2002-04

EMITENCI MONET

Patrząc na dowolną współczesną monetę bez wątpliwości możemy stwierdzić, że jej emitentem jest PAŃSTWO. Świadczą o tym napisy, godło państwowe, a w niektórych państwach portret władcy. Oczywiście PAŃSTWO, to skrót myślowy - emitentem jest zwykle wyspecjalizowany organ administracji, najczęściej bank centralny. Współcześnie podstawowym celem emisji pieniądza jest zapewnienie uczestnikom życia gospodarczego możliwości dokonywania rozliczeń przy pomocy uniwersalnego środka. Oczywiście na produkcji monet obiegowych zarabiają ich projektanci, mennica realizująca zamówienia i jej dostawcy. Z kolei emisja monet "kolekcjonerskich" daje również dochód państwu ze względu na różnicę pomiędzy nominalną wartością monety, a jej ceną sprzedażną.

W przeszłości bywało całkiem inaczej. Funkcja płatnicza monet była jedną z wielu funkcji i to bynajmniej nie najważniejszą. Monety pełniły rolę propagandową - były materialnym potwierdzeniem obecności władcy, potwierdzały boską legitymację jego władztwa (w legendach monet całego świata zachodniego można znaleźć słowa Dei Gratia = z łaski Boga lub ich skrót DG), często upamiętniały ważne dla kraju i władcy wydarzenia. Poza tym monety dawały władcy bardzo konkretny dochód. Ordynacja mennicza, czyli rozporządzenie władcy określało, jakie nominały monet mogą być produkowane, z jakiego kruszcu i jakie są ich wzajemne relacje, co do siły nabywczej. Władca określał też jak często ma być dokonywana operacja "renovatio monetae" - odnowy pieniądza. Miała ta operacja wielkie znaczenie w czasach, kiedy monety były pieniądzem pełnowartościowym czyli jak to się popularnie określa miały pełne pokrycie w wartości kruszcu, z którego je wykonano. Realizacja takiej operacji polegała na obowiązkowym (a nawet przymusowym) wykupie monet i kruszcu niemonetarnego z obiegu i przerabianiu go na nowe monety. Bezsprzecznie, służyło to ochronie obywateli. Z obiegu znikały monety, z których nieuczciwi obywatele uszczknęli nieco kruszcu. Niestety, przy okazji gdy władca miał zwiększone potrzeby (wojna albo na przykład skłonność do luksusu) nie wahał się przed zwiększaniem swoich dochodów przez psucie pieniądza, czyli emisję monet o zaniżonej próbie lub wadze. Dodatkowo swoje małe co nieco zarabiali w ten sam sposób zarządcy i pracownicy mennic. Wszystko kosztem obywateli. Cały mechanizm dokładnie opisał Mikołaj Kopernik w dziełach Monete cudende ratio oraz De estimatione monete.

Szczególnych okazji dostarczały mniejsze lub większe wojny. Po zajęciu terytorium nowa władza wprowadzała własny pieniądz dla podkreślenia swojego zwierzchnictwa nad nim, a przy okazji starała się z wymiany pieniądza wycisnąć dla siebie możliwie duże korzyści.

szeląg ryski 1638 pod szwedzkim władaniem,

niby srebrny, a w praktyce prawie czysta miedź.

Przy okazji wojen pojawiały się również specjalne emisje pieniądza przeznaczonego na wypłatę żołdu dla armii i opłacenie dostaw dla niej. Ciekawymi przykładami takich emisji były miedziane szelągi Jana Kazimierza zwane boratynkami i bite z kiepskiego srebra złotówki znane pod nazwą tynfów. Obydwa określenia pochodzą od nazwisk pomysłodawców i realizatorów tych emisji: Tytusa Liwiusza Boratiniego oraz Andrzeja Tynfa. Boratynki i tynfy były monetami podwartościowymi o przymusowym kursie wymiany - przykładowo tynfy zawierające srebro o wartości 12 groszy miały oficjalny kurs równy 30 groszom. Ludzie przyjmowali je niechętnie, ale w zniszczonym wojnami kraju były jedyną w miarę dostępną walutą. Lepsze jakościowo monety znikały z rynku odkładane, jako zabezpieczenie na czarną godzinę.

boratynka - szeląg litewski z 1665 r.

