2007-05

MINCERZE

Być może , ktoś z Was pamięta jeszcze ten artykuł: Mennice, mincerze, mincmistrzowie. Wspomniałem w nim między innymi o roli MINCMISTRZÓW i rytowników stempli w dawnych mennicach. To oni wykonywali wielce odpowiedzialną pracę - nanosili rysunek monety na stemple. Kto był autorem tego rysunku, tego zazwyczaj nie wiemy. Może to wina sklerozy, może jestem mało uważnym czytelnikiem, ale z lektury wielu, wielu książek nie zapamiętałem kto właściwie monety projektował. Na szybko przekartkowałem monografie mennicy olkuskiej, łobżenickiej, gdańskiej i... dalej nic na ten temat nie wiem. J. Reyman pisząc o organizacji pracy mennicy olkuskiej wspomniał o roli podskarbiego i probierza generalnego oraz o zadaniach należnych tym urzędom. O projektach monet nie wspomniał. Jest kilka zdań mówiących o utrwalonym przez wieki kanonie, nakazującym umieszczanie portretu lub inicjałów panującego na awersie monety i herbów na rewersie. Skąd taki kanon? Czyżby nawiązanie do tradycji Cesarstwa Rzymskiego?

Kanon kanonem ale w jego ramach jest przecież przestrzeń dla inwencji artysty.

Z książek (niektóre już wymieniłem) możemy wyczytać nazwiska mincmistrzów i rytowników. Niektórzy z nich pracowali w wielu mennicach. Widocznie "łowcy głów" to nie jest nowy wynalazek - o dobrego fachowca należało dbać, żeby nie podkupiła go konkurencja. W niewielu tylko przypadkach mamy pewność, że stemple zaprojektował (albo wykonał) człowiek znany z imienia i nazwiska. Jedne z pierwszych przykładów pochodzą z mennicy wileńskiej. W roku 1557 wybito tam denary, które zaprojektował podobno Jerzy Behm - taka wiadomość pojawia się w katalogu R. J. Douchisa i E. Ivanauskasa. Wprawdzie Kopicki podaje, że Behm był mincmistrzem w latach 1550-1555, ale może w latach późniejszych nadal pełnił jakieś inne funkcje w tej mennicy.

W tym samym katalogu podano też, że stemple do części dwudenarów wybitych w 1550 roku zaprojektował P. Platina.

Znane są powszechnie nazwiska świetnych medalierów z Bydgoszczy. Stemple monet przygotowywali tam za Wazów rytownicy: Samuel Ammon, Jan Höhn, Rudolf Lehman i Hans Rieger. W 1621 roku wybito w Bydgoszczy największe polskie złote monety - słynne studukatówki o średnicy 69,2 mm i wadze 348,2 g projektu Ammona. Prawdopodobnie tylko dwie takie monety mamy teraz w kraju. Wiem o jednym egzemplarzu przechowywanym w Skarbcu Wawelskim i drugim w gabinecie numizmatycznym Muzeum Narodowego w Krakowie. Monetę o nominale 40 dukatów tegoż medaliera można (nie wiem, czy to aktualne ?) podziwiać na wystawie na zamku w Malborku.

Nazwisko Samuela Ammona wiąże się również z monetami bitymi w Gdańsku. Spod jego ręki wyszły donatywy Zygmunta III Wazy - jedne z piękniejszych gdańskich monet. Na obu wspomnianych monetach, pod dużym powiększeniem można znaleźć kilkaktotnie powtórzone inicjały medaliera. Na donatywie, rocznik 1614 zminiaturyzowany do granic możliwości, pojawia się chyba w trzech miejscach.

Podobnie Sebastian Dadler, wybitny medalier, działający w Gdańsku w latach 1634 - 1648 zaprojektował i wykonał wiele medali i monet bitych w miejscowej mennicy. Na przykład medal z okazji rozejmu w Sztumskiej Wsi zaprojektowany wspólnie z Janem Höhnem (seniorem). Postaci Dadlera poświęcił świetną monografię J. Więcek - książka wydana w 1962 r. jest dziś niestety trudna do zdobycia, może warto by ją wznowić.

Innym znanym projektantem i wykonawcą stempli monet był zatrudniony w mennicy warszawskiej Gotfryd Majnert, który był medalierem tejże mennicy w okresie Księstwa Warszawskiego (1810-1815) oraz Królestwa Polskiego od 1815 do 1847 nie wyłączając okresu Powstania Listopadowego. Przez większość tego czasu drugim medalierem mennicy był Karol Baerend. O nim niewielu kolekcjonerów pamięta. Dlaczego? O przyczynach za chwilę.

Próżno by szukać inicjałów Majnerta na monetach Księstwa Warszawskiego czy Królestwa Polskiego .

Obok ogona orła widzimy tylko literki I - B, inicjału Jakuba Benika, który pełnił obowiązki intendenta mennicy. Drugim intendentem był Fryderyk Hunger; i jego inicjały pojawiają się na monetach.

Wróćmy do Majnerta. Nazwisko rozsławił nie tyle Gotfryd, co jego syn Józef. Na dodatek wsławił się on czynami mało chwalebnymi - nie pierwszy (i zapewne nie ostatni, niestety) przypadek w historii, że bardziej pamięta się o "czarnych charakterach", niż o ludziach uczciwych. Józef pojawił się w mennicy u boku ojca, jako asystent medaliera w okresie Powstania Listopadowego. Jako pełnoprawny medalier występuje od roku 1839. Wcześniej wyszkolił swojego syna - też Józefa - inny warszawski medalier, Ferdynand Hoerkner. Najpierw obydwaj byli grawerami mennicy. O Hoerknerach i Baerendcie nie pamiętamy, bo na monetach nie znajdujemy żadnych specyficznych śladów ich działań, ani podpisów ani inicjałów.

Wiemy natomiast, że Józef Majnert pracował w mennicy od 1830 do 1864 roku. Rozsławiła go działalność fałszerska, którą rozpoczął w roku 1835 od podrobienia talara Zygmunta Starego. Później pracując w mennicy i mając dostępu do profesjonalnego sprzętu fałszował monety polskie, wymyślał ich nowe odmiany, a nawet nominały nie mające obiegu w pewnych okresach. Co pchnęło najsłynniejszego polskiego fałszerza do wejścia na przestępcze szlaki? Może właśnie ta anonimowość jego pracy? Fakt, że na dziełach jego umysłu i jego rąk nie mógł umieścić swojego imienia? Może pozazdrościł wielkim twórcom monet antycznych: Sosiosowi, Eukleidasowi, a zwłaszcza Kimonowi. Tak, jak studukatówka Ammona jest przez wielu znawców uważana za najpiękniejszą polską monetę, tak za najpiękniejszą monetę świata antycznego uważa się syrakuzańską dekadrachmę z końca V stulecia pne. Monety te łączy jeszcze jedno. Na obu, ich autorzy umieścili swoje miniaturowe podpisy. Imię Kimona można zobaczyć na dobrze zachowanych egzemplarzach monety, na ciele delfina umieszczonego poniżej szyi Aretuzy. Może to tego właśnie brakowało Majnertowi do szczęścia?

Tekst został napisany 7 lutego 2007 - nie potrafię odnaleźć go na e-numizmatyka.pl