2006-13

TROCHĘ TECHNOLOGII, CZĘŚĆ TRZECIA

Pierwsze dwie części tego mini-cyklu poświęciłem zagadnieniom związanym z przygotowaniem stempli do bicia monet. Dzisiaj przyszła pora na same monety. Poniższy opis powstał na podstawie danych udostępnionych przez mennice amerykańskie, ale przypuszczam, że w Warszawie produkcja monet wygląda bardzo podobnie, jeśli nie identycznie.

  • Na początku jest blacha w postaci taśmy. Blacha na drobne monety może mieć postać zwojów. Grubsza blacha na grubsze nominały nie daje się zwijać i dostarczana jest w postaci płaskich arkuszy. Z blachy wycina się na specjalnych prasach krążki, które w przyszłości staną się monetami. Proces wycinania krążków jest bardzo szybki - jedno uderzenie prasy wycina do kilkudziesięciu krążków. Podczas jednej godziny pracy urządzenia może powstać nawet kilkaset tysięcy krążków! Krążki monetarne nazywa się czasem blankietami.

  • Krążki wypadające z wycinarki trafiają następnie do urządzenia z zestawem sit sortujących. Urządzenie eliminuje krążki zbyt duże, zbyt małe i niepełne (te, z których później powstają tzw. "końcówki blachy"). Na tym etapie krążki są intensywnie mieszane i przesypywane - bardzo często zderzają się z sobą, co powoduje powstawanie drobnych uszkodzeń - zadrapań i skaleczeń.

Te dwa etapy mogą, ale nie muszą odbywać się w mennicy. Często do mennica zamawia krążki u zewnętrznego dostawcy, tak było na przykład w przypadku naszych podenominacyjnych "żółtych" groszaków.

  • Trzecim etapem jest przejście przez maszynę wstępnie przygotowującą rant przyszłych monet. Po tej operacji krążki zmniejszają nieco swoją średnicę i są na środku cieńsze, niż przy brzegu - tworzy się tam lekko podniesione obrzeże. I tu, po opuszczeniu maszyny krążki wpadają do pojemników uderzając wzajemnie o siebie.

  • Przyszła pora na kąpiel. Z krążków usuwa się w ten sposób zabrudzenia, opiłki i inne ciała obce. Podczas kąpieli i suszenia krążki nadal są mieszane i zderzają się z sobą. Z jednej strony, daje to efekt czyszczący (jak w czyszczarkach bębnowych lub wibracyjnych), z drugiej - powoduje powstawanie wspomnianych wcześniej skaleczeń. Po osuszeniu krążki są zsypywane do pojemników, w których transportuje się je pod prasy mennicze.

  • Krążki z pojemników trafiają do specjalnych zasobników, które podają je pod stemple prasy menniczej. W nowoczesnych prasach automatycznych jednocześnie pracuje wiele par stempli. Jedno uderzenie prasy wybija więc nie jedną monetę, a cały ich zestaw. Gdyby po każdym uderzeniu prasy urządzenie było zatrzymywane, a wybite monety były zbierane ręcznie (w odpowiednich rękawiczkach), to monety byłyby w idealnie menniczym stanie zachowania - legendarnym MS-70. A co z powstałymi wcześniej uszkodzeniami krążków? Znikają pod naciskiem prasy. Metal krążka wypełnia wszystkie zagłębienia stempli i powierzchnia krążka przyjmuje lustrzane odbicie ich rysunku. Tylko wyjątkowo duże ubytki materiału krążków mają szansę "przetrwać" tę operację - później takie niepełne monety zostaną odrzucone przez kontrolerów jakości.

  • Opisuję proces powstawania monet obiegowych, a więc z zasady wysokonakładowych. W ich przypadku nikt nie bawi się w ręczne wybieranie monet z prasy. Pojawiają się więc na nich pierwsze ślady kontaktu z otoczeniem - z urządzeniem wyjmującym monety z maszyny. Urządzenie to w literaturze amerykańskiej nazywa się feed fingers. Monety nie można po prostu zsunąć spod prasy, bo podczas bicia krążek umieszczany jest w pierścieniu. Dzięki niemu monety mają jednakową średnicę i grubość oraz ząbkowanie lub inne wypukłe detale na rancie. Jeśli na rancie mają znaleźć się wklęsłe napisy lub ozdoby, tłoczy się je wcześniej (na etapie przygotowywania krążków), a pierścień ma gładką powierzchnię wewnętrzną.

  • Brak pierścienia lub jego znaczne obniżenie prowadzi do powstawania destruktów - monet na których odbiły się tylko fragmenty stempli i które mają średnicę większą od normalnie wybitych, a na rancie tylko część ząbkowania.

  • Gotowe monety spod prasy trafiają na metalową pochylnię, którą zjeżdżają i zsypuja się do metalowych pojemników. Monety spadają jedna na drugą. Szansa na uniknięcie uszkodzeń jest naprawdę niewielka. Tym mniejsza, im cięższe są monety. Dlatego tak trudno wyselekcjonować nieskazitelne egzemplarze z menniczych woreczków.

  • Wypełniony pojemnik jest przenoszony do pomieszczenia kontroli jakości. Monety są wysypywane na gładkie (ale metalowe) stoły i tam są przeglądane w celu wyeliminowaia egzemplarzy wybitych nieprawidłowo. I znów uderzają i trą o siebie, i znów powstają na ich powierzchniach drobne uszkodzenia (contact marks). To dlatego tak niewiele z masowo bitych monet obiegowych uzyskuje oceny stanu zachowania MS-65 i wyższe.

  • Monety zostały wybite i sprawdzone. Teraz trzeba je przeliczyć i spakować. Znowu trafiaja na pochylnię, po której jadą wprost do automatycznych liczarek. Liczarki połączone są z urządzeniami pakującymi. Centy bite w mennicy w Filadelfii, z liczarki zsypywane są do worków po pięć tysięcy sztuk (50 $). Każdy worek zostaje zaplombowany, opisany i przekazany do skarbca. Nie ma na nich etykiet "Ostrożnie!, Nie rzucać!" więc pojawia się kolejna okazja do powstawania uszkodzeń. 5000 jednocentówek waży 15,5 kilograma. Proszę sobie wyobrazić, co dzieje się w środku takiego worka w chwili gdy spada na niego następny worek.

  • Worki z monetami początkowo przechowywane w skarbcu mennicy, muszą w końcu trafić do odbiorcy - do skarbca banku centralnego. Stamtąd są przekazywane do odbiorców końcowych - do banków detalicznych, gdzie odbywa się następny etap dystrybucji pieniądza. Monety przepakowuje się z worków w papierowe rulony - zazwyczaj po 50 sztuk albo w małe plastikowe woreczki zawierające po 50 lub 100 monet. I na tym etapie monety są narażone na uszkodzenia. Monety w rulonach bankowych (w odróżnieniu od worków menniczych) trafiają do sklepów, na poczty i do kolekcjonerów.

Taka moneta z technicznego punktu widzenia nadal jest monetą menniczą (monetą, która nie była w obiegu), ale nie należy oczekiwać, że w firmie gradingowej uzyska ocenę lepszą, niż MS-60 - najniższą ocenę kwalifikowaną, jako stan menniczy.

To chyba najmniej efektowne numizmaty w moim zbiorze

- blankiety obiegowych monet 1 i 5 groszy, jeszcze przed wstępną obróbką rantu.

Tekst został napisany 13 kwietnia 2006 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Troche-technologii-czesc-trzecia.html