Nuajm ibn Masud

Companions of the Prophet (źródło); AbdulWahid Hamid; Muslim Education & Literacy Services

przekład: Monika Meziani

Nuajm Ibn Masud pochodził z Nadżd w północnej części płaskowyżu Arabii. Należał do potężnego plemienia Ghatafan. Jako młodzieniec był sprytny i żwawy, przedsiębiorczy, wiele podróżował. Był zaradny, zawsze gotowy podjąć wyzwanie i nie pozwalał, aby problemy wzięły nad nim górę.

Ten syn pustyni obdarzony był nadzwyczajną trzeźwością umysłu i niezwykłą subtelnością. Należał jednak do osób lubiących się bawić i oddawał się młodzieńczym pasjom. Kochał muzykę i rozkoszował się towarzystwem piosenkarek. Często czując chęć posłuchania dźwięku instrumentów muzycznych lub radowania się towarzystwem piosenkarzy opuszczał domowe ognisko swoich ludzi w Nadżd i udawał się do Jatrib, a w szczególności do pewnej społeczności żydowskiej, która słynęła ze swoich pieśni i muzyki.

W Jatrib Nuajm znany był z hojności, a w zamian był suto goszczony. W ten sposób Nuajm zacieśnił więzy z żydami z Mekki, zwłaszcza z Banu Qurajza.

W czasie, gdy Allah okazał ludziom łaskę wysyłając Swojego Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) z przewodnictwem i prawdą, a doliny Mekki rozjaśnił światłem islamu, Nuajm ibn Masud ciągle oddawał się pogoni za przyjemnościami. A było to niedługo przed tym, jak dołączył do zagorzałych przeciwników islamu i zanim stoczył wojnę przeciwko Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i jego Towarzyszom.

Prawda dotarła do Nuajma podczas oblężenia Medyny, które miało miejsce w piątym roku pobytu Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) w mieście. Musimy się trochę cofnąć, aby poznać wątki tej historii.

Dwa lata przed oblężeniem, Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) wymusił wygnanie grupy żydów należących do plemienia Banu an-Nadir z Medyny z powodu ich współpracy z kurajszyckimi wrogami. Banu Nadir wyruszyło na północ i osiedliło się w Chajbar i innych oazach wzdłuż szlaku handlowego do Syrii. Od razu zaczęli oni podżegać tak pobliskie, jak i oddalone plemiona przeciwko muzułmanom. Prześladowano karawany jadące do Medyny, aby wywrzeć nacisk ekonomiczny na miasto.

Ale to nie wszystko. Przywódcy Banu an-Nadir zebrali się i zadecydowali o utworzeniu silnego sojuszu czy konfederacji z tyloma plemionami, z iloma było to możliwe, aby stoczyć wojnę z Prorokiem (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i raz na zawsze zakończyć jego misję. Nadirowie udali się do Kurajszytów w Mekce i namówili ich do kontynuowania walki z muzułmanami. Zawarli pakt z Kurajszytami, że w określonym czasie zaatakują Medynę.

Z Mekki przywódcy Nadirów wyruszyli na północ w około tysiąckilometrową podróż, aby spotkać się z plemieniem Ghatafan. Obiecali im całe roczne zbiory daktyli z Chajbaru w zamian za prowadzenie wojny przeciwko islamowi i Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Poinformowali oni Ghatafan o pakcie, jaki zawarli z Kurajszytami, oraz przekonali ich do podobnej ugody.

Inne plemiona także przekonano do przyłączenia się do wielkiego sojuszu. Z północy przybyło Banu Asad i Fazar, z południa Ahabisz, sprzymierzeńcy Kurajszytów, Banu Sulajm i inni. W wyznaczonym czasie Kurajszyci liczną grupą kawalerii i piechoty wyruszyli z Mekki pod dowództwem Abu Sufjana ibn Harb. Ghatafan także wyruszyło z Nadżd wielką grupą pod dowództwem Ubajny ibn Hisn. W straży przedniej wojsk plemienia Ghatafan był Nuajm ibn Masud.

