2007-32

MOJE MONETY - CZĘŚĆ SZESNASTA

Urodziłem się w Żywcu. Mieszkałem tam krótko ale to wystarczy by przedkładać "Żywiec" nad inne piwa (zwłaszcza porter) i zwracać baczną uwagę na żywieckie numizmaty.

A jakież to numizmaty mogą być powiązane z Żywcem? Miasto ominął zaszczyt i w serii "Historyczne miasta w Polsce" żywieckiej monety nie ma. Dziewięciotomowy katalog E. Kopickiego, a konkretnie pierwsza część tomu dziewiątego nie notuje by w Żywcu funkcjonowała mennica. Oficjalnej nie było, to prawda, ale...

Mam na półce potężne tomisko o barokowym tytule

"Chronografia albo dziejopis żywiecki

w którym roczne dzieje spraw przeszłych, starodawnych miasta Żywca i pobliskich jego miejsc znajdują się. A ten jest z różnych autorów, pism i wiadomości zebrany i wypisany, a w żywą i trwałą pamięć miastu żywieckiemu jako ojczyźnie swojej miłej ofiarowany roku Pańskiego 1704,

przez sławnego ANDRZEJA KOMONIECKIEGO wójta na ten czas żywieckiego, manu propria"

Mam rzecz jasna nie rękopiśmienny oryginał tylko wydanie z roku 1987. W opisie wydarzeń roku 1621 wójt Komoniecki napisał tak:

Przy tym i piniądze szalbierskie były rozmaite, których brać nie chciano, skąd wielka periuria była, że się ludzie zabijali. A podobno to te piniadze były, które Jego Mość pan Mikołaj Komorowski bił potajemnie tu w Żywcu, o które miał trudność na trybunale, udawszy i osławiwszy go niejaki pan Grocholski, gdy piniędzy tych dostawszy, w trybunale prezentował; które w workach zapieczętowano i na trybunale złożono. Lecz gdy szło o [rzecz] wielką, Jego Mość pan Komorowski fortelem się stamtąd, będąc w więzieniu zatrzymany, wywikłał, gdy w habicie bernardyńskim, przepłaciwszy straż, zaledwie ujechał. Znowu piniądze jego bicia na trybunale złożone sztucznie wziąwszy, przez ordynowaną albo naprzenajętą osobę, insze w podobnych workach królewskiej mienice tamże pieczęcią zapieczętowane podrzucił, że gdy do sprawy przyszło, przez jurystę swego pan Komorowski wygrał, a pan Grocholski w kofuzyjej i szkodzie został, jako o tym szeroko starzy ludzie powiadali, że zemstę znaczną z utratą zdrowia jego nad nim pan Komorowski dokazował. A tych minczarzów dla niedościa języka i nań prawdy pozabijać kazał, co się wszytko sekretnie stało.

Smakowita opowiastka, nieprawdaż? Niezłe ziółko było z tego Mikołaja Komorowskiego. Zadenuncjowany przez własnego dworzanina (Grocholskiego) mógł się Komorowski spodziewać najgorszego. Groziła mu kara infamii i całkowita konfiskata majatku. Nic więc dziwnego, że użył majątku by z więzienia się wydostać, podmienić złożone w sądzie dowody rzeczowe i zapewnić sobie należytą "obsługę prawną". Prawie jak capo di tutti capi. Nie chciał bym być w skórze Grocholskiego...

Sprawa była poważna. Komorowski działał na dużą skalę, a niechlubna jego działalność zaczęła się dużo wcześniej. Nie wiadomo dokładnie kiedy sprowadził do żywieckiego zamku mincerza Kacpra Rotha, który uruchomił nielegalną mennicę i bił duże ilości fałszywych polskich groszy koronnych Zygmunta III. Podobno w Żywcu fałszowano też grosze cieszyńskie Adama Wacława (prawdopodobnie rocznik 1614). Jako że w 1611 r. książę Adam Wacław złożył hołd lenny Habsburgom, fałszowanie monety cieszyńskiej spowodowało ostrą reakcję cesarza Macieja (Matthiasa, 1557-1619). W 1612 roku śląscy urzędnicy otrzymali zakaz przyjmowania fałszywych monet cieszyńskich. W kłopoty popadł również Roth przyłapany na rozprowadzaniu swoich produktów na Morawach. Roth trafił do cesarskiego więzienia, ale Komorowski swojej "mennicy" nie zamknął. To doprowadziło go w końcu przed Trybunał Koronny Rzeczpospolitej. Kary jak wiemy uniknął.

