2004-07

MOJE MONETY - CZĘŚĆ DZIEWIĄTA

Po długiej przerwie powracam do rozpoczętego w styczniu 2003 roku cyklu. Przez rok do mojego zbioru przybyło 88 monet. Mało? Może i mało, ale i tak jestem zadowolony. Wszystkie zostały żmudnie wyszperane: na giełdach, aukcjach i w sklepach numizmatycznych. Na każdą z nich czekało puste miejsce w pudełku z holderami. Podobnie zamierzam postępować i w tym roku.

Która z monet sprawiła mi największą radość? Najbardziej chyba ucieszyłem się z aluminiowej pięciozłotówki z rybakiem. Tyle, że nie takiej całkiem zwyczajnej. Udało mi się w końcu polowanie na "bałwanka" - wariant "rybaka" z rocznika 1958 z szeroką ósemką w dacie.

To ta po prawej. Niełatwo było na nią trafić. To troszkę tajemnicza moneta. O ile mi wiadomo, nikt nie trafił na egzemplarz noszący znaczne ślady obiegu.

Jest to również największy z ubiegłorocznych nabytków, co znaczy, że nie udało mi się kupić żadnego talara :-(

Inną zagadkową monetką, która wpadła w moje ręce w ostatnich miesiącach jest ta oto boratynka:

Zachwycił mnie rysunek konia w herbie Litwy. To oko! Ta rozwiana grzywa! Popatrzcie też na koronę nad "Pogonią". Czy to aby na pewno korona polskich królów? Taka rozczapierzona?

Rewers, to dzieło artysty. Artysty, który częściej widywał konie, niż wizerunki swojego władcy. Albo portret króla na awersie wyszedł spod innej ręki. Wierzyć się nie chce, że ktoś, kto potrafił tak żywo oddać galop konia nie dał sobie rady z profilem Jana Kazimierza. No chyba, że nie wiemy wszystkiego o urodzie monarchy, a pozostałe jego portrety to dzieło lizusów.

Dlaczego uważam tego szeląga za zagadkę? Widziałem setki, jeśli nie tysiące boratynek, z czego nie mniej, niż ćwierć fałszywych. Wszystkie fałszywe boratynki pod względem plastycznym są wprost okropne. Kulfoniaste, poprzestawiane litery, bezkształtny bąbel zamiast portretu króla, pająk na trzech nogach zamiast jeźdźca. O ile na monetach oryginalnych również zdarzają się tak nieudolne portrety króla, to nigdy nie widziałem na oryginalnej monecie takiej korony. Nie wierzę, że w oficjalnej mennicy dopuszczono by do użycia stempla z tak poważną zmianą kształtu korony.

Na takie monety zawsze znajdzie się miejsce w mojej kolekcji.

Skoro już jesteśmy przy monetach fałszywych, popatrzcie na jeszcze jeden ciekawy egzemplarz:

Prawie dobra, jest nawet znak mennicy - małe literki A po obu stronach ogona orła. Prawie dobra, ale tylko prawie. Po pierwsze, wybita w cynku zamiast w żelazie, po drugie, rysunek jest uproszczony i niedokładny. Fałszerstwo o tyle ciekawe, że to nie odlew, jak to zwykle bywa w przypadku cynkowych falsyfikatów, tylko moneta bita stemplem. Trafiłem na nią wśród ponad tysiąca fenigów, które miałem okazję przejrzeć w jednym ze sklepów numizmatycznych na południu Polski. Typowa skrzynka z masówką po 50 groszy za sztukę. Grzebałem w niej prawie dwie godziny, wybrałem 2 monety. Oprócz tej ze skanu, kupiłem jeszcze piękne cynkowe 5 fenigów, rocznik 1942, znak menniczy G. To popularny rocznik i mennica, mimo to, nie trafiłem na tę monetę w ciągu ostatnich 5 lat - od tylu lat systematycznie kompletuję roczniki i mennice drobnych monet niemieckich z lat 1873-1945. Świetna zabawa, o ile nie podchodzi się do niej zbyt poważnie - niektóre z tych maleństw są przeraźliwie drogie.

Czego nie udało mi się kupić? Licytowałem w wielu internetowych aukcjach. Najbardziej żałuję porażki w aukcji zespołu kilkudziesięciu XVIII-wiecznych miedziaków, było tam kilkanaście pieknie zachowanych szelągów i groszy Augusta III. Te niepozorne monetki zadziwiają wielka ilością znaków/literek umieszczanych na awersie. Wielu z nich nie mam jeszcze w zbiorze. Polowałem też na 30 małych brązów rzymskich - przyznam, że tu motorem była głównie chęć zysku. Na skanie niewiele było widać, ale kilka z tych monet wyglądało na dosyć rzadkie okazy. Niestety, nie ja jeden to zauważyłem. Nie wygrałem również jednogroszówki, rocznik 1923. Ta, którą mam w zbiorze pozostawia wiele do życzenia. Chyba zanadto zaufałem katalogowym wycenom tej monety. We wszystkich jej aukcjach, w których startowałem, ceny uzyskane o 50% przekraczały notowania katalogowe. Najwidoczniej autorzy katalogów niedoszacowali popytu na wczesne grosze II Rzeczpospolitej. Myślę, że to dobry typ dla osób zastanawiających się nad sposobem korzystnego ulokowania pieniędzy.

Próbowałem też sił w aukcjach literatury numizmatycznej. Trochę tak dla sportu, bez większego przekonania próbuję od jakiegoś czasu upolować III tomowy katalog Monet Korony czeskiej i cesarstwa austriackiego z lat 1526 - 1856 autorstwa Ivo Halacki. To ciekawy katalog ze względu na szczegółowe opracowanie mennictwa śląskiego tego okresu. Mogę żyć bez tego katalogu, ale miło by było mieć go na półce. Może kiedyś w końcu trafię na moment nieuwagi konkurencji i półka z katalogami ugnie się jeszcze bardziej.

Zerknąłem na początek artykułu i muszę przyznać, że troszkę nakłamałem. Jedna moneta trafiła do mojego zbioru całkiem przypadkowo i nie czekało na nią zarezerwowane miejsce. Nie wygląda najładniej:

Znalazłem ją na jednym ze śląskich pól uprawnych. Dlaczego ją zatrzymałem?

Z powodów, że tak powiem metrologicznych. Waga 5,2 grama, średnica 26 milimetrów. Co czytamy w katalogach? Marki emitowane w latach 1873-1887 powinny ważyć 5,55 grama przy średnicy 24 milimetry. Jak to możliwe, że ta, którą znalazłem ma większą średnicę, a waży mniej? Nie została "rozklepana", bo rysunek jest wyraźny, a 2 milimetry, to wbrew pozorom bardzo dużo. Moneta jest tak sfatygowana, że bez wielkiego żalu potraktowałem ją płynem probierczym do srebra. Owszem, moneta zawiera srebro, ale z pewnością nie 90%. Czyli kolejne fałszerstwo.

Wygląda na to, że w ostatnim roku polowałem na fałszywe monety. Naprawdę nie miałem takiego zamiaru. Jedyne fałszerstwo, jakie świadomie usiłowałem kupić (i znowu mnie przelicytowali) to była ołowiana chyba, cienko tylko posrebrzona peerelowska 200-złotówka z "mapką". Wszystkie pozostałe trafiły do mnie w sposób mniej lub bardziej przypadkowy. Na szczęście żadna z monet które w ciągu tego roku kupiłem nie jest fałszerstwem na szkodę kolekcjonerów.

Czego i Wam życzę.

Tekst został napisany 18 lutego 2004 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Moje-monety-czesc-IX.html