2007-19

MOJE MEDALE

- Jak to medale? Przecież zawsze podkreślał Pan, że interesuje się wyłącznie monetami, na dodatek jedynie obiegowymi.

- To prawda, wielokrotnie pisałem o ograniczonym zakresie moich zainteresowań, ale przecież to ja, a nie kto inny to ograniczenie sobie narzuciłem i myślę, że mam prawo do jego złamania. Jak dotąd złamałem je dwa razy.

Ten medal mam "od zawsze", dostałem go kiedy zaczęła powstawać moja, jeszcze dziecięca kolekcja.

"Za męstwo" - medal srebrny klasy 2. Z usuniętym uszkiem, czyszczony (zapewne popiołem - tak czyszczono sztućce, moździerze, tace), poobijany. Dlaczego go trzymam? Bo to medal mojego dziadka Adama. Nie wiem, za co dziadek go dostał, na moje nagabywania machał ręką i mówił, że to taka blacha, którą dostawał każdy gryzipiórek w cesarskiej armii.

Dziadek urodził się w 1891 roku, medal przywiózł z pierwszej wojny światowej, podczas której nadano go 384 tysiącom żołnierzy i podoficerów. Kawaler srebrnego medalu II klasy za odwagę miał prawo do dożywotniej miesięcznej pensji wynoszącej 7 i pół korony. Po I wojnie światowej medal został zniesiony wraz z rozpadem cesarstwa austriackiego. Pensja oczywiście też. Strata niewielka. Co prawda, za 7 koron można było kupić w roku 1914 piętnaście kilogramów chleba, ale pod koniec wojny pieniądze szybko traciły wartość.

Oprócz medalu do domu trafiło jeszcze kilka zdjęć. Czytając "Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej" zawsze sobie o nich przypominam. Najbardziej lubię to:

Mój Dziadek Adam (siedzi okrakiem na beczce) z "kolegami z wojska" -

Drugi medal trafił do mojego zbioru w tym roku. Natknąłem się na niego przeglądając bezmiar oceanu ofert na eBay'u.

brąz, 56 mm średnicy, waga 90 gramów.

Medal wydał mi się interesujący, spodobała mi się jego klasyczna kompozycja. Zalicytowałem skromnie, bez większej nadziei na zakup, właściwie tylko po to, żeby po zakończeniu aukcji dostać informację o cenie, jaką medal uzyskał. Takie "dwa w jednym", zamiast dodawania do obserwowanych aukcji. Ku mojemu zaskoczeniu - wygrałem. Po tygodniu przesyłka trafiła w moje ręce. Wysłana z Anglii, zwykłym listem, na szczęście nie skusiła żadnego złodzieja.

Dopiero w tym momencie zacząłem sprawdzać, co też właściwie kupiłem. Wcześniej wiedziałem tylko, że to medal z 1847 roku, przedstawiający Adama Księcia Czartoryskiego.

Ponieważ katalog Czapskiego nie jest najłatwiejszy "w obsłudze" najpierw sprawdziłem niezastąpione "archiwum pozycji" WCN. Medal w nim odnotowano. Dwa razy. Raz jako odbitkę w złocie (mój niestety jest z brązu), a raz w brązie. Teraz odszukanie go u Czapskiego nie nastręczało żadnych problemów - znałem numer: 3840. Numizmat jest dziełem znanego francuskiego medaliera Jacques Jean Barre (1793-1855). Został wybity w roku 1847 na zlecenie Polskiego Towarzystwa Historycznego w Paryżu, celem uhonorowania jego założyciela, księcia Adama Czartoryskiego. Czapski określił jedo rzadkość na R3, co oznacza, że nie powinno istnieć więcej, niż 3000 egzemplarzy.

O Adamie Czartoryskim pamiętałem co nieco z lekcji historii, ale jak zwykle, kiedy trafia do mnie jakiś nowy nabytek, postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej. Notka w Wikipedii zaczyna się standardowo: "Adam Jerzy książę Czartoryski (ur. 14 stycznia 1770 w Warszawie, zm. 15 lipca 1861) - polski pisarz, mecenas sztuki i kultury." i trochę myląco - o Czartoryskim pamiętamy raczej, jako o polityku, a nie pisarzu. Niejeden z sennych koszmarów maturzystów, to beznadziejna walka z tematem "Obóz Hotelu Lambert, a sprawa...". Życiorys Księcia Adama zapewne nie spodobał by się dzisiejszym lustratorom:

Brał udział w wojnie polsko-rosyjskiej 1792, został nawet odznaczony Orderem Virtuti Militari.

