2008-21

TROCHĘ TECHNOLOGII

część czwarta

Pora na kontynuację cyklu zaczętego przeszło rok temu. Dużo miejsca poświęciłem w nim kwestiom współczesnej techniki wykonywania stempli, mniejszą uwagę przykładając do samego procesu bicia monet. Postaram się teraz uzupełnić te braki.

Od prapoczątków swojego istnienia monety nosiły cechy wyrobu masowego. Niejako z definicji wymagano by monety o identycznym „nominale”, wyemitowane w określonym miejscu i czasie, wyglądały jednakowo (w granicach rozsądku i możliwości). Dlatego od samego początku do ich wyrobu stosowano dwie techniki zapewniające wymaganą jednorodność – odlewanie oraz bicie (tłoczenie).

Odlew, jako metodę podstawową zastosowano na Dalekim Wschodzie. To zagadnienie omówiłem częściowo w artykule z roku 2004. Teraz dodam tylko, że powtarzalność rysunku uzyskiwano na etapie wykonywania form odlewniczych dzięki stosowaniu pozytywowego stempla.

W Europie (a właściwie w kręgu kultury śródziemnomorskiej) przyjęła się odmienna technika. Też używano stempli, ale używano ich bezpośrednio do wykonywania monet. Rodziło to wiele trudności, bo i przed wieloma, wieloma stuleciami, i teraz, przeniesienie rysunku ze stempli na krążek wymaga użycia wielkich sił. Konieczny jest więc kompromis: moneta musi być trwała (a więc twarda), ale stempel musi być twardszy. Stempel musi być twardy, ale nie nazbyt twardy, bo wtedy będzie kruchy i będzie pękał. W niemowlęcym okresie europejskiego mennictwa najtwardszym metalem, który umiano precyzyjnie obrabiać był brąz – stop zawierający około 90% miedzi i 10% cyny (starożytni Egipcjanie łączyli 91% miedzi z 9% cyny). Materiałem na monety w tym okresie były metale szlachetne, złoto i srebro – obydwa „miększe” od brązu. Monety antycznej Grecji zachwycają nas dziś wysokim, bardzo plastycznym reliefem. Jak to możliwe, żeby uzyskać taki efekt przy stosunkowo niewielkiej różnicy twardości brązu i srebra? Starożytni wiedzieli, że w wysokiej temperaturze metal staje się bardziej plastyczny. Bili monety, kładąc między stemple mocno rozgrzane kawałki metalu.

Czym były stemple? Dwoma metalowymi walcami, na których powierzchniach czołowych naniesiono negatywowe rysunki dwu stron monety. Najstarsze monety miały rysunek tylko po jednej stronie. Krążek kładziono bezpośrednio na podstawie i nabijano na jego górnej powierzchni rysunek ze stempla trzymanego w dłoni. Aby uzyskać monety z rysunkiem po obu stronach, jeden stempel osadzano w stabilnej podstawie, drugi trzymano w ręce. Taka technologia powodowała, że awers w stosunku do rewersu mógł być ustawiony zupełnie dowolnie. Zastanawiać może fakt, że na monetach rzymskich awers i rewers bardzo często są ustawione dokładnie – według dzisiejszej terminologii bito je stemplami zwykłymi albo odwróconymi. Rzadziej spotyka się tzw. obrotki. Wyjaśnienie uzyskamy patrząc na parę połączonych stempli (rysunek pochodzi z książki I. G. Spasskiego:

Technika ręcznego bicia monet dotrwała do czasów nowożytnych. Na przykład, miedziane szelągi Jana Kazimierza bito ręcznie, niemal tak samo, jak w starożytności. Zmechanizowane częściowo były procesy wstępnego przygotowania materiału – walcowanie blachy, wycinanie i czyszczenie krążków. Działano w ten sposób, bo boratynki były małe i bito je w miękkim metalu. Nie można było stosować tej techniki do wytwarzania dużych srebrnych monet, a takie zaczęły pojawiać się już w XV wieku. Jak więc je wykonywano?

Duże monety można było bić dzięki wynalazkowi prasy śrubowej, przypisywanemu Donato Bramante. Taka maszyna wyglądała jak używane do dzisiaj popularne „balansjerki” czyli prasy balansowe (śrubowe):

Ramię prasy, na której produkowano talary miało nawet trzy metry długości i kilkunastokilogramowe ciężary na końcach. Ramię to wprawiały w ruch dwie albo cztery osoby. Inny pracownik mennicy w odpowiednich momentach podkładał krążki między stemple i wyjmował gotowe monety. Praca była powolna, ale uzyskiwano piękne, wyraźne monety o bardzo skomplikowanym nieraz rysunku. Było to zasługą niewielkiego skoku gwintu śruby – monety nie były bite, tylko tłoczone.

Rozwinięciem idei prasy śrubowej były śruby mennicze. W nich skok gwintu był na tyle duży, że wystarczał obrót śruby o niecałe 180°, a praca stempli bardziej przypominała bicie, niż tłoczenie. Praca śruby menniczej była znacznie szybsza ale też i bardziej niebezpieczna - łatwo było stracić palce.

Inną maszyną, na której monety tłoczono była prasa walcowa powstała na bazie znanych wcześniej walcarek do blach. Zamiast gładkich walców montowano w niej walce z osadzonymi trwale stemplami awersu i rewersu. Maszyna pracowała, jak magiel albo wyżymaczka (czy młodzi czytelnicy wiedzą jeszcze, co to takiego?) wyciskając monety w pasku blachy. Wycinano je później ręcznie lub na innej maszynie. Monety produkowane tą metodą często nie są płaskie, są lekko wygięte zgodnie z kształtem walca, spod którego wyszły. Wynalazcą tego urządzenia był podobno Hans Sztypel z mennicy w Królewcu. Inne materiały mówią, że projekt tego urządzenia opracowano w Austrii. Od roku 1566 prasa walcowa była standardowym urządzeniem do produkcji monet w Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego. Istotnym udogodnieniem była tu możliwość napędzania urządzenia kieratem poruszanym przez ludzi, zwierzęta pociągowe albo koło wodne.

Bardzo zachęcam do wczytania się w pasjonującą dyskusję na cafe Allegro.

To znakomity przykład, jak dzięki znajomości techniki menniczej można po kilkuset latach wyciągać wnioski co do wielkości emisji i chronologii odmian. Inny bardzo interesujący wątek wyjaśnia, jak można na podstawie znajomości ilości wariantów stempli oszacować wielkość nakładu monety.

Dzisiejsze automaty mennicze są bardzo skomplikowanymi i wydajnymi maszynami, których podstawowa zasada działania jest identyczna z omówionymi wyżej. Też mamy w nich do czynienia z parą stempli

Zmienił się napęd, zautomatyzowaniu uległ proces podkładania krążków i wyjmowania monet. Kilka słów o pierwszych nowoczesnych maszynach w mennicy warszawskiej znajdziecie tutaj.

Na koniec, zachęcam do zapoznania się z niewielką książeczką Aleksandra M. Kuźmina „Organizacja mennic i techniki mennicze w Polsce XVI-XVII w. Zaledwie 40 stron, ale bogato wypełnionych treścią i świetnymi ilustracjami.

Tekst został napisany 22 czerwca 2008 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/TROCHE-TECHNOLOGII.html