Wieści o zbliżającym się ataku na Medynę dotarły do Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), gdy był on w połowie drogi w długiej wyprawie do Dumat al-Dżandal na granicy z Syrią, jakieś piętnaście dni drogi od Medyny. Plemię w Dumat al-Dżandal naprzykrzało się karawanom na granicy Medyny, a ich działania były prawdopodobnie prowokowane przez Banu an-Nadir, aby odciągnąć Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) od Medyny. Rozumowali oni, że pod nieobecność Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) łatwiej będzie połączonym wojskom plemiennym z północy i południa zaatakować Medynę i przy pomocy nielojalnych ludzi z samego miasta zadać morderczy cios społeczności muzułmańskiej.

Prorok Muhammad (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) pospieszył z powrotem do Medyny i skonsultował się z muzułmanami. Wojska Ahzabu, czyli konfederacja wrogich plemion, składała się z ponad dziesięciu tysięcy ludzi, podczas gdy walczących muzułmanów było trzy tysiące. Jednomyślnie zdecydowali się bronić miasto od wewnątrz i przygotować się raczej na oblężenie niż na otwartą walkę. Muzułmanie byli w wielkich tarapatach.

{Oto wojska pomaszerowały przeciw wam i My wysłaliśmy przeciw nim wiatr i zastępy, których wy nie widzieliście. Bóg widzi jasno to, co czynicie! Oto one napadły na was ze wszystkich stron, kiedy wasze spojrzenia się odwróciły, a wasze serca dosięgały gardła i zaczynaliście snuć o Bogu różne myśli. Tam wierni zostali poddani próbie i gwałtownie wstrząśnięci} (Koran, rozdział Frakcje, 33:10)

Aby chronić miasto, muzułmanie zdecydowali się wykopać rów (ar. chandaq). Mówi się, że rów był długi na około sześć i pół tysiąca metrów, szeroki na około tysiąc centymetrów, a głęboki na około pięćset centymetrów. Trzy tysiące muzułmanów podzieliło się na grupy po dziesięciu i każdej z grup dano ustaloną ilość łokci do wykopania. Wykopywanie rowu zajęło kilka tygodni.

Akurat zakończyli go wykopywać, gdy potężne wojska wroga z północy i południa zbiegły się w Medynie. Kiedy byli niedaleko miasta, spiskowcy z Banu Nadir zwrócili się do swoich rodaków, żydów z Banu Qurajza zamieszkujących w Medynie i starali się przekonać ich do przyłączenia się do walki przeciw Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), pomagając dwóm armiom nadchodzącym z Mekki i z północy. Żydzi z plemienia Qurajza odpowiedzieli przywódcom Nadirów:

- Zaprawdę wezwaliście nas do uczestnictwa w czymś, czego chcemy i co pragniemy wykonać. Ale wiecie, że pomiędzy nami a Muhammadem jest traktat zobowiązujący nas do zachowania z nim pokoju tak długo, jak długo żyjemy w Medynie bezpieczni i zadowoleni. Zdajecie sobie sprawę, że nasz pakt z nim ciągle obowiązuje. Obawiamy się, że jeśli Muhammad zwycięży w tej wojnie, srogo nas ukarze i że wypędzi nas z Medyny za naszą zdradę.

Jednak przywódcy Nadirów wciąż naciskali na Banu Qurajza, aby ci złamali traktat. Twierdzili oni, że zdrada Muhammada jest czynem dobrym i koniecznym. Zapewnili też Banu Qurajza, że tym razem bez wątpienia muzułmanie poniosą całkowitą klęskę, a Muhammad będzie raz na zawsze skończony.

Nadejście dwóch silnych armii umocniło Banu Qurajza w postanowieniu, że wyrzekną się traktatu z Muhammadem. (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Zerwali oni pakt i zadeklarowali wsparcie dla sprzymierzeńców. Ta wieść spadła na muzułmanów jaka grom z jasnego nieba.

