2008-11

WIOSNA

Nareszcie przyszła. Lubię zimę, ale na zasadach identycznych, jakie przykładam do kolekcjonowania monet - musi być prawdziwa. To, co się teraz skończyło, to nie była prawdziwa zima. Śniegu jak na lekarstwo, mokro, szaro... brrr. Przyszła wiosna, a z nią, jak co roku, takie lekkie rozkojarzenie. Wypadało by pomyśleć o nieuchronnie (na szczęście) nadchodzących wakacjach, o jakimś drobnym remoncie i mnóstwie innych drobiazgów i nie-drobiazgów. Gdzieś między tym wszystkim trzeba by jeszcze znaleźć czas na monety.

W przeciwieństwie do „inwestorów” patrzę w przyszłość optymistycznie. Ani mnie ziębią, ani grzeją perypetie związane z nowymi emisjami monet kolekcjonerskich. A niech ich biją/tłoczą po trzydzieści osiem milionów (po jednej na statystyczną głowę). Nie mam też zamiaru tropić żetoników bezczelnie uzurpujących sobie miano pieniądza zastępczego albo lokalnego. Pół litra czystej ma więcej cech pieniądza zastępczego - zwłaszcza moc umarzania zobowiązań.

„Pan sobie może zbierać te stare monety, bo Pan się na tym zna i nie da się nabrać na falsy, a co ma robić człowiek, który zaczyna i jeszcze nic o monetach nie wie.” To cytat z e-maila, który niedawno wpadł w moją skrzynkę. A dzisiaj, na naszym forum, przeczytałem: „Chciałbym kolekcjonować monety Cesarstwa Rzymskiego. Jedyne co mnie przeraza to nazwy np VALENTYNIAN, CONSTANTYN, CONSTANCJUSZ, VALERIAN, ANTONINIAN, FAVSTINA, COMMODUS, AURELIAN... i wiele wiele innych jak tu się nie pogubić jakie wtedy były jednostki monetarne. Chciałbym jakaś monetę Juliusza Cezara. wiem ze monet rzymskich na allegro jest masa ale od czego najlepiej zacząć jak nie paść ofiara oszusta sprzedającego kopie monet jestem laikiem a te monety maja coś w sobie co mnie do nich ciągnie. Prószę o pomoc jak się w tym odnaleźć i się nie zagubić”

Trochę się na monetach znam, nie przeczę, ale nie jest to wiedza, która pojawiła się u mnie ot tak, z dnia na dzień. Nawet ptaki muszą się uczyć latać. UCZYĆ SIĘ - to klucz do wszystkiego. Wiedział o tym nawet Władimir Iljicz Uljanow bardziej znany dziś jako Lenin. Jego rada: „Po pierwsze - uczyć się, po drugie - uczyć się i po trzecie - uczyć się.” powinna trafić do każdego.

Znamienna jest reakcja amatora monet Juliusza Cezara na propozycję sięgnięcia po książki: „Aha czyli książki o mennictwie rzymskim itp. Czy chodzi o panowanie kto w jakim okresie i gdzie. Ja nie chce iść na studia.” I dalej: „Chociaż czegoś chciałem się nauczyć od was mądrzejszych bardziej obytych w temacie...”. Kierunek zasadniczo słuszny, ale jak zwykle pojawia się kilka „ale”.

  • Wybierając rybę zamiast wędki skazujesz się na stałe uzależnienie od dostawcy ryb. A jemu może się znudzić. A on może kiedyś wystawić tabliczkę z ceną, której nie będziesz w stanie zapłacić.

  • Skąd wiesz, czy odpowiedzi, które otrzymujesz są prawdziwe? Nie chcesz zaufać sprzedawcy monet, a zaakceptujesz bez zastrzeżeń opinie osób, których też nie znasz?

  • Zdając się na innych, pozbawiasz się przyjemności dochodzenia do prawdy i radości towarzyszącej jej odkryciu.

Przerażają mnie opory wielu młodych (i niemłodych) ludzi przed sięganiem po książki. Świat staje się coraz brutalniejszy, i ja napiszę brutalnie. Jeżeli nie chcesz poświęcić kilku godzin na dotarcie do książki i przeczytanie kilku stron, to po co zawracasz sobie (i innym głowę) jakimiś mrzonkami o monetach. Kup sobie piwo człowieku, uwal się na fotelu i oglądaj „Jak oni się pieprzą na lodzie”.

Kiedy zaczynałem swoją przygodę z numizmatyką, kupno jakiejkolwiek książki o monetach wymagało mnóstwa zachodu i niemałych pieniędzy. Dzień, w którym dorwałem Seara:

był świętem. Świętem i dniem ciężkiej pracy. Szkoła dała mi znajomość rosyjskiego i francuskiego, a David Sear pisał po angielsku. Nieszczęście? Wręcz przeciwnie. Klasyczny przypadek - skok na głęboką wodę - jak nie zabije, to wzmocni.

Dziś, mając do dyspozycji Internet, mam prawie wszystko.

„Chciałbym jakaś monetę Juliusza Cezara.” - nie powiem, zamiar ambitny. Czy do zrealizowania? Rzućmy okiem w archiwum WCN-u.

Od roku 2003 przez sklep i aukcje WCN przewinęło się 8 monet Juliusza Cezara - najtańsza poszła za 220 złotych, najdroższa za 3410,- Tanio nie jest, ale przy odrobinie wyrzeczeń... W dzisiejszych czasach nie musimy ograniczać się do rynku krajowego, zerknijmy więc na wyniki zagranicznych aukcji http://www.coinarchives.com/a/results.php?results=100&search=Julius+Caesar

Tu już ilość monet idzie w setki. Ceny też nie takie straszne (przynajmniej niektóre) - okazuje się, że całkiem niezłe monetki można nabyć za około 100 euro. Pomyśleć, że tyle płacono nie tak dawno temu za przysłowiowego już „sokoła”.

A jak to wygląda na Allegro:

O! We wrześniu 2007 r. można było kupić monetkę Boskiego Juliusza za niecałe 100 złotych. Może dlatego, że umieszczono ją w niewłaściwej kategorii?

Zabawa zaczyna się kiedy już się taką monetkę kupi. Najpierw wypadało by porównać ją z innymi egzemplarzami - wracamy więc na CoinArchives zaglądamy na Wildwinds. Wypadało by też poczytać coś o samym Cezarze - można zacząć od Wikipedii - wypadało by sięgnąć po wymienione w niej książki.

Reszta dzieje się sama. Następne monety, następni władcy, następne książki. Kiedy w kilku poważnych firmach numizmatycznych kupi się kilka monet, w poczcie pojawiać się zaczną informacje o następnych okazjach, listonosz zacznie przynosić katalogi aukcyjne (dla stałych klientów - gratis). Inni zbieracze zaczną pytać doświadczonego kolegę o opinie na temat swoich monet (żeby nie „dać plamy” trzeba będzie znów coś przeczytać).

Tekst został napisany 30 marca 2008 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/WIOSNA.html