2005-31

Co nas czeka?

Interesującą informację znalazłem w amerykańskim tygodniku "Coin World". W ciągu pierwszych czterech lat trwania amerykańskiego projektu emisji 50 ćwierćdolarówek "stanowych" wyemitowano 19.022.560.000 monet obiegowych (dziewiętnaście miliardów dwadzieścia dwa miliony pięćset sześćdziesiąt tysięcy sztuk). Powyższa liczba nie obejmuje emisji proof i silver proof. Gdy uwzględnimy i te monety, to łączna ich liczba rośnie do 19.045.126.795. Do wybicia tej gigantycznej liczby monet zużyto ponad 276.000 stempli (138.000 par awers-rewers). Dzieląc te liczby przez siebie otrzymujemy bardzo ciekawą informację - parą stempli wybijano w mennicach USA około 138.000 monet. Ćwiartki bite są na krążkach z czystej miedzi pokrytych stopem miedzioniklowym - 75% miedzi, 25% niklu.

Do czego zmierzam?

Nasze obiegówki bite są na jednorodnych krążkach z stopu miedzioniklowego MM25 i MM59. Można założyć, że są twardsze od miedzianych de facto monet USA, a więc stemple używane do ich bicia powinny zużywać się nieco szybciej. Rozsądne wydaje się przyjęcie, że z pary stempli w naszej mennicy można otrzymać około 100.000 monet. Czterdziestomilionowy nakład dwudziestogroszówki 2004 wymagał więc użycia około 400 par stempli. Czy to nie szokująca liczba?

Co to oznacza? Otóż wynika z tego, że co najmniej 400 razy "uzbrajano" prasę menniczą w stemple. Każda z tych operacji, to szansa na błąd. Nie jest przypadkiem, że stemple mennicze mają okrągły trzpień (trzon), którym mocuje się je w maszynie. Skoro jest tak w mennicach całego świata, wytłumaczenie jest tylko jedno - konstrukcja umożliwiająca zestawienie pary stempli tylko w jednej pozycji jest z jakiegoś powodu (powodów?) niewłaściwa.

stempel służący do bicia amerykańskich 20-centówek

Nic dziwnego, że od czasu do czasu pracownik mennicy mocujący stemple w maszynie popełnia błąd i spod prasy sypią się monety z rewersem obróconym względem awersu. Jak się okazuje, standardy przyjęte w mennicach USA dopuszczają błędy mocowania w granicach +/- 5 °. Moneta z większym kątem obrotu uznawana jest za destrukt, co nie oznacza, że w każdym przypadku staje się obiektem poszukiwanym i cennym. W praktyce na zainteresowanie mogą liczyć "obrotki" o kąt przekraczający 45 °.

Prawa statystyki są bezlitosne - obrotki występują i w Ameryce. Tyle, że tam normą jest moneta bita stemplem odwróconym, a monety bite, jak nasze są rarytasami. Wspomniane na początku ćwiartki wybite na sposób polski, a więc z górą rewersu po stronie góry awersu (medalic alignment) są szacowane na 50 USD za egzemplarz. Porównując ilość kolekcjonerów monet w USA i siłę nabywczą ich portfeli z polskimi odpowiednikami nie sposób nie zauważyć, że w Polsce mocno przepłacamy za podobne destrukty. Ich ceny nie spadaja poniżej 50 złotych, a niekiedy znacznie przekraczają 100 zł.

Ceny na naszym rynku numizmatycznym to szczególny problem. Przespacerowałem się wczoraj po południu i dzisiaj rano po bytomskim Placu Sobieskiego - odbywały się tam comiesięczne targi staroci. I co? Zgroza po prostu, zgroza!

Hitem był nowy katalog Fischera. I mocno się pomyli, kto będzie się spodziewać, że uda mu się w najbliższych dniach kupić coś poniżej jego notowań - z tym trzeba się wstrzymać, aż sprzedawcom wróci zdrowy rozsądek i poczucie przyzwoitości. Kilku spotkanych znajomych też miało nosy na kwintę. Szaleli tylko (jak zwykle w ostatnich czasach) numizmatycy nowej generacji - kolekcjonerzy woreczków i "parciaków". Jedni realizowali zyski zagwarantowane wycenami w nowym katalogu, inni inwestowali zachęceni wydrukowanym potwierdzeniem wzrostowego trendu wycen GN-ów.

Skoro produkty ostatnich 200 lat polskiego mennictwa muszę na pewien czas (święcie w to wierzę, że tylko na pewien czas) przesunąć do kategorii "pornografia" - oglądanie połączone z niezdrowymi emocjami - może uda się wycieczka w czasy jeszcze odleglejsze? Nic bardziej błędnego do głowy mi przyjść nie mogło. Jutro wielkie targi w katowickim Spodku, a na dodatek startuje jesienno-zimowy sezon aukcyjny. Grube ryby trzymaja lepsze monety na te okazje, a rybki drobniejsze rzucają w człowieka cenami nie z tego świata. Bo jak nazwać żądanie 160 złotych za mocno przeciętnego trojaka poznańskiego Zygmunta III.

Przecież z pustymi rękami z dwudniowej imprezy nie wrócę! Wydłubałem z kieszeni notesik, w którym odhaczam sobie roczniki i mennice niemieckiej drobnicy 1873-1945 i ruszyłem między płotki. Po kilkunastominutowym szperaniu w pudełku wybrałem kilka nieodhaczonych jeszcze miedziaków. Pospolita masówka wyceniana w Money Trend albo Muenzen Revue po góra dziesięć euro za "ss". Jeszcze miesiąc temu kupowało się to spokojnie w granicach 10 złotych za sztukę. Teraz okazało się, że wszyscy są ze szkoły Przeglądu Numizmatycznego. Kwartalnik SNP pojawił się na stoliku i palec zaczął wędrować po nim z góry na dół i spowrotem. Okazało się, że za 2 fenigi 1874 C mam dać 15 zł, a za 1876 E złociszy... 90. Tu nie wytrzymałem. Na sąsiednim stoliku leżał sobie nowiutki MT. Ta sama dwójka w stanie sehr schoen ma w nim 6 euro. To po ile to euro liczą??? Żeby to jeszcze naprawdę była ta standardowa, polska III.

Pożegnawszy się chłodno ze sprzedawcą (na odchodnym usłyszałem jeszcze: "A wie Pan po ile to chodzi na Allegro!?"; "A pewnie, że wiem. Dlatego u Pana nie kupię" odpowiedziałem), poszedłem dalej, a ze mną moje pieniądze. Ratunek przyszedł ze strony sprzedawcy wypróbowanego od lat. Rzadko odchodzę od niego bez kupienia choćby jednej monety. I tym razem mnie nie zawiódł. Z pokaźnej kupki półgroszków litewskich Zygmunta Augusta wybrałem osiem sztuk i zapłaciłem tyle, ile na sąsiednim stoliku życzono sobie za jedną "złotą" monetę z jego portretem. Takich właśnie:

Po powrocie do domu zajrzałem na aukcje internetowe. I na Allegro, i na eBay znalazłem wiele, wiele monet w nader rozsądnych cenach. Zauważcie proszę, że napisałem rozsądnych, a nie niskich - dostrzegam tę subtelną różnicę. Szkoda, że nie widzą jej targowi sprzedawcy.

Tekst został napisany 1 października 2005 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Co-nas-czeka.html