2005-37

AMATORZY I ZAWODOWCY - cz. 1

Przy okazji porządków poremontowych i przedświątecznych zarazem, wygrzebałem stosik Biuletynów Numizmatycznych z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Czytam to sobie wieczorami i próbuję dopasować, to co czytam do obecnej sytuacji. Czytam, i mam dziwne uczucie, że prawie nic się przez tych czterdzieści lat nie zmieniło. Tekst Władysława Terleckiego zatytułowany "Dwa rodzaje kolekcjonerstwa" opublikowane we wrześniu 1966 r. porusza na przykład problem: kolekcjoner, czy inwestor. Kiedy pominie się wtręty natury ideologiczno-politycznej i oceny dokonywane w ich duchu, to okazuje się, że dziś mamy te same problemy. Czasem tylko oceniamy je inaczej.

W czym rzecz? Pan Terlecki przeciwstawia sobie dwie postawy.

Pierwsza, której ucieleśnieniem jest "zbieracz rasowy", charakteryzuje się ideowością i pasją. Kolekcjoner zbiera świadomie, jego zbiór ma ściśle określone ramy (czasowe, terytorialne, tematyczne), jest skatalogowany, udostępniany do badań naukowych, a w końcu trafia do któregoś z muzeów gdzie staje się dostępny dla szerokiego grona miłośników historii i numizmatyki. Wzorcowymi przykładami tej postawy są między innymi Czapski, Zakrzewski, Jarzębowski, Kałkowski.

Reprezentantem drugiej postawy jest inwestor, zbierający co popadnie, kierujący się głównie wartością materialną gromadzonych numizmatów. Tylko kroczek dzieli go od zostania spekulantem. Tu autor nie wymienił oczywiście żadnych nazwisk.

Zajmijmy się na razie "zbieraczami rasowymi".

W wiosennym numerze BN z tegoż 1966 roku, Pani Jadwiga Zakrzewska-Kleczkowska wspomina zmarłego w roku 1951 Zygmunta Zakrzewskiego - postać zaiste imponującą.

Zakrzewski zamiłowanie do numizmatyki odziedziczył po przodkach, dziadku i ojcu. Będąc jeszcze gimnazjalistą, podjął bardzo poważne studia nad numizmatyką piastowską. Zaczął od zapoznania się z materiałami zgromadzonymi w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu. Po dwóch latach regularnego uczęszczania do biblioteki uzyskał nawet prawo do samodzielnego studiowania oryginałów dokumentów średniowiecznych. Równocześnie gromadził zbiór, dokonując zakupów monet u złotników i zegarmistrzów.

Zakrzewski nie był historykiem! Studiował chemię, najpierw w Dreźnie, później w Karlsruhe. Doktoryzował się w Szwajcarii. Pracował w wielkopolskich cukrowniach i właśnie jako skromny pracownik cukrowni przedstawił się innemu znanemu polskiemu numizmatykowi, Ignacemu Terleckiemu. Warto zacytować fragment pamiętnika Zakrzewskiego.

Dr Terlecki wracał z Mogilna, gdzie udało mu się okazyjnie nabyć u jubilera pewną bardzo rzadką monetę. Czekając w Kruszwicy na pociąg do Piotrkowa Kujawskiego nawiązał (prawdopodobnie w restauracji) rozmowę z nieznanym mu człowiekiem, który opisał to tak:

"Podał mi przez stół starą monetę. Obejrzałem ją z obu stron i mówię:

- Prawdziwy talar koronny Stefana Batorego z 1580 r. i do tego z herbem Glaubicz. Pojmuję pańską radość, a zarazem gratuluję tak niezwykłego nabytku.

- Kim Pan jesteś na Boga?....

- Zwykłym sobie chemikiem w cukrowni kruszwickiej... - No tak, tak, ale Pan jest nie lada znawcą, więc musiałem o nim słyszeć."

