2007-42

MOJE MONETY - CZĘŚĆ 17

Czy to jeszcze przypadek, czy już coś trudniejszego do wytłumaczenia?

Równo rok temu napisałem MOJE MONETY - CZĘŚĆ 12 rozpoczynając od prezentacji cynkowej dwudziestofenigówki Królestwa Polskiego z roku 1917. A cóż takiego pojawiło się dzisiaj w mojej skrytce pocztowej? Taka malutka kupka złomu: LOT - Królestwo Polskie - 4 monety (281576169).

- I po cóż ty to kupowałeś? Niby cztery złote, to nie pieniądze, ale można by je przecież lepiej wydać.

Nie sądzę. Te trzy pięciofenigówki, to rzeczywiście złom, ale dwudziestofenigówka - mimo stanu zachowania - zasługuje na uwagę. Tak. Ona też jest z cynku, podobnie jak jej "siostrzyczka", którą opisałem rok temu. O rok młodsza. Pod mikroskopem daje się odczytać rocznik 1918.

cynkowe fałszerstwo na szkodę emitenta wybite (?) w latach 1917-1924.

To jedna ze stu osiemnastu monet, które wzbogaciły w tym roku mój zbiór. Cieszy mnie każdy nowy okaz w kolekcji. Czasem bardzo. Szczególnie, gdy wpada mi w ręce moneta, na którą świadomie poluję od jakiegoś czasu. Radość jest tym większa, im dłużej trwało polowanie. Tak jak w przypadku tego maleństwa. Niemal legenda - 10 groszy 1840 z omyłkowym znakiem mennicy - zamiast M - W jest W - W. To pierwsze W, przy bliższych oględzinach okazuje się być odwróconą literą M. Pracownik mennicy wykonujący stempel nie spisał się jak należy. Dzięki niemu przeżyłem kilka tygodni temu wielkie emocje. Wiem, że na tę rzadkość oprócz mnie poluje jeszcze kilku kolekcjonerów. Los okazał się łaskawy dla mnie.

W roku 2007 kupiłem dziesięć dziesięciogroszówek z datą 1840. Nie ma wśród nich dwóch jednakowych! Tym samym mam już w kolekcji szesnaście takich monetek różniących się między sobą.

W lutym ujrzał światło dzienne skromny katalog. Po niecałym roku od druku okazało się, że konieczne będzie jego uzupełnienie. Okazało się, że istnieją DWIE ODMIANY rewersu jednofenigówki z roku 1918. Nikt nie podejrzewał, że krótkie życie jednofenigówek 1917 zostało przedłużone przez wykorzystanie ich wzoru stempla do bicia niewielkiej ilości monet z datą 1918.

Dwa warianty jednofenigówek z 1918 r.

Inny kształt jedynki w nominale, inny kształt liter, cyfr daty, gwiazdek. Na razie udało się potwierdzić istnienie czterech egzemplarzy nowo odkrytego wariantu. Proszę o przejrzenie swoich zbiorów. Może gdzieś w nich kryje się jeszcze więcej takich monetek.

Kolejny raz okazało się, że nie musi upłynąć tysiąc lat, by w mrokach niepamięci przepadły informacje na temat historii emisji monety. Od roku 1917 nie upłynęło jeszcze sto lat, a my nie wiemy kto zaprojektował stuttgardzkie monety Królestwa Polskiego, nie wiemy dlaczego nie weszły do obiegu jednofenigówki z roku 1917, nie wiemy ile ich się zachowało. Upowszechniło się przekonanie, że ich bicie zostało przerwane przez pożar mennicy, tymczasem brak jakichkolwiek dowodów na jego zaistnienie. Wiadomo natomiast, że mennica w Stuttgarcie legła w gruzach po bombardowaniu (i pożarze!) w roku 1944. Zapasy surowca, wybitych monet oraz, co najważniejsze, zbiory prób i monet wybitych w tej mennicy trafiły do składnicy złomu, a z niej - dopiero w roku 1967 - zaczęły stopniowo pojawiać się na rynku numizmatycznym. To dlatego w katalogach ofertowych i aukcyjnych pojawiają się monety z opisem: "Aus dem Brandschutt der Münzstätte Stuttgart" (z pożaru mennicy w Stuttgarcie). Jak łatwo sprawdzić, są to monety z lat wcześniejszych (co może nie było by takie dziwne), jak i późniejszych, np. 1923, które w roku 1917 istnieć nie mogły. Cała dokumentacja mennicy podobno spłonęła w 1944 r. I skąd my teraz mamy się dowiedzieć, jak to naprawdę było?

Nie udało mi się kupić jednofenigówki 1917. Ich ceny gwałtownie skoczyły - na początku 2007 r. czytelny egzemplarz można było dostać za niecałe dwa tysiące złotych. Dziś nie są niczym nadzwyczajnym transakcje kończące się na poziomie czterokrotnie wyższym.

Ambitnie założyłem, że do końca roku uda mi się ukończyć drugą część katalogu obejmującego emisje II Rzeczpospolitej oraz Generalnego Gubernatorstwa. Okazało się, że to nie takie proste. Dopiero w wigilię, prosto pod choinkę, trafiła do mnie kopia trzeciego sprawozdania Mennicy Państwowej z działalności w latach 1930-1934. Po półrocznych poszukiwaniach okazało się, że jedynym publicznie dostępnym źródłem tej publikacji jest... Library of Congress. Daleko, ale jest. Mam. Czytam, wyciągam wnioski i przelewam je na papier. Data wydania drugiego tomu katalogu niech pozostanie na razie tajemnicą.

Nie trafiła do mojego zbioru żadna "złota" dwuzłotówka ani żadna lustrzanka. I to pomimo poważnego zaangażowania w pracę przy FORUM e-numizmatyki.pl włącznie, a może przede wszystkim, z jego dzialem inwestycyjnym. Wiedziałem, że inwestowanie w nowe emisje jest bardzo popularne. Nie sądziłem jednak, że inwestowanie w niebezpieczny sposób zacznie przekształcać się w spekulację niebezpiecznie bliską patologii. Bo jak inaczej nazwać wielokrotne sprzedawanie tej samej monety w chwili, kiedy jeszcze nie opuściła ona mennicy?

Pozostaje mi tylko życzyć:

  • Inwestorom, by uniknęli przykrych skutków krachu (prędzej, czy później nas to nie ominie) i by oprócz szans zarobku docenili w monetach ich urodę i zaczęli tworzyć kolekcje,

  • Kolekcjonerom, by zapełniały się luki w ich zbiorach,

  • Wszystkim DOSIEGO ROKU!!!!

Tekst został napisany 27 grudnia 2007 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/MOJE-MONETY---CZESC-17.html