2005-19

REPLIKI, KOPIE, FAŁSZERSTWA, NOWODIEŁY itp

Zacznę od dwóch linków: e-Numizmatyka pl - Fałszerstwa monet na szkodę zbieraczy oraz e-Numizmatyka pl - Fałszerstwa monet na szkodę emitenta. Przeczytali Państwo? Tym samym wstęp mamy za sobą.

W ostatnim tygodniu dotarło do mnie kilka zapytań o sposoby odróżnienia kopii od fałszerstwa, kopii od oryginału, fałszerstwa od oryginału, kopii od "nowodiełu" i tak dalej. Przed rozwinięciem tematu uważam za nieodzowne ustalenie znaczenia nazw, które wymieniłem. Sprawa fałszerstw została wyjaśniona w artykułach, które wskazałem na wstępie.

Czym są kopie? Technicznie - mogą się nie różnić niczym od fałszerstw. Decyduje intencja ich wytworzenia i sposób dystrybucji. Kopie produkowały muzea - np. w celach wystawienniczych. Bezpieczniej jest umieścić w gablotach kopie zamiast bardzo cennych albo właściwie bezcennych oryginałów. Kto zaryzykuje utratę albo zniszczenie monety znanej w jednym albo kilku egzemplarzach. Przeciętny gość muzeum nie straci nic, jeśli zobaczy wierną kopię unikatowego numizmatu. I w polskiej numizmatyce mamy przykłady ciekawych kopii - inicjatorem ich wytworzenia nie było muzeum tylko Komisja Numizmatyczna Polskiego Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego. Rzecz miała miejsce w roku 1965. Zaplanowano wyprodukowanie serii kopii najrzadszych i najpiekniejszych monet polskich. Nakłady miały wynosić po 200 do 250 egzemplarzy. Kopie produkowano metodą odlewu. Materiałem był bizmut, gotowe monety srebrzono i patynowano. Wszystkie miały być oznaczane wklęsłą literą f (skrót od faksymile). Prawo zakupu kopii mieli prenumeratorzy Biuletynu Numizmatycznego.

I tu pojawił sie problem. Na rynku pojawiły się przecież znakomite wzory monet, które nie były dostępne w oryginałach. Wykorzystali to fałszerze - zaczęli wyrabiać kopie kopii rezygnując z ich oznaczania i stosując srebro lub złoto, jak w oryginałach. W światowej prasie numizmatycznej pojawiły się ostrzeżenia przed niebezpiecznymi falsyfikatami. Autorzy publikacji przypisywali ich produkcję... PTAiN, którego zarząd postanowił w roku 1975 przerwać produkcję kopii. Wykaz kopii, które zdążono wydać w latach 1965-1975 mozna znaleźć w Biuletynie Numizmatycznym 6/1976.

Jaki stąd wniosek? "Uczciwe" kopie powinny być wykonywane z metali nieoryginalnych i powinny mieć nieusuwalne oznaczenia. Czy to wystarczy, żeby nikt nie pomyślał, że to oryginał. Niestety nie! Brak wiedzy sprawia, że stale na aukcjach internetowych pojawiają się monety z dobrze widoczną odbitką puncy z literą f albo F opisane jako oryginały i jako oryginały licytowane.

Na Allegro, w dziale numizmatyka, wydzielono kategorię Kopie i falsyfikaty. W jeden worek wrzuca się profesjonalnie wykonane, wierne kopie, należycie oznaczone oraz prymitywne falsyfikaty, czasem mające bardzo niewiele wspólnego z oryginałami. Czy sprzedaż nieoznaczonych fałszerstw (albo kopii, jak upieraja się nazywać je niektórzy) jest dopuszczalna w serwisie, który w swoim regulaminie deklaruje walkę z nieuczciwością w handlu? Dyskutowano o tym nie jeden raz, np. tutaj: - Replika. - Allegro (tu był link do wątku, którego już nie znajdziecie). I co? I nic! Przeprowadziłem kiedyś bardzo pouczającą (dla mnie) wymianę listów z pewnym poważnym kupcem numizmatycznym. Widząc, że zaoferował on na sprzedaż ładną antyczną złotą monetę opisaną mniejwięcej tak: "niemal idealne fałszerstwo solida cesarza....", poprosiłem o podanie szczegółów, które pozwalaja odróżnić to fałszerstwo od oryginału. W odpowiedzi przeczytałem, że sprzedający nie ma żadnego interesu w ujawnianiu takich informacji. Kiedy zwróciłem uwagę, że grozi to próbą wprowadzenia monety na rynek w charakterze oryginału i zasugerowałem oznaczenie jej odbitką puncy z literą f, dowiedziałem się, że takie "zniszczenie monety" spowoduje, że sprzedający nie odzyska pieniędzy, które kiedyś za monetę (jako oryginalną) zapłacił. I tu nasza dyskusja właściwie się zakończyła. Z jednej strony delkaracja, że sprzedaje się falsyfikat, z drugiej pełna świadomość, że najprawdopodobniej nabywca "zainwestuje" w celu zysku ze sprzedaży falsyfikatu, jako oryginału. Brakło mi argumentów.

