2004-36

BRIC-A-BRACK

Tytułowe określenie można tłumaczyć jako 'sklep ze starzyzną', ale może ono oznaczać również kolekcję różnorodnych przedmiotów antykwarycznych. Taki kolekcjonerski groch z kapustą.

Nazbierało mi sie ostatnio kilka takich tematów-drobiazgów; za małych na samodzielny artykuł, zbyt waznych, żeby je porzucić.

Gablotka pierwsza: brązowa pięciogroszówka 1923.

Tajemnicza monetka rozpalająca nadzieje kolekcjonerów z regularnością komety Halleya (tyle, że ze znacznie większą częstotliwością). Po każdym sezonie "wykopkowym" atakowany jestem pytaniami o metodę wiarygodnego ustalenia metalu w którym wybito monetę. Chyba mam już odpowiedź i pewny sposób na jednoznaczne stwierdzenie, czy to rarytas z brązu, czy pospolita moneta z mosiądzu pokryta "brązową" patyną. Rozwiązaniem jest DOBRY wykrywacz metali z funkcją numerycznej identyfikacji obiektu (LCD Readout System with Numerical Values to discriminate coins). Na wyświetlaczu przyrządu pokazywany jest dwucyfrowy numer - identyfikator rodzaju namierzonego obiektu. Przy poszukiwaniu w gruncie skuteczność identyfikacji bywa różna ze względu na zmieniajace się czynniki, takie jak wilgotność gleby, stopień skorodowania monety i jej ułożenie (głębokość, orientacja), ale przy pomiarze w powietrzu wyniki są powtarzalne i pewne. Okazuje się, że nawet najbardziej "brązowe" piątaki z 1923 r. dają odczyt (kody 59-61) wyraźnie różny od monet z późniejszych roczników (kody 48-52), czyli wybito je w innym metalu (mosiądzu). Badanie jest nieniszczące, szybkie i pewne. Trzeba tylko mieć materiał porównawczy.

Gablotka druga: złotówka 1993.

Moneta nie mniej tajemnicza ze względu na dysproporcję pomiędzy ujawnioną wielkością nakładu (20,9 miliona), a częstotliwością pojawiania sie w obiegu. Słyszałem już wiele wyjaśnień tego zjawiska. Zwolennicy spiskowej teorii dziejów twierdzą, że to wina "czarnego luda polskiego kapitalizmu" czyli Leszka Balcerowicza we własnej osobie - ponoć to on wymienił kilka swoich pensji na te złotówki i trzyma je pod kluczem aby na stare lata móc sprzedawać je za bajońskie sumy. Koła nieco bardziej oddalone od partii pasiastych krawatów winą obarczają Panią Gronkiewicz-Waltz, poprzedniczkę Blacerowicza na fotelu prezesa NBP.

Inna teoria głosi, że akurat ten rocznik wywieziono za granicę, bo w 1993 r. okazało się, że złotówki po wrzuceniu w automaty do sprzedaży papierosów, prezerwatyw, biletów do metra (proszę sobie wybrać samemu rodzaj automatów) skutecznie udawały jedną z zachodnich walut. Autor tego pomysłu zapomniał, że denominacja nastąpiła dopiero w roku 1995 i że do obiegu weszły wówczas złotówki z datami od 1990 do 1995, czyli wszystkie, jakie dotąd wybito. Nie potrafię też wytłumaczyć sobie, dlaczego padło akurat na ten rocznik, a nie na inne.

Naprawdę winien jest chyba jednak Balcerowicz - prezes NBP. To właśnie bank centralny jest dysponentem wyrobów mennicy państwowej i najprawdopodobniejsze jest, że rocznik 1993 spokojnie leży sobie w workach w bankowych piwnicach czekając na swoje pięć minut. Dopuszczam jeszcze jedno wyjaśnienie, choć wydaje mi się ono mniej prawdopodobne - Możliwe jest, że znacząca część monet wybitych z datą 1993 nie spełniła wymogów jakości i została przeznaczona do przetopienia. W sprawozdańniach NBP i mennicy nie doszukałem się jednak żadnej informacji na ten temat, nie znajduje to również odbicia w oficjalnych komunikatach o ilości monet wycofanych z obiegu na skutek uszkodzeń.

Gablotka trzecia: katalogi numizmatyczne.

Który jest najlepszy? To zależy do czego ma służyć, bo katalogi pełnią kilka funkcji. Pierwsza (i dla mnie najważniejsza) polega na możliwie najbardziej szczegółowym wymienieniu monet wybitych w danym okresie czasu i podaniu jak najbogatszej informacji o nich. Z polskimi monetami XX wieku sprawa jest prosta. Albo prawie prosta. Najwięcej szczegółów znajdziemy w "dużym Parchimowiczu". Ukazały się dwa jego wydania - w 1996 i 2003 r. - dostępne teraz chyba tylko z drugiej ręki. Dla monet S.A. Poniatowskiego i bitych w XIX wieku o palmę pierwszeństwa walczą katalogi Karola Plagego i ostatni tom serii KAW-owskiej. Katalogi tej serii zawierają zresztą najwięcej informacji o odmianach monet od Zygmunta Starego do XIX w. ale nie są wolne od błędów, zwłaszcza w ocenie stopni rzadkości niektórych emisji. Pod tym wzgledem precyzyjniejszy jest czterotomowy Kopicki (choć jest mniej szczegółowy). Katalog Kopickiego wygrywa u mnie dzięki identyfikacji mennic, czego w serii KAW szukać napróżno.

