Amr ibn Al-Dżamuh

Companions of the Prophet (źródło); AbdulWahid Hamid; Muslim Education & Literacy Services

przekład: Monika Meziani

Amr ibn al-Dżamuh był jednym z najważniejszych ludzi w Jatrib w czasach Dżahilijji. Był on przywódcą Banu Salmah i znany był jako jeden z najbardziej wielkodusznych i najodważniejszych ludzi w mieście.

Jednym z przywilejów przywódców miasta było posiadanie własnego bożka w swoim domu, w nadziei, że bożek ten pobłogosławi przywódcy we wszystkim, co ten robi. Trzeba było składać mu ofiarę na specjalne okazje i poszukiwać u niego pomocy w czasie nieszczęścia. Bożek Amra nazywał się Manat. Zrobił go on z najcenniejszego drewna. Spędził wiele czasu i wydał dużo pieniędzy, oraz poświęcił dużo uwagi opiece nad nim i namaszczał go najznakomitszymi perfumami.

Amr miał prawie sześćdziesiąt lat, kiedy pierwsze promienie światła islamu zaczęły przedzierać się do domów w Jatrib. Musab ibn Umajr, pierwszy misjonarz wysłany do Jatrib przed hidżrą, chodził od domu do domu, zaznajamiając mieszkańców z nową wiarą. To poprzez niego trzej synowie Amra – Muałład, Muad i Challad – stali się muzułmanami. Jednym z ich rówieśników był słynny Muad ibn Dżabal. Żona Amra, Hind, także przyjęła islam razem z jej trzema synami, ale sam Amr nic o tym nie wiedział.

Hind widziała, że ludzie w Jatrib nawrócili się na islam i żaden z przywódców miasta nie pozostał bałwochwalcą, z wyjątkiem jej męża i kilku innych osób. Kochała swojego męża z całego serca i była z niego dumna, ale martwiła się, że umrze on jako niewierny i skończy w ogniu piekielnym.

W tym czasie sam Amr zaczął się niepokoić. Bał się, że jego synowie porzucą religię swoich przodków i zaczną podążać za naukami Musaba ibn Umajr, który w krótkim okresie czasu sprawił, że wielu odeszło od bałwochwalstwa i przystąpiło do religii Muhammada (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Dlatego powiedział on do swojej żony: Uważaj, żeby twoje dzieci nie kontaktowały się z tym człowiekiem (to znaczy z Musabem ibn Umajr) zanim nie wydamy o nim opinii.

Słyszeć znaczy być posłuszną – odpowiedziała. Ale czy zechciałbyś usłyszeć od swojego syna Muada co opowie o tym człowieku?

Biada ci! Czy Muad porzucił swą religię bez mojej wiedzy?

Dobra kobieta współczuła staremu człowiekowi, więc powiedziała: Wcale nie. Ale uczęszczał na spotkania tego misjonarza i zapamiętał niektóre z jego nauk.

Powiedz mu, żeby tu przyszedł – odparł. Kiedy Muad przyszedł, Amr nakazał mu: Chcę usłyszeć przykład tego, co głosi ten mężczyzna. Muad wyrecytował Fatihę (Surę Otwierającą z Koranu):

{W imię Allaha, Miłosiernego, Litościwego. Chwała Allahowi, Panu Światów, Miłosiernemu, Litościwemu. Oto Ciebie czcimy i Ciebie prosimy o pomoc. Prowadź nas drogą prostą, drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami; nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą.}

Jakie to doskonałe słowa, a jakie piękne! – wykrzyknął ojciec. Czy wszystko co mówi jest takie?

Tak, w rzeczy samej ojcze. Czy chciałbyś mu złożyć przysięgę wierności? Wszyscy ludzie już to zrobili - namawiał Muad.

Staruszek milczał przez chwilę, a następnie powiedział: Nie zrobię tego aż skonsultuję się z Manatem i zobaczę co on powie.

A co Manat może powiedzieć, Ojcze? To tylko kawałek drewna. Nie potrafi ani myśleć, ani mówić.

Staruszek rzucił ostro: Powiedziałem ci, że nie zrobię niczego bez niego.

Później, tego samego dnia, Amr stanął przed Manatem. Było wtedy zwyczajem bałwochwalców umieszczać za bożkiem starą kobietę kiedy chcieli do niego przemawiać. Ona odpowiadała zamiast bożka, artykułując tak, iż sądzili oni, że bożek natchnął ją do mówienia. Amr stanął przed bożkiem z trwogą i wylewnie go wychwalał. Następnie powiedział: O Manacie, bez wątpienia ty wiesz, że ten agitator, który został do nas wysłany z Mekki nie życzy zła nikomu poza tobą. Przybył tylko po to, żeby nas powstrzymać od czczenia ciebie. Nie chcę składać mu przysięgi wierności z powodu pięknych słów, jakie usłyszałem od niego. Dlatego przyszedłem do ciebie po poradę. Proszę więc, poradź mi.