Sprzymierzone wojska napierały teraz na Medynę. Skutecznie odcięli to miasto i uniemożliwili dostarczanie jego mieszkańcom jedzenia, zapasów żywności, czy jakiejkolwiek formy pomocy czy wsparcia. Po strasznie wyczerpujących wydarzeniach ostatnich miesięcy Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) poczuł się teraz, jakby wpadł w szpony wroga. Kurajszyci i plemię Ghatafan oblegali miasto od zewnątrz. Banu Qurajza czyhało na muzułmanów, gotowe zaatakować miasto od wewnątrz. W dodatku hipokryci z Medyny, ci, którzy otwarcie głosili, że są muzułmanami, lecz skrycie sprzeciwiali się Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i jego misji, zaczęli się ujawniać i siać wątpliwości, oraz ośmieszać Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim).

- Mówili oni: Muhammad obiecał nam, że otrzymamy w posiadanie skarby jako zastaw, aby mógł iść bezpiecznie do toalety do Chosroesa i Cezara, a dziś ani jeden z nas nie może się załatwić.

Odtąd mieszkańcy Medyny grupa po grupie zaczęli oddzielać się od Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) bojąc się o swoje żony i dzieci, oraz o swoje domy, które Banu Qurajza mogli zaatakować po rozpoczęciu bitwy. Wojska wroga pomimo ogromnej przewagi liczebnej zaskoczył gigantyczny rów. Nigdy wcześniej nie widzieli ani nie słyszeli o takiej strategii militarnej wśród Arabów. Mimo to zaostrzyli oblężenie miasta. W tym samym czasie starali się przekroczyć rów w węższych miejscach, ale byli odpierani przez czujnych muzułmanów, którzy byli pod taką presją, że Prorok Muhammad (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i jego Towarzysze raz nie mogli nawet odprawić na czas modlitw i musieli odmówić Zuhr, Asr, Maghrib oraz Iszę w nocy.

Gdy oblężenie się przeciągało, a sytuacja muzułmanów stała się bardziej krytyczna, Muhammad (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zwrócił się z gorącą prośbą do swego Pana o wsparcie i pomoc:

- O Allahu, błagam Cię o spełnienie Twojej obietnicy o zwycięstwie. O Allahu, błagam Cię o spełnienie Twojej obietnicy o zwycięstwie.

Tej samej nocy Nuajm leżał w swoim obozowisku, przewracając się z boku na bok. Nie mógł spać. Patrzał w gwiazdy na rozległym niebie ponad sobą. Długo rozmyślał, aż nagle wykrzyknął, pytając siebie samego:

- Biada ci, Nuajmie! Co tak naprawdę przygnało cię z tak odległych miejsc w Nadżd, aby walczyć z tym człowiekiem i z tymi, którzy są z nim? Z pewnością nie walczysz z nim, aby zwyciężyło dobro, czy dla obrony zhańbionego honoru. Naprawdę, przybyłeś tutaj jedynie po to, by walczyć z niewiadomego powodu. Czy to rozsądne, by ktoś z takim umysłem jak twój walczy i zabijał lub został zabity bez żadnego powodu? Biada ci, Nuajmie. Co sprawiło, że wyciągnąłeś swoją szablę przeciwko temu prawemu człowiekowi, który namawia swoich zwolenników do sprawiedliwości, dobrych uczynków i pomagania krewnym? I co przywiodło cię do zatopienia swojej dzidy w ciałach jego zwolenników, którzy podążają za wieścią przewodnictwa i prawdy jaką on przyniósł?

Tak Nuajm zmagał się ze swoim sumieniem i dyskutował sam ze sobą. Następnie podjął decyzję. Nagle stanął wyprostowany i zdecydowany. Pozbył się wątpliwości. Pod osłoną nocy wyślizgnął się z obozu swojego plemienia i udał się do Wysłannika Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim).

Kiedy Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) go ujrzał stojącego przed nim prosto, wykrzyknął: Nuajm ibn Masud?

- Tak, Wysłanniku Allaha – odpowiedział Nuajm.

- Co cię tu sprowadza o tej porze?

- Przyszedłem – rzekł Nuajm – aby ogłosić, że nie ma boga poza Allahem, i że ty jesteś sługą Allaha i Jego Wysłannikiem... Po czym kontynuował: Ogłosiłem moje posłuszeństwo Allahowi, o Wysłanniku Allaha, ale moi ludzie nie wiedzą o tym. Dlatego rozkaż mi co tylko chcesz.

