbu państwa?

- Nie przyniosłem nic.

- A to dlaczego?

- Kiedy przybyłem do Hims - spokojnie tłumaczył Umair - zwołałem uczciwych ludzi z tego miasta na spotkanie i przekazałem im obowiązek zbierania podatków. Za każdym razem kiedy zebrali oni pewna sumę pieniędzy, to pytałem kto potrzebuje ich najbardziej i oddawałem.

W tym momencie kalif odwrócił się do swojego sekretarza i powiedział:

Natychmiast odnawiam mianowanie Umaira gubernatorem Hims!

- Proszę, nie rób tego! - zaprotestował Towarzysz. Nie chcę być gubernatorem ani z twojego rozkazu Umarze, ani nikogo po tobie. Po czym poprosił kalifa o pozwolenie na dołączenie do swojej rodziny, mieszkającej w pobliżu Medyny. Wzruszony Umar zgodził się na to.

Minęło sporo czasu od kiedy Umair porzucił swoją posadę w Hims i osiadł niedaleko Medyny. Kalif Umar postanowił sprawdzić, czy niegdysiejszy gubernator opływa teraz w luksusie, czy może nadal wiedzie skromne życie. Wysłał swojego zaufanego człowieka, o imieniu al-Harit, by wybadał sytuację. Powiedział mu:

Harit, pójdziesz do Umaira Ibn Saada i zostaniesz przez jakiś czas jako gość w jego domu. Jeśli zauważysz jakieś oznaki bogactwa to po cichu wracaj, lecz jeśli zobaczysz, że zmaga się z biedą to daj mu te dinary - powiedział, wręczając Haritowi sakiewkę zawierającą sto dinarów.

Po niedługich poszukiwaniach Harit odnalazł dom rodzinny Umaira.

- Assalamu aleikum ła rahmatullah - powitał jego mieszkańców.

- Ła aleikum assalam ła rahmatullahi ła barakatuhu - odparł Umair i zapytał: Skąd przybywasz?

- Z Medyny.

- Jak się miewają tamtejsi muzułmanie?

- Alhamdulillah, dobrze.

- A jak się miewa Amir al-Muminin (tj. Przywódca Wiernych)?

- Ma się dobrze.

- Czy stosuje prawo hudud (karanie przestępców wg szariatu - przyp. tłum.)?

- Tak, nawet osobiście wymierzył własnemu synowi karę za cudzołóstwo, w wyniku czego jego syn zmarł. Oby Allah dopomógł Umarowi - kontynuował Harit. Wiem tylko, że darzy cię on szacunkiem i miłością.

Harit został w domu Umaira przez kilka dni, obserwując jak się żyje jego mieszkańcom. Każdej nocy częstowano go małym kawałkiem płaskiego chleba i niczym więcej. Trzeciego dnia jeden z sąsiadów zwierzył się Haritowi:

Umair i jego rodzina żyją w wielkim ubóstwie. Do jedzenia maja tylko te kawałki chleba, które tobie - jako gościowi - oddają. Często głodują i nie mają jedzenia.

Harit nie mógł tego dalej słuchać; pobiegł do Umaira i wręczył mu sakiewkę ze stoma dinarami.

- Co to jest? - ten ze zdziwieniem zapytał.

- Amir al-Muminin ci to przesyła.

- Zwróć mu to proszę; przekaż mu moje pozdrowienie pokoju i powiedz, że nie potrzebuję pieniędzy.

- Weź to Umairze - krzyknęła jego żona, która przysłuchiwała się rozmowie. Jeśli ty je chcesz, to możesz je wydać; jeśli nie - to są inni, którzy bardzo ich potrzebują.

Słysząc te słowa Harit zostawił pieniądze przed Umairem i opuścił jego dom. Ten jednak tej samej nocy nie położył się spać, dopóki nie rozdał wszystkiego ubogim i wdowom po poległych w walce muzułmanach.

Zaś Harit po powrocie do Medyny natychmiast udał się do kalifa. Ten z zaciekawieniem zapytał:

- I co widziałeś, o Harit?

- Bardzo przygnębiający obraz, o Amir al-Muminin.

- Czy dałeś Umairowi te dinary?

- Tak, dałem mu, ale nie wiem co z nimi zrobił; podejrzewam, że nie zatrzymał nawet jednego dinara dla siebie.

Słysząc to Umar al-Faruq napisał do Umaira:

Kiedy dostaniesz tę wiadomość niezwłocznie przybądź do mnie!

Kiedy Umair stanął przed obliczem kalifa, ten go zapytał wprost:

- Umajrze, co zrobiłeś z tymi dinarami?

- Nie jesteś odpowiedzialny za przeznaczenie tych pieniędzy po tym, jak mi je oddałeś - odparł Umair.

- Błagam cię, powiedz mi - co z mini zrobiłeś?

- Schowałem je dla siebie na dzień, kiedy ani bogactwo, ani potomstwo w niczym mi nie pomogą.

Wzruszony kalif zawołał:

- Przysięgam, że jesteś jednym z tych, którzy są dla siebie surowi nawet wtedy, kiedy czegoś bardzo potrzebują!

Nakazał obładować wielbłąda prowiantem i dał Umairowi dwie suknie. Ten jednak zaprotestował:

- O Przywódco Wiernych, jeśli chodzi o żywność - to naprawdę nie ma potrzeby; zostawiłem mojej rodzinie dwa worki ziarna, a nawet jeśli im się skończą to Allah Najwyższy ich zaopatrzy. Jeśli zaś chodzi o ubrania - to chętnie je przyjmę (dla żony); jej sukienka jest już tak poniszczona, że niewiele zakrywa.

Niedługo po tej rozmowie z kalifem Umair ibn Saad odszedł do swego Pana. Na wieść o jego śmierci Umar al-Faruq z ciężkim sercem i żalem w głosie powiedział: Chciałbym mieć takich ludzi jak Umair ibn Saad, którzy doradzaliby mi w rozwiązywaniu problemów naszej wspólnoty. Doprawdy, Umair nigdy nie był obciążony troskami i zmartwieniami tego świata, gdyż bardziej koncentrował się na zarobkach mających wagę i znaczenie w życiu przyszłym.

źródło