W czasie powstania 1794 przebywał za granicą - rozszyfrujmy ten enigmatyczny zapis z encyklopedii: Adam wraz z bratem został wysłany przez rodziców na dwór carski w Petersburgu w celu pozyskania łask i uchronienia dóbr rodowych.

Był przyjacielem i doradcą cara Aleksandra I, a od 1801 roku także jego doradcą.

Od 1801 roku do 1805 roku pełnił funkcję kuratora naukowego okręgu wileńskiego - doporowadził do restytucji uniwersytetu w Wilnie i aktywnie opiekował się Liceum Krzemienieckim.

W latach 1802 do 1804 zastępca ministra spraw zagranicznych Imperium Rosyjskiego.

Minister spraw zagranicznych Imperium Rosyjskiego w latach 1804 do 1806.

Na kongresie wiedeńskim, jako główny doradca Aleksandra I - doprowadził do utworzenia Królestwa Polskiego i zredagował projekt jego konstytucji. W 1815 roku został senatorem-wojewodą Królestwa Polskiego.

Niektóre z tych zasług wyszczególniono na rewersie medalu. Kolaboracja całą gębą, nieprawdaż? A jakimż to sposobem doszło do tego, że z taką przeszłością, w latach 1830 do 1831 Książę został prezesem powstańczego Rządu Tymczasowego, a później pełnił obowiązki prezesa Rządu Narodowego? Widocznie inne wówczas obowiązywały priorytety.

Po powstaniu, mając 61 lat emigrował z Polski do Paryża, gdzie został przywódcą emigracji. Przez następnych niemal trzydzieści lat aktywnie działał na rzecz odzyskania niepodległości Polski. Oprócz tego był jednym ze współtwórców Towarzystwa Historyczno-Literackiego założonego w 1832 roku; od 1853 jego dożywotnim prezesem. Współtworzył Stowarzyszenie Pomocy Naukowej oraz Bibliotekę Polską w Paryżu.

Niebywała historia zdarzyła się 12 stycznia 1837 roku. Na posiedzeniu Towarzystwa Literackiego niespodziewanie wystąpił Janusz Woronicz, bratanek prymasa Jana Pawła Woronicza, z pismem, w którym ogłaszał Czartoryskiego królem Polski "de facto", czyli nie z namaszczenia koronacyjnego, lecz dla rzeczywistej pozycji politycznej i zasług dla kraju i emigracji. Woronicz jedynie rozpowszechnił ideę króla "de facto" nie będąc jednak jej twórcą. Przyjmuje się, ze pomysł pochodzi od Maurycego Mochnackiego i jego artykułu do czasopisma "Kraj i Emigracja". Pomysł tak na prawdę rozwinął Antoni Walewski, który kończył tekst rozpoczęty przez Mochnackiego. Sam Książę był zwolennikiem odbudowania Polski jako dziedzicznej monarchii konstytucyjnej, korony jednak nie przyjął uznając, że starania emigranta o koronę byłyby niedorzecznością i mogły by narazić go na śmieszność. W liście do Bystrzonowskiego pisł, że gdyby na tron polski należało powołać obcego księcia, będzie temu sprzyjał i czynnie taki pomysł popierał. Książę podkreślał: "Moje postępowanie nie przestało być zgodne z zasadami całego życia. Sumienie nic mi nie wyrzuca. Czynię to, co krajowi może być pomocne".

Książę Adam Jerzy Czartoryski nie został królem. Zmarł 15 lipca 1861 roku i został pochowany na "polskim" cmentarzu w Montmorency pod Paryżem. Później jego ciało przewieziono do Sieniawy na Podkarpaciu i złożono w rodowej krypcie obok jego matki.

Dwa medale, dwóch Adamów (toute proportion gardée)... nie przypuszczam, abym miał rozwijać tę część kolekcji, ale pamiętam przestrogę "Nigdy nie mów nigdy!". Wszystko przed nami.

Za nami HISTORIA. Mała i duża.

Tekst został napisany 3 czerwca 2007 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/MOJE-MEDALE.html