19. Pierwsza fala emigracji

(dla sprawy Allaha)

Po zatwierdzeniu Drugiej Przysięgi w 'Aqabie i ustanowieniu niewielkiego państwa muzułmańskiego na rozległej pustyni przesyconej niewiarą i ignorancją, Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zezwolił muzułmanom na emigrację do Medyny, gdzie właśnie rodziło się państwo muzułmańskie.

Emigracja do Medyny z punktu widzenia osobistych interesów była jedynie stratą i poświęceniem majątku w zamian za bezpieczeństwo. Nawet tu emigrant nie mógł oczekiwać całkowitego bezpieczeństwa; łatwo było go okraść czy nawet zabić, tak na początku, jak i pod koniec wędrówki. Przyszłość jawiła się mgliście, obciążona nieprzewidywalnymi problemami i smutkami.

Mając to wszystko na uwadze, muzułmanie rozpoczęli swą wędrówkę, podczas gdy politeiści nie szczędzili wysiłku, by ich powstrzymać i udaremnić im odejście. Wiedzieli już, że taka emigracja powoduje niewyobrażalne zagrożenie dla całego ich społeczeństwa.

Pierwszym, który wyemigrował, był Abu Salama (oby Allah był z niego zadowolony); zgodnie z tym, co przekazał Ibn Ishaq, miało to miejsce rok przed Wielkim Przyrzeczeniem w 'Aqabie. Kiedy Abu Salama (oby Allah był z niego zadowolony) nastawił się na opuszczenie Mekki, jego teściowie desperacko starali się mu przeszkodzić, zatrzymując jego żonę i porywając jego syna, a nawet zwichnęli mu rękę. Umm Salama (oby Allah był z niej zadowolony) po odejściu męża i utracie syna przez rok pozostawała sama, płacząc i lamentując. Jej krewni w końcu się jednak nad nią zlitowali i nakłonili pozostałych, by uwolnili jej syna i pozwolili jej dołączyć do męża. Wtedy udała się ona w 500-kilometrową podróż, nie mając żadnej pomocy. W miejscu zwanym at-Tan'im natknęła się na 'Usmana bin Talhę, który zaproponował jej podwiezienie do Medyny. Umm Salama (oby Allah był z niej zadowolony) razem z synem dołączyła w końcu do męża w wiosce Quba' na peryferiach Medyny.[1]

Innym przykładem okrucieństwa mekkańskich politeistów w związku z emigracją jest Suhajb bin Sinan ar-Rumi (oby Allah był z niego zadowolony). Człowiek ten wyraził chęć wyemigrowania, co oczywiście wywołało oburzenie wśród niewiernych. Ubliżali mu, twierdząc, że przybył do Mekki jako nędzny włóczęga, jednak ich miasto było dla niego łaskawe i dzięki nim zdobył on wielkie bogactwo. Kategorycznie zabronili mu wyjeżdżać. On jednak zaoferował, że odda im całe swoje bogactwo. Ostatecznie przystali na jego propozycję. Usłyszał o tym Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i skomentował to następująco:

"Suhajb zyskał, Suhajb zyskał."[2]

Bohaterowie kolejnej historii to 'Umar bin al-Chattab, 'Ajjasz bin Abi Rabi’a i Hiszam bin al-'Asi (oby Allah był z nich zadowolony), którzy uzgodnili, że rankiem spotkają się w ustalonym miejscu, aby wyruszyć do Medyny. 'Umar i 'Ajjasz (oby Allah był z nich zadowolony) przybyli na miejsce spotkania, jednak Hiszama (oby Allah był z niego zadowolony) zatrzymali Mekkańczycy.