Druga funkcja katalogu - informowanie o aktualnych cenach traci na znaczeniu ze względu na możliwość bieżącej analizy wyników aukcji internetowych. Nie wszyscy mają dostęp do sieci, niewielu stać na palmtopy bezprzewodowo połączone z internetem więc na giełdy chodzi się nadal z katalogami papierowymi. W ostatnich dniach ukazały sie katalogi na rok 2005 sygnowane przez Fischera i Suchanka/Kurpiewskiego. Pierwsze wrażenie osób, które je otwarły można streścić krótkim zdaniem "Czy oni powariowali z tymi cenami?!?". A dlaczego mieli powariować. Katalogi maja datę 2005 i siłą rzeczy muszą antycypować przyszłoroczne ceny rynkowe. Wyniki pierwszych jesiennych aukcji dziwią mnie bardziej. Sam nie wiem, co myśleć o osobie, która w Katowicach na GCN-I wylicytowała 620 zł za parkę menniczych pięciogroszówek 1935 i 1938 wycenionych w tym stanie przez nowego Fischera łącznie na 55 złotych. Skoro na aukcji kwota przekroczyła 600 zł, to znaczy, że o te monety WALCZONO! Taki wynik licytacji jest pewnie przesadzony i nieprędko uda się go powtórzyć, ale poszedł w świat i musimy się liczyć z tym, że w katalogach 2006 menniczych stanów monet miedzywojnia ponizej 100 zł możemy już nie zobaczyć.

Jedyne nowe katalogi zawierające wyceny monet starszych, ale tylko do Sobieskiego włącznie, wyszły spod ręki Parchimowicza i Fischera. Na temat trafności tych wycen, zwłaszcza dla monet dobrze zachowanych lepiej nic nie mówić. Wystarczy porównać z nimi wyniki aukcji (nawet internetowych). Bardziej realistyczne wyceny monet zaboru rosyjskiego znajdziemy w katalogach-broszurkach rosyjskiego wydawnictwa Konros. Dla pozostałych monet pozostaje nam analiza rynku aukcyjnego oraz internetowego.

Gablotka czwarta: monety certyfikowane.

W tej gablocie leżą monety zamknięte w hermetycznych, prostokatnych pudełeczkach, opatrzonych informacją o stanie zachowania i potwierdzeniem autentyczności. Jak dotąd gros tych monet pochodzi z USA. To tam potężny rynek numizmatyczny i pogoń za monetami w możliwie idealnym stanie zachowania doprowadziły do powstania klikunastu już firm profesjonalnie zajmujących się oceną stanu zachowania monet (grading) i gwarantowaniem ich autentyczności. Nie wszystkie świadczą usługi jednakowo dobrze, co zreszta znajduje odbicie w różnych cenach monet z certyfikatami różnych firm. Na forum Allegro toczy się obecnie bardzo ciekawa dyskusja na temat możliwości powstania w Polsce podobnych firm. Zważywszy na osoby (a właściwie firmy) bywające na tym forum, mozna przyjąć, że jest to dyskusja na temat kierunków rozwoju i przyszłości polskiego rynku numizmatycznego. warto poczytać. Wygląda na to, że rynek trwale się nam cywilizuje. Pojawiły sie już firmy oferujące dożywotnie finansowe gwarancje na autentyczność sprzedawanych przez siebie monet. Jest nadzieja na powstanie polskiego odpowiednika "Photograde" - przewodnika zawierającego ponad 1000 zdjęć amerykańskich monet w różnych stanach zachowania. Zilustrowano WSZYSTKIE typy monet USA od 1793 r. do dziś - obecnie jest na rynku OSIEMNASTE wydanie tego podręcznika. Najwyższy czas, żeby podobne wydawnictwo ukazało się i u nas.

Na koniec mały konkurs. Proszę o listy z oceną stanu zachowania poniższej monety. Proszę podać stan w/g skali o czternastu stopniach I, I-, II+, II, II-. III+, III, III-, IV+, IV, IV-, V+, V, V-. Autor najlepszego uzasadnienia otrzyma skromny (ale jednak) upominek numizmatyczny. Kliknij, żeby zagłosować Tu był link do poczty - ze zrozumiałych względów - usunąłem go.

półtorak Zygmunta III Wazy z roku 1616 z herbem Sas.

Tekst został napisany 13 października 2004 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Bric-a-Brack.html