Manat nie odpowiadał. Amr kontynuował: Być może jesteś zły. Ale do teraz nie uczyniłem niczego by cię skrzywdzić... Nieważne, zostawię cię na kilka dni aby twoja złość minęła.

Synowie Amra wiedzieli w jakim stopniu ich ojciec polega na Manacie i jak z czasem stał się on prawie jego częścią. Zdawali sobie jednak sprawę, że pozycja bożka w jego sercu została zachwiana i muszą mu pomóc uwolnić się od Manada. To musi być jego droga do wiary w Allaha.

Pewnej nocy synowie Amra poszli ze swym przyjacielem, Muadem ibn Dżabal, do Manata, wzięli bożka z jego miejsca i rzucili go do szamba należącego do Banu Salamy. Wrócili do domu, a nikt nie wiedział co zrobili. Następnego ranka, kiedy Amr się obudził, poszedł sam, by z czcią złożyć wyrazy szacunku swojemu bożkowi, ale go nie znalazł.

Biada wam wszystkim! – krzyknął. Kto ostatniej nocy natarł na naszego boga?

Nikt nic nie odpowiedział. Zaczął więc szukać bożka, kipiąc ze złości i wygrażając się sprawcom tej zbrodni. W końcu znalazł go, odwróconego do góry nogami, z głową w szambie. Umył go i wyperfumował, po czym postawił na miejscu, mówiąc: Kiedy dowiem się kto ci to zrobił, upokorzę go.

Następnej nocy chłopcy zrobili z bożkiem to samo. Staruszek odnalazł go, umył i wyperfumował tak, jak poprzednio, i postawił go na miejsce. Stało się tak kilka razy, aż pewnej nocy Amr umieścił miecz przy szyi bożka i powiedział: O Manacie, nie wiem kto ci to robi. Jeśli posiadasz jakąś moc, obroń się przed złem. Oto miecz dla ciebie.

Młodzi poczekali, aż Amr zaśnie. Zdjęli miecz z szyi Manata i wrzucili bożka do szamba. Amr znalazł go leżącego z twarzą w szambie, a miecza nigdzie nie było widać. W końcu Amr przekonał się, że bożek nie ma żadnej mocy i nie zasługuje na to, aby go czcić. Wkrótce potem przyjął islam.

Amr szybko zakosztował słodyczy wiary w Jedynego Prawdziwego Boga. Jednocześnie czuł wielki ból i cierpienie na myśl o każdej chwili, jaką spędził na bałwochwalstwie. Całkowicie przyjął nową religię i oddał siebie, swoje bogactwo i swoje dzieci służbie Allahowi i Jego Prorokowi (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim).

Poświęcenie to widoczne było podczas bitwy Uhud. Amr zobaczył, że jego trzech synów przygotowuje się do bitwy. Spojrzał na trzech zdeterminowanych młodzieńców tak chcących zdobyć męczeństwo, sukces i zadowolenie Allaha. Widok ten wywarł na nim ogromne wrażenie i postanowił pójść z nimi stoczyć dżihad pod sztandarem Wysłannika Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Jednakże młodzieńcy byli przeciwni temu, aby ich ojciec zrealizował swoje postanowienie. Był on już stary i niezmiernie słaby.

Ojcze – powiedzieli – z pewnością Allah cię usprawiedliwił, więc dlaczego nakładasz na siebie taki ciężar?

Staruszek bardzo się rozzłościł i poszedł prosto do Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) pożalić się na synów. O Wysłanniku Allaha! Moi synowie chcą mnie oddalić od tego źródła dobra przekonując mnie, że jestem stary i zniedołężniały. Na Allaha, pragnę osiągnąć raj w ten sposób, nawet jeśli jestem stary i niedołężny.

Pozwólcie mu – powiedział Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) do jego synów. Być może Allah, Wszechmocny i Wielki, obdarzy go męczeństwem.

Wkrótce nadszedł czas wyruszenia na bitwę. Amr pożegnał się ze swoją żoną, odwrócił się ku qibla i pomodlił się: O Panie, obdarz mnie męczeństwem i nie odsyłaj mnie z powrotem do mojej rodziny, przekreślając moje nadzieje. Wyruszył w towarzystwie swoich trzech synów i z dużym oddziałem ludzi z jego plemienia, Banu Salama.

Kiedy bitwa zawrzała, Amra można było zobaczyć idącego w przednich szeregach, podskakującego na swojej zdrowej nodze (druga jego noga była częściowo kulawa) i krzyczącego: Pragnę raju, pragnę raju!

Jego syn, Challad, pozostał tuż za nim i obydwoje oni walczyli dzielnie, broniąc Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim), podczas gdy wielu innych muzułmanów opuściło go w pogoni za łupem. Ojciec i syn polegli na polu bitwy i zmarli w odstępie kilku chwil.

źródło