Arthur Sherburne Hardy

Arthur Sherburne Hardy, Mój przyjaciel (My Friend)


Znam kogoś, kto jest przyjacielem i mnie odwiedził niespodzianie.

Jak to się stało? - tego nie wiem i nie wie on, choć dobrze zna mnie.

I nawet w tłumie ludzi czuję dotyk i ciepło jego dłoni,

I słyszę bicie jego serca, które - jak sądzę - bije dla mnie.


Tymczasem moja skromna dusza drzwi od mieszkania zatrzasnęła,

Bo się zdawało zbyt ubogie, żeby w nim przyjąć kogoś w gości

Na całą noc - i właśnie wtedy on przyszedł, prosząc nie o ucztę,

A tylko chwilę odpoczynku, spokoju, ale też bliskości.


Choć puste były nasze ręce, tak samo jego, jak i moje -

Powiedział - póki nie spotkały się, nie złączyły się w uścisku.

Patrzę na dary, które przyniósł. Myślę, co mógłbym dać mu w zamian,

Gdyby mnie spytał: Jakich mogę od ciebie się spodziewać zysków?


Stoję przed progiem jego serca, stoję niepewny i nieśmiały,

I boję się ten próg przekroczyć, choć mnie zaprasza miłym gestem.

Widzę, że tam odnajdę przyjaźń - i radość - i prawdziwe szczęście,

I w końcu zbieram się na śmiałość, bo wiem, że już tam w środku jestem.


Czy jego dłoń zapuka do mnie dziś jeszcze, albo jutro znowu?

Nie wiem, to całkiem nieistotne. Odwiedził mnie bez zaproszenia

I znów odwiedzi, znowu przyjdzie, chociaż zupełnie będę martwy,

A ja odpowiem mu, gdy tylko usłyszę mego dźwięk imienia.


A jednak, drogi przyjacielu, w którym pokładam zaufanie,

Przemów dziś do mnie, bo inaczej, gdy kiedyś znowu się spotkamy

Tam, gdzie łez nie ma ani głodu, gdzie ból nie rządzi i cierpienie,

Słowo przyjazne takie słodkie nie będzie jak tu, w progu bramy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Arthur Sherburne Hardy, W pamiętniku (In an Album)


Niczym lecąca na południe jaskółka lato uleciało,

Niczym opadająca gwiazda, której szlak się przez pustkę ściele,

Życie uchodzi i umyka, niknie nam z oczu jego ciało,

Dlatego mówię wam dobranoc, dobranoc, moi przyjaciele.


Niczym do domu wracająca jaskółka, dachu szukająca,

Niczym cierpliwe pąki, które śpią w suchych liściach zagrzebane,

Miłość spać będzie w naszych sercach, aż dłoń się z dłonią spotka drżąca,

Więc do widzenia, przyjaciele, aż przyszłość nam przyniesie zmianę.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Arthur Sherburne Hardy, Na wolnej stronie w Rubajatach (On the Fly-Leaf of the Rubaiyat)


Nie bierz tej książki za wyznanie wiary, bo ona jest okrzykiem

Kogoś, kto się nie boi śmierci, jednak nie śpieszy się umierać.

Kogoś, kto przy obiedzie płaskie żarty pomiędzy ludzi ciska,

Kto dla kieliszka wina zawsze mocno dłoń Mistrza będzie ściskać,

Chociaż najmocniej kocha Mistrza, gdy On daleko się wybiera -

Gorzkim Miłości, w odpowiedzi na jego miłość, jest on krzykiem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Arthur Sherburne Hardy, Nieśmiertelność (Immortality)


To moje okno jest w istocie szeroko otworzonym niebem,

Najmniejszy kwiat w najdalszym lesie należy w każdym razie do mnie,

Jestem potomkiem, spadkobiercą wszystkiego, co już wsiąkło w glebę,

Jestem najstarszym z rodu, przodkiem dla wszystkich tych, co przyjdą po mnie.


A kiedy groźni rozbójnicy, to znaczy Czas i Śmierć wraz z grzechem

Podstępnie czają się przy drodze, żeby utopić mnie w udręce,

Ja przeciwstawiam się im grudą wilgotnej gliny i oddechem

Trzymając miecz o długim ostrzu, to w tej to znowu w tamtej ręce.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)