Dopiero, gdy Zakrzewski przedstwił się Terleckiemu, ten skojarzył sobie młodego rozmówcę z opowieściami Bartynowskiego, Soubise-Bisiera i Wittyga. Później panowie zaprzyjaźnili się i pomagali sobie wzajemnie w uzupełnianiu zbiorów, co nie prowadziło do konfliktów, bo Zakrzewski zbierał Piastów, a Terlecki, Jagiellonów.

Podobnie dziwili się przedstawiciele największych europejskich firm aukcyjnych widząc młodego człowieka - był rok 1888, więc nasz Bohater miał zaledwie 21 lat - w gronie kilkunastu poważnych starszych panów. "Wielcy", u których Zakrzewski regularnie kupował monety piastowskie drogą korespondencyjną poznali jego nazwisko dopiero po tym, kiedy ujawnił je wrocławski kupiec numizmatyczny Gutentag, znający Zakrzewskiego osobiście.

Kilka lat później Zakrzewski skarżąc się Helbingowi, że coraz trudniej o piastowskie monety usłyszał w odpowiedzi, że dziwić się nie należy, gdyż sprawką Zakrzewskiego właśnie jest wykupienie całej niemal oferty monet tego okresu. W roku 1888 miał Zakrzewski 50 monet piastowskich z denarem Chrobrego PRINCES POLONIE na czele. Pod koniec życia, zbiór obejmował około 5000 monet piastowskich, w tym niemal wszystkie monety Chrobrego. Kolekcja ta trafiła do Muzeum Narodowego w Krakowie i wchodzi w skład zbiorów Muzeum im. Czapskich.

Czy Zakrzewski był amatorem? Na początku swojej numizmatycznej drogi - z pewnością. Po zakończeniu I Wojny Światowej nie można by Go już tak nazwać. Objął (chemik, pamiętajmy) katedrę numizmatyki średniowiecznej na Uniwersytecie Poznańskim. Był też konserwatorem zabytków w Wielkopolsce i na Pomorzu. W roku 1948 został wykładowcą numizmatyki średniowiecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad 60 prac numizmatycznych.

Wielu "wielkich" polskiej numizmatyki przeszło podobną drogę. Pasja, zajęcie uboczne, hobby - jak teraz mówimy, przekształciły się w zawód. Inni, kiedy takie możliwości już istniały, od początku traktowali swoją pasję, jako zawód - kończyli studia (m. innymi u Zakrzewskiego) i poświęcili się pracy naukowej w dziedzinie numizmatyki.

Czytam i tak sobie myślę. Wielu z nas ma pokaźne kolekcje, wielu z nas zna polskie monety, potrafi je zidentyfikować, ale... Ilu z nas potrafiło by powiedzieć po krótkich oględzinach monety "Prawdziwy talar koronny Stefana Batorego z 1580 r. i do tego z herbem Glaubicz."? Gdzieś przy restauracyjnym stoliku, bez możliwości zerknięcia w katalogi, bez porównawczego materiału zdjęciowego! Zwróćcie uwagę, że Zakrzewski zaczął od "Prawdziwy" - czyli wiedział, że są i nieprawdziwe i wiedział, jak je odróżnić. Jestem przekonany, że odpowiedź brzmiała by dziś w najlepszym przypadku tak: "Talar koronny Stefana Batorego z 1580 r. Ciekawe, czy prawdziwy?". Nie mam w zbiorze talara z 1580 r. (ani oryginału, ani nawet podróbki), nie mogę więc pokazać go na zdjęciu. Popatrzcie jednak na to:

Taką monetę kupił młody Zakrzewski za całe 2 marki (miesięczną "pensję" gimnazjalisty), jako swoją pierwszą monetę piastowską. Dziś przypisujemy ją raczej Sasom, ale niewątpliwie była w normalnym obiegu rynkowym w Polsce Piastowskiej.

Wielkie kolekcje zaczynają się od takich drobiazgów.

c.d.n.

Tekst został napisany 7 grudnia 2005 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Amatorzy-i-zawodnicy---cz.1.html