- Jesteś jedyną osobą spośród nas – zauważył Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Idź więc do swoich ludzi i zachowuj się tak, jak gdybyś nie miał z nami nic wspólnego, bo doprawdy, wojna jest zdradą.

- Dobrze, Wysłanniku Allaha – odpowiedział Nuajm. I jeśli Allah zechce, będziesz świadkiem czegoś, co cię zadowoli. Nie tracąc czasu Nuajm poszedł do Banu Qurajza. Jak wspomniano wcześniej, był on zaprzyjaźniony z tym plemieniem. Rzekł do nich: O Bani Qurajza, wiecie jak was kocham i jak szczerze wam radzę.

- Tak – zgodzili się. Ale co podejrzewasz, jeśli o nas chodzi? Nuajm ciągnął dalej: Kurajszyci i plemię Ghatafan mają swój interes w tej wojnie, który jest inny od waszego interesu.

- Jak to? – spytali.

- To wasze miasto – podkreślił Nuajm. Macie tu swój majątek, swoje dzieci i kobiety i nie możecie uciec i schronić się w innym mieście. Z drugiej strony Kurajszyci i Ghatafan mają swój kraj, swoje bogactwa, swoje dzieci i kobiety, poza tym miastem. Przybyli oni, aby walczyć z Muhammadem. Namówili was, abyście zerwali wasz traktat z nim i pomogli im przeciwko niemu. Zgodziliście się. Jeśli oni zwyciężą w walce z nim, zbiorą łupy. Ale jeśli przegrają, wrócą do swojego kraju bezpieczni i zdrowi i zostawią was z nim. A on będzie w stanie zemścić się na was. Dobrze wiecie, że nie macie siły, aby stawić mu czoło.

- Masz rację – powiedzieli. Ale co nam radzisz?

- Moja opinia jest taka – rzekł Nuajm – że nie powinniście przyłączać się do ich wojsk dokąd nie weźmiecie grupy znaczących ludzi spośród nich jako zakładników. W ten sposób będziecie kontynuować walkę z Muhammadem aż do zwycięstwa, lub dotąd, gdy polegnie ostatni z waszych lub ich ludzi. (Nie będą oni mogli pozostawić was w niebezpieczeństwie).

- Dobrze nam poradziłeś – odpowiedzieli i zgodzili się usłuchać jego rady.

Następnie Nuajm odszedł. Poszedł do Abu Sufjana ibn Harb, przywódcy Kurajszytów, i przemówił do niego i do innych przywódców Kurajszytów:

- O Kurajszyci, wiecie jak bardzo jestem do was przywiązany i jak bardzo nienawidzę Muhammada. Usłyszałem wieści i pomyślałem, że moim obowiązkiem jest wam je dostarczyć, ale powinniście zachować je w tajemnicy i nie przypisywać ich mnie.

- Musisz nas o tym poinformować – nalegali Kurajszyci.

Nuajm ciągnął dalej:

- Banu Qurajza żałuje, że zgodziło się uczestniczyć w działaniach wojennych przeciwko Muhammadowi. Obawiają się, że odwrócicie się i pozostawicie mu ich. Wysłali więc wiadomość do Muhammada, która brzmiała: „Przepraszamy za to, co zrobiliśmy i decydujemy się wrócić do traktatu i do pokoju z tobą. Czy byłbyś zadowolony, gdybyśmy wzięli kilku szlachetnych ludzi spośród Kurajszytów i Ghatafan i oddali ich tobie? Następnie dołączymy do ciebie w walce z nimi – z Kurajszytami i Ghatafan – aż z nimi skończysz.” Prorok odpowiedział im, że się zgadza. Dlatego jeśli żydzi wyślą do was delegację, domagając się zakładników spośród waszych ludzi, nie dajcie im ani jednej osoby. I nie wspominajcie ani słowem o tym, co wam powiedziałem.

- Jaki z ciebie dobry sprzymierzeniec. Obyś został wynagrodzony – rzekł z wdzięcznością Abu Sufjan.

