2008-09

MOJE MONETY, A WŁAŚCIWIE...

A właściwie - moja numizmatyczna biblioteczka. Część podręczna wygląda tak:

Reszta, głównie w postaci katalogów aukcyjnych i ofertowych, zajmuje dwie przepastne półki. Do tego dochodzą liczne publikacje w formie plików komputerowych.

I po co mi to wszystko?

Tak to już jest, kiedy zbiera się monety, a nie błyszczące blaszki, które tylko monety udają.

Im starsze monety są przedmiotem zainteresowania kolekcjonera, tym bogatsza musi być jego biblioteka. Bez niej nie dowiemy się czego nam jeszcze w zbiorze brakuje, nie będziemy mieć pewności gdzie i kiedy monetę wybito, nie upewnimy się, czy mamy oryginał, falsyfikat z epoki czy współczesny falsyfikat na szkodę kolekcjonerów.

Zbieram polskie monety obiegowe. Nie ograniczam ram czasowych, kiedy wpadnie mi w ręce piastowski denar - włączę go do zbioru. Kiedy w sklepie wydadzą mi nową dwugroszówkę z 2008 roku (jeszcze jej nie mam) też trafi do kolekcji. W ten sposób wiem, że zawsze będe miał co zbierać. Kompletu nie miał nikt i nikt nigdy mieć go nie będzie. Nie mam więc komu zazdrościć - zawsze mogę powiedzieć, że mam monety których nie mieli ani Czapski ani król Faruk, chociaż mieć je mogli. Mogli i pewnie nawet by chcieli je mieć, gdyby wiedzieli, że istnieją.

Żeby nie było nudno, co jakiś czas wybieram sobie pewną monetę, pewien okres... Wtedy zaczyna się polowanie na to, o czym wiem, że jest, a jeszcze tego nie mam.

Skąd wiem, że jakaś moneta jest? Z książek i katalogów, czasopism fachowych, a ostatnio coraz częściej - z publikacji sieciowych. Katalogi, to wykazy ogólne. Dobre katalogi uwzględniają wiele odmian, ale prawdziwa zabawa zaczyna się kiedy trafi się na coś czego w katalogach nie ma. Na monety nienotowane w katalogach trafia się w dwojaki sposób. Albo odkrywa się je samodzielnie, albo poluje się na nie po przeczytaniu informacji w prasie fachowej. Dlatego tyle miejsca zajmują na półkach Wiadomości Numizmatyczne, Biuletyn Numizmatyczny i Przegląd Numizmatyczny. Informacje o nowych odkryciach pojawiają się zwłaszcza w tych dwóch ostatnich periodykach.

Niemałą część księgozbioru stanowią monografie naszych mennic. Większość z nich to wydania sprzed kilkudziesięciu lat. Później ukazały się tylko dwa korpusy: gdański i elbląski oraz reedycja Mennicy Bydgoskiej M. Gumowskiego. Pojawiła się szansa na wznowienie monografii mennicy krakowskiej i wileńskiej - z inicjatywy bywalców numizmatycznej kafejki Allegro. Trzymam kciuki za powodzenie tej operacji.

Z katalogów ogólnych mam oczywiście kilka: Czapskiego, Gumowskiego, Kopickiego, serię KAW (Kamiński, Kurpiewski, Żukowski, Kopicki), Krausego - Niemcy od 1600 i tom ogólny, wydany w 1983 r. (świat od 1750). Wiele klasycznych, dziewiętnastowiecznych prac siedzi na dysku mojego komputera - dzięki Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej. Do tego dochodzi kilkanaście wydań popularnych katalogów Suchanka, Fischera, Parchimowicza (i starsze, np. Kamińskiego, wydawane przez KAW). Zadziwiających rzeczy można się dowiedzieć porównując umieszczone w nich informacje na temat niektórych monet.

Niemało miejsca zajmują na półkach prace ogólne. Na przykład "Moneta w kulturze wieków średnich" R. Kiersnowskiego albo "Tysiąc lat monety polskiej" T. Kałkowskiego.

Uważnie przyglądając się zdjęciu można też zauważyć pozycje słabo związane z polska numizmatyką, jak "Official price guide to mint errors" A. Herberta albo "The official ANA grading standards for United States coins". Fakt, o polskich monetach nie znajdziemy w nich ani słowa. Ważne jest coś innego. Monety na całym świecie bije się (i biło się) tak samo - najpierw ręcznie, później maszynowo ale nadal z wydatnym udziałem człowieka, obecnie prawie całkowicie automatycznie. Nie ma polskich publikacji dokładnie opisujących technikalia współczesnej produkcji monet, sięgam więc do źródeł obcych. Podobnie ma się sprawa oceny stanu zachowania - nie ukazała się po polsku żadna praca precyzyjnie omawiająca ten aspekt naszego hobby. Dlatego na razie trzeba sięgać do publikacji zagranicznych.

Zgromadzenie takiej (albo i więszej) biblioteki nie stanowi dziś większego problemu. Mając odpowiednie fundusze można to załatwić w tydzień. Czy to wszystko? Nie. Teraz trzeba zaprząc do pracy najdoskonalszy z komputerów - własny mózg. Trzeba to wszystko przeczytać. Tom po tomie, kartka po kartce. Może to i nudne (czy na pewno dobrze wybrałeś hobby?) ale daje człowiekowi wiele przewag.

W zeszłym tygodniu jeden z użytkowników forum poprosił na forum "Pomoc w identyfikacji i wycenie monet" o identyfikację i wycenę trojaka Zygmunta III Wazy e-numizmatyka.pl : FORUM : Zobacz temat - Trojak. Dzięki temu, że znam swoją bibliotekę wiedziałem nie tylko w których ksiązkach szukać odpowiedzi, ale nawet w którym miejscu w tych książkach ją znajdę. To może nie tak ważne. Istotniejsze jest to, co zostało w tym wątku napisane:

- Nie no Jurek (zbieżność imion przypadkowa) skąd Ty bierzesz takie rarytasy ?

- A na przykład stąd: Westfalenhallen Dortmund GmbH - Fototour. Czy rarytasy? - Cała zabawa w tym aby od "plew oddzielić ziarenko". Jak do tej pory jakoś się to udaje i daje dużo satysfakcji.

Gdyby Pan Jurek nie czytał, jego szanse na oddzielenie ziarna od plewy były by bliskie zera. Dlatego warto czytać - w tym przypadku "warto" ma też wymiar finansowy, czyli jest równoważne z "opłaca się".

A co zrobić, kiedy się wie coś, czego nie wiedzą inni; kiedy komuś uda się zebrać i połączyć informacje bardzo rozproszone i przez to umykające uwagi większości kolekcjonerów? Można to oczywiście zachować dla siebie. Lepiej jednak to opublikować - po człowieku zostanie coś więcej, niż parę kilogramów monet z różnymi datami.

Tekst został napisany 9 marca 2008 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/MOJE-MONETY-A-WLASCIWIE....html