2004-19

RESTAUROWAĆ, CZY NIE?

Chyba każdy kolekcjoner monet ma ambicję, aby numizmaty w jego zbiorze były w jak najlepszym stanie. Po kupnie monety zaczyna się od prób jej oczyszczenia. Pół biedy, jeśli stosuje sie metody nieniszczące. Na szczęście coraz więcej zbieraczy przekonuje sie, że wartość monety nie rośnie z jej zdolnością odbijania światła wspomagana środkami polerującymi. Wiemy już, że lepiej mieć monetę ze zdrową naturalną patyna, niz przysłowiową klamkę od zakrystii.

Po operacjach mycia i czyszczenia okazuje sie czasem, że na powierzchni monety pozostały jakieś trwałe uszkodzenia psujące jej wygląd, albo że moneta jest dziurawa bądź wygięta. I tu może pojawić się dylemat i pokusa - może by tak spróbować jakoś to poprawić?

Czytamy w gazetach o sukcesach konserwatorów dzieł sztuki, którzy mrówczą praca potrafia przywrócić świetność starym obrazom, księgom, tkaninom, budowlom i wszelkiej maści innym zabytkowym obiektom. Dlaczego nie można by tak samo postąpić z monetami?

Monety są pewnym szczególnym typem antyków. Z definicji są wyrobem masowym, powtarzalnym i zwykle tylko na skutek najrozmaitszych kolei losu może się stać tak, że pewne ich rodzaje znane są w jednym bądź kilku egzemplarzach. Wartość rynkowa monety zależy głównie od jej dostępności (a właściwie niedostępności) i od stanu zachowania. Głównym motywem działań restauratorskich wobec monety jest podniesienie jej wartości i to właśnie odróżnia sytuację monet od innych zabytków. Tamte restauruje się, aby ochronic je przed dalszą degradacją albo aby usunąć poprawki dokonane na nich przez poprzednich dysponentów/użytkowników. Prawidłowo oczyszczonej monecie nic nie grozi o ile będzie się ja właściwie przechowywać. To, czy są na niej zarysowania i skaleczenia nie ma wpływu na jej trwanie w czasie. Jeżeli moneta jest wykonana z metalu podatnego na szkodliwe czynniki środowiskowe można ją zabezpieczyć specjalistycznymi środkami. Znane są przypadki pokrywania rzadkich monet warstewką złota - praktykowali to niektórzy z XIX-wiecznych kolekcjonerów. Dzisiaj takie monety nie znajdują uznania u zbieraczy. Na 30 aukcji WCN oferowano tak zabezpieczonego talara Stefana Batorego - chętnych nie było.

I kolekcjonerzy i kupcy nie maja za to oporów przed kupowaniem monet ze zbiorów gromadzonych w latach 50-tych i 60-tych XX w. jeśli monety te są zabezpieczone saponem - lakierem na bazie celuloidu. Sapon doskonale zmywa się acetonem lub eterem (uwaga - to środek niebezpieczny), odkryta powierzchnia monety jest zazwyczaj bez zarzutu.

Niestety, część kolekcjonerów miewa bardziej niebezpieczne pomysły. Najczęściej spotykane "naprawy" to usunięcie zawieszek i nitowanie albo lutowanie dziur. Monety często bywały używane w charakterze ozdób, szczególnie gdy już utraciły swoją funkcję pieniężną. W tym celu przebijano je albo dolutowywano zawieszki (uszka). Po takiej operacji moneta mogła być naszyta na elemanty stroju albo zawieszona na łańcuszku. Usunięcie przylutowanego uszka czasem udaje się niemal idealnie, to kwestia pewnej ręki, odpowiednich narzędzi i ogromnej cierpliwości. Ślad jednak pozostaje zawsze. Kiedy taka moneta trafia na aukcję, w opisie pojawia się "ślad po uchu", "henkelspur". Znacznie trudniejszym zadaniem jest "łatanie" dziur. Wymaga to przecież dobrania odpowiedniego materiału, którym chcemy uzupełnić ubytek. Później trzeba go umieścić w odpowiednim miejscu i umocować, a następnie zatrzeć ślady tych działań. Najlepiej udaje się to na monetach grubych, źle wychodzi na cienkich blaszkach średniowiecznych. Pracy mnóstwo, a efekty zwykle mizerne - pod byle lupą wszystko staje się widoczne, jak na dłoni. Na dodatek istnieje poważne niebezpieczeństwo spowodowania dodatkowych uszkodzeń monety.