Innymi przykładami emisji wojennych są monety bite w oblężonych miastach. Takie oblężenie czasem trwało kilka miesięcy, w mieście oprócz broniącego się wojska żyli cywile. Wszyscy ci zamknięci na niewielkiej przestrzeni ludzie musieli jakoś żyć, trzeba było płacić za jedzenie, usługi, ubrania, a "dobre" pieniądze znikały ukrywane w obawie przed oblegającymi (a czasem również przed obrońcami). W tej sytuacji trzeba było stworzyć jakąś namiastkę pieniądza. Za materiał służyły zwykle srebra stołowe albo miedziana blacha ze zniszczonych dachów. Najbardziej chyba znane polskie monety tego rodzaju wybito podczas oblężenia Zamościa w 1813 roku. Ze sreber wybito 2-zlotówki, drobniejszą monetę - sześciogroszówki - wybito na krążkach austriackich miedzianych sześciokrajcarówek.

Prawo emisji pieniądza było przywilejem władcy, a jak wiadomo, władza czasem lubi, a czasem musi dzielić się swoimi przywilejami. W uznaniu rozmaitych zasług albo po prostu w celu uregulowania zaciągniętych zobowiązań władcy nadawali przywileje mennicze. Beneficjantami bywały prowincje, miasta, klasztory i, jak to dzisiaj określamy, "osoby fizyczne". Bywało przy tym, że takie lokalne emisje były znacznie lepszej jakości niż państwowe. Swoje monety biły zarówno bogate miasta kupieckie Gdańsk, Toruń, Elbląg, jak i mniejsze: np. Wschowa albo Dąbie pod Szczecinem. Ciekawym przypadkiem były denary palatyna Sieciecha, wybite albo na podstawie przywileju Władysława Hermana, albo samowolnie, dla podkreślenia ważności osoby palatyna.

Na przełomie XVI i XVII wieku pojawił się nowy rodzaj pieniądza. Istniejący od 1520 roku przymus pańszczyźniany sprowokował magnaterię do emisji tzw. pieniądza dominialnego, kursującego jedynie w obrębie ich posiadłości. Takimi prywatnymi monetami płacono chłopom za pracę. Jedynym praktycznie miejscem, gdzie można było taki pieniądz wymienić na towar były karczmy - oczywiście własność posiadacza dominium. Tym prostym sposobem zysk feudała rósł wielokrotnie. Jednym ze starszych przykładów takich monet są denary bite przez Krotoskich w Łobżenicy. Mennica ta biła również monety miejskie i państwowe. Monety dominialne przetrwały aż do I Wojny Światowej. Wtedy też pojawił się pieniądz zastępczy bity w niemal wszystkich miejscowościach, szczególnie na Śląsku i Pomorzu. Pieniądz zastępczy wypełniał lukę po pieniądzu organizmów państwowych, które przestały istnieć na skutek zmian spowodowanych wojną. Przedłużeniem tych emisji był pieniądz inflacyjny, który częściej jednak miał formę banknotów. Z kolei za kontynuację emisji dominialnych można przyjąć wszelkiego rodzaju żetony i monety przedsiębiorstw i spółdzielni (w tym wojskowych). Ich obieg również ograniczał się do kantorów, kantyn i sklepów funkcjonujących na ich terenie.

10 fenigów - kopalnia KLEOFAS w Katowicach

Powyższy tekst nie wyczerpuje oczywiście całości tematyki. Pisząc go chciałem zwrócić uwagę na niedoceniane zwykle aspekty numizmatyki. Zwykle kolekcjonerzy nie ograniczają swoich zainteresowań i zatrzymują prawie wszystko, co wpada w ich ręce. Powstałe tak kolekcje są z konieczności niepełne i chaotyczne. Zawężenie tematyki zbioru daje szansę na zakup droższych pozycji i zbudowanie jakościowo (i wartościowo) lepszej kolekcji. Zachęcam do kolekcjonowania przemyślanego i planowego - to zawsze procentuje.

Tekst został napisany 17 lipca 2002 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (mocno okrojony)

http://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/