2003-46

CIEKAWOSTKI

Na wstępie małe sprostowanie do poprzedniego artykułu. Przegląd Numizmatyczny nie ukrywa swojego nakładu. Ba! Podaje go na pierwszej stronie okładki, nad tytułem - najnowszy numer 3(42)/2003 wydano w nakładzie 2000 egz.

Dostałem sporo listów na temat mojego oszacowania ilości aktywnych kolekcjonerów monet w naszym kraju. Korespondenci podsunęli mi jeszcze kilka pomysłów na rozwiązanie tej zagadki. Myślę, że za kilka miesięcy powrócę do tego tematu.

JAK NIEGDYŚ PRZECHOWYWANO MONETY

Wszyscy słyszeliśmy o sakiewkach, węzełkach, glinianych naczyniach i innych pojemnikach służących naszym przodkom do przechowywania monet. O nietypowym pojemniku przeczytałem niedawno w "Coin News". W sierpniu tego roku podczas prac wykopaliskowych w Sedgeford na polu nazywanym Boneyard Field znaleziono skarb złotych monet celtyckich ukrytych we wnętrzu... kości z krowiej nogi. Charakterystyczne są okoliczności tego znaleziska. Na dwa dni przed zakończeniem prac archeolog-amator (!) przy pomocy wykrywacza metalu sprawdzał, czy na terenie wykopalisk nie ma jeszcze jakichś miejsc, które należy dokładniej skontrolować przed zakończeniem ekspedycji. Po usłyszeniu silnego sygnału sprawdził, czy nie pochodzi on od jakiegoś śmiecia z górnych warstw gleby. Po stwierdzeniu, że sygnał pochodzi od przedmiotu leżącego w warstwie kulturowej poprosił kierownika wykopalisk o zgodę na jego wydobycie. Ostrożnie usuwając kilka cali ziemi dotarł do sporego kawałka kości. Kierujący wykopaliskami archeolog stwierdził, że to typowe dla tego terenu znalezisko. Od licznych kości znajdujących się tu w ziemi pochodzi nazwa tego pola. Kość odłożono na bok ale okazało się, że po jej usunięciu wykrywacz przestał sygnalizować obecność metalu w dołku. Kiedy obaj panowie podnieśli kość, by ją dokładniej obejrzeć ze środka wypadło 5 staterów - małych miseczkowatych złotych monet celtyckich. Okazało się, że wewnątrz kości jest ich jeszcze 15, a w ziemi w pobliżu znaleziono następnych 19 monet. Skarb, łącznie 39 monet, oszacowano na trzynaście tysięcy funtów.

Wiadomość ta jest dla mnie ciekawa podwójnie. Po pierwsze, jest świetnym przykładem koegzystencji (a nawet ścisłej współpracy) angielskich archeologów i "poszukiwaczy skarbów". Nie znam niestety przypadku takiej współpracy w naszym kraju. Archeolodzy i poszukiwacze patrzą na siebie wilkiem i wzajemnie obrzucają się inwektywami zamiast działać ramię w ramię.

Po drugie, zaskoczył mnie sposób ukrycia monet. Okazuje się jednak, że angielska archeologia zanotowała już wcześniej podobne przypadki.

CZYJ TO PÓŁGROSZ?

Na e-bay sprzedano niedawno dziwną monetę:

Co to za półgrosz?

Sprzedający opisał ją bardzo lakonicznie: "Böhmen, 1/2 Groschen o.J., Silber, Prägeschwäche, f.SS ", co tłumaczy się tak: "Czechy, półgrosz, bez daty, srebro, niedobity, stan III". Skan jest "taki sobie" ale...

Na awersie mamy ładną koronę, a w legendzie czytamy: WEN....AVS. Rewers - ten orzeł w żaden sposób nie pasuje do monety czeskiej. Potwierdził to przedstawiciel praskiej firmy numizmatycznej Aurea Numismatika - stwierdził, że nie zna takiego czeskiego półgrosza, zasugerował, że to polska emisja. Mnie orzeł z rewersu przypomina godło z monet ostatnich Piastów.

WEN...AVS - czy to może byś WENCESLAVS, czyli Wacław? Teoretycznie może. Przez pewien czas ten władca zza naszej południowej granicy rozgościł się w Krakowie i bił tam swoje monety. Tyle, że były to tylko denary - bardzo rzadkie (w katalogu E. Kopickiego R6) - na awersie miały nie orła, a czeskiego kroczącego lwa, na rewersie koronę, spotykaną na monetach i czeskich i polskich. Czy możliwe jest, że umknął nam jakiś epizod naszej numizmatycznej historii i nie zachowała się żadna wzmianka o polskich półgroszach Wacława? Dosyć to wątpliwe, ale prawdopodobieństwo takiej sytuacji jest niezerowe, jak mawiają matematycy.

Za monetę uzyskano cenę 326,80 euro. Licytowano od 2,50 euro, ceny minimalnej nie było. Sprzedawca, to doświadczony użytkownik e-bay, często sprzedający dobre monety. O nabywcy nic nie wiem, nie odpowiedział na moje pytanie dotyczące zakupionej, za niemałe przecież pieniądze, monety. Kilku polskich kolekcjonerów, z którymi rozmawiałem na ten temat wypowiadało się sceptycznie o mojej hipotezie, sugerując, że jest to raczej współcześnie wyprodukowana "rzadkość". Tyle, że nikt podczas aukcji nie sugerował, że oferowana jest moneta wyjątkowa.

CZYJ TO JESZCZE NUMIZMATYKA?

Wędrując po niezmierzonych przestworach Internetu trafiłem na stronę firmy, która sprzedaje coś takiego:

To tylko jeden z mnóstwa przykładów! W amerykańskich ćwierćdolarówkach i dziesięciocentówkach wycina się przeróżne wzorki, dolutowuje się uszko i... Czy to jeszcze moneta, czy już nie? Co to ma wspólnego z numizmatyką? Czy my też w tym kierunku podążamy? Obserwując reakcje naszych kolekcjonerów na "polskie euro" pocieszam się, że jak na razie zdrowy rozsądek zdaje się mieć przewagę.

I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy artykulik. Będę bardzo zobowiązany za opinie w sprawie tajemniczego półgroszka opisanego powyżej. Może ktoś widział już taką monetę?

Tekst został napisany 3 grudnia 2003 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl (w bardzo okrojonej formie)

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Ciekawostki.html