Podsumujmy tę część artykułu. Rozumiem potrzebę zapełniania pustych miejsc w klaserach "space fillerami" w postaci kopii albo bardzo zniszczonych oryginałów. Sam mam kilka takich (np. Nike 1932) ale na wszystkich odbiłem puncę z literką f. Jeśli kiedyś się ich pozbędę, nikogo nie powinny wprowadzić w błąd. Uważam jednak za absolutnie niedopuszczalne sprzedawanie "kopii" i "replik" bez specjalnych oznaczeń. Uważam za wyjątkowo szkodliwe, tolerowanie tego procederu, a nawet jego ułatwianie przez tworzenie dla niego wydzielonej kategorii. Nie wiem, czy nie można tego traktować, jako pomocy w dokonywaniu oszustw.

Teraz sprawa sławetnych "nowodiełów". W XVIII i XIX wieku rozwój numizmatyki w Rosji spowodował, że wielu bardzo majętnych i wpływowych kolekcjonerów nie mogąc dotrzeć do oryginałów rzadkich monet postanowiło uzupełnić zbiory w inny sposób. W rosyjskich mennicach praktykowano zachowywanie wszystkich wycofywanych z użycia stempli. Niszczono tylko stemple, które wcześniej uległy uszkodzeniom przy biciu monet. Takie stemple, odnowione (odrdzewione, podszlifowane, z poprawionym rysunkiem i napisami) wykorzystywano do wykonywania nowych bić. Rozkwit tego zjawiska nastąpił za panowania Katarzyny II i nie ustał w wieku XIX. Znane są dokumenty opisujące działania kupca nazwiskiem Jeremiejew, na którego zlecenie wybito oryginalnymi stemplami w roku 1846 kilkaset monet: miedzianych, srebrnych i złotych. Podobne zlecenia składali i inni. Na przykład w roku 1847 niejaki Cziczerin uzyskał tą drogą odbitki słynnego rubla familijnego.

Rosyjskie nowodieły są nieźle opisane i skatalogowane, często pojawiają się na poważnych aukcjach światowych i uzyskują wysokie ceny. Stanowią jednak swoisty margines "prawdziwej numizmatyki" bardzo brzydko wykorzystywany przez współczesnych fałszerzy. Prawie każdą sfałszowaną przez siebie monetę rosyjską nazywają "nowodiełem" i sugerują jej dużą wartość rynkową, przedstawiając na dowód aukcyjne listy wynikowe. I w tym przypadku trzeba sobie uświadomić, że użycie "szlachetnej" nazwy znanej z literatury tematu nie nobilituje przedmiotu - ordynarnego fałszerstwa.

Jeśli więc ktoś zaproponuje Wam kupno "znakomitej kopii pięknej monety chińskiej"

To tylko nędzne fałszerstwo. Jeśli to kopia, powinna zostać odpowiednio oznaczona.

zastanówcie się trzy razy. O co właściwie chodzi? Kto ma na tym coś zyskać? Wy, włączając do zbioru produkt profesjonalnego warsztatu fałszerskiego, czy fałszerz i jego pośrednicy? I co to ma wspólnego z numizmatyką?

Tekst został napisany 1 czerwca 2005 i jest nadal dostępny na e-numizmatyka.pl

https://e-numizmatyka.pl/portal/strona-glowna/monety/lista-artykulow/Repliki-kopie....html