Wkrótce potem Abu Dżahl i jego brat al-Harith przybyli do Medyny, by zobaczyć się ze swoim bratem – 'Ajjaszem. Sprytnie próbowali uderzyć w najczulszy punkt mężczyzny – jego relacji z własną matką. Poinformowali go, że jego matka przysięgła, że nie będzie czesać swych włosów ani nie będzie się chronić przed słońcem, jeśli się z nim nie zobaczy. 'Ajjaszowi żal było matki, jednak 'Umar (oby Allah był z niego zadowolony) zrozumiał, że chcieli oni w ten sposób odciągnąć 'Ajjasza od islamu. Ostrzegł go więc przed sztuczką jego braci i dodał: "Twoja matka rozczesze swe włosy, kiedy dokuczą jej wszy, oraz osłoni się, gdy będzie jej zbyt gorąco w słońcu Mekki". Jednak te słowa nie powstrzymały 'Ajjasza przed spotkaniem z matką, więc 'Umar dał mu swojego posłusznego i łagodnego wielbłąda, radząc jednocześnie, by z niego nie schodził, gdyż to go ocali, gdyby zauważył u nich coś podejrzanego. Trójka braci udała się w kierunku Mekki. Kiedy tylko pokonali część drogi, Abu Dżahl zaczął narzekać na swojego wielbłąda i poprosił 'Ajjasza, by pozwolił mu usiąść za sobą na jego wielbłądzie. Kiedy wielbłąd ukląkł na ziemi, dwaj politeiści rzucili się na 'Ajjasza i związali go. Wjechali z nim do Mekki, krzycząc do ludzi, by brali z nich przykład jak traktować "głupców".[3]

To tylko trzy z reakcji Mekkańczyków na zamiar emigracji muzułmanów. Tym niemniej nadal udawało im się kolejno grupami wyjeżdżać. Działo się to tak szybko, że w ciągu dwóch miesięcy po Drugim Przyrzeczeniu w 'Aqabie Mekka opustoszała. Niemal wszyscy zwolennicy Muhammada (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) wyemigrowali do nowego miejsca zamieszkania. Pozostał jedynie Abu Bakr (oby Allah był z niego zadowolony), 'Ali (oby Allah był z niego zadowolony) i sam Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), oraz te bezbronne osoby, które zostały zatrzymane i uwięzione, lub nie mogły wyemigrować. Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) wraz z Abu Bakrem i 'Alim poczynił już wszystkie potrzebne przygotowania do wyjazdu, czekał jeszcze na zezwolenie od swego Pana.[4]

Al-Buchari zapisał od 'Aiszy (oby Allah był z niej zadowolony), że Wysłannik Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) powiedział do muzułmanów:

"Zostało mi pokazane we śnie miejsce waszej emigracji, kraj palm daktylowych pomiędzy dwiema górami".

Tak więc niektórzy ludzie wyemigrowali do Medyny; podobnie większość z tych, którzy wcześniej wyjechali do Etiopii. Abu Bakr (oby Allah był z niego zadowolony) także przygotował się do wyruszenia do Medyny, jednak Wysłannik Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) poprosił go:

"Poczekaj jeszcze trochę, ponieważ mam nadzieję, że ja także otrzymam pozwolenie na emigrację".

Abu Bakr (oby Allah był z niego zadowolony) spytał: "Czy masz na nią nadzieję?" Odpowiedź była twierdząca, więc Abu Bakr (oby Allah był z niego zadowolony) powstrzymał się od emigracji ze względu na Wysłannika Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), by móc mu towarzyszyć. Tuczył on dwie wielbłądzice przez cztery miesiące, żywiąc je liśćmi z drzewa as-Samur, które się przewróciło".[5]

------------------------------------------------------------------------

[1] Ibn Hiszam 1/468-470.

[2] Ibn Hiszam 1/477.

[3] Ibn Hiszam 1/44-476, Sahih al-Buchari 1/558. Hiszam i 'Aijasz (oby Allah był z nich zadowolony) byli przetrzymywani przez niewiernych, aż Wysłannik Allaha (oby Allah był z niego zadowolony) wyemigrował i pewnego dnia zapytał: "Kto uwolni dla mnie 'Aijasza i Hiszama?" Zgłosił się al-Łalid bin al-Łalid (oby Allah był z niego zadowolony). Potajemnie udał się więc do Mekki. Spotkał kobietę, która dostarczała jeńcom pożywienie. Szedł za nią, aż zobaczył gdzie byli przetrzymywani. Byli oni zakuci w kajdany w budynku bez dachu. Nocą wspiął się więc na mur, zdjął im kajdany i przewiózł ich na swoim wielvłądzie, aż dotarli do Medyny. Zob. Ibn Hiszam 474-476. 'Umar (oby Allah był z niego zadowolony) przybył do Medyny wśród dwudziestu siedmiu Towarzyszy. Zob. Al-Buchari 1/558.

[4] Zadul-Ma'ad 2/52.

[5] Sahih al-Buchari nr 3905.

>W Domu Narad an-Nadwah