Innymi działaniami numizmatycznych restauratorów są próby usuwania zarysowań i skaleczeń. Najczęściej bywają podejmowane w celu usunięcia śladów uderzeń widocznych na fragmentach pozbawionych rysunku (w tzw. polu) - wśród polskich monet XX w. najczęściej operacji tej poddawano pięciozłotówki z Nike. Technika i niezbędne narzędzia są opisane w każdym dobrym podręczniku jubilerskim. Podobnymi sposobami poprawia się zniekształcone fragmenty rysunku i legend, ale to już poważniejsza praca grawerska.

moneta-medalik i moneta-cekin - naprawiać, czy nie naprawiać?

Zdarzają się równiez kompletne nieporozumienia. Najwyraźniej nie wszyscy kolekcjonerzy monet wiedzą, że od XVI wieku monety produkuje się nie tylko metodą bicia (na krążek umieszczony na nieruchomym dolnym stemplu spada z dużą siłą górny stempel) ale również przy pomocy prasy walcowej, czegoś w rodzaju wyżymaczki montowanej na pralkach system "Frania". Monety, szczególnie te grubsze, wychodzące z takiej prasy są zawsze lekko wygięte. Ułożone na płaskiej powierzchni kołyszą się, albo tworzą "mostek". Spotkałem się z ofertami naprawiania takich monet poprzez ich wyprostowanie! Bzdura do kwadratu.

Szczytem - sam nie wiem jak to określić - nieodpowiedzialności, bezmyślności, bezczelności jest proceder zdemaskowany niedawno na Allegro. Uważni bywalcy kafejki numizmatycznej wypatrzyli aukcję wspomnianej już wyżej "Nike" oferowanej jako stan I, ale tak dziwnie błyszczącej, że nie mogła pozostać niezauważona. Dokładne oględziny zdjęć monety i porównanie ich ze zdjęciami monet kupionych niedawno przez oferenta ujawniły, że wystawiono na sprzedaż monetę spreparowaną. Sprzedający próbował zaprzeczać, że to ta sama moneta, ale conajmniej dwa jej uszkodzenia były na tyle poważne, że nie dało sie ich zamaskować metodą...

Wykorzystano nowe techniki - właściciel monety przyznał, że zastosował metodę napylania próżniowego (tak "załatał" ubytki w postaci zarysowań) połączona z późniejszą korektą kształtu przy pomocy lasera CO2 (to zamiast narzędzi grawerskich chyba). Rezultat? Moneta kupiona za przeszło 300 zł, która przed ta operacją była w stanie III+ / II- stała się... Dla mnie, okrągłym kawałkiem srebra z rysunkiem przedwojennej monety. Podobno to nie pierwsza moneta poddana takiej "renowacji", podobno kilka sprzedano już na aukcjach i to z powodzeniem. To mnie dziwi, bo omawiana wyżej Nike wygladała tak nienaturalnie, że przeciętnie zaawansowany kolekcjoner bez trudu zdemaskuje ją, jako numizmat naprawiany. Zainteresowani z pewnością dotrą do tego wątku na cafe Allegro i przekonają się o tym sami.

Coraz trudniej zwykłemu kolekcjonerowi lawirować między fałszerzami, a "naprawiaczami". Lekarstwo? Czytać, oglądać zdjęcia monet, a najlepiej oglądać monety - tak dużo, jak tylko się uda.

Tekst został napisany 2 czerwca 2004 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Restaurowac-czy-nie.html