Nie uszedł karzącej ręce sprawiedliwości inny dworzanin Komorowskiego, niejaki Krzysztof Rychalski. Ujęty podstępem na cieszyńskim jarmarku (prawdopodobnie w związku z rozprowadzaniem fałszywej monety) został uwięziony i przewieziony do Karniowa. Tam wykonano na nim wyrok w sposób okrutny i widowiskowy - Rychalskiego wożono po mieście na rozpalonym miedzianym koniu. Brrrr.

Grosz koronny 1611 wybity w żywieckiej piwnicy.

Prawie czysta miedź z niewielkimi resztkami srebrzenia.

Przeciętnemu Polakowi Żywiec kojarzy się z piwem. Komoniecki pod datą 1548 informuje o dwóch ważnych wydarzeniach. Pierwszym była śmierć Zygmunta Starego w osiemdziesiątym drugim roku życia i czterdziestym pierwszym roku panowania. Drugim wydarzeniem było nadanie miastu przywileju. Panowie Jan i Wawrzyniec Komorowscy napisali tak:

...obywatelom miasta naszego Żywca i ich potomkom darujemy i dawamy listu tego mocą ku wiecznemu a prawemu dziedzictwu browar nasz dziedziczny w tym miasteczku naszym Żywcu... na tymże browarze sobie i potomkom naszym prawa żadnego nie zostawujemy..."

Po tamtym browarze śladu dziś nie ma. Na etykietach "żywca" widnieje data 1856. To data uruchomienia nowoczesnego browaru, który wybudowano pod miastem, na gruntach zwanych Pawlusie z polecenia księcia cieszyńskiego Albrechta Fryderyka Rudolfa Habsburga. Po dziesięciu latach browar żywiecki znalazł się w czołówce galicyjskich browarów. Uznanie zdobyły piwa Cesarskie, Eksportowe, Marcowe, Lagrowe oraz piwa specjalne Porter i Ale.

Niewątpliwy związek z browarem arcyksiążęcym mają te monety:

Monety, a właściwie żetony deputatowe. Browar wynagradzał dodatkowo pracowników wydając im żetony, za które można było otrzymać ustaloną ilość piwa w sklepie firmowym. Pierwszy żeton, ten z koroną pochodzi z okresu międzywojennego. Niestety ktoś pastwił się nad nim przy użyciu tępych narzędzi. Mimo to nie chcę się go pozbywać. Znalazłem go na strychu żywieckiego domu, w którym kiedyś mieszkałem. Domu już nie ma - miejsce po nim zalały wody Jeziora Żywieckiego.

Drugi, skromniejszy, wybity w cynku, z charakterystycznym błędem językowym pochodzi z czasów okupacji. Od roku 1939 browar pod zarządem niemieckim funkcjonował pod nazwą Beskideribreuerei Saybusch. Jak do tego doszło?

Karol Olbracht Habsburg, wnuk Karola Ferdynanda, brata założyciela browaru, w roku 1918 zgłosił się ochotniczo do Wojska Polskiego. Został dowódcą Szesnastej Brygady Artylerii 16 Pomorskiej Dywizji Piechoty, dowodził twierdzą Grudziądz. Walczył w wojnie polsko-rosyjskiej w 1920, za co został odznaczony przez Józefa Piłsudskiego Krzyżem Walecznych i Orderem Odrodzenia Polski. W roku 1939 ponownie zgłosił się do Wojska Polskiego, lecz nie został wcielony do armii i w wojnie udziału nie wziął. Po powrocie do Żywca w listopadzie został aresztowany przez Niemców. Niemal do końca wojny przebywał w więzieniu w Cieszynie ponieważ odmówił podpisania volkslisty. Z tego powodu jego majątek, a w tym i browar trafiły pod przymusowy zarząd III Rzeszy.

Nie mam innych żywieckich numizmatów. Kolekcja była by znacznie obszerniejsza gdybym interesował się pieniądzem papierowym i papierami wartościowymi. Pewnie kiedyś pokuszę się o rozbudowanie zbioru "małej ojczyzny". Jej zalążki już mam. Nie są związane z numizmatyką, ale też mają swój urok:

widokówki wysłane przez Mechtyldę, siostrę Karola Olbrachta - zamiast znaczków pocztowych naklejała prywatną nalepkę lub pieczętowała listy sygnetem herbowym

życzenia świąteczne podpisane przez Karola Olbrachta Habsburga.

Zachęcam wszystkich do zainteresowania się historią swoich stron rodzinnych. Zaskakujących rzeczy można się czasem dowiedzieć.

Tekst został napisany 11 października 2007 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/MOJE-MONETY---CZESC-SZESNASTA.html