2007-27

KONKURSY, NAGRODY...

Na początek rozwiązanie konkursu z artykułu POWAKACYJNE REMANENTY. Rozwiązanie oficjalne, bo nieoficjalne opublikowałem w artykule sprzed tygodnia.

Literka G jest jeszcze taka, jak poprzednio ale zmienił się wieniec - mamy całkiem inny rozkład jagódek.

Mimo tak jednoznacznej podpowiedzi nikt nie podał zadawalającej odpowiedzi. Były głosy wskazujące na kształt litery G, były głosy wskazujące na ilość jagódek w wieńcu ale nikt nie wpadł na to, że najistotniejsze jest występowanie obu cech na jednej monecie. Trudno, kiedy wymyślę następny konkurs, będzie kumulacja...

A skoro o konkursach mowa, to i mnie czasem zdarza się wygrać conieco.

Tak wygląda nagroda ufundowana przez polsko-amerykańskiego (a może amerykańsko-polskiego ?) bywalca numizmatycznej kafejki Allegro. Zatrzymam ją, mimo że absolutnie nie przystaje do mojej kolekcji. Zatrzymam z dwóch powodów.

Po pierwsze - jest to znakomita "pomoc naukowa". Świetny przykład efektów pracy profesjonalnej firmy gradingowej. Kiedy udało mi się rozpruć kopertę, w której moneta przyleciała zza Atlantyku, pierwszą czynnością były oględziny pod mikroskopem. Wcześniej nie miałem takiej okazji, bo z zasady (żona twierdzi, że to nie żadne zasady, tylko żmija w kieszeni) nie kupuję monet "gradowanych". Jak się rzekło, slab trafił pod obiektyw mikroskopu,

i po krótkiej chwili udałem się do komputera po oficjalny opis MS'ek. Na stronie PCGS jest lakoniczna informacja: "MS/PR-66 Few minor marks/hairlines not in focal areas, good strike" - w wolnym tłumaczeniu "kilka małych skaz/rysek w mało istotnych miejscach, dobre bicie". "Dobre bicie" / "good strike" potwierdzenie, że nie dość, że moneta jest dobrze zachowana, to na dodatek została należycie wybita - mało zużytym stemplem, na prawidłowo obrobionym krążku i bez wad typu przesunięcie, niedobicie.

Okazuje się, że zasad można przestrzegać! Moneta nie jest idealna. Gdyby tak było, na slabie umieszczono by oznaczenie MS70. Przy dobrym oświetleniu i pod dużym powiększeniem widać na niej drobne "stuknięcie" pod literką P w PLURIBUS i płyciutkie zarysowanie (powierzchniowe przytarcie właściwie) między CENT, a STATES. Portret Lincolna i jego otoczenie są bez zarzutu.

Zweryfikowałem numer certyfikatu na stronie PCGS. Wszystko się zgadza - łącznie z intrygującą wzmianką "Omaha Bank Hoard" sugerującą, że moneta pochodzi z "bankowego skarbu". Cóż to takiego? Odpowiedź znają oczywiście inernetowe wyszukiwarki.

Okazuje się, że kupowanie "parciaków", "woreczków", "rolek" nie jest nadwiślańskim wynalazkiem ery "gieenów". Pewien przedsiębiorczy amerykański kolekcjoner pod koniec lat trzydziestych ubiegłego wieku zaczął gromadzić bankowe rolki bilonu i kontynuował tę działalność przez blisko trzydzieści lat. Nie jest pewne, czy pozyskiwał monety w jednym z banków stanu Omaha, czy tam je przechowywał. Faktem jest, że przeszło dwa tysiące takich rolek trafiło do firmy Heritage. Większość monet przeszła grading, a na slabach pojawiła się informacja o ich pochodzeniu. Poważni kolekcjonerzy uznają to raczej za chwyt marketingowy. Prawdziwe bankowe skarby, które pojawiały się tu i ówdzie, były zazwyczaj odnalezionymi po latach bankowymi zapasami bilonu albo zapomnianymi depozytami przechowywanymi w bankowych schowkach. "Skarb z Omaha" spowodował zwiększenie podaży amerykańskiego bilonu w dobrych stanach, a więc spadek cen. Dobry marketing był potrzebny, jak tlen.

PCGS jest firmą profesjonalną i jako taka rejestruje wydawane certyfikaty oraz udostępnia ich statystyki. Czego można się z nich dowiedzieć? Zajrzyjmy na stronę Lincoln Cents. Po przewinięciu kilku ekranów docieramy do wycen:

Cent MS60 wycenia się na 5$, MS66 pięciokrotnie drożej, ale MS67 - tylko oczko wyżej, a cena skacze do 800$. Dlaczego? Odpowiedź znajdziemy klikając na odnośnik kryjący się pod numerem 2851. Okazuje się, że PCGS oceniła tak wysoko zaledwie 32 jednocentówki 1958D. Do firmy nie trafiła ani jedna moneta tego rodzaju, która zasługiwała by na ocenę wyższą.

Między dwudziestoma pięcioma dolarami, a ośmioma setkami "zielonych" nie ma przepaści, ale różnica jest wyraźna i istotna. Opis MS66 już podałem. Co kryje się pod hasłem MS67? "Virtually as struck with minor imperfections, very well struck" czyli "niemal taka, jak po wybiciu z małymi niedoskonałościami, bardzo dobrze wybita". Żadnych rysek, żadnych stuknięć. A więc jednak przepaść.

Dziękując fundatorowi nagrody (Pozdrowienia!) opisałem Mu swoje spostrzeżenia i wnioski z nich płynące. Jeden z nich jest zarazem drugim powodem, dla którego zatrzymam "zapuszkowanego" centa. Będzie mi przypominał, żeby nie kupować "monet w trumienkach". Fakt, są dobrze zabezpieczone przed uszkodzeniem, ale...

Monety z "bankowego skarbu z Omaha" przetrwały bez slabów kilkadziesiąt lat w całkiem niezłej kondycji. Gdyby im nie przeszkadzać, przetrwały by i dłużej.

Monety w slabie: nie zważę, nie zmierzę, nie zobaczę jej rantu, nie zrobię jej naprawdę dobrego zdjęcia.

Dwa tysiące sto siedemdziesiąt siedem pudełek o wymiarach 62 x 81 x 10 mm ustawionych obok siebie zajmie prawie dwadzieścia dwa metry, a po upakowaniu w pudełka, jedną dziesiątą "kubika". Typowe pudełko na buty ma objętość ośmiu tysięcznych metra sześciennego, więc na spakowanie mojej kolekcji potrzeba dziś trzynastu pudełek po butach. Przy następnej wizycie w sklepie obuwniczym sprawdźcie jaka to sterta. Gdzie znajdę wystarczająco dużą skrytkę bankową na wakacje? Ile będę musiał za nią zapłacić?

Oględziny mojej nagrody utwierdziły mnie w przekonaniu, że do oceny stanu zachowania moich monet nie potrzebuję pomocy ekspertów. Wiem, co mam.

Przegląd notowań na Allegro i eBay utwierdzają mnie w przekonaniu, że jeśli będę sprzedawał moje monety (zgiń, przepadnij...), to te najlepiej zachowane oddam wcześniej do gradingu. W końcu sprzedaje się po to, by pieniędzy mieć więcej, a nie mniej.

Tekst został napisany 5 września 2007 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/KONKURSY-NAGRODY....html