Percy Bysshe Shelley

Percy Bysshe Shelley, Ptak owdowiały siedział sobie...


Hej, ho! Skowronek skoczny, mały i wielka senna, sroga sowa!

Jeden wzlatuje o poranku, a druga lata pośród nocy

I tylko słowik, skromna dusza, choć nie wysławia ani słowa

Jak jakiś głupi śpiewa słodko w świetle i mroku z całej mocy.


"Ptak owdowiały siedział sobie zimową porą na gałęzi

I śpiewał w padającym śniegu o utraconej ukochanej;

Nad nim niemrawy, mroźny wicher zawodził i ponuro zrzędził,

A w dole lodowaty strumień spokojnie płynął gdzieś w nieznane.


Ani jednego liścia wtedy nie było w całym wielkim lesie,

Ani jednego kwiatka nigdzie, kiedy spojrzało się dokoła,

W powietrzu było bardzo mało ruchu i dźwięku w tym okresie,

Tylko z daleka było słychać we młynie zgrzyt wielkiego koła."

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)


Percy Bysshe Shelley, Lament


Och, świecie! Och, ty życie! Och, ty czasie!

Po stopniach tego ostatniego się wspinam i się cały trzęsę

Na samą myśl o tamtym miejscu, gdzie wcześniej postawiłem stopę.

Kiedy wy powrócicie do mnie w chwale i swej pierwotnej krasie?

Nie, wy już nie przyjdziecie do mnie. Och, nigdy więcej, nigdy więcej!


Zarówno z dnia jasnego, jak i nocy ciemnej

Radość zupełnie uleciała i życie całkiem uszło ze mnie;

Pochód pór roku, świeżej wiosny, ciepłego lata, zimy śnieżnej

Napełnia smutkiem moje serce, ale go nie obdarza szczęściem

I już go nigdy nie obdarzy. Och, nigdy więcej, nigdy więcej!

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2020)