Następnie Nuajm poszedł do swoich własnych ludzi, do plemienia Ghatafan, i przemówił do nich w podobny sposób. Ostrzegł ich tak samo przed oczekiwaną zdradą ze strony Banu Qurajza.

Abu Sufjan chciał sprawdzić Banu Qurajza, więc wysłał do nich swojego syna.

- Mój ojciec przesyła wam pozdrowienie pokoju – zaczął syn Abu Sufjan. Mówi on, że nasze oblężenie Muhammada i jego Towarzyszy bardzo się przedłużało i zmęczyło nas... Teraz zdecydowaliśmy się walczyć z Muhammadem i skończyć z nim. Mój ojciec wysłał mnie, abym was poprosił, żebyście się przyłączyli jutro do bitwy z Muhammadem.

- Ale jutro jest sobota – odpowiedzieli żydzi z Banu Qurajza – a my w soboty nie pracujemy. Co więcej, nie będziemy z wami walczyć dokąd nie przyślecie nam siedemdziesięciu z waszych szlachetnych ludzi oraz szlachetnych ludzi z plemienia Ghatafan jako zakładników. Obawiamy się, że jeśli walka będzie dla was zbyt wytężona, popędzicie do waszych domów i zostawicie nas samych z Muhammadem. Wiecie, że nie jesteśmy na tyle silni, żeby go odeprzeć...

Kiedy syn Abu Sufjana wrócił do swoich ludzi i powiedział im co usłyszał od Banu Qurajza, zgodnie wykrzyknęli:

- Do diabła z wami, synowie małp i świń! Na Allaha, gdyby zażądali od nas jednej owcy jako zakładnika, nie dalibyśmy im jej.

W ten sposób Nuajm zasiał niezgodę pomiędzy sprzymierzeńcami i rozbił ich szeregi.

Kiedy wśród wielkich sojuszników panował zamęt, Allah zesłał na Kurajszytów i ich sprzymierzeńców gwałtowny i przeraźliwie zimny wiatr, który zmiótł ich namioty i naczynia, zgasił ich ogniska, uderzał w ich twarze i ciskał im w oczy piasek. W tak okropnym chaosie sojusznicy uciekli pod osłoną nocy.

Tej samej nocy Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) wysłał jednego ze swoich Towarzyszy, Hudajfę ibn al-Jaman, aby zdobył on informacje na temat odwagi i intencji wrogów. Przyniósł on wieści, że za radą i z inicjatywy Abu Sufjana wrogowie odwrócili się na piętach i uciekli. Wieści szybko rozeszły się wśród muzułmanów, którzy krzyczeli z radości i ulgi:

- Nie ma boga poza Jedynym Allahem. Sprawdziła się Jego obietnica. Pomógł On Swojemu słudze. Wzmocnił jego siły. I sam zniszczył sprzymierzeńców!

Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) wychwalił swojego Pana i podziękował Mu za Jego wybawienie od zagrożenia, jakie stanowił wielki sojusz. Nuajm za odegranie subtelnej, lecz ważnej roli w zniszczeniu sojuszu zyskał zaufanie Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), który od tej pory powierzał mu wiele trudnych zadań. Kilkakrotnie zostawał on chorążym Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim).

Trzy lata po Bitwie Rowu, w dniu, kiedy muzułmanie wkroczyli zwycięsko do Mekki, Abu Sufjan ibn Harb przyjrzał się wojskom muzułmanów. Zobaczył on człowieka niosącego flagę plemienia Ghatafan i spytał:

- Kto to jest?

Usłyszał w odpowiedzi:

- Nuajm ibn Masud.

- Uczynił on nam w Bitwie Rowu straszną rzecz – wyznał Abu Sufjan. Na Allaha, bez wątpienia był on jednym z największych wrogów Muhammada, a teraz jest tu, w szeregach Muhammada, niosąc flagę swoich ludzi i idąc stoczyć z nami wojnę pod jego przywództwem.

Dzięki łasce Allaha i wielkoduszności szlachetnego Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), Abu Sufjan także wkrótce wstąpił